Название: Bajka to życie albo z jakiej jesteś bajki
Автор: Wojciech Eichelberger
Издательство: PDW
Жанр: Языкознание
isbn: 9788375547832
isbn:
zielonymi kwiatami, żółtymi kwiatami,
czarnymi kwiatami.
Wszystkie rodzaje barw kwiatów,
wszystkie kolory promieniejącej miłości.
Życie rozwija się z życia i do życia powraca.
Jakiż niezmierzony wszechświat! Ileż istnień!
Kwiaty cierpienia, kwiaty radości,
kwiaty śmiechu, kwiaty gniewu,
kwiaty nieba, kwiaty piekła.
Każdy związany z innymi,
każdy powoduje wzrost innych.
Gdy okiem naszego prawdziwego umysłu
widzimy ten świat kwiatów,
wszystkie istoty jaśnieją,
muzyka rozbrzmiewa wśród gór i oceanów.
Świat jednego staje się światem milionów.
Jednostka staje się ludzkością,
wszystko co żyje jednostką.
Miliardy luster,
każde odbija się w każdym.
Obłoki formują się na wiele sposobów.
Woda dowolnie zmienia swe kształty
przyjmując kształty naczynia.
W każdej chwili kwiaty zmieniają swe barwy.
Taki żywy świat! I ty tak jasna…
Zrodzona z tych kwiatów,
sama je przecież zrodziłaś.
Początku nie masz ani kresu.
Bez granic jesteś i niezgłębiona.
chociaż pyłem jesteś nieskończenie drobnym…
Wszystkie kwiaty jaśnieją w swej jedyności,
wszystkie jednoczą się w kolorach tęczy.
Jesteś jednym, jesteś wieloma.
Jedna jest chwila, jedno miejsce.
Tylko i jedynie ty.
Poza tobą nie ma niczego;
tańczysz, jawiąc się we wszystkim.
Siedząc w ciszy, tańcem wyrażając wdzięczność,
tańcząc jak wielkie fale, płynąc jak białe chmury;
widzisz siebie widzącą siebie.
Pełna wdzięczności widzisz,
z wdzięcznością jesteś widziana,
świat jako ty, ty jako ty,
ty jako aktor, ty jako widzowie,
ty jako podmiot, ty jako przedmiot.
Jesteś wolna i nie jesteś wolna.
Przybyłaś znikąd, zmierzasz donikąd.
Nie przebywasz nigdzie, nieprzywiązana do niczego.
Wszystko masz w swym posiadaniu i niczego nie posiadasz.
Jesteś stawaniem się niepojmowalnej zmiany.
Jesteś miłością.
Jesteś kwiatem3.
Taki świat dobrze w końcu zobaczyć. Dalej bajka milczy na temat tego, co konkretnie mogło się Elmie przydarzyć, ale zapowiedź jest fantastyczna, bo ostatnie zdanie bajki mówi, że Śmierć, Życie, Los i Ból – wszystkie postacie jej życiowego dramatu – uśmiechają się do niej.
AS: I to jest ta tytułowa szansa – możliwość wzięcia życia w swoje ręce. Dotąd Elma koncentrowała się tylko na sobie i swoich cierpieniach. Najpierw była biedna w walącym się domu, potem biedna wędrowała z mozołem, żywili ją dobrzy ludzie, mieszkała w szarym pokoiku. Nie chodzi o to, żeby tego nie dostrzegać, ale oprócz niej i jej cierpień coś jeszcze jest na tym świecie. Ma już siłę, więc może zwrócić się ku światu.
WE: Budzi się w niej zdolność współodczuwania. Żebracza pycha zamykała ją na to wcześniej. Nie dość, że owładnięta tym stanem nie odczuwała współczucia, to jeszcze rywalizowała z innymi biedakami o to, kto jest biedniejszy. Ważne jest też to, że do Elmy uśmiecha się Śmierć. Jak powiedział pewien mądry człowiek: „Doświadczać życia w pełni to umierać w każdej chwili i rodzić się na nowo w następnej”. Umierać z każdym wydechem i odradzać się z każdym wdechem.
AS: To dopiero wyzwanie!
WE: Tak właśnie się dzieje, jeśli człowiek rzeczywiście się na życie otworzy. Boimy się żyć dlatego, że boimy się śmierci. A boimy się śmierci dlatego, że boimy się żyć.
RYBAK KMO – czyli jak być wolnym
W dalekiej błękitnej Krainie Wód, pełnej ogromnych, spokojnych jezior i przycupniętych na nich, małych zielonkawych wysepek, ludzie żyli według z dawna ustalonego porządku. Każda rodzina miała swój skrawek ziemi nad brzegiem, kawałek jeziora i łódkę. Przyszłość nie była tu zbyt wielką zagadką i dlatego wszyscy żyli spokojnie.
Życie człowieka w Krainie Wód było proste jak tafla wody. Najpierw jako maleńka komórka wpływał do brzucha swojej matki i szczęśliwie bezpieczny dryfował w nim dziewięć miesięcy. Otaczały go przestrzeń, spokój i wodna cisza. Kilka dni przed porodem, gdy było mu już naprawdę ciasno, a także paliła go wielka ciekawość i rozpierająca brzuch chęć życia, matka szła na brzeg białego Jeziora Narodzin. Było to dziwne, przepiękne, płytkie i bezpieczne jezioro, jedyne w swoim rodzaju, więc szczególnie upodobane przez rodziny łabędzi, ciepłe jezioro o smaku mleka. Kobieta powoli, krok po kroku zanurzała się w wodzie i pozwalała swojemu dziecku wypłynąć prosto do jeziora. Potem szła z dzieckiem na brzuchu i piersiach zanurzona aż po szyję w ciepłej i pachnącej wodzie do czasu, aż napotkane przypadkiem ryby nie przegryzły łączącej tych dwoje pępowiny. Wówczas matka czule i bardzo ostrożnie wynurzała główkę dziecka z wody, zasłaniając mu jednocześnie oczy; kontakt z powietrzem był przecież dla niego wystarczającym szokiem. Po jakimś czasie odsłaniała mu jedno oko i tak wychodzili na brzeg. Tam czekał na nich ojciec. Delikatnie wkładał maleństwo do wielkiej muszli pełnej mlecznej wody i wszyscy radośnie szli do domu, śpiewając uroczystą pieśń powitalną.
Każdy człowiek w Krainie Wód miał własnoręcznie zbudowaną łódkę. Choć miał też zwykle chatę nad brzegiem, to właśnie łódka była jakby jego domem, zapewniała pożywienie, a także stanowiła powód do dumy. Dzieci więc od najmłodszych lat uczyły się o wodzie i łodziach. Grzechotały malutkimi łódeczkami z przytwierdzonymi do nich na sznurkach różowymi muszelkami, w szkole uczyły się o wyporności, ciesielce, kompasie i nawigacji, o rodzajach okrętów, ryb oraz wiatrów. Wszystko po to, żeby kiedyś zbudować łódź i łowić ryby lub może nawet podróżować po świecie.
Dziwna rzecz, w Krainie Wód nikt z dorosłych nie umiał pływać. To znaczy każdy umiał na początku, jasna sprawa, ale potem traktował to jako coś zbędnego i przed upływem dziesiątego roku życia wszyscy zapominali, że przecież zaczęli swoje życie w wodzie. Niektórzy, chcąc odzyskać utraconą umiejętność, zapisywali się na kursy mistycznego СКАЧАТЬ
3
Fragment adaptacji japońskiego poematu nieznanego autora zaczerpnięty z książki Philipa Kapleau i Patersona Simonsa