Название: Pchła
Автор: Anna Potyra
Издательство: PDW
Жанр: Современные детективы
isbn: 9788381167338
isbn:
Agnieszka czuła, jak wzbiera w niej rozpacz i bezradność. „Boże, mój Boże, co się z nami stanie?” Jej myśli galopowały, ale nie wychwyciła ani jednej, która mogłaby się okazać pomocna. Godzinę temu spała w bezpiecznych objęciach swojego męża, a teraz stała przed człowiekiem, który trzymając ich na muszce, mówił o jej dzieciach. Poczuła, że do oczu napływają jej łzy, i pomyślała, jakie to dziwne, że dzieje się tak zawsze w chwilach głębokiego wzburzenia. Tak jakby organizm wraz z tą odrobiną ciepłej słonej cieczy próbował wyrzucić nadmiar emocji, które zakłócają prawidłowe funkcjonowanie systemu.
– Weź, co chcesz, i idź, ale zostaw dzieci. Niech one tego nie widzą. Niech się nie boją – błagała, ale jej opór wprawił bezimienny cień w złość.
– Masz robić dokładnie to, co mówię. Jeśli jeszcze raz któreś z was się odezwie, strzelę. Do kogo najpierw? Do Stasia?
Agnieszka potrząsnęła głową, dusząc w sobie gwałtowne łkanie. Po policzkach spływały jej łzy, ale nawet ich nie zauważała.
Kiedy stali już wszyscy razem twarzą do ściany, patrzyła na rysunki dzieci poprzypinane magnesami do lodówki i modliła się w duchu do Boga, żeby ten surrealistyczny koszmar skończył się jak najszybciej.
– Już zaraz będzie po wszystkim – powiedział cień, jakby odczytał jej myśli, a ona uświadomiła sobie, że poznaje ten głos. Był bardzo charakterystyczny. Niedawno go gdzieś słyszała, ale teraz nie mogła sobie przypomnieć, gdzie to było.
Chciała przytulić Marysię, która stała obok niej i płakała cicho, ale bała się ruszyć. Stasia nie było słychać wcale, ale Agnieszka wiedziała, że jest równie przerażony jak jego siostra.
Wydawało jej się, że czas stanął w miejscu, zamknął ich w jakiejś czarnej pętli, gdzie nie było żadnej przeszłości ani przyszłości. Nie było wspomnień, twarzy przyjaciół, planów na wakacje. Tylko niemożliwe, przerażające teraz, które trwało wiecznie i miało się nigdy nie skończyć.
Ale się skończyło.
Agnieszka nigdy się nie dowiedziała, po co to wszystko, dlaczego właśnie oni.
Zanim zaczął strzelać, intruz, który na zawsze pozostał dla niej bezimiennym cieniem, powiedział tylko dwa słowa:
– Jesteś pchłą.
Wtedy zrozumiała, co się z nimi stanie.
– Nieeeee! – Jej rozpaczliwy krzyk utonął w chaosie rozgrywającego się dramatu. Poczuła przeszywający ból w lewej nodze, ale był on niczym w porównaniu z cierpieniem, które wybuchło gdzieś w środku niej na widok Stasia. Synek osunął się w dół, zostawiając na ścianie czerwoną smugę. Kiedy druga kula rozerwała jej udo, przewróciła się. Wyła z rozpaczy i błagała Boga o jedyne, co jej pozostało. Błagała o śmierć.
Chwilę później wszystko ucichło, a ona pomyślała, że Boga nie ma. Potem pochłonął ją mrok.
26 grudnia 2016
Dochodziła szósta rano i na dworze było jeszcze ciemno, kiedy Adam zatrzasnął za sobą drzwi na klatkę schodową i ruszył w stronę ulicy Wilczej, gdzie przed czterema godzinami zaparkował swój samochód. Wczoraj do pierwszej w nocy ślęczeli na komendzie nad wydrukami maili, które Kos wymienił z Joanną Bader. Lorenza nie zdziwiło to, że kiedyś byli parą, ani to, że kobieta najwyraźniej nie mogła się pogodzić z rozstaniem i tym, że jej narzeczony miękko wylądował w ramionach Marty, zanim ona zdążyła policzyć do trzech. Samo życie. Różnie się ludziom losy układają. Trochę dał mu jednak do myślenia fakt, że Bader zataiła przed Łukaszem ciążę. Adam rozumiał jej położenie i rozterki. Zorientowała się, że spodziewa się dziecka, już po rozstaniu. Była wściekła i zraniona. Ale żeby utrzymywać to w tajemnicy przez ponad rok?
Lorenz nie chciał wnikać w zagmatwane życie uczuciowe Joanny Bader, ale nie mógł zignorować tak ważnego i jak na razie jedynego tropu w śledztwie Kosa, jakim była nieszczęśliwa miłość, porzucona narzeczona i syn, o którego istnieniu Łukasz Kos dowiedział się trzy miesiące przed śmiercią.
Ta sprawa nie dawała mu spokoju. Od początku coś mu w tym wszystkim nie pasowało. I jeszcze to całe przedstawienie na miejscu zbrodni. Adam czuł, że przez cały czas ślizga się po wierzchu i goni cienie.
A teraz to. Kolejne wezwanie. Trzy ofiary śmiertelne na Wolskiej.
Skręcił w prawo w Koszykową. Na ulicach nie było prawie żadnych samochodów. Nic dziwnego. Niewiele osób musi gdzieś jechać o tak wczesnej porze, zwłaszcza w drugi dzień świąt. Po drodze na miejsce zbrodni podjechał jeszcze po Rawską. Nie kosztowało go to więcej niż pięć minut. Nie musiał nawet wjeżdżać na osiedle. Iza czekała na niego przy Hali Kopińskiej.
Przez chwilę jechali w milczeniu. Wiedzieli, że ofiarami jest dwoje dzieci i ich ojciec, mężczyzna w wieku trzydziestu sześciu lat. Matka w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Nie znali wprawdzie żadnych szczegółów, ale oboje podejrzewali to samo. Rozszerzone samobójstwo. Adam tylko raz miał do czynienia z taką tragedią. Ojciec zabił dwoje własnych dzieci, pasierbicę i żonę, a na koniec odebrał sobie życie. Na tamten dramat złożyły się nędza i alkohol, ale Adam wiedział, że nie zawsze musi tak być. Człowiek wytrzyma tyle, ile może wytrzymać. Potem popadnie w desperację. Wtedy już tylko jeden krok dzieli go od szaleństwa.
Pierwsza ciszę przerwała Iza.
– Cały czas zastanawiam się nad tym, dlaczego była narzeczona Kosa zmieniła zdanie.
– Hmm? – Adam zerknął pytająco na Rawską. – Co masz na myśli?
– Nic mu nie powiedziała przez całą ciążę. Potem urodziła dziecko, zobaczyła je, no wiesz, duży brzuch stał się maleńkim człowiekiem, osobą. To jest naprawdę emocjonujące przeżycie. Chybaby przyćmiło stare zatargi i urazy? A ona dalej nic. Odebrała ojcu dziecko, ale jednocześnie pozbawiła swojego synka ojca. To poważna decyzja. A potem tak nagle pękła?
– Też o tym myślałem. Może powodowały nią względy czysto praktyczne? Uznała, że sentymenty sentymentami, ale dziecku należy się przynajmniej wsparcie finansowe ojca.
– Może – odparła Rawska nieprzekonana. – Mnie się jednak wydaje, że to ma związek ze ślubem. Myślę, że wiadomość o tym, że Łukasz i Marta mają się pobrać, spadła na nią niespodziewanie i to był dla niej impuls do działania.
Lorenz pokiwał głową. Kilka osób, z kręgu Łukasza, z którymi rozmawiał w związku z zabójstwem, wspominało, że wiadomość o planowanym ślubie ich zaskoczyła. Łukasz miał pobrać się z Asią, a potem zupełnie niespodziewanie się rozstali. Niby stało się to, zanim zaczął się spotykać z Martą, ale tak naprawdę nikt nie miał pewności, kiedy i jak się poznali. Według oficjalnej wersji wpadli na siebie w schronisku górskim. Łukasz ponoć uciekł w Tatry, żeby w samotności lizać rany po rozstaniu. Wrócił szaleńczo СКАЧАТЬ