Mizantrop. Мольер (Жан-Батист Поклен)
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Mizantrop - Мольер (Жан-Батист Поклен) страница 6

СКАЧАТЬ Bez tych przymiotów życie towarzyskie, a nawet społeczne, jest niemożliwe; w społeczeństwie Alcestów każdy byłby skazany na to, aby siedzieć w swojej norze, zadowalając się towarzystwem ludzi odeń zależnych: takim właśnie było życie szlachcica „starej daty”. Filint – wraz z Celimeną – to genialne odgadnięcie w samym zawiązku tego poloru kultury, który miał nadać piętno całej Francji później, w XVIII w.

      Wdzięk to Celimena. Nakreślić wówczas, w owej surowej epoce Corneillowskich heroizmów, ten pierwowzór, którego trzywiekowy rozwój społecznego życia nie zdołał wzbogacić prawie żadnym nowym rysem, to też z pewnością nie najmniejszy dowód geniuszu Moliera. Celimena to ów pewien odrębny krój inteligencji kobiecej, lekkiej, zwinnej, przenikliwej, który – również w XVIII w. – uczyni z jej salonu już nie miejsce płochej rozrywki, ale ważne centrum umysłowe, i nada całej literaturze francuskiej jej swoisty, uroczy charakter. Celimena – oprócz wiecznych pierwiastków kobiecości, których jest wcieleniem – to już owo nowoczesne zintelektualizowanie miłości, stwarzające cały świat uroków i podrażnień, o ileż trwalszych niż same podniety zmysłowe! I Molier, zawsze głęboko bezstronny w spojrzeniu na życie, mimo wszystkich mąk Alcesta, nie umie stanąć przeciw Celimenie. Nawet w tej „karze”, jaką wymierza jej z końcem sztuki, sympatie nasze raczej zostają po jej stronie: łapiemy się na tym, iż mimo woli jesteśmy skłonni widzieć w niej „niezrozumianą” ofiarę głupoty i brutalności męskiej. Molier, ten „filozof natury”, zanadto dobrze wie, iż przyrodzonym zadaniem kobiety jest wabić, aby mógł potępić tę, która wabność podniosła do wyżyn artyzmu. I Alcest kocha Celimenę; silna męska indywidualność jedynie w tym typie arcy-kobiecości znajdzie swoje dopełnienie; ona jedynie da mu poznać całą skalę upojeń, wzruszeń i męczarni, do jakich ludzkie serce jest zdolne, i którą bezwiednie pragnie wyżyć, choćby się miało skrwawić przy tym.

      I zważmy głęboki rys tej komedii: na przekór wszystkim swym teoriom, zasadom, oburzeniom ostatecznie jedynym człowiekiem, z którym Alcest może przestawać, jest Filint, jedyną kobietą, którą może kochać, Celimena. Czyż mógł ten „mizantrop” oddać większy hołd owemu „światu”, którego nienawidzi?

      VII

      Fałszowanie idei Mizantropa. – Cechy teatru klasycznego, a w szczególności Molierowskiego. – Ewolucja od farsy i komedii opartej na intrydze do komedii charakterów i obyczajowej. – Doskonałość konstrukcji Mizantropa. – Styl.

      Wszystko, co tu zaznaczyłem, to jedynie drobna cząstka tego, co, czytając uważnie, można wyczytać w Mizantropie; tak wiele zamknął Molier w tej najgłębszej, najsubtelniejszej ze swoich komedii. Niektórym i to nie wystarczyło: chcieli widzieć w niej to, czego w niej nie ma. Mniej więcej w epoce Rewolucji, poniekąd pod wpływem Russa7 zaczęła się znamienna „stylizacja” Alcesta: uczyniono zeń demokratę, rewolucjonistę, republikanina… Pojęcie to pokutowało niekiedy prawie aż do naszych czasów: Alcesta-republikanina znajdujemy jeszcze u Sarcey'a (Quarante ans de théâtre). Równolegle z tym strojeniem Alcesta w nowe szaty zaczęło się poniżanie Filinta: czyniono zeń chodzący „kompromis”, zimnego egoistę, etc. Ale to była faza przemijających wybryków; wystarczy nam tu aż nadto zajmować się tym, co Molier napisał, a nie tym, czego nie napisał.

      Na czym polega tajemnica sztuki Moliera, iż skrępowana tyloma pętami i konwenansami potrafiła w szczupłych swoich ramach zamknąć tak wiele?

      Można by odpowiedzieć, że na jej do najdalszych granic posuniętej ekonomii. O ile ramy powieści są nieskończenie rozciągliwe, o tyle ramy utworu teatralnego są bardzo ograniczone: każdy rys zbędny kradnie miejsce rysowi potrzebnemu. Otóż sztuką teatru klasycznego jest wyzyskanie miejsca, wyzyskanie (mimo pozornej rozwlekłości tyrad) każdego niemal słowa dla uwydatnienia czegoś istotnego w rysunku i grze charakterów. Gdyby ta komedia pisana była dziś, wiedzielibyśmy niezawodnie, jak się Celimena nazywa, czym był nieboszczyk jej mąż, ile ma rocznej renty, jakich perfum używa i gdzie się ubiera; tu nie wiemy nic z tego wszystkiego, ale w zamian za to ta Celimena nie przemija jak moda jej sukni, ale jest równie żywą i prawdziwą dziś jak przed dwustu laty. W zamian za to ileż perspektyw, ileż problemów przesuwa się nam przed oczyma w tym jednym pokoju Celimeny w ciągu kilku godzin obejmujących (zgodnie ze słynnym prawidłem trzech jedności) akcję sztuki. Molier operuje niezmiernie śmiało skrótami: taka np. scena porozumienia Filinta z Eliantą, zawarta w kilkunastu wierszach, w życiu rozłożyłaby się może na przeciąg pół roku. Charaktery, można powiedzieć, zagęszczone są jak bulion: każdy mówi tylko to, co przyczynia się do jego charakterystyki; ani jedno słowo nie pada na wiatr. Taka kwintesencja, taka abstrakcyjność psychologiczna, stałaby się dla talentu średniej miary zgubą: trzeba potężnego tchu Moliera, aby wlać w nią pełnię życia. Osobliwą tajemnicą jego geniuszu jest, iż ta komedia, tak wiecznie i ogólnie ludzka i prawdziwa, jest równocześnie bardzo znamiennym produktem swego kraju i dokumentem epoki: Mizantrop Moliera to z jednej strony społeczeństwo takie, jakim było i będzie zawsze – z drugiej to bardzo wierny obraz pewnego odłamu Francji w pierwszej dobie panowania Ludwika XIV.

      Wspomniałem na wstępie, iż Mizantrop i Tartufe to szczyty twórczości Moliera, a zarazem w ogóle rozwoju nowożytnej komedii. W ciągu kilku lat ten zdumiewający geniusz, wyszedłszy z pierwocin wpół-ludowego teatru, wzbił się na niedościgłe przed nim i po nim wyżyny. Komedia Moliera rodzi się początkowo z dwóch źródeł: ze starej, zawiesistej farsy francuskiej oraz z komedii włosko-hiszpańskiej wraz z jej zawikłaną intrygą, karkołomnymi imbroglio8, przy pewnej tradycyjnej zdawkowości figur i sytuacji. I widzimy krok po kroku, jak Molier rozszerza te ramy i wypełnia je swoją treścią: z każdą nową sztuką coraz mniej mamy obcych domieszek, a coraz więcej samego Moliera. W Mizantropie mamy tego Moliera w najczystszej postaci, tak jak nigdy może przedtem i potem. Albowiem w gorączkowej swej pracy Molier, mimo iż pokazał, do czego sam jest zdolny, nieraz dla pośpiechu będzie świadomie czerpał z obcych źródeł9. Powiadano, iż w takim arcydziele jak Skąpiec zaledwie parę scen jest oryginalnych, a nie zapożyczonych10. Mizantrop jest absolutną własnością Moliera; nie szukał doń natchnienia nigdzie poza własną duszą oraz tym, co widział dokoła siebie.

      W ewolucji swojej komedia Moliera dąży od komedii opartej na intrydze (Postrzeleniec, Zwady miłosne) do komedii charakterów. Szkoła żon jest pod tym względem epoką w teatrze francuskim. Ale w Mizantropie ta komedia charakterów dochodzi do maximum swej doskonałości: w całej sztuce nie widzimy ani jednego rysu, który by był z zewnątrz; wszystko, co się dzieje, płynie jedynie z mistrzowsko oddanej gry charakterów. Że ta komedia jest równocześnie arcydziełem komedii obyczajowej, wskazałem już poprzednio.

      Jako umiar budowy Mizantrop przewyższa jeszcze Świętoszka. Świętoszek, napisany pierwotnie w trzech aktach, uzupełniony później do pięciu, ucierpiał nieco od tych przeobrażeń. Cały drugi akt stanowi poniekąd wkładkę luźno związaną z głównym motywem sztuki; zakończenie razi nieco swoim deus ex machina. W Mizantropie akcja – bardzo subtelna i nieomal zbyt wiotka – rozwija się z doskonałą harmonią, a rozwiązanie sztuki, zgodne z założeniem i rozwojem charakterów, nie ma w sobie nic z niedbałości owych częstych „molierowskich” zakończeń. Zawiera ono raczej cechy tego bardzo nowoczesnego rodzaju teatralnego, który nie jest ani dramatem ani komedią, a który na afiszach teatralnych nosi dziś po prostu miano „sztuki”. Jest to jeden dowód więcej śmiałości geniuszu Moliera. СКАЧАТЬ



<p>7</p>

pod wpływem Russa – Rousseau, który w swojej naturze miał tyle z Mizantropa (pobyt jego w „Pustelni” i drobne siatki światowo-kobiece, w których się szamoce, łudząco przypominają Alcesta w salonie Celimeny!) wytoczył Molierowi proces w obronie ośmieszonego Alcesta (w słynnym Liście do d'Alemberta), dając tym początek przeróżnym fantazjom na temat Mizantropa. [przypis tłumacza]

<p>8</p>

imbroglio – zawikłana sytuacja. [przypis edytorski]

<p>9</p>

świadomie czerpał z obcych źródeł – Słynne powiedzenie: Je prends mon bien où je le trouve. [przypis tłumacza]

<p>10</p>

zaledwie parę scen jest oryginalnych, a nie zapożyczonych – W owym czasie pojęcia w tej mierze były zresztą zupełnie różne od dzisiejszych: każdy autor mógł brać obcy pomysł i spożytkować go lub naśladować bez żadnych skrupułów i wstydu. [przypis tłumacza]