Zakochać się w żonie. Tara Pammi
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zakochać się w żonie - Tara Pammi страница 4

Название: Zakochać się w żonie

Автор: Tara Pammi

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Остросюжетные любовные романы

Серия:

isbn: 978-83-276-4724-5

isbn:

СКАЧАТЬ rozwodzie, nic dla mnie nie znaczą.

      Kairos zrobił krok w przód i wyrazisty zapach wody kolońskiej owionął Valentinę.

      – Skąd weźmiesz pieniądze na luksusowe życie?

      – Nie tknęłam twojej karty kredytowej od miesięcy. Nie pożyczyłam nawet jednego euro ani od Leandra, ani od Luki. Wszystko, co na sobie mam, należy do Nikolaia.

      Kairos zmierzył ją od góry do dołu pogardliwym spojrzeniem.

      – No tak, zapomniałem, że twój alfons teraz cię ubiera.

      – Nikolai nie jest alfonsem. Powiedział mi, że to zwykłe przyjęcie, nawet nie wiedziałam, że na nim będziesz.

      – Muszę przyznać, że tylko Valentina Constantinou mogłaby z tak szmatławej kiecki wydobyć resztki klasy, ale ta umiejętność chyba nie bardzo ci się przydaje w życiu, prawda? Paryż cię przeżuł i wypluł, więc wróciłaś do Mediolanu z podwiniętym ogonem. Od tamtej pory łasisz się do każdego, kto mógłby ci pomóc. Robisz kawę tym harpiom, którym kiedyś przewodziłaś. Jesteś gońcem modelek i fotografów, którzy kiedyś uganiali się za tobą… Czyżbyś miała już tego dość, że postanowiłaś spróbować sił w najstarszym zawodzie świata?

      – Nie zapominaj, że kupiłeś mnie od Leandra. Jeśli ktokolwiek zrobił ze mnie dziwkę, to ty sam, Kairosie.

      – Nie zaciągnąłem cię do łóżka, żeby dostać posadę prezesa w zarządzie Conti – odparł Kairos ze złością w głosie.

      Pociągnął ją za rękę i Valentina wpadła na niego, wydając z siebie łagodne westchnienie. Twarde jak skała mięśnie uderzyły o miękkie piersi przesłonięte cienką tkaniną.

      – Uwierz mi, pethi mou, jeśli cokolwiek nas ze sobą łączyło, to właśnie łóżko.

      Objął palcami jej kark i przyciągnął ją ku sobie. Iskra pożądania zdążyła popłynąć przez jej ciało.

      – To ty złamałaś przysięgę małżeńską, Valentino. Wszystko, czego pragnąłem, to cywilizowane małżeństwo. Ale ty uciekłaś, bo twój wyimaginowany świat, w którym jesteś królową, a ja leżę u twoich stóp, nagle runął. Nie zostawiłaś nawet listu. Ochroniarzowi powiedziałaś, że jedziesz odwiedzić braci. Myślałem, że zostałaś porwana. Potem wyobrażałem sobie, że leżysz w kostnicy jako nieznana ofiara wypadku drogowego. Przyszło mi nawet do głowy, że któraś z osób, które tak lubiłaś wyśmiewać publicznie, w końcu nie wytrzymała i z zemsty skręciła twój śliczny kark.

      Valentina nie mogła się ruszyć i jedynie serce tłukące się w jej piersi przypominało jej, że żyje. Nigdy nie widziała go w takim stanie.

      – Wreszcie Leandro zlitował się nade mną i powiedział, że po prostu mnie rzuciłaś.

      Nie wierzyła, że Kairos mógł się o nią martwić.

      – Wybacz, nie pomyślałam…

      – Teraz już na to za późno.

      Miał rację. Winna mu była co najmniej wyjaśnienie.

      – Byłam tak strasznie wściekła na ciebie i Leandra. Tamtego wieczoru dowiedziałam się, że moja matka puściła się z szoferem, a ja jestem efektem tego romansu. I że ty poślubiłeś mnie po dobiciu targu z moim bratem.

      Słowa toczące się z jej ust tchnęły desperacją.

      Oczy Kairosa nagle zobojętniały. Patrzył na swoje palce wbite w jej szyję, potem przeniósł spojrzenie na drugą rękę, która obejmowała jej biodro. Puścił ją tak gwałtownie, że aż się zachwiała, straciwszy oparcie.

      – Kiedy Leandro powiedział mi, co zrobiłaś, przestałem o tobie myśleć. Miałem ważniejsze sprawy do załatwienia. Nawet nie przyszło mi do głowy, żeby się za tobą uganiać po całej Europie.

      Gdyby wyjął z kieszeni sztylet i wbił jej go prosto w serce, poczułaby mniejszy ból niż po tych słowach. Ale też jej ulżyło. Musiała usłyszeć to wszystko bezpośrednio od niego. Podczas długich, bezsennych i samotnych nocy nie będzie się już zastanawiać, czy nie popełniła błędu, odchodząc. I czy to małżeństwo nie zasługiwało na jeszcze jedną szansę.

      Po dzisiejszym wieczorze nie zobaczy go już nigdy. A on nigdy więcej nie zrani jej nawet słowami.

      – Bene. Ty byłeś zajęty swoimi sprawami, a ja miałam wystarczająco dużo czasu, by przemyśleć moją decyzję. Te dziewięć miesięcy uświadomiło mi, że dokonałam właściwego wyboru. Nie obchodzi mnie, czy będziesz mi płacił alimenty, czy nie, bo i tak nie tknę tych pieniędzy. Dam sobie radę sama.

      – W jaki sposób? Sprzedając się nadzianym inwestorom z Rosji? Przyznaj, Valentino, że nasza rozłąka zaprowadziła cię w ślepy zaułek. Jedyne, co masz, to ten lalusiowaty bufon, który tylko marzy o tym, by wsadzić ci łapę w majtki. Nie masz za grosz talentu, nie masz umiejętności ani doświadczenia, bo nigdy nie pracowałaś. Tylko znajomości pozwoliły ci utrzymać się na powierzchni przez tak długi czas.

      – Myślisz, że o tym nie wiem? Sporo się nauczyłam. Pocieszam się tym, że wszystkie znajomości, które mógłbyś uznać za cenne dla siebie, już nie istnieją. Zerwałam z rodziną.

      – Z tego, co wiem, bracia cię nie wydziedziczyli.

      – Nie utrzymuję z nimi kontaktów. Nie chcę mieć nic wspólnego z poprzednim życiem. A w związku z tym, do niczego ci się już nie przydam.

      – Ach, więc na tym polega twoja mała zemsta? Nie dostanę tego, co chcę, bo ty postanowiłaś na jakiś czas odłączyć się od rodziny?

      – Zdaje się, że przeceniasz mnie i swoją rolę w moim życiu. Kocham moich braci. Każdy dzień spędzony z dala od nich wypala coraz większą dziurę w moim sercu. Ale to cena, jaką płacę za to, że wciąż mogę na siebie patrzeć w lustrze.

      Już myślała, że udało jej się jakoś przebić do jego świadomości.

      – To małżeństwo skończy się, kiedy powiem, że jest skończone!

      – Chcę dokończyć tę sprawę. Podpiszę wszystko, tylko daj mi wolność. I tak już skreśliłeś mnie ze swojego życia, Kairosie. Inaczej zacząłbyś mnie szukać wcześniej. Byłam dla ciebie jednym wielkim rozczarowaniem. Po co chcesz to dłużej ciągnąć? Chodzi o urażoną dumę?

      – Czy ci się to podoba, czy nie, połowa wszystkiego, co mam, będzie kiedyś twoja. I choćbym miał słono przepłacić za twoje naiwne bajania o wiecznej miłości, za wszystkie awantury, jakie mi urządzałaś, i za seks, który przyznam, był z tego wszystkiego najlepszy, chciałbym, żebyś była moją żoną jeszcze przez trzy miesiące. Możesz mi chyba wyświadczyć tę drobną przysługę?

      Valentina powtórzyła w myślach ostatnie zdanie, a zrozumiawszy jego sens, automatycznie uniosła ramię z zamiarem wymierzenia Kairosowi siarczystego policzka.

      Szybkim i precyzyjnym ruchem złapał ją za nadgarstek i delikatnie СКАЧАТЬ