Название: Morze Tarcz
Автор: Морган Райс
Издательство: Lukeman Literary Management Ltd
Жанр: Героическая фантастика
Серия: Kręgu Czarnoksiężnika
isbn: 9781632915061
isbn:
– Może powinniśmy nazwać go na twoją cześć – Gwendolyn zwróciła się do Thora.
Thor stanowczo pokręcił głową.
– Nie, on jest synem swojej matki. Nosi twoje cechy. Prawdziwy wojownik powinien nosić w sobie ducha swojej matki i umiejętności swojego ojca. Obie te rzeczy muszą mu służyć. Odziedziczy po mnie umiejętności, imię natomiast powinien mieć po tobie.
– Co więc proponujesz? – zapytała.
Thor pomyślał.
– Jego imię powinno brzmieć podobnie do twojego. Syn Gwendolyn powinien mieć na imię… Guwayne.
Gwen uśmiechnęła się. Od razu spodobał jej się dźwięk tego imienia.
– Guwayne – powiedziała. – Podoba mi się.
Gwen uśmiechnęła się szeroko i mocno przytuliła swoje dziecko.
– Guwayne – powtórzyła patrząc na małego.
Guwayne odwrócił się i ponownie otworzył oczy. Patrzył wprost na nią, mogłaby przysiąc, że widziała jak się uśmiecha. Wiedziała, że był na to za mały, ale widziała przebłysk czegoś, co, jak czuła, miało pokazać, że spodobało mu się to imię.
Selese pochyliła się by posmarować maścią usta Gwen, a następnie dać jej coś do picia, gęsty, ciemny płyn. Gwen natychmiastowo ożywiła się. Czuła, że powoli dochodzi do siebie.
– Jak długo tu jestem? – zapytała.
– Spałaś prawie przez dwa dni, moja pani – odrzekła Illepra. – Od czasu wielkiego zaćmienia.
Gwen zamknęła oczy i sobie przypomniała. Wszystko natychmiast do niej wróciło. Pamiętała zaćmienie, grad, trzęsienie ziemi… Nigdy wcześniej niczego takiego nie widziała.
– Narodzinom naszego dziecka towarzyszyły wielkie znaki – rzekł Thor. – Były widoczne w całym królestwie. Wieść o jego przyjściu na świat dotarła już nawet w najdalsze strony kraju.
Kiedy Gwen mocno tuliła chłopca, poczuła wszechogarniające ciepło, wiedziała, że nie jest to zwyczajny chłopiec. Zastanawiała się jakie siły drzemią w jego żyłach.
Spojrzała na Thora zastanawiając się, czy chłopiec również jest druidem.
– Byłeś tu przez cały czas? – zapytała Thora, kiedy zrozumiała, że cały ten czas trwał przy jej boku. Poczuła do niego ogromną wdzięczność.
– Tak, moja pani. Przyszedłem, jak tylko usłyszałem. Jedynie ostatnią noc spędziłem przy Jeziorze Smutków, modląc się o twój powrót do zdrowia.
Gwen znów zalała się łzami. Nie była w stanie kontrolować swoich emocji. Nigdy nie była tak szczęśliwa; trzymając to dziecko, czuła się kompletna. Było to uczucie, którego w życiu się nie spodziewała.
Niestety Gwen przypomniała sobie tę pamiętną chwilę w Nibyświecie, kiedy to została zmuszona do dokonania wyboru. Ścisnęła Thora za rękę i jednocześnie mocno przytuliła syna. Obaj są blisko niej, chciała, aby zostali z nią na zawsze.
Ale wiedziała, że jeden z nich będzie musiał umrzeć. Płakała.
– Co się stało kochana? – zapytał w końcu Thor.
Gwen potrząsnęła głową, nie mogąc mu o niczym powiedzieć.
– Nie martw się – powiedział. – Twoja matka wciąż żyje. Jeśli to jest powód, dla którego płaczesz.
Nagle jej się przypomniało.
– Jest ciężko chora – dodał Thor. – Jednak wciąż masz czas, aby ją zobaczyć.
Gwen wiedziała, że musi to uczynić.
– Muszę się z nią spotkać – powiedziała. – Natychmiast mnie do niej zabierz.
– Pani, czy jesteś pewna? – zapytała Selese.
– W twoim stanie nie powinnaś się ruszać, pani – dodała Illepra. – Twój poród był bardzo nietypowy, powinnaś odpoczywać. Masz szczęście, że żyjesz.
Gwen zdecydowanie potrząsnęła głową.
– Chcę zobaczyć swoją matkę zanim umrze. Zabierz mnie do niej. Natychmiast.
ROZDZIAŁ PIĄTY
Godfrey siedział w karczmie pośrodku długiego drewnianego stołu, w każdej dłoni trzymając kufel wyśmienitego ale. Śpiewał wraz z potężną grupą MacGilów i McCloudów co rusz stukając się z nimi kuflami. Wszyscy kołysali się w przód i w tył, uderzając się w szklanice, aby podkreślić każdą zwrotkę. Piwo wylewało się na ręce i stoły. Godfreyowi było to jednak obojętne. Był bardzo pijany, podobnie jak każdej innej nocy ostatnimi czasy, i czuł się z tym bardzo dobrze.
Po jego bokach siedzieli Akorth i Fulton. Goodfrey rozglądał się wokół i czuł ogromną satysfakcję widząc, że przy stołach zasiadają dziesiątki MacGilów i McCloudów – wcześniejsi wrogowie zebrali się razem podczas zabawy, którą udało mu się zorganizować. Zajęło mu to kilka dni przeczesywania Pogórza, aby dotrzeć do tego miejsca. Na początku ludzie podchodzili do tego z dystansem, jednak gdy Godfrey wytoczył kilka beczek ale, gdy pojawiły się kobiety, mężczyźni zaczęli przychodzić.
Zaczęło się od kilku mężczyzn, ostrożnie spoglądających w swoim kierunku, zasiadających po przeciwnych stronach sali. Jednak gdy Godfrey postanowił o spakowaniu karczmy i przeniesieniu jej na ten szczyt Pogórza, mężczyźni rozluźnili się i zaczęli ze sobą rozmawiać. Godfrey wiedział, że nic innego nie łączy mężczyzn tak, jak strumień darmowego ale.
Tym co sprawiło, że puściły im hamulce, że zaczęli zachowywać się jak bracia, był moment, w którym Godfrey wprowadził kobiety. Chłopak musiał użyć swoich znajomości po obu stronach Pogórza, aby opustoszyć wszystkie burdele w okolicy i oczywiście szczodrze wynagrodzić wszystkie obecne panie. Teraz sala była nimi wypełniona, siedziały głównie na kolanach żołnierzy, którym bardzo się to podobało. Dobrze opłacone kobiety były zadowolone, mężczyźni byli zadowoleni, więc cała sala wypełniła się radością i toastami, Mężczyźni zaś przestali skupiać się na sobie, zamiast tego zajmując się piciem i kobietami.
Noc stawała się coraz ciemniejsza, a Godfrey co chwila podsłuchiwał rozmowy, z których mógł wnioskować, że MacGilowie i McCloudowie zaczynają traktować się przyjacielsko. Zaczęli nawet umawiać się na wspólny patrol. Właśnie taki rodzaj więzi między nimi poleciła mu osiągnąć jego siostra. Godfrey był dumny, że udało mu się tego dokonać. Podobał mu się również sam sposób dojścia do celu – jego policzki były coraz bardziej czerwone od spożytego alkoholu. Zauważył, że w ale McCloudów było coś innego, piwo po tej stronie Pogórza było mocniejsze i od razu uderzało do głowy.
Godfrey wiedział, że istnieje wiele sposobów na wzmocnienie armii, na zjednoczenie ludzi i na dowodzenie. Polityka była jednym z nich, СКАЧАТЬ