Название: Głosy z zaświatów
Автор: Remigiusz Mróz
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Современные детективы
Серия: Mroczna strona
isbn: 978-83-8195-076-3
isbn:
– Może powinniśmy to podkreślić już na samym początku – powiedział. – Zależy nam tylko na twoim rozpoznaniu patomorfologicznym. Potem jesteś wolny.
– Czyli mam odbębnić robotę i spierdalać.
– Tak.
Zaorskiemu wydawało się, że usłyszy ciąg dalszy, ale komendant najwyraźniej przekazał wszystko, co zamierzał.
– O ile w ogóle jest coś, co możesz zrobić – dodał Konarzewski. – Natalia twierdzi, że trzeba dać ci szansę, bo czas gra tu rolę. Moim zdaniem to daremne, tylko otwarcie zwłok cokolwiek powie.
– Zobaczymy.
– Zobaczymy, jak już prokurator klepnie sekcję i zabierze się do tego biegły.
Nie mając zamiaru słuchać utyskiwania oficera, Seweryn obrócił czapkę daszkiem do tyłu, znów pochylił się nad ofiarą i uważniej jej się przyjrzał. Ciekawa sprawa. Naprawdę ciekawa.
– Inventus accesorius? – spytał.
– Brak – odparła Bromnicka. – Nie ustaliłam żadnych nieprawidłowości rozwojowych ani stanów pooperacyjnych. Nie ma też żadnych zmian chorobowych ani, jak pan widzi, urazowych.
Miała rację. Na ciele ofiary próżno było szukać jakichkolwiek śladów świadczących o tym, że została zaatakowana. Gdyby nie pośmiertne zmiany skórne, można by odnieść wrażenie, że dziewczynka śpi.
– Toksykologia czysta – dodała Natalia.
Zaorski odchylił uszy ofiary, przyjrzał się pachom, a potem skupił się na kroczu. Znajdował się tak blisko ciała, że bez trudu odnotowałby jakikolwiek drażniący zapach. Nie czuł jednak żadnego.
– Bardzo dokładnie umyta – powiedział, jeszcze raz pociągając nosem. – Ale przypuszczam, że nie przez was.
– Skąd pan wie?
– Bo nie czuję żadnych charakterystycznych środków – odparł, a potem się wyprostował. – Zakładam więc, że to zabójca wyczyścił ciało. Ofiara w dodatku ma zadbane paznokcie, równo przycięte włosy i żadnych oznak świadczących o tym, by była przed śmiercią więziona wbrew swojej woli.
Żadna z zebranych osób się nie odzywała. Wszyscy czekali na więcej ze strony Zaorskiego, ten jednak nie miał wiele do powiedzenia. Konkretnych ustaleń było zbyt mało, by formułować hipotezę.
– Wygląda to jak naturalna śmierć – dodał. – Nie można więc wykluczyć, że taka właśnie była.
– I rodzice pozbyli się dziecka? – włączyła się Kaja. – Na polu?
– Znam gorsze sposoby.
– Seweryn…
– Mówię tylko, że na tym etapie to w ogóle nie wygląda na zabójstwo – zaznaczył. – A gdyby już miało do niego dojść, w tej chwili w grę wchodziłaby chyba tylko jedna rzecz.
– Jaka? – rzucił Konarzewski.
Zaorski obszedł ciało i zatrzymał się przy głowie dziewczynki. Położył ręce na stole sekcyjnym, po czym pochylił się i przez moment przyglądał skórze twarzy i szyi.
– W jakiej pozycji została znaleziona? – zapytał.
– Na wznak – odparła Burza. – Leżała na polu.
Seweryn przeniósł wzrok na Bromnicką.
– Ile czasu minęło od momentu zgonu?
– Szacujemy, że kilka godzin.
Wziąwszy pod uwagę niską temperaturę i stan, w jakim Zaorski zastał zwłoki, szacunek wydawał się właściwy.
– W takim razie najbardziej prawdopodobne jest uduszenie pozycyjne.
– Co? – spytał komendant.
Seweryn pochylił głowę tak, że jego broda dotknęła klatki piersiowej.
– Dochodzi do niego w sytuacji, kiedy drogi oddechowe zostają zablokowane przez niefizjologiczne ułożenie ciała – powiedział nieco niewyraźnie. – Najczęściej występuje to oczywiście u niemowlaków, ale nie tylko. Wiele nieszczęśliwych wypadków osób dorosłych kończyło się właśnie w taki sposób.
– Twierdzisz, że to wypadek? – mruknął Konarzewski.
– Nie. Twierdzę, że mogło dojść do asfiksji pozycyjnej, bo po niej właściwie nie zostają ślady. O ile ciało przeleży potem w innym ułożeniu odpowiednio długo.
– To niespecjalnie pomocne.
Zaorski wzruszył ramionami.
– Woda też nie jest specjalnie pomocna, kiedy się topisz – odparł. – Ale w innych okolicznościach może ratować życie.
Rozmówca sprawiał wrażenie, jakby miał zamiar zgłębić, co Seweryn ma na myśli. W ostatniej chwili inicjatywę przejęła jednak Kaja.
– To wszystko? – spytała.
– Z mojej strony tak – odparł Zaorski. – Żeby powiedzieć coś więcej, musiałbym otworzyć ciało, a to…
– Nie wchodzi w grę – dokończył za niego Konarzewski.
Wskazał wzrokiem drzwi, nie siląc się nawet na zdawkowe skinienie głową, co dopiero słowo podziękowania. Burzyńska szybko wyprowadziła Seweryna z budynku, a jeden z pracowników zamknął za nimi drzwi.
Skierowali się w milczeniu do radiowozu.
– I co myślisz? – spytała Kaja.
– Że dawno się nie widzieliśmy.
– A jeśli chodzi o tę dziewczynkę?
– Trudna sprawa – odparł, kiedy wsiedli do auta. – Jeśli doszło do zabójstwa, to wyjątkowo dziwacznego. Ofiara jest naprawdę zadbana, nawet podejrzanie.
– Może sprawca zajął się nią po śmierci?
– Może – przyznał Zaorski. – Ale to nie tłumaczy, dlaczego zabił ją tak, by nie dało się ustalić przyczyny zgonu.
Kiedy ruszyli w kierunku dawnego domu Burzyńskich, Kaja przelotnie spojrzała na Seweryna.
– Po co zadawać sobie tyle trudu? – spytała. – Są lepsze sposoby, żeby nie zostawiać śladów.
– Może z potrzeby.
– Jakiej?
– Zrobienia z niej kogoś zupełnie niewinnego, nieskalanego СКАЧАТЬ