Ameno I. Krzysztof Bonk
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Ameno I - Krzysztof Bonk страница 6

Название: Ameno I

Автор: Krzysztof Bonk

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Зарубежная фантастика

Серия:

isbn: 978-83-8166-013-6

isbn:

СКАЧАТЬ chciał już coś odpowiedzieć, kiedy to łysy mężczyzna ruszył do przodu i zatrzymał się przed prostokątną skrzynią w centrum kręgu zebranych na pustyni osób. Rozejrzał się po nich z powagą i z pewnym mozołem odsunął wieko pojemnika, które opadło głucho na piasek.

      Wszyscy poza Nadią i Kavim poszli zajrzeć do wnętrza, po czym z podziwem przemówiła Zahira:

      – W sarkofagu, zamiast gnijącej mumii, co za rozczarowanie, jest tylko anchacha, nemes, oraz heka. Czyli mówiąc po ludzku, insygnia władzy faraona, jak berło, bicz i chusta w pasy będąca nakryciem głowy. Zaś na chuście jest napis… – Pani archeolog mrużyła dłuższy czas oczy, zupełnie jakby patrzyła przez okulary, zmieniając dodatkowo odległość skupienia soczewek, aż przeczytała: – „Oko Horusa wskaże ci drogę”… – Bardzo oryginalna sentencja, nie powiem – skwitowała z dezaprobatą w głosie kobieta, wyprostowała się i rozejrzała wokół. A zaraz syknęła: – Gdzie łysy? – Jego jednak nigdzie już nie było, zupełnie jakby rozpłynął się w gorącym, pustynnym powietrzu. Za to w miejscu, gdzie uprzednio przebywał, pojawiło się coś innego.

      – To czarne skorpiony – rzucił odkrywczo Henen i zaczął dźgać piętą otaczającą jego oraz innych chmarę jadowitych insektów.

      VI. BOGOWIE CZY GRACZE

      Patrzcie dzieci i podziwiajcie oto kapitan Henen jest znowu w centrum akcji! Zatem jedźcie więcej lukrowanych płatków, siedźcie przed swymi konsolami i wpieprzajcie jeszcze więcej sojowej śruty – błądził tak myślami kapitan, atakując zawzięcie powierzchnię ziemi aż poczerniałą od skorpionów. Plan był prosty – zdobyć kawałek wolnego pola, rozgniatając na nim pajęczaki i ze zdobytego przyczółku wystrzeliwać wroga kopniakami byle dalej od siebie i innych, rzecz jasna.

      Oczywiście naprędce stworzony plan nie zakładał pokąsania nóg kolcami jadowymi, co było więcej niż prawdopodobne i w prostej linii mogło się przyczynić do szybkiego zgonu w nowym ciele. Co zaś byłoby potem? Kolejna transformacja i być może transport do jeszcze innego wymiaru?

      Tymi dywagacjami Henen już sobie głowy nie zawracał, koncentrując uwagę na skutecznej walce ze skorpionami. Kilkanaście ich ciał wielkości pięści zdążył już rozgnieść piętą. Wyglądem przypominały teraz nieco podsuszone owoce, z których wypływał niezbyt apetyczny, ciemny miąższ. Jednak dzięki temu małemu zwycięstwu, kapitan złapał pod nogami w miarę pewny grunt i wyrzucał kopniakami w przestrzeń resztę czarnego plugastwa.

      Podobnie czynili inni zgromadzeni koło skrzyni-sarkofagu ludzie. W każdym razie ci, którzy nie uciekli w popłochu. Mianowicie na placu boju pozostali Japończycy; pan Takashi oraz pani Sakura, jak również rzucająca dodatkowo siarczystymi przekleństwami w skorpiony pani archeolog.

      Gdy wtem ta ostatnia uczynił nad wyraz obszerny wymach nogą i zadała potężny kopniak w brzuch Henena. Zaskoczony ciosem od sojusznika mężczyzna zwinął się wpół i naraz został dodatkowo silnie pchnięty przez Zahirę rękoma. W efekcie przywrócił się na plecy w cały rój skorpionów. Wyskoczył z niego, jak oparzony i stanął na nogi, nie wiedząc teraz na dobrą sprawę, kogo powinien zaatakować – jadowite pajęczaki, czy najwyraźniej niezrównoważoną psychicznie panią archeolog.

      Na szczęście bitwa ze skorpionami dobiegała już zwycięskiego końca i niebawem, ku widocznej uldze Henena, jakakolwiek dalsza przemoc była zbędna. Na polu walki pozostała wyłącznie czarna miazga z rozgniecionych przeciwników przemieszana ze wznieconym, pustynnym piaskiem.

      Lecz nie obyło się bez poniesionych strat. Kapitan czuł na plecach coraz silniej rozchodzące się piekące gorąco, które wlewało mu się do wnętrza ciała i powodowało postępującą słabość. Coś jakby mu to uczucie przypominało, coś bardzo niepożądanego, zaznanego już na piramidalnej asteroidzie. Jednakże nie zdołał przeprowadzić dalszej analizy tego zjawiska, bowiem pokąsany padł na kolana, a jego umysł pochłonął mrok.

      Kiedy się ocknął, po nie wiadomo jak długim czasie, o dziwo nie odczuł w ciele żadnego dyskomfortu. Zaskoczony rozejrzał się wokół i zauważył, że w różnej odległości od niego siedziały trzy pary osób i jedna samotna. Razem trzymali się Hindusi, podobnie Japońce. Arab przysuwał się nachalnie do tej zahukanej dziewczyny, która rozpoznała kapitana. Natomiast gburowata pani archeolog, co nie było zaskoczeniem, siedziała samotnie, przyglądając się z uwagą strzelistemu obeliskowi koło piramidy.

      Wobec tych krótkich oględzin werdykt wydawał się jasny. Henen stwierdził, że uzupełni swoją osobą ostatnią parę, a przy okazji chętnie usłyszy od pani archeolog kilka dodatkowych słów wyjaśnień. I to nie tylko na temat absurdalnego otoczenia, w jakim się wspólnie znaleźli, ale również odnośnie do jej zdradliwego ataku.

      Na miejscu, podobnie jak Zahira, usiadł i wpatrywał się w pokryty hieroglifami monument. Niestety przedstawione na nim obrazki, gdzie rozróżniał między innymi podobizny zwierząt oraz figury geometryczne nic szczególnego mu nie sugerowały. Skierował więc spojrzenie na osobę, która najwyraźniej rozumiała ich bardziej złożone znaczenie.

      Poza kręconymi, czarnymi włosami do ramion pani archeolog miała śniady kolor skóry, mięsiste wargi i wyrazisty, długi, mocno garbaty nos, do tego nieprzeniknione, hebanowe oczy. No i oczywiście najwyraźniej modny w tym miejscu blaszany kostium skąpo zasłaniający jej miejsca intymne, na których kapitan stanowczo zbyt długo ogniskował wzrok. Dlatego zaraz przywrócił się do porządku i rezolutnie oznajmił:

      – Tak, przeżyłem i przyjmuję przeprosiny. Wiem z doświadczenia, że w ogniu walki zdarzają się różne wpadki. W tym niezamierzone wymiany ciosów między sojusznikami niby niecelowe popchnięcia i takie tam. – Pokazał na swój brzuch nieco powyżej pępka, gdzie wcześniej otrzymał siarczystego kopniaka. Ale kobieta niezmiennie zachowywała śmiertelną powagę, aż nie spoglądając nawet na Henena, z wyraźną zadrą w głosie przemówiła:

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

/9j/4AAQSkZJRgABAQEASABIAAD/2wBDAAIBAQEBAQIBAQECAgICAgQDAgICAgUEBAMEBgUGBgYFBgYGBwkIBgcJBwYGCAsICQoKCgoKBggLDAsKDAkKCgr/2wBDAQICAgICAgUDAwUKBwYHCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgr/wgARCAM7AlgDASIAAhEBAxEB/8QAHQAAAAcBAQEAAAAAAAAAAAAAAAECAwQFBgcICf/EABsBAQADAQEBAQAAAAAAAAAAAAACAwQBBQYH/9oADAMBAAIQAxAAAAH3GkhKSjIBAJEkAAyULMjADMSSgBaXQgtQ2HARjeIZDhBKBhKCw3EKHDSoAroBoSz4NAefcivBXWEigRhMNeWbu63i+W4F61/aM7zH0NkZfkbuax3+oOfdJ69yvxTbdcwMpoh6XDwm9XQzl0m1UXOma2LIy5VLrJ5Mx1vkL2Cy3zZs7JOuwi28fqLePROIGhl1fbk0Cvx3DQBaQYklmINYAojDMjDAMCyWGYIMABEaQgRhGVGXzNPKGTuUlSdw+QbFKgwQDBAgV2gBnpVwvnKH54+0vAn3mnMkruSe СКАЧАТЬ