Na szczycie. K.N. Haner
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Na szczycie - K.N. Haner страница 55

Название: Na szczycie

Автор: K.N. Haner

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Любовно-фантастические романы

Серия:

isbn: 978-83-7942-511-2

isbn:

СКАЧАТЬ Erick.

      – Już to mówiłaś!

      – I masz rację. Kocham go.

      – To idź i mu to powiedz, mała. Nie masz na co czekać.

      Wtuliłam się na chwilę w jego ramiona, by zebrać się w sobie i iść do domu.

      – Nie musisz nigdzie iść – usłyszałam głos Seda i obejrzałam się zszokowana. Stał w progu i patrzył na nas nieodgadnionym wzrokiem. Cholera! Długo tak słuchał? Słyszał, co mówiłam?

      – Sed, ja… – Wstałam i weszłam na schody, wstrzymując oddech.

      – Ja też cię kocham! – Podbiegł do mnie i chwycił w ramiona.

      – Och, Sed! Przepraszam! Przepraszam! – rozpłakałam się. Ze szczęścia. Kocham go. To proste. Nie mogę się tego wypierać. Jest dla mnie ważny, bardzo, bardzo ważny.

      – To ja przepraszam! Boże, wybacz mi to, co ci zrobiłem! – Wplótł dłonie w moje włosy i przystawił swoje czoło do mojego.

      – To nic, nic nie szkodzi.

      – Boże, nie mogę uwierzyć, że to zrobiłem.

      – Nie zrobiłeś nic, czego sama nie chciałam. – Musnęłam palcem jego policzek. Wzrok miał taki smutny, taki udręczony. Och, Sed!

      – Bolało cię, a ja nie przestałem i tak cię potraktowałem… Boże!

      – Kocham cię, to nieważne.

      – Nie chciałem cię skrzywdzić, nie chciałem.

      – Nie skrzywdziłeś, Sed.

      – Widziałem łóżko, znowu dostałaś krwotoku.

      – Niedużego, tak samo by było i innym razem. Najwidoczniej musimy poczekać ten tydzień.

      – Dwa tygodnie. – Uśmiechnęłam się.

      – Nie, tylko tydzień. – Sed spojrzał na mnie dziwnie. – Wymyśliłam dwa tygodnie, bo chciałam cię przetrzymać z seksem do ślubu.

      – Ślub jest za trzy.

      – No tak, ale łatwiej by mi było odganiać cię przez tydzień niż dwa.

      – Och, Reb – spojrzał na mnie tak słodko i się roześmiał.

      – Widziałeś Treya?

      – Tak, jest w domu. On mi powiedział o tym, że nic się nie stało.

      – Był u Jacka przed nami, nie mam pojęcia, skąd się domyślił.

      – Dobrze cię zna, lepiej niż ja – skrzywił się.

      – Mamy całe życie, żeby się poznać, Sed.

      – Nadal chcesz za mnie wyjść? – zapytał niepewnie.

      – A dlaczego miałabym zmienić zdanie?

      – No wiesz, nie zachowałem się najlepiej.

      – Jakbyś ty mi powiedział, że się z kimś przespałeś – zamknęłam oczy, bo ta myśl sprawiła mi wręcz fizyczny ból. – Uwierz mi, że ty i tak nie powiedziałeś nic złego.

      – Nie chodzi o to, co powiedziałem, tylko co zrobiłem.

      – Sed, proszę…

      – Nie, Reb, nie potrafię sobie wybaczyć, że cię zmusiłem.

      – Do niczego mnie nie zmusiłeś!

      – Płakałaś, bolało cię, a ja byłem taki brutalny i nie przerwałem tego.

      – Nieważne, już nic mnie nie boli.

      – Na pewno? – spojrzał na mnie udręczony.

      – Tak, kochanie. – Musnęłam jego usta swoimi.

      – Bardzo cię kocham! – Wpierw pocałował mnie nieśmiało, by po chwili zawładnąć moimi ustami. Nawet się nie zorientowałam, że Erick gdzieś się ulotnił. Moje ciało od razu zalała fala pożądania, ale oboje wiedzieliśmy, że musimy się pohamować. Choć ciężko nam to przychodziło. Jak miałam spać obok niego i się z nim nie kochać? Pragnęłam w końcu zrobić to normalnie, bez bólu i strachu. Na samą myśl o jego cudownym, gorącym ciele zrobiłam się mokra i napalona.

      Weszliśmy do domu w objęciach. Chyba wszyscy odetchnęli, nawet Simon, który jest dupkiem do potęgi entej. Nie będę Sedowi mówiła o tej sytuacji w kuchni, bo nie chcę ich skłócić. Będę trzymała się od niego z daleka i mam nadzieję, że to wystarczy.

      – Trey, możemy pogadać? – Wsunęłam się mu na kolana, podczas kolejnego bokserskiego pojedynku na xboxie.

      – Mała, nie teraz! – Odchylił się w bok, bo mu zasłoniłam.

      – Chcę pogadać!

      – Za chwilę! Mocniej! W lewo! – Naciskał nerwowo przyciski kontrolera. – Kurwa!

      – Trey! – warknęłam wkurwiona jego zachowaniem.

      – No dzięki! – Rzucił kontroler na podłogę, zły, że przegrał.

      – Chcę pogadać – powtórzyłam spokojnie.

      – O czym?

      Posłałam mu wymowne spojrzenie. Chyba jest na mnie zły.

      – Potrzebuję cię… proszę. – Objęłam go za szyję i posłałam swój smutny uśmieszek. Zawsze to na niego działa.

      – I ciebie owinęła sobie wokół palca? Gdzie wasze jaja? – Simon rozsiadł się w fotelu obok i roześmiał szyderczo.

      – Jaja Treya już od dawna do mnie należą, Simon. Jaja Seda też i uważaj, by twoje nie dołączyły do tej kolekcji – rzuciłam mu wredne spojrzenie. Posłał mi pocałunek w powietrzu i oblizał wymownie usta, Trey tego nie zauważył.

      – Okej, możemy iść – powiedział w końcu i wyszliśmy na taras. Usiedliśmy obok siebie nad basenem.

      – Skąd wiedziałeś, co się wczoraj wydarzyło? – zapytałam wprost.

      – Zadzwoniłem do Krisa, od razu mi powiedział o Jacku. Więc domyśliłem się, co się stało, bardzo się wkurwiłem, bo pomyślałem…

      – Wiem, ja też myślałam, że się z nim przespałam. Tak mi powiedział rano.

      – Wiem, dosypał ci czegoś, Reb. To zboczony psychopata! Mógł ci zrobić krzywdę!

      – Obrzygałam go i się zniechęcił.

      – Obrzygałaś СКАЧАТЬ