Название: Narzeczona z Brazylii
Автор: Линн Грэхем
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Остросюжетные любовные романы
Серия: Światowe życie extra
isbn: 978-83-276-4318-6
isbn:
Po jego śmierci prawnik przekazał jej, że nie odziedziczyła żadnych pieniędzy. Paul Grayson pozostawił wszystko co miał swojej misji. Tia nie była w najmniejszym stopniu zaskoczona, że nie wymienił jej w testamencie. Zawsze było dla niej jasne, że nie interesował się zbytnio córką. Nikt nie wiedział lepiej od niej, jak to jest być porzuconą. Najpierw opuściła ją matka, a potem ojciec, gdy podrzucił ją do klasztoru. Nie pozostawił jej wielkiego wyboru, nie pomógł w zdobyciu wykształcenia, dzięki któremu mogłaby się stać niezależna i od niego, i od klasztoru. A teraz ona miałaby porzucić Teddy’ego?
Teddy miał tylko ją. Jego życie i przetrwanie było możliwe tylko dzięki niej. Jej serce ścisnęło się na myśl, że mógłby tu zaglądać rozpaczliwie po jej wyjeździe i nie znaleźć już nic do jedzenia.
Gdy wróciła do pokoju, zdjęła przemoczone ponczo i roztrzepała wilgotne włosy. Po chwili usłyszała pukanie do drzwi. Jedna z sióstr przyszła jej zakomunikować, że matka przełożona ją wzywa.
– Twój gość przyjechał – poinformowała ją siostra Mariana z tajemniczym uśmiechem.
A więc jednak przyjechał, pomyślała szczerze zaskoczona. Czy to oznaczało, że naprawdę pojedzie do Anglii i do dziadka, którego nigdy nie widziała?
– Tia jest bardzo miłą, serdeczną i szczodrą dziewczyną. Może się wydawać bardzo spokojna – mówiła przełożona klasztoru – ale potrafi być uparta, niestabilna i zbuntowana. Trzeba jej bardzo pilnować. Łamie reguły, z którymi się nie zgadza. Choćby teraz, karmi przybłąkanego psa, chociaż wie, że to zabronione.
– Nie jest już dzieckiem – zauważył Max z łagodnym wyrzutem wobec tej zasadniczej kobiety.
– To prawda, ale choć bardzo chce być niezależna, nie mam wrażenia, żeby można jej było na zbyt wiele od razu pozwolić.
– Będę o tym pamiętał – zapewnił Max, w duchu ciesząc się z ulgą, że Tia pragnie niezależności. Z obrazu, jaki przedstawił mu Andrew, widział pobożną i poukładaną dziewczynę, która robiła tylko to, co jej mówiono. Opis przełożonej bardziej go zachęcił, niż odstraszył.
Ale gdy drzwi się otworzyły, wszystkie myśli uleciały mu z głowy na widok młodej kobiety o nadzwyczajnej urodzie. Przez chwilę nie wiedział, co powiedzieć, co było dla niego kompletnie nowym doświadczeniem, jeśli chodziło o kobiety.
Tia po wejściu do biura przełożonej zatrzymała się jak wryta. Jedno spojrzenie na Maxa i wprost zaparło jej dech w piersiach. Miał jedną z tych typowych męskich renesansowych twarzy, które widziała na zdobionych manuskryptach. Był olśniewająco piękny. Nagle, w jednej chwili, spłynęła na nią świadomość, co to znaczy być kobietą. Nerwowo wygładziła zmiętą spódnicę.
– Tio, to Maximiliano Leonelli, którego przysłał twój dziadek – oświadczyła matka przełożona.
– Możesz mówić Max – zachęcił, wyciągając rękę w geście powitania.
– Tia – wyszeptała.
Ma oczy swojego dziadka, zorientował się Max, zastanawiając się, jaka figura kryje się pod tym bezkształtnym workiem, który służył jej za sukienkę. Uderzyła go skromność jej ubioru i zniszczone sandały. Wyglądały jak z darów dla biednych. Nie wiedział tak naprawdę, kogo powinien winić, czy Paula, za bycie lichym ojcem, czy Andrew, za to, że nie próbował wcześniej zająć się wnuczką.
– Możesz zaprowadzić pana Leonellego do jego pokoju i upewnić się, że podadzą mu kolację – zaproponowała przełożona. – Jutro nas opuścisz, Tio.
Tia odwróciła się z niedowierzaniem.
– Naprawdę?
– Tak – potwierdził Max.
Nagle rozbrzmiały dzwony wzywające na modlitwę.
– Nie musisz uczestniczyć w dzisiejszej mszy – oświadczyła jej matka przełożona. – Pan Leonelli nie jest praktykującym katolikiem.
– A co z potrzebami twojej duszy? – spytała zdezorientowana.
– Moja dusza radzi sobie doskonale bez mszy – odpowiedział jej gładko. – Będziesz się musiała przyzwyczaić do świeckiego życia.
Tia spostrzegła, jak matka przełożona ostrzegawczo kręci głową, i nie powiedziała ani słowa, choć przerażała ją myśl o dziadku, który także nigdy nie uczęszczał na mszę. Tata opowiadał jej, że jego ojciec, a jej dziadek, żyli w świecie bez Boga, i wyglądało na to, że mówił prawdę.
– Domyślam się, że msze są nieodłącznym elementem życia w klasztorze – zauważył Max, gdy podążali korytarzem.
– Oczywiście.
– Będziesz mogła chodzić na mszę w Anglii – zapewnił ją. – To będzie twój wybór.
Tia przytaknęła, z niedowierzaniem myśląc o perspektywie, że w ogóle będzie mogła dokonywać jakichkolwiek wyborów.
– Na czym polega twoja praca w klasztorze?
– Zwykle robię to, co potrzeba. Gotuję, sprzątam, opiekuję się dziećmi w sierocińcu i uczę je angielskiego.
Uśmiechnęła się nieśmiało, a Max wpatrywał się z zachwytem w linię jej szczodrych ust. Ja jej pożądam, pomyślał skonsternowany. Ale przecież, tłumaczył sobie, aby ją poślubić, musiał jej pragnąć. Nie mógł się ożenić z kobietą, której by nie uznał za atrakcyjną. Dlaczego starał się zdusić naturalną fizyczną reakcję? Wnuczka Andrew była absolutnie klasyczną pięknością. To oczywiste, że reagował na nią w ten sposób.
Tia pokazała mu skromny pokój, przypominający ogołoconą celę, z żelaznym łóżkiem i drewnianym krucyfiksem na ścianie.
– Łazienka jest na korytarzu. A może najpierw chcesz pójść na kolację? – spytała, wpatrując się w niego intensywnie. Zdała sobie sprawę, że próba odwrócenia swej uwagi od tego mężczyzny jest dla niej poważnym wyzwaniem.
– Tak. Jestem głodny – wyznał.
– Zabiorę cię do refektarza.
– Opowiedz mi o psie. O ile dobrze zrozumiałem, masz psa.
– Kto ci powiedział o Teddym? – wykrzyknęła przerażona. – Mój Boże, a więc matka przełożona się dowiedziała!
– Chyba niewiele umyka uwadze tej kobiety, nawet jeśli to tylko mały pies – stwierdził szczerze. – Jeśli chcesz СКАЧАТЬ