Wskrzeszona . Морган Райс
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Wskrzeszona - Морган Райс страница 5

СКАЧАТЬ ptaka. Podniosła wzrok i zauważyła, że to kruk.

      Nagle usłyszała jakiś hałas, odwróciła się i ruszyła w głąb domu. Weszła do kuchni, szukając oznak czyjejkolwiek obecności. Usłyszała kolejne dzwonienie i podeszła do okna wychodzącego na tyły budynku. Również tutaj zasłony były szczelnie zasunięte, co było nader osobliwe, jako że Caitlin nigdy ich nie zasłaniała. Sięgnęła po nie i pociągnęła za sznur.

      I w tej samej chwili odskoczyła ze strachu. Na zewnątrz stał wampir, z bladą, białą twarzą niemal przyklejoną do szyby, całkowicie łysy i z wydłużonymi kłami. Warczał i syczał, po czym podniósł dłonie i przytknął je do szyby. Caitlin zauważyła jego długie, żółte pazury.

      Nagle usłyszała kolejny hałas, odwróciła się i zobaczyła twarz jeszcze jednego wampira w oknie bocznym.

      Rozległ się dźwięk tłuczonego szkła. Odwróciła się i dostrzegła następną twarz. Wampir uderzył głową w szkło, warcząc na nią.

      Nagle jej dom wypełnił brzęk tłuczonego szkła. Caitlin zerwała się do biegu. Wszędzie, gdzie patrzyła, ściany jej domu były inne, niż pamiętała. Teraz wypełniały je w całości oszklone okna. Wszędzie, gdzie tylko spojrzała, zasłony odsuwały się i okna roztrzaskiwały, a w ich miejscu pojawiały się, wysuwając głowę za głową, kolejne wampiry.

      Caitlin minęła kolejne pokoje, biegnąc w kierunku wyjściowych drzwi. Pragnęła wydostać się na zewnątrz, podczas gdy wokół niej rozlegał się coraz głośniejszy brzęk szkła.

      Dotarła do drzwi, otworzyła je szarpnięciem – i stanęła jak wryta.

      Stała tam, zwrócona twarzą do niej, objąwszy ją zabójczym spojrzeniem oczu, Scarlet. Spoglądała gniewnie na Caitlin, wyglądając bardziej na martwą, niż żywą, skrajnie blada, ze wściekłym wyrazem twarzy i pragnieniem mordu. Jeszcze bardziej szokujące było to, że stała za nią armia wampirów – całe ich tysiące. Wszystkie gotowe pójść w jej ślady, wtargnąć do domu Caitlin.

      – Scarlet? – spytała, słysząc w swoim głosie strach.

      Zanim jednak zdążyła zareagować, Scarlet skrzywiła się, odchyliła i rzuciła się na Caitlin, celując kłami wprost w jej szyję.

      Caitlin obudziła się z krzykiem, siadając wyprostowana w fotelu. Sięgnęła do szyi i pomasowała ją dłonią, zaś drugą starała się odepchnąć Scarlet.

      – Caitlin? Wszystko w porządku?

      Po kilku sekundach Caitlin ochłonęła, podniosła wzrok i uświadomiła sobie, że to nie Scarlet. Był to Sam. Najpierw poczuła się zdezorientowana. Potem zdała sobie sprawę, z poczuciem wielkiej ulgi, że śniła. Że był to tylko senny koszmar.

      Siedziała, oddychając ciężko. Nad nią stał Sam, trzymając jedną dłoń na jej ramieniu i wyglądając na zatroskanego oraz Polly. Światło było włączone. Zauważyła, że na zewnątrz było już ciemno. Rzuciła okiem na szafkowy zegar i zobaczyła, że było po północy. Musiała zasnąć w fotelu.

      – W porządku? – spytał ponownie Sam.

      Caitlin poczuła zażenowanie. Wyprostowała się i wytarła czoło.

      – Wybacz, że cię obudziliśmy, ale wyglądało na to, że miałaś zły sen – dodała Polly.

      Caitlin wstała powoli i zaczęła przemierzać pokój, starając się otrząsnąć z okropnej sennej wizji. Była tak rzeczywista, że czuła jeszcze ból w gardle w miejscu, gdzie kąsała ją własna córka.

      Ale był to tylko sen. Musiała powtórzyć to sobie kilka razy. Tylko sen.

      – Gdzie Caleb? – spytała, przypomniawszy sobie o nim. – Macie jakieś wieści? Jak poszły rozmowy telefoniczne?

      Wyraz twarzy Sama i Polly powiedział jej wszystko, co chciała wiedzieć.

      – Caleb wciąż jej szuka – powiedział Sam. – Ja dałem sobie spokój jakąś godzinę temu. Jest całkiem późno. Ale chcieliśmy dotrzymać ci towarzystwa zanim nie wróci.

      – Obdzwoniłam wszystkich jej przyjaciół – wtrąciła Polly. – Każdego. Z większością udało mi się porozmawiać. Nikt nic nie widział, ani nie słyszał. Byli równie zaskoczeni, co my. Dotarłam nawet do Blake’a. Ale powiedział, że nie miał z nią ostatnio kontaktu. Tak mi przykro.

      Caitlin zaczęła rozcierać twarz, próbując pozbyć się resztek snu. Miała nadzieję obudzić się i dowiedzieć, że to wszystko było nieprawdą. Że Scarlet była w domu, bezpieczna. Że życie wróciło do normy. Ale kiedy zobaczyła stojących nad nią Sama i Polly, w jej domu, po północy, tak bardzo zatroskanych, wszystko do niej wróciło. Wszystko było rzeczywiste. Zbyt rzeczywiste. Scarlet gdzieś przepadła. I mogła już nigdy nie wrócić.

      Myśl ta przeszyła Caitlin niczym nóż. Nie mogła z jej powodu zaczerpnąć tchu. Scarlet, jej jedyna córka. Osoba, którą kochała najbardziej w swoim życiu. Nie potrafiła wyobrazić sobie życia bez niej. Chciała wybiec z domu i wykrzyczeć na całą ulicę na niesprawiedliwość, jaka ją spotkała. Ale wiedziała, że to nie miałoby sensu. Musiała tu siedzieć i czekać.

      Nagle rozległ się jakiś hałas przy drzwiach. Cała trójka podskoczyła i spojrzała w tym kierunku z nadzieją. Caitlin podbiegła do drzwi, modląc się, by ujrzeć w nich znajomą twarz jej nastoletniej córki.

      Ale mina jej zrzedła, kiedy zobaczyła, że to tylko Caleb. Wrócił do domu – z ponurą miną. Jej widok jeszcze bardziej dobił Caitlin. Najwyraźniej nie powiodło mu się.

      Wiedziała, że to bezcelowe, ale i tak go spytała:

      – I co?

      Caleb spuścił wzrok na podłogę i potrząsnął głową. Wyglądał na załamanego.

      Sam i Polly wymienili się spojrzeniami, po czy podeszli oboje do Caitlin i uściskali ją.

      – Wrócę z samego rana – powiedział Sam. – Zadzwoń, jeśli czegoś się dowiesz. Nawet jeśli to będzie środek nocy. Obiecujesz?

      Caitlin skinęła głową. Była zbyt przejęta, by cokolwiek powiedzieć. Poczuła, jak Polly, a potem Sam ją uściskali i odwzajemniła się tym samym.

      – Kocham cię, siostrzyczko – powiedział ponad ramieniem. – Trzymaj się. Wszystko będzie w porządku.

      Caitlin starła łzy i obserwowała, jak Sam i Polly wyszli przez drzwi.

      Była teraz tylko ona i Caleb. Zazwyczaj byłaby zachwycona, mając chwilę na osobności z nim – ale po ich sprzeczce czuła się podenerwowana. Widziała, że Caleb pogrążył się we własnym świecie pełnym przygnębienia i żalu; wyczuła również, że nadal był na nią zły za wygłoszenie swej teorii przed policją.

      Zbyt wiele tego było, by Caitlin zdołała to znieść. Zdała sobie sprawę, że miała duże nadzieje w związku z powrotem Caleba, żywiła krztę optymizmu, iż wkroczy do domu, jak gdyby nigdy nic i oznajmi jej dobre wieści. Ale widząc go w takim stanie, z pustymi rękoma, z niczym, zrozumiała prawdę. Scarlet nie było już cały dzień. Nikt nie wiedział, gdzie jest. Było już po СКАЧАТЬ