Różaniec. Przyczynek do jego historii i znaczenia. Ks. Marian Nassalski
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Różaniec. Przyczynek do jego historii i znaczenia - Ks. Marian Nassalski страница 1

Название: Różaniec. Przyczynek do jego historii i znaczenia

Автор: Ks. Marian Nassalski

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Религиоведение

Серия:

isbn: 978-83-8064-672-8

isbn:

СКАЧАТЬ RóżaniecPrzyczynek do jego historii i znaczeniaArmorykaSandomierz

      Projekt okładki: Juliusz Susak

      Na okładce: Michelangelo Merisi da Caravaggio (1571-1610), Najświętsza Maryja Panna Róźżańcowa (1607),

      (licencja public domain), źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Michelangelo_Caravaggio_066.jpg

      (This file has been identified as being free of known restrictions under copyright law, including all related and neighboring rights).

      Tekst wg edycji roku 1904. Pisownię uwspółczesniono w niewielkim stopniu

      Copyright © 2019 by Wydawnictwo „Armoryka”

      Wydawnictwo ARMORYKA

      ul. Krucza 16

      27-600 Sandomierz

      e-mail: [email protected]

      http://www.armoryka.pl/

      ISBN 978-83-8064-672-8

      Różaniec. Przyczynek do jego historii i znaczenia

      Jeden z obrazów, zdobiących wspaniały pałac watykański w Rzymie, zasługuje na szczególną uwagę, bo przedstawia całość pracy ludzkiej: rolnictwo, przemysł, naukę i sztukę. Zalegają jeszcze ciemności nocne, widzimy zaledwie początki tej pracy, ale w głębi zaczyna się ukazywać tarcza słoneczna. Obraz pełen głębokiej myśli! Poganizm czyli świat stary wielkie rzeczy rozpoczął, ale sam upadł przed ich dokonaniem, – dopiero słońce chrystianizmu czyli łaska z wysoka dała światło, ciepło, błogosławieństwo i powodzenie. W modlitwie leży siła nasza; modlitwa wznosi się w górę a łaska spływa na dół; ona wzmacnia słabego, bojaźliwemu dodaje odwagi, udziela siły nadprzyrodzonej, która w nas tworzy życie czyste, pobożne i prawdziwie chrześcijańskie – ten najpiękniejszy dowód prawdziwości Wiary.

      Kościół katolicki pragnie nie tylko jednostki, ale całe organizmy państwowe przejąć duchem chrześcijańskim i nim ożywiać. Nikt nie może zaprzeczyć, mówi Pius IX, aby Kościół katolicki i jego nauka miał na celu tylko zbawienie wieczne ludzi, a nie starał się także o pomyślność doczesną: przynosi on dla społeczeństwa prawdziwe szczęście, porządek i pokój, przyczynia się do postępu i szczerości w naukach, jak tego jasno historia dowodzi. W tym wzniosłym programie, obejmującym wszystkie żywotne sprawy rodzaju ludzkiego, mieści się cel i zadanie Kościoła katolickiego. On jeden dzisiaj, ożywiony duchem miłości bliźniego i wysokim poważaniem dobrowolnego ubóstwa i dziewictwa, kierowany konserwatywnymi prawidłami zasadniczymi i pobudzający do życia odpowiednie stowarzyszenia, – dostarcza skutecznych środków do usunięcia wszelkich nieszczęść i niedostatków, które przygniatają społeczeństwa a szczególniej sfery robotnicze. Tylko Kościół katolicki zwalcza ducha rewolucyjnego, który jako trawiąca gorączka wstrząsa ogromnym ciałem społeczeństwa. On jeden jest tylko zdolny do okiełznania namiętności ludzkich, przyprowadzenia proletariatu do pokoju i porządku i wlania weń ducha karności. Podobny do silnego gmachu a zbudowany na wiecznym fundamencie Religii, gdzie się łączy kamień z kamieniem i sklepienie ze sklepieniem w ścisłej jedności, aż do uwieńczenia tego gmachu, tj. do Papiestwa – stoi Kościół katolicki przed całym światem jako siła socjalna κατ’ εξοχήν.

      W obecnym położeniu Kościoła mimo woli przypominamy sobie obraz, w którym hr. Montalembert po mistrzowsku odmalował walki i zwycięstwa tej Oblubienicy Chrystusowej. Są to słowa, o których śmiało powiedzieć można, że były pisane pod wrażeniem położenia obecnego. ˝Niedawno chodziłem, mówi ten mówca i pisarz, wzdłuż rzeki, oddzielającej Sabaudię od Delfinatu. Skały z obydwóch stron na tej drodze zbliżają się do siebie coraz więcej, łączą i ostatecznie strumień z góry zasklepiają. Ścieśniona między kolosalnymi ścianami rzeka sama się również nagle zwęża i ginie przed okiem widza; z głębi ledwo słychać jej szmer głuchy. Zdaje się, jakoby rzeka zgubiła się we wnętrznościach ziemi. Ale tam właśnie jej siła jest nieprzeparta, jej praca najpłodniejsza, bo tam przebija skałę, przecina granit i łamie zwycięsko wszelki opór. Wkrótce znowu się pokazuje, rozlewa i toczy swe czyste wody wśród niższych brzegów. Oto obraz działalności katolickiej!˝.

      Z jednej strony widzimy piętrzące się przeszkody, jakoby skały, zawsze coraz więcej do siebie się zbliżające; te nas nie zdołają przestraszyć, ponieważ palec Boży wypisał na nich słowa obietnicy: bramy piekielne nie zwyciężą go (Mt. XVI, 18). Z drugiej strony przypatrujemy się znowu zwycięskiemu biegowi rzeki, która spokojnie choć ze szumem wody toczy, jakoby przygrywając słowom Dawida: Bystrość rzeki rozwesela miasto Boże, poświęcił przybytek swój Najwyższy (Ps. XLV, 5).

      Kto jest ową gołębicą, która, unosząc się nad morzem zepsucia, oznajmia ciszę i pokój wzburzonym bałwanom wszelkiej złości? Jest nią Maryja, która po dokonaniu czasów położyła kres powodzi gniewu; – Maryja, która w Synu swoim zdeptała głowę węża, stając się od początku nadzieją i pomocą chrześcijan w zaciętej walce z kusicielem. Gdy w wieku szesnastym islam, religia miecza i rozpusty, sprowadził na Europę fanatyczne hordy, usiłując barbarzyństwem swoim zniszczyć starą cywilizację, ukazuje się Maryja, prowadząc bojownika za oświatę i wolność chrześcijańską do zwycięstwa pod Lepantem. Maryja podeptała nogami swymi półksiężyc turecki. A czy Pius VII nie prowadził znowu korną modlitwą Maryję do zgniecenia rewolucji? Czy to nie była Maryja, Dziewica bez zmazy, której Niepokalane Poczęcie prawie przed pięćdziesięciu laty Pius IX ogłosił przed światem, pełnym pychy i bezbożnego zepsucia, owych skutków odziedziczonej winy pierworodnej? Czy istota dogmatu Niepokalanego Poczęcia Maryi nie była najwymowniejszą odpowiedzią na kwestie socjalne tego czasu? Pysze ukazuje jej grzeszny początek i hańbę jej narodzinom; zmysłowości przeciwstawia najwyższy a czysto ludzki ideał Niepokalanej; życiu światowemu i ziemskiemu pokazuje skarb wspaniały i kosztowny, który Pan Bóg tak wysoko ceni, że tylko Matce swojej dał go w posagu. Niepokalana Dziewica i zbłąkany rodzaj ludzki to dwie sprzeczności, dwa bieguny! Jakie też zwycięstwo Kościoła Bożego nad nowoczesnymi pojęciami, gdy nam ukazuje świętą postać Niepokalanej wśród prawie ogólnego przywiązania i miłości ludzi do rzeczy ziemskich! Gdzie by się znajdował rodzaj ludzki, który ciężar grzechów coraz bardziej do przepaści strąca, gdyby nie była dana wielka Pośredniczka pomiędzy niebem a ziemią?

      Wiekopomnej pamięci Papież Leon XIII w encyklice swojej Supremi Apostolatus officio z dnia 1 września 1883 r. nie bez przyczyny przekonywająco poucza, że Różaniec jest najmilszą modlitwą dla Królowej Niebios, ponieważ dla pięknej i bogatej treści przynosi wielkie korzyści. Pod tym względem różaniec jest podstawą społecznego porządku, powagi i sumienia tam, gdzie one nie istnieją, a gdzie się już znajdują, tam je wzmacnia. Słusznie powiedzieć można: kto pobożnie odmawia różaniec, nigdy nie przystanie do stronnictwa przewrotowego, – owszem będzie pożytecznym członkiem społeczeństwa i gorliwym chrześcijaninem.

      Ponieważ niektórzy katolicy często się skarżą, że różaniec z powodu ciągłego powtarzania tych samych modlitw jest modlitwą nudną i odpowiednią tylko dla ludzi niewykształconych, zwrócimy tu uwagę na historyczno-genetyczny rozwój modlitwy różańcowej.

      Gdy Zbawiciel na prośbę: Panie, naucz nas modlić się nauczył uczniów swoich najdoskonalszej modlitwy Ojcze nasz, powiedział (Łk. XI) im podobieństwo o sąsiedzie, który prosił w nocy o chleb przyjaciela swego i otrzymał dla gorącej i usilnej prośby. Innym razem (tamże XVIII, 1) znowu powiedział Pan Jezus, iż się zawżdy modlić potrzeba a nie ustawać. Jeśliby Chrystus Pan pragnął, aby wierni za każdym razem inną odmawiali modlitwę, nauczyłby ich z pewnością wielu formuł. Przeciwnie, Zbawiciel wyraźnie ostrzega, abyśmy w czasie modlitwy nie mówili wiele, jako poganie, albowiem (oni) mniemają, iż w wielomówności swojej będą wysłuchani (Mt. VI, 7); uczy też przykładem swoim, iżbyśmy z dziecięcą prostotą СКАЧАТЬ