Mężczyzna bez winy i wstydu. Krystyna Romanowska
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Mężczyzna bez winy i wstydu - Krystyna Romanowska страница 6

Название: Mężczyzna bez winy i wstydu

Автор: Krystyna Romanowska

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Руководства

Серия:

isbn: 978-83-287-1012-2

isbn:

СКАЧАТЬ dlatego ucieka. Otwarte postawienie sprawy to dla niego wystawianie się, czyli zagrożenie kastracją.

      Paradoksalnie: właśnie wystawienie się na kastrację i przetrwanie tej sytuacji czyni z chłopca mężczyznę. On tego nie wie, po prostu odruchowo unika lęku i wycofuje się w chłopięcy świat. Oczywiście po wstępnym „obmacywaniu” taka para nieświadomie kooperuje w sprawie unikania odpowiedzi na pytanie: jakim jestem mężczyzną/jaką jestem kobietą, ponieważ obie strony czują się niepewnie, jeśli chodzi o atrakcyjność męsko-damską, seksualną.

      A co masz na myśli, mówiąc „obmacywanie”? Badanie terenu przez mężczyznę? Przekraczanie kolejnych granic i zastanawianie się, czy mogę posunąć się jeszcze dalej? Jak to wygląda w życiu?

      Istnieje wyraźna różnica między przytulaniem kogoś a przytulaniem się do kogoś. Część kobiet przytulającego się faceta odbiera jako mężczyznę, który pożąda. A on tymczasem tylko się do nich przytula.

      Już wtedy zaczyna brać?

      Tak, ale nie seksualnie, lecz po dziecięcemu. Nie jest jednak dzieckiem, ale dorosłym mężczyzną, lecz właśnie ten mężczyzna dziecko musi się tak naprzytulać, że dopiero na końcu tego procesu na chwilę staje się mężczyzną. Trudno ten moment uchwycić. Odbywa się to często podczas pierwszego spotkania. Już wtedy można odczytać, czy jest on typem biorcy, czy dawcy. On z kolei, wyczuwając, że kobieta jest trochę matkująca, chce zyskać pewność, że jest chciany, a ona zawsze dostępna, gotowa. Jeśli te warunki zostaną spełnione, to, mówiąc technicznie i realistycznie, ma szansę się pojawić wzwód.

      A więc najpierw bezwarunkowa akceptacja, a potem seks? To trochę kazirodcze. A kiedy on czuje się bezwarunkowo akceptowany?

      Najbardziej, gdy otacza go wianuszek kobiet. Taką fantazję seksualną miewa większość mężczyzn, jednak Mężczyzna Bez Winy i Wstydu szczególnie upodobał sobie fantazmat życia z haremem. „Jego” kobiety mają równe prawa, nie rywalizują ze sobą, są zadowolone z takiego stanu rzeczy. W rzeczywistości harem również może się pojawić, jednak wtedy kobiety nie wiedzą o sobie nawzajem. To nieuniknione wtargnięcie rzeczywistości. Lepiej więc stworzyć harem oficjalnie aseksualny – jest bliższy fantazji.

      Mówisz o rozlicznych koleżankach, mentorkach i bardzo bliskich przyjaciółkach, którymi otacza się Mężczyzna Bez Winy i Wstydu? Jakie jego emocjonalne potrzeby zaspokajają?

      Każda inną. Jedna jest od zwierzeń, druga od podziwiania, kolejna od zwierzeń i podziwiania równocześnie. Jest też taka od porad życiowych albo od gotowania. Kiedy jedna się zmęczy, MBWiW idzie do innej. Potem tamta odpoczywa, a on zwraca się ku następnej i następnej. Stosuje rozsądny płodozmian, dzięki czemu żadna z nich nie czuje się wykorzystana i każda jest przekonana o wyjątkowości więzi, którą tworzą.

      Wiadomo, że kobiety z fantazmatyczno-realnego haremu wiążą się z nim emocjonalnie. A gdy się wiążą, zaczynają go pragnąć. On nie może tego unieść, więc odcina pierwszą, schładza kontakt. Jej miejsce zajmuje kobieta, która wcześniej była w odstawce. Potem znowu zmiana. Tamte już tęsknią, znowu bardziej pragną, można je przesuwać, jak się tylko chce. Jeżeli mężczyzna dobrze to rozegra, musi się udać. Dla niego nie jest istotna twarz kobiety, jej tożsamość, ważne są tylko jego uczucia. Twarze to jedynie nakładki na obiekt. A ten obiekt ma go rozpieszczać, podziwiać, dawać wsparcie, wysłuchiwać. Dla MBWiW kobieta istnieje, jeśli nie sprawia kłopotu.

      To wyjątkowo narcystyczna postawa, bo moim zdaniem Mężczyzna Bez Winy i Wstydu ma silnie narcystyczną osobowość. Wyśmiewa partnerkę zaniepokojoną wianuszkiem kobiet, wmawia jej, że jest zazdrosna i nienowoczesna, bo nie rozumie przyjaźni damsko-męskiej, dlatego że nigdy takiej nie doświadczyła. Tymczasem te kobiety to jego źródło zasilania. Powiedzielibyśmy, że jest wampirem emocjonalnym, gdyby nie to, że to wyświechtane pojęcie.

      I źródło zasilania, i wygoda. Tak naprawdę jednak, w głębi duszy, jest to obrona przed konkretną kobietą, tą, z którą jest w stałym związku. Tą zaniepokojoną haremem. To z jej pragnieniem nie potrafi się skonfrontować. Gdy przechodzi się od jednej kobiety do drugiej, nie ma w tym nic z wytyczania granic. Po prostu fantazmat zmienia twarz, i tyle. Jest się jak kula bilardowa, która odbija się od różnych przeszkód.

      Emocje, uczucia, które MBWiW dostaje od tych wszystkich kobiet, sumują się i tworzą pełnię tego, czego on potrzebuje?

      Chodzi raczej o ciągłość dostaw energii, żeby działo się to nieustannie. Żadna kobieta/żaden mężczyzna tego nie udźwignie. Muszę jeszcze raz podkreślić, żeby czytelnicy nie odnieśli wrażenia, że się tu nad tymi mężczyznami pastwimy: to szukanie jakiejkolwiek satysfakcji w miejsce nieznanej satysfakcji z bycia mężczyzną. To wcale nie jest fajne życie. To życie w ciągłym niepokoju i poczuciu niespełnienia.

      Taki mężczyzna przy okazji krzywdzi i wykorzystuje innych. Skąd u niego ta potrzeba kontroli, o której wcześniej wspominałeś? Nie pozwala sobie na spontaniczność?

      Czuje się bezpiecznie, kiedy potwierdzana jest jego wyjątkowość, gdy kobiety ciągle wracają, mimo że on co jakiś czas ogranicza kontakty. Wtedy wie, że jest akceptowany. I może być spontaniczny.

      Czyli jaki?

      Biorący bez zahamowań. Także seksualnie. Kobieta, która była odrzucana i wracała, nie będzie protestować. Podtrzymywanie takiego układu jest korzystne. Nie muszę chyba dodawać, że wszystkie kandydatki do haremu zostały sprawdzone w teście przytulenia. Taki mężczyzna działa właściwie bezkarnie. Kobieta, z którą wejdzie w bliski kontakt, uważa, że on jest miłością jej życia, ostatnią szansą, wobec tego może robić, co chce.

      Mam wrażenie, że w Rozpieszczalniach Tulipanów nie jest tak słodko, jak nam się wydaje. Dochodzi też do rugania mężczyzn. Ostatnio za tzw. mansplaining, czyli tłumaczenie kobietom świata.

      Moim zdaniem rozpieszczanie i ruganie to ta sama pula postaw. I rozpieszczani, i rugani czują się dokładnie tak samo: wykastrowani. I dlatego prawie każda kobieta, z którą się wiążą, kończy podobnie. Kobiety rozpieszczające i opieprzające bardzo często są zdradzane (z kobietą lub z komputerem), ponieważ upupiają mężczyzn iście po Gombrowiczowsku zachowaniami typowo matczynymi.

      Jeśli chodzi o mansplaining… mężczyznę traktującego kobiety protekcjonalnie nie można nazwać dojrzałym. Jeżeli musi w taki sposób budować poczucie własnej wartości i się wymądrzać, szybko trafi na kobietę akceptującą taki układ.

      On, Tarzan objaśniający świat, ona Jane, słuchająca uważnie z otwartymi ze zdziwienia oczami?

      Właśnie tak. W bardziej dorosłej sytuacji mężczyzna czerpie poczucie własnej wartości głównie z tego, że potrafi zatrzymać przy sobie kobietę, o której ma wysokie mniemanie. Wie, że skoro z nim jest, oznacza to, że jest dobry. W konfiguracji Tarzan–Jane dorosły chłopiec zacznie myśleć, że jest Tarzanem, i raczej z tego szybko nie zrezygnuje, ponieważ będzie się mógł wymądrzać do woli. W przypadku kobiet, które świadomie udają Jane idiotkę, można mówić o specyficznej formie zemsty na mężczyznach za ich impotencję. Przecież to właśnie taki „objaśniacz świata” robi z siebie idiotę, tylko nie każdy to widzi. A już na pewno nie on.

      Jak СКАЧАТЬ