Fjällbacka. Camilla Lackberg
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Fjällbacka - Camilla Lackberg страница 9

Название: Fjällbacka

Автор: Camilla Lackberg

Издательство: PDW

Жанр: Современные детективы

Серия: Saga o Fjallbace

isbn: 9788375548488

isbn:

СКАЧАТЬ którym pracowała przez większą część poprzedniego dnia. Francine mówiła dalej:

      – Henri prosił mnie, abym bardzo szczerze odpowiedziała na pani pytania.

      Mówiła po szwedzku doskonale. Gardłowe „r” dźwięczało miękko. Erika zwróciła uwagę, że mówiła o Henriku z francuska Henri.

      – Poznałyście się z Alex w Paryżu?

      – Tak, studiowałyśmy historię sztuki. Polubiłyśmy się od pierwszego dnia. Wyglądała na zagubioną, a ja też czułam się zagubiona, ale, jak mówią, reszta to już historia.

      – Jak długo się znałyście?

      – Niech policzę… Henri i Alex jesienią obchodzili piętnastą rocznicę ślubu, czyli… siedemnaście lat. A przez piętnaście prowadziłyśmy razem tę galerię.

      Francine umilkła i ku wielkiemu zdziwieniu Eriki zapaliła papierosa. Z jakiegoś powodu nie wyobrażała sobie, żeby Francine mogła palić. Ręka drżała jej lekko. Zaciągnęła się mocno, nie odrywając oczu od Eriki.

      – Nie zastanowiło pani, co się z nią stało? Musiała przeleżeć co najmniej tydzień, zanim ją znaleźliśmy.

      Że też nie przyszło jej do głowy zapytać o to Henrika.

      – Wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale nie, nie zdziwiło. Alex… – Francine zawahała się – Alex zawsze robiła, co chciała. Bywało to uciążliwe, ale z czasem się przyzwyczaiłam. Często znikała, a potem pojawiała się jak gdyby nigdy nic. Zresztą wszystko to rekompensowała, zastępując mnie podczas moich urlopów macierzyńskich. Wie pani, teraz też mam uczucie, jakby zaraz miała znów stanąć w drzwiach. Ale tym razem tak nie będzie.

      Jej oczy napełniły się łzami.

      – Nie będzie – Erika wpatrywała się w swoją filiżankę, dając Francine czas na dyskretne wytarcie oczu. – A jak na zniknięcia Alex reagował Henrik?

      – Poznała go pani. Według niego nic, co robiła Alex, nie mogło być złe. Ostatnich piętnaście lat poświęcił na uwielbianie jej. Biedny Henri.

      – Dlaczego biedny?

      – Bo Alex go nie kochała. Wcześniej czy później musiałby zdać sobie z tego sprawę.

      Zgasiła papierosa i zaraz zapaliła następnego.

      – Po tylu latach na pewno znałyście się na wylot.

      – Nie wydaje mi się, aby ktokolwiek naprawdę znał Alex. Ale pewnie znałam ją lepiej niż Henri. Nie chciał się pozbyć różowych okularów.

      – Henrik sugerował mi w rozmowie, że przez wszystkie lata małżeństwa czuł, jakby Alex coś przed nim ukrywała. Czy to prawda? Może pani wie, o co chodzi?

      – To jak na niego niezwykle przenikliwe spostrzeżenie. Chyba go nie doceniłam. – Francine zmarszczyła pięknie zarysowaną brew. – Na pierwsze pytanie odpowiadam: tak, ja również czułam, że coś ją gniecie. Na drugie pytanie odpowiedź brzmi: niestety nie wiem, nie mam bladego pojęcia, o co chodzi. Mimo długoletniej przyjaźni czasem dochodziłyśmy do miejsca, w którym Alex dawała znać, że to już granica i dalej nie wolno. Akceptowałam to, Henri – nie. Złamałoby go to, wcześniej czy później. Zresztą wiem, że raczej wcześniej.

      – Dlaczego?

      Francine zawahała się.

      – Ciało Alex zostanie poddane sekcji zwłok, prawda?

      Pytanie zaskoczyło Erikę.

      – Tak, zawsze to robią w przypadku samobójstwa. Dlaczego pani pyta?

      – Bo w takim razie to, co pani teraz powiem, i tak wyjdzie na jaw. Przynajmniej będzie mi lżej na sumieniu.

      Starannie zdusiła papierosa. Erika czekała w napięciu, wstrzymując oddech, a Francine nieśpiesznie zapaliła trzeciego papierosa. Nie miała na palcach przebarwień charakterystycznych dla nałogowego palacza, Erika przypuszczała więc, że Francine zazwyczaj nie pali jednego papierosa za drugim.

      – Pewnie wie pani, że od ponad pół roku Alex bywała we Fjällbace znacznie częściej niż dotąd?

      – O tak, w małych miejscowościach poczta pantoflowa działa znakomicie. Z plotek wynikało, że przyjeżdża prawie co weekend. Sama.

      Francine znów się zawahała. Erika miała ochotę nią potrząsnąć, żeby wreszcie wydusiła z siebie to, co trzymała w zanadrzu.

      – Kogoś tam poznała. Mężczyznę. Nie był to jej pierwszy romans, ale miałam wrażenie, że tym razem to co innego. Po raz pierwszy, odkąd się poznałyśmy, odnosiłam wrażenie, że osiągnęła spokój. Poza tym wiem, że nie mogła popełnić samobójstwa. Na pewno ją ktoś zamordował, co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości.

      – Skąd ta pewność? Nawet Henrik nie umiał odpowiedzieć, czy Alex mogłaby odebrać sobie życie.

      – Bo spodziewała się dziecka.

      – Henrik o tym wie?

      – Nie wiem. W każdym razie to nie jego dziecko. Oni od wielu lat nie żyli ze sobą. A przedtem Alex nie chciała z nim mieć dzieci, chociaż Henrik ją błagał. Ojcem dziecka musiał być ten nowy mężczyzna – ktokolwiek nim jest.

      – Nie mówiła, kto to?

      – Nie. Jak się pewnie pani domyśla, nie była skłonna do zwierzeń. Przyznam, że bardzo się zdziwiłam, kiedy mi powiedziała o dziecku. To jeden z powodów, dla których jestem pewna, że nie odebrała sobie życia. Ona po prostu kipiała szczęściem, nie mogła o tym nie mówić. Już kochała to dziecko, nie zrobiłaby mu krzywdy, a już na pewno nie pozbawiłaby go życia. Pierwszy raz widziałam Alex cieszącą się życiem. Chybabym ją bardzo polubiła. – Głos Francine przepełniał smutek. – Wie pani, mam również wrażenie, że Alex zamierzała w jakiś sposób rozprawić się z przeszłością. Nie wiem, z czym ani jak, ale takie wrażenie odniosłam na podstawie różnych luźnych uwag.

      Drzwi do galerii otworzyły się. Słychać było, jak ktoś tupie na wycieraczce, żeby pozbyć się z butów śniegu. Francine wstała.

      – Pewnie klient. Muszę się nim zająć. Mam nadzieję, że pomogłam pani choć trochę.

      – O tak, bardzo. Jestem pani wdzięczna za szczerość, Henrikowi też.

      Francine zapewniła klienta, że zaraz się nim zajmie, a potem przeszła z Eriką do drzwi. Podając sobie ręce, przystanęły przed olbrzymim płótnem z białym kwadratem na błękitnym tle.

      – Tak z ciekawości, ile trzeba dać za taki obraz? Pięć, dziesięć tysięcy?

      Francine uśmiechnęła się.

      – Raczej pięćdziesiąt.

      Erika gwizdnęła.

      – No СКАЧАТЬ