Odwet. Vincent V. Severski
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Odwet - Vincent V. Severski страница 19

Название: Odwet

Автор: Vincent V. Severski

Издательство: PDW

Жанр: Современные детективы

Серия:

isbn: 9788381430050

isbn:

СКАЧАТЬ to on zawsze będzie się kojarzył z odejściem Romana, jakby był jego epigonem. – Monika nieco się ożywiła i usiadła prosto. – Nie wiem, czy mam w sobie tyle dobrej woli, by go zaakceptować. – Pociągnęła łyk prosto z butelki. – Chciałabym się mylić.

      – A ja mam dobre przeczucie. I podoba mi się to jego imię… Lutek, bo zupełnie nie pasuje do gromowika.

      – Pleciesz! Co to ma do rzeczy? A Dimitrios to akurat pasuje do polskiego szpiega? Nie ma to jak… – Wyraźnie lepiej się poczuła i była lekko rozbawiona. Chciała coś jeszcze powiedzieć, ale urwała, bo z przedpokoju doszedł ich szczęk otwieranego zamka.

      Po chwili wszedł spocony Roman w białej koszuli z krótkimi rękawami. Niósł teczkę. Za nim wkroczył Lutek.

      Monika spodziewała się wygolonego na łyso mężczyzny z brodą, bicepsami i tricepsami jak melony, w ciemnych okularach, butach taktycznych, bojówkach i z wielkim zegarkiem na prawej ręce. Tymczasem wszedł szczupły, wysportowany mężczyzna średniego wzrostu. Krótko ostrzyżony szatyn z bródką goatee, w T-shircie z głową lwa, dżinsach i adidasach. Wyglądał na typowego spacerowicza z Monciaka. To właśnie najbardziej jej się spodobało. Takiego nam trzeba – pomyślała.

      – To jest Lutek – rzucił Roman, odstawiając teczkę na biurko. – Monika i Dima – dodał i usiadł na foteliku. – Poznajcie się.

      Lutek stanął na środku pokoju i przez chwilę lustrował pomieszczenie, zerkając na Monikę i Dimę, którzy stali kilka metrów dalej.

      Ciszę przerwał Dima.

      – Cześć! – Ruszył z wyciągniętą ręką. – Witamy w Sekcji.

      Lutek nie zrobił kroku w przód, czekał, aż tamten podejdzie, i kiedy uścisnęli sobie dłonie, skinął głową, patrząc mu w oczy. Dopiero potem podszedł do Moniki i pierwszy podał jej rękę. Spodobało jej się to, bo nie lubiła farbowanych dżentelmenów i szanowała mężczyzn z obrączkami. Lutek robił coraz lepsze wrażenie. Uśmiechnęła się do niego tak miło, jak potrafiła, a on odpowiedział służbowym ściskiem policzków.

      – Wiecie o sobie chyba wszystko – zaczął Roman, wycierając kark z potu. – Przynajmniej to, co powinniście wiedzieć. – Bardzo się cieszę, że dołączył do nas tak doświadczony oficer, i wiem, że teraz będziemy jeszcze sprawniejsi. Opowiadałem Lutkowi o aferze Wielkiego Zdrajcy. To się już nie powtórzy. Nie powinno.

      Monika i Dima usiedli na swoich miejscach, a Lutek obszedł pokój, bezceremonialnie zaglądając do pozostałych pomieszczeń. Zbliżył się do okna, wyjrzał na zewnątrz i w końcu przysiadł na parapecie z rękami skrzyżowanymi na piersi. Zrobił dokładnie tak, jak zapowiadali Witek i Ela, więc nikogo to nie zdziwiło, podobnie jak i to, że się jeszcze nie odezwał.

      – To co? Od czego zaczynamy, Roman? – odezwał się Dima, trochę zdezorientowany zachowaniem Lutka, po czym zwrócił się wprost do niego: – Wiesz, co teraz robimy? Czym się zajmujemy? Olgierd Rubecki. Znasz?

      Lutek skinął głową.

      – Dobra! – wtrąciła się Monika. – Wiemy, że jesteś małomówny, i wcale nam to nie przeszkadza, a może to nawet twoja zaleta, ale gdy się do kogoś przychodzi, to uprzejmie jest się przynajmniej odezwać i przedstawić – powiedziała twardo, spokojnym tonem. – My tu nie jesteśmy małostkowi, ale obowiązują zasady jak w rodzinie i trzeba się do nich dostosować. Chciałeś do nas dołączyć? Słyszeliśmy o Wydziale Q, ale my nie jesteśmy gorsi. Naszą bronią jest inteligencja, cień i cisza, a nie James Bond…

      – Daj spokój! – przerwał jej Dima, bo wyraźnie się już nakręcała, jakby chciała za chwilę powiedzieć Lutkowi, że jest epigonem Romana.

      – Mam na imię Lutek i wiem, kim jest Rubecki – przemówił w końcu Lutek z obojętną miną i spojrzał za okno. – Dowódca stawia zadania, ja realizuję.

      – Nie chciałam być niegrzeczna. – Monika zmieniła ton. – Ale wiesz…

      – Wiem – odparł Lutek. – Upał.

      Uśmiechnęła się w duchu, bo Lutek wyjął jej to z ust. Właśnie chciała zrzucić wszystko na upał i zmęczenie. Poczuła, że zachowała się małostkowo, ale Lutek spodobał jej się jeszcze bardziej.

      – Opracowujemy Olgierda Rubeckiego, naszego byłego kolegę, jak wiesz. Zaczął nowe życie i prze do polityki, chociaż nie jest w żadnej partii – kontynuował spokojnie Dima. – Ma jednak potężną wiedzę z czasów, kiedy był w służbie, liczne prywatne kontakty w Agencji i z partnerami zagranicznymi, ma też aktualne poświadczenie bezpieczeństwa do poziomu cosmic top secret. Realizujemy polecenie premiera, który chce wiedzieć, czy udział Rubeckiego w życiu publicznym nie jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa państwa.

      – Lutek już to wie – wtrącił się Roman – więc…

      – Ale czy wie, jaki jest prawdziwy powód tego zlecenia? – Monika wstała z kanapy i podeszła do Lutka. – Wiesz? Wiesz, czego chce dyktatorek? Po co mu to?

      Lutek przestał wyglądać przez okno i przeniósł spojrzenie na Monikę.

      – Wiem – odparł z niemal ostentacyjną obojętnością.

      Poczuła się, jakby chciał utrzeć jej nosa. Trochę się speszyła.

      – To dobrze, że wiesz, bo nie mamy zamiaru ułatwiać dyktatorowi jego politycznych knowań. – Wróciła na swoje miejsce i pociągnęła łyk napoju aloesowego z butelki.

      – Już dobrze – włączył się w końcu Roman. – Widzę, że prezentacja dobiegła końca. – Uśmiechnął się, jakby tę scenę zaplanował z premedytacją. – Wiecie już, kto jest kim. Widzę, że będzie wam się świetnie współpracowało. Prawda, Moniko? – Spojrzał w jej stronę, ale ona nawet nie podniosła wzroku.

      Roman doskonale wiedział, że Monika próbuje odreagować na Lutku swoje emocje, ale w gruncie rzeczy jest on jej sojusznikiem i ona dobrze o tym wie. Chciała zademonstrować mu tylko, gdzie jest jej terytorium. W odróżnieniu od Dimy Lutek nigdy nie zagrozi jej wyłącznej sferze wpływów, nie wejdzie w świat abstrakcji i metafor ani nie będzie z nią walczył. Roman podejrzewał nawet, że będzie próbowała wykorzystać go do zbudowania paktu przeciw Dimie, który został wybrany na następnego szefa Sekcji. Nie wiedziała jednak jeszcze, że Lutkiem nie sposób manipulować, bo on słucha tylko rozkazów.

      – W takim razie przedstawcie, co dzisiaj ustaliliście – zaczął Roman. – Wprowadzicie Lutka, który od jutra wejdzie do akcji.

      – W sumie – odezwał się Dima – tylko dwa punkty o jakiejś wartości, dwa kontakty do rozpracowania. Kobieta, która spędziła noc u Rubeckiego, poruszająca się służbową czarną toyotą, i mężczyzna z wąsami, z którym przesiedział prawie dwie godziny w kawiarni Na Rozdrożu. O trzynastej był w Radiu FMN, potem u ojca, a teraz pojechał do NTV24. O osiemnastej będzie w programie Zaremby. Witek i Ela ciągną za nim.

      – Według ustaleń Witka toyota, którą jeździ panienka, to samochód СКАЧАТЬ