Narzeczona z Brazylii. Линн Грэхем
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Narzeczona z Brazylii - Линн Грэхем страница 3

Название: Narzeczona z Brazylii

Автор: Линн Грэхем

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Остросюжетные любовные романы

Серия: Światowe życie extra

isbn: 978-83-276-4318-6

isbn:

СКАЧАТЬ się nie stało. A ponad dwa lata temu odwiedził ją po raz ostatni i oświadczył, że nadszedł czas, by stała się samowystarczalna, bo nie będzie już mógł dłużej łożyć na jej utrzymanie. Gdy zaproponował, żeby została zakonnicą, spytała, czy nie mogłaby wyjechać razem z nim i wspierać go, ale odpowiedział jej bez ogródek, że młoda atrakcyjna dziewczyna zawadzałaby mu tylko w pracy, a dbanie o jej bezpieczeństwo przysporzyłoby mu niepotrzebnych zmartwień.

      Po jego śmierci prawnik przekazał jej, że nie odziedziczyła żadnych pieniędzy. Paul Grayson pozostawił wszystko co miał swojej misji. Tia nie była w najmniejszym stopniu zaskoczona, że nie wymienił jej w testamencie. Zawsze było dla niej jasne, że nie interesował się zbytnio córką. Nikt nie wiedział lepiej od niej, jak to jest być porzuconą. Najpierw opuściła ją matka, a potem ojciec, gdy podrzucił ją do klasztoru. Nie pozostawił jej wielkiego wyboru, nie pomógł w zdobyciu wykształcenia, dzięki któremu mogłaby się stać niezależna i od niego, i od klasztoru. A teraz ona miałaby porzucić Teddy’ego?

      Teddy miał tylko ją. Jego życie i przetrwanie było możliwe tylko dzięki niej. Jej serce ścisnęło się na myśl, że mógłby tu zaglądać rozpaczliwie po jej wyjeździe i nie znaleźć już nic do jedzenia.

      Gdy wróciła do pokoju, zdjęła przemoczone ponczo i roztrzepała wilgotne włosy. Po chwili usłyszała pukanie do drzwi. Jedna z sióstr przyszła jej zakomunikować, że matka przełożona ją wzywa.

      – Twój gość przyjechał – poinformowała ją siostra Mariana z tajemniczym uśmiechem.

      A więc jednak przyjechał, pomyślała szczerze zaskoczona. Czy to oznaczało, że naprawdę pojedzie do Anglii i do dziadka, którego nigdy nie widziała?

      – Tia jest bardzo miłą, serdeczną i szczodrą dziewczyną. Może się wydawać bardzo spokojna – mówiła przełożona klasztoru – ale potrafi być uparta, niestabilna i zbuntowana. Trzeba jej bardzo pilnować. Łamie reguły, z którymi się nie zgadza. Choćby teraz, karmi przybłąkanego psa, chociaż wie, że to zabronione.

      – Nie jest już dzieckiem – zauważył Max z łagodnym wyrzutem wobec tej zasadniczej kobiety.

      – To prawda, ale choć bardzo chce być niezależna, nie mam wrażenia, żeby można jej było na zbyt wiele od razu pozwolić.

      – Będę o tym pamiętał – zapewnił Max, w duchu ciesząc się z ulgą, że Tia pragnie niezależności. Z obrazu, jaki przedstawił mu Andrew, widział pobożną i poukładaną dziewczynę, która robiła tylko to, co jej mówiono. Opis przełożonej bardziej go zachęcił, niż odstraszył.

      Ale gdy drzwi się otworzyły, wszystkie myśli uleciały mu z głowy na widok młodej kobiety o nadzwyczajnej urodzie. Przez chwilę nie wiedział, co powiedzieć, co było dla niego kompletnie nowym doświadczeniem, jeśli chodziło o kobiety.

      Tia po wejściu do biura przełożonej zatrzymała się jak wryta. Jedno spojrzenie na Maxa i wprost zaparło jej dech w piersiach. Miał jedną z tych typowych męskich renesansowych twarzy, które widziała na zdobionych manuskryptach. Był olśniewająco piękny. Nagle, w jednej chwili, spłynęła na nią świadomość, co to znaczy być kobietą. Nerwowo wygładziła zmiętą spódnicę.

      – Tio, to Maximiliano Leonelli, którego przysłał twój dziadek – oświadczyła matka przełożona.

      – Możesz mówić Max – zachęcił, wyciągając rękę w geście powitania.

      – Tia – wyszeptała.

      Ma oczy swojego dziadka, zorientował się Max, zastanawiając się, jaka figura kryje się pod tym bezkształtnym workiem, który służył jej za sukienkę. Uderzyła go skromność jej ubioru i zniszczone sandały. Wyglądały jak z darów dla biednych. Nie wiedział tak naprawdę, kogo powinien winić, czy Paula, za bycie lichym ojcem, czy Andrew, za to, że nie próbował wcześniej zająć się wnuczką.

      – Możesz zaprowadzić pana Leonellego do jego pokoju i upewnić się, że podadzą mu kolację – zaproponowała przełożona. – Jutro nas opuścisz, Tio.

      Tia odwróciła się z niedowierzaniem.

      – Naprawdę?

      – Tak – potwierdził Max.

      Nagle rozbrzmiały dzwony wzywające na modlitwę.

      – Nie musisz uczestniczyć w dzisiejszej mszy – oświadczyła jej matka przełożona. – Pan Leonelli nie jest praktykującym katolikiem.

      – A co z potrzebami twojej duszy? – spytała zdezorientowana.

      – Moja dusza radzi sobie doskonale bez mszy – odpowiedział jej gładko. – Będziesz się musiała przyzwyczaić do świeckiego życia.

      Tia spostrzegła, jak matka przełożona ostrzegawczo kręci głową, i nie powiedziała ani słowa, choć przerażała ją myśl o dziadku, który także nigdy nie uczęszczał na mszę. Tata opowiadał jej, że jego ojciec, a jej dziadek, żyli w świecie bez Boga, i wyglądało na to, że mówił prawdę.

      – Domyślam się, że msze są nieodłącznym elementem życia w klasztorze – zauważył Max, gdy podążali korytarzem.

      – Oczywiście.

      – Będziesz mogła chodzić na mszę w Anglii – zapewnił ją. – To będzie twój wybór.

      Tia przytaknęła, z niedowierzaniem myśląc o perspektywie, że w ogóle będzie mogła dokonywać jakichkolwiek wyborów.

      – Na czym polega twoja praca w klasztorze?

      – Zwykle robię to, co potrzeba. Gotuję, sprzątam, opiekuję się dziećmi w sierocińcu i uczę je angielskiego.

      Uśmiechnęła się nieśmiało, a Max wpatrywał się z zachwytem w linię jej szczodrych ust. Ja jej pożądam, pomyślał skonsternowany. Ale przecież, tłumaczył sobie, aby ją poślubić, musiał jej pragnąć. Nie mógł się ożenić z kobietą, której by nie uznał za atrakcyjną. Dlaczego starał się zdusić naturalną fizyczną reakcję? Wnuczka Andrew była absolutnie klasyczną pięknością. To oczywiste, że reagował na nią w ten sposób.

      Tia pokazała mu skromny pokój, przypominający ogołoconą celę, z żelaznym łóżkiem i drewnianym krucyfiksem na ścianie.

      – Łazienka jest na korytarzu. A może najpierw chcesz pójść na kolację? – spytała, wpatrując się w niego intensywnie. Zdała sobie sprawę, że próba odwrócenia swej uwagi od tego mężczyzny jest dla niej poważnym wyzwaniem.

      – Tak. Jestem głodny – wyznał.

      – Zabiorę cię do refektarza.

      – Opowiedz mi o psie. O ile dobrze zrozumiałem, masz psa.

      – Kto ci powiedział o Teddym? – wykrzyknęła przerażona. – Mój Boże, a więc matka przełożona się dowiedziała!

      – Chyba niewiele umyka uwadze tej kobiety, nawet jeśli to tylko mały pies – stwierdził szczerze. – Jeśli chcesz СКАЧАТЬ