Fjällbacka. Camilla Lackberg
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Fjällbacka - Camilla Lackberg страница 3

Название: Fjällbacka

Автор: Camilla Lackberg

Издательство: PDW

Жанр: Современные детективы

Серия: Saga o Fjallbace

isbn: 9788375548488

isbn:

СКАЧАТЬ się nie widywały i stały się sobie obce. Ale Erice trudno było pogodzić się z myślą, że Alex odebrała sobie życie, co wydawało się jedynym logicznym wytłumaczeniem tego, co dziś zobaczyła. Alexandra, jaką znała dawniej, była osobą energiczną i jednocześnie harmonijną. Piękną, promienną i pewną siebie kobietą, za którą ludzie się oglądali. Zgodnie z przewidywaniami Eriki życie było dla niej łaskawe, tak przynajmniej wynikało z pogłosek. Prowadziła galerię sztuki w Göteborgu, miała przystojnego męża odnoszącego sukcesy zawodowe i mieszkała w wielkim dworze na półwyspie Särö. A jednak coś musiało pójść nie tak.

      Erika czuła, że powinna skierować myśli na coś innego, i wykręciła numer telefonu siostry.

      – Spałaś?

      – Chyba żartujesz. Adrian obudził mnie o trzeciej nad ranem, a kiedy wreszcie zasnął, obudziła się Emma i chciała się bawić.

      – A Lucas nie mógłby choć raz wziąć tego na siebie?

      W słuchawce zapadła wymowna cisza. Erika przygryzła język.

      – Ma dziś ważne spotkanie i musi być wypoczęty. W dodatku sytuacja w pracy jest niepewna, firmę czekają ważne i głębokie zmiany.

      Anna podniosła głos, Erika dosłyszała w nim ton histerii. Lucas zawsze miał na podorędziu jakieś znakomite wytłumaczenie i Anna prawdopodobnie powtórzyła je słowo w słowo. Jak nie ważne spotkanie, to stres wywołany koniecznością podjęcia trudnej decyzji lub presja wynikająca z zajmowanej przez niego – jak sam mówił – wysokiej pozycji. Tym samym odpowiedzialność za dzieci spoczywała na Annie. Z nimi dwojgiem, żywą trzylatką i czteromiesięcznym niemowlęciem, podczas pogrzebu rodziców Anna wyglądała na dziesięć lat więcej niż swoje trzydzieści.

      – Honey, don’t touch that.

      – A teraz poważnie. Nie sądzisz, że pora, żebyś zaczęła rozmawiać z Emmą po szwedzku?

      – Lucas uważa, że w domu powinniśmy rozmawiać po angielsku. Mówi, że zanim Emma pójdzie do szkoły, i tak przeprowadzimy się z powrotem do Londynu.

      Erika miała serdecznie dosyć słów: Lucas uważa, Lucas mówi, Lucas sądzi, że… W jej oczach szwagier był pospolitym dupkiem.

      Anna poznała go w Londynie, gdzie pracowała jako au pair. Urzekło ją, że podrywa ją tak zapamiętale dziesięć lat starszy Lucas Maxwell, biznesmen odnoszący sukcesy na giełdzie. Zrezygnowała z zamiaru studiowania na uniwersytecie, by całkowicie poświęcić się obowiązkom perfekcyjnej, reprezentacyjnej żony i pani domu. Problem polegał na tym, że Lucas był wiecznie niezadowolony, a Anna, choć od małego robiła tylko to, co jej się podobało, całkowicie podporządkowała się mężowi, zapominając o własnych potrzebach. Erika miała nadzieję, że siostra pójdzie po rozum do głowy, zostawi Lucasa i zacznie żyć własnym życiem, ale kiedy urodziła się Emma, a potem Adrian, zrozumiała, że szwagier pozostanie na zawsze szwagrem.

      – Dajmy sobie spokój z Lucasem i jego poglądami na wychowanie dzieci. Jak tam moja ukochana siostrzenica i jej braciszek? Co ostatnio zmalowali?

      – Nic specjalnie nowego… Emma wczoraj wpadła w szał i zanim się spostrzegłam, pocięła nożyczkami ubranka, na które wydałam furę pieniędzy, a Adrian od trzech dni albo wymiotuje, albo krzyczy.

      – Chyba dobrze by ci zrobiła zmiana otoczenia. Może byś wzięła dzieci i przyjechała do mnie na tydzień? Zresztą przydałaby mi się twoja pomoc przy przeglądaniu pewnych rzeczy. Trzeba się zabrać do kompletowania dokumentów i tak dalej.

      – Właśnie chcieliśmy z tobą o tym porozmawiać.

      Głos Anny wyraźnie zadrżał, jak zawsze, gdy musiała zmierzyć się z czymś nieprzyjemnym. Erika nastawiła uszu. Użyta przez Annę liczba mnoga zabrzmiała jakoś złowróżbnie. Jeśli Lucas macza w czymś palce, jest rzeczą oczywistą, że korzyść z tego ma odnieść on sam – na niekorzyść innych zainteresowanych osób.

      Erika czekała na dalszy ciąg.

      – Chcemy z Lucasem przeprowadzić się z powrotem do Londynu, gdy tylko sztokholmska filia będzie dobrze ustawiona, no i nie chcielibyśmy mieć na głowie kosztów związanych z utrzymywaniem domu w Szwecji. Dla ciebie taki duży dom na wsi to też żadna przyjemność, skoro nie masz rodziny i tak dalej…

      Znów cisza w słuchawce.

      – Co chcesz przez to powiedzieć?

      Erika nawinęła kosmyk włosów na palec. Od dzieciństwa tak robiła w chwilach napięcia.

      – No więc… Lucas uważa, że powinnyśmy sprzedać dom. Nie możemy go utrzymywać w nieskończoność. Poza tym chcielibyśmy po powrocie do Londynu kupić dom w Kensington i wprawdzie Lucas świetnie zarabia, ale pieniądze ze sprzedaży bardzo by się przydały. Chodzi mi o to, że za dom w takim miejscu można dostać wiele milionów koron. Niemcy mają bzika na punkcie domów z widokiem na morze i morskiego powietrza.

      Anna mówiła dalej, ale Erika poczuła, że ma dość, i w połowie zdania odłożyła słuchawkę. Na odegnanie myśli o Alex wystarczy.

      Zawsze była dla Anny kimś w rodzaju drugiej mamy. Od dzieciństwa pilnowała siostry i osłaniała ją. Anna była dzieckiem żywym i impulsywnym, nie myślała o konsekwencjach swego postępowania. Erika wielokrotnie ratowała ją z opresji. Ale Lucas odebrał Annie spontaniczność i radość życia. Zwłaszcza tego Erika nie mogła mu wybaczyć.

      Następnego ranka poprzedni dzień jawił się Erice jak zły sen. Przespała noc głęboko i bez snów, ale miała uczucie, jakby nie zmrużyła oka. Ze zmęczenia bolało ją całe ciało. Żołądek zaburczał niespokojnie, kiedy jednak otworzyła lodówkę, zobaczyła, że najpierw trzeba będzie się wybrać do spożywczego po zakupy.

      Na ulicach było pusto, a na Ingrid Bergmans torg ani śladu handlu, kwitnącego tu latem. Widoczność była dobra, bez mgieł i zamgleń. Widać było nawet odcinający się na horyzoncie najdalszy cypel Valön, tworzący wraz z Kråkholmen wyjście na archipelag.

      Weszła na wzniesienie Galärbacken i zdążyła ujść spory kawałek, gdy zobaczyła kogoś idącego z przeciwka. Wolałaby uniknąć spotkania i odruchowo rozejrzała się za drogą ucieczki.

      – Dzień dobry.

      Elna Persson zaświergotała aż nazbyt wesoło.

      – Widzę, że nasza autorka wybrała się na poranny spacer w promieniach słońca.

      Erika w duchu aż jęknęła.

      – No właśnie, idę po zakupy do sklepu Evy.

      – Biedactwo, musiałaś się czuć zupełnie rozbita po tym strasznym przeżyciu.

      Podwójny podbródek Elny drżał z podniecenia. Erice wydała się nagle podobna do dużego, okrągłego wróbla. W sięgającym kostek zielonkawym palcie zdawała się zupełnie bezkształtna. W ręku mocno trzymała torebkę, a na głowie chybotał się nieproporcjonalnie mały kapelusik, prawdopodobnie filcowy, też w nieokreślonym СКАЧАТЬ