Название: Arena Jeden
Автор: Морган Райс
Издательство: Lukeman Literary Management Ltd
Жанр: Героическая фантастика
Серия: Trylogii o Przetrwaniu
isbn: 9781632916969
isbn:
To tylko doprowadziło do eskalacji konfliktu i mobilizacji całej partii. Postawiło też na nogi połowę wojska. Międzyludzkie podziały zaczęły krystalizować się w każdym domu, każdym mieście, wszystkich koszarach; na ulicach powoli narastało napięcie. Sąsiedzi zaczynali nienawidzić siebie nawzajem. Nawet rodziny nie uniknęły podziału.
Pewnej nocy, dowódcy armii sprzyjający Republikanom wykonali tajne rozkazy i przeprowadzili zamach stanu, uwalniając ich z więzienia. Nastąpił impas. Pierwszy brzemienny w skutki strzał padł na stopniach Kapitolu. Młody żołnierz sądził, iż widzi, jak jakiś oficer sięga po broń i strzelił pierwszy. Kiedy już poległ pierwszy żołnierz, nie było odwrotu. Przekroczono ostateczną granicę. Amerykanin zabił Amerykanina. W następstwie wymiany ognia zginęły tuziny oficerów. Władze Republikanów przetransportowano natychmiast w tajne miejsce. I właśnie wtedy doszło do podziałów. Rozłam dotknął całe wojsko. Jego los podzielił rząd. Później wszystkie miasta, wsie, hrabstwa i stany. Nazwano to Pierwszą Falą.
W pierwszych kilku dniach sztab kryzysowy i rządowe frakcje starały się rozpaczliwie przywrócić pokój. Ale na niewiele się to zdało i było już za późno. Nic nie było w stanie powstrzymać nadciągającej nawałnicy. Sprawy przejęła w swoje ręce grupa generałów preferujących rozwiązanie militarne, pragnących chwały, laurów pierwszeństwa na wojnie, chcących wykorzystać element szybkości i zaskoczenia. Doszli do przekonania, że natychmiastowe zduszenie opozycji jest jedynym sposobem, by wszystko zakończyć.
Rozpoczęła się wojna. Na Amerykańskiej ziemi rozgorzały bitwy. Pittsburgh został nowym Gettysburgiem, kiedy jego dwieście tysięcy mieszkańców straciło życie w przeciągu jednego tygodnia. Czołgi wyjechały naprzeciw czołgom. Samoloty przeciwko samolotom. Z każdym następnym dniem, każdym tygodniem przemoc szerzyła się coraz bardziej. Powstawały sztuczne granice, oddziały policyjne i wojskowe stanęły po obu ich stronach i w każdym stanie dochodziło do walki. Walczył każdy z każdym, wszędzie w całym kraju, przyjaciel z przyjacielem, brat z bratem. Doszło nawet do tego, że nikt już nie wiedział, o co walczy. Cały kraj broczył krwią i nikt nie potrafił tego powstrzymać. Była to tak zwana Druga Fala.
Do tej chwili jednak, choć popłynęło dużo krwi, była to wciąż wojna prowadzona metodami konwencjonalnymi. Lecz potem nadeszła Trzecia Fala, najgorsza ze wszystkich. Pełniący swe obowiązki z ukrytego bunkra prezydent, w akcie rozpaczy podjął decyzję, mającą na celu zdławienie tego, co wciąż uparcie nazywał „buntem”. Wezwał swych najlepszych oficerów, którzy doradzili mu, aby skorzystał z najsilniejszego atutu i raz na zawsze położył kres buntowi: kierowanych pocisków z ładunkiem atomowym. Prezydent wyraził zgodę.
Następnego dnia zrzucono atomowe ładunki wybuchowe na strategiczne bastiony Republikanów w całych Stanach. W miejscach takich jak Nevada, Texas i Mississippi życie straciły setki tysięcy ludzi. Nazajutrz zginęły miliony następnych.
Republikanie odpowiedzieli na ten atak. Wykorzystali własne zaplecze, w urządzonej zasadzce przejęli NORAD i wystrzelili własne pociski w bastiony Demokratów. Stany Maine i New Hampshire w większości strawił ogień. W przeciągu następnych dziesięciu dni niemal wszystkie stany, i ich miasta jedno po drugim, uległy zagładzie. Przez kraj przetaczały się fale spustoszenia. Ci, którzy nie zginęli w bezpośrednim natarciu, wkrótce umarli z powodu toksycznego powietrza i zatrutej wody. Po miesiącu nie było już nawet z kim walczyć. Ulice i domy opustoszały w miarę, jak wyciągano z nich ludzi, by walczyli przeciwko byłym sąsiadom.
Tata nie czekał jednak na powołanie – i dlatego go nienawidzę. Opuścił nas dużo wcześniej zanim to się zaczęło. Przez dwadzieścia lat był oficerem Piechoty Morskiej i dostrzegł, co się święci dużo wcześniej niż inni. Za każdym razem, kiedy oglądał wiadomości, kiedy widział dwóch wydzierających się na siebie w nieprzyzwoity sposób polityków, podwyższających co chwila stawkę, kręcił głową i mówił
– Wierzcie mi. To tylko doprowadzi do wojny.
I miał rację. Jak na ironię, tata odbył już swoją służbę i przeszedł na emeryturę całe lata wcześniej, zanim to się stało, ale kiedy padł pierwszy strzał, tamtego dnia, zaciągnął się z powrotem. Zanim jeszcze ktokolwiek wspomniał o wojnie. Był prawdopodobnie pierwszym człowiekiem, który zgłosił się na ochotnika na wojnę, która nawet jeszcze nie wybuchła.
I z tego powodu jestem wciąż na niego wściekła. Dlaczego musiał to zrobić? Dlaczego po prostu nie pozwolił, by wszyscy wokoło pozabijali się nawzajem? Dlaczego nie został w domu by nas chronić? Dlaczego troszczył się bardziej o swój kraj, niż o swoją rodzinę?
Wciąż pamiętam jak żywo ten dzień, kiedy odszedł. Wróciłam ze szkoły i zanim zdążyłam otworzyć drzwi, usłyszałam dochodzące z wewnątrz krzyki. Zebrałam się w sobie. Nienawidziłam, kiedy mama z tatą kłócili się ze sobą, a robili to wydawałoby się bezustannie, więc pomyślałam, ze to kolejna ich sprzeczka.
Otworzyłam drzwi i od razu zorientowałam się, że coś jest inaczej. Że coś jest naprawdę bardzo, bardzo nie tak. Tata stał ubrany w mundur, co nie miało żadnego sensu. Nie nosił go od lat. Dlaczego miałby go teraz założyć?
– Nie jesteś mężczyzną! – krzyczała na niego mama. – Jesteś tchórzem! Który porzuca swoją rodzinę! I po co? Aby iść zabijać niewinnych ludzi?
Twarz taty poczerwieniała jak zwykle, kiedy się denerwował.
– Nie wiesz, o czym mówisz! – odkrzyknął. – Spełniam swój obywatelski obowiązek. Robię to, co słuszne.
– Słuszne? Dla kogo? – odwarknęła. – Nawet nie wiesz, o co walczysz. I to dla garstki zidiociałych polityków?
– Wiem doskonale, o co walczę: by utrzymać naród w jedności.
– Cóż, wybacz mi, Mister Ameryka! – wrzasnęła do niego. – Możesz to sobie tłumaczyć, jak chcesz, ale prawda jest taka, że odchodzisz, gdyż nie możesz mnie ścierpieć. Ponieważ nigdy nie potrafiłeś zadbać o rodzinę. Ponieważ jesteś zbyt głupi, aby zrobić coś ze swoim życiem po wojsku. I kiedy tylko pojawia się okazja, zrywasz się na nogi i uciekasz…
Tata powstrzymał ją, wymierzając jej mocny policzek. Wciąż słyszę ten dźwięk w mojej głowie.
Byłam zdumiona; nigdy nie widziałam, żeby choć raz dotknął ją palcem. Poczułam, jak mnie zatkało, jakbym to ja została uderzona. Wpatrywałam się w niego i niemal nie mogłam go poznać. Czy to naprawdę był mój ojciec? Byłam tak bardzo zaszokowana, ze upuściłam książkę, a ta wylądowała na podłodze z głuchym odgłosem.
Odwrócili się oboje i spojrzeli na mnie. Było mi wstyd. Odwróciłam się, popędziłam korytarzem do mojego pokoju i zatrzasnęłam drzwi. Nie wiedziałam, jak zareagować na to wszystko. Musiałam po prostu od nich uciec.
Chwilę później rozległo się ciche pukanie do drzwi.
– Brooke, to ja – СКАЧАТЬ