Название: Synagoga Szatana
Автор: Stanisław Przybyszewski
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Религиоведение
isbn: 978-83-64145-87-2
isbn:
Coraz dalej przedzierali się na drodze ku doskonałości. Krąg, którym się otaczali, szereg głosek ustawionych obok siebie, modlitwa, a nawet ruch ręki wystarczał, żeby duszę ich złączyć z wszechświatem całym, żeby zniweczyć wszelkie prawidła przestrzeni i czasu i żeby przejrzeć bezkresny łańcuch przyczyn i skutków od początku aż do najodleglejszej przyszłości.
Jeszcze naówczas nie narodził się był Szatan–Antychryst. Zły Bóg był dwójjedyny. Szatan–Ojciec, Szatan–Samyasa, Szatan, poeta i filozof, żył w dumnem, wszechmocnem i wszechwiednem plemieniu »matematyków«. Żył w zacisznych, tajemnych misteryach świątyń chaldejskich, a jego kapłanami byli IIakumim, Khartumim, Kasdaim i Garrim [Lekarze, magowie i astrologowie. Różnokształtnie jak życie, wszechwładnie i szlachetnie, ohydnie i zbrodniczo, jak przyroda, dobrotliwie i złowrogo panował wówczas szatan, jedyny Bóg: dusza i przyroda – przyp. aut.] Szatan ten żył w doktrynach mazdeizmu, a dzieci jego magowie, »wielcy«, strzegli świętego ognia, co z nieba im zawitał. Od Ahoura–Mazdy, dobrego bóstwa, nauczył się Zarathustra poznawać tajniki rośliny Soma, z tajemnych ksiąg egipskiego Thota, (Trismegistes) uczyli się ludzie poznawać pierwiastki wszelakich ciał, a straszna Hekate obdarzała swoich wybranych mocą widzenia magicznego i działania.
Ale obok Szatana – Tliot, szatana Ahuramazdy, szatana – Hekaty żył na ziemi bóg radości, bóg rozkoszy i nieokiełzanej rozpusty instynktów, bóg, któremu wszelakie zbrodnie były dobre, bo spełniano je w jego imieniu i ku jego czci.
To był bóg instynktów i cielesnej rozkoszy, czczony zarówno przez najwyższych pomazańców ducha, jak przez niskich, maluczkich. Był niewyczerpanem źródłem rozkoszy życia, rozrodu i szału. Kobiety obdarzył sztuką uwodzenia, ludzi nauczył zaspokajać swe chuci podwójnymi popędami płciowymi, tarzał się w orgii barw, wynalazł flet i muskuły wprawił w rytmiczne poruszenia, aż ś w i ę t y szał ogarnął serca a ś w i ę t y phallus swym nadmiarem zapłodnił urodzajne łono.
Był Appolinem i Afrodytą w jednej postaci. Był bogiem ogniska domowego i bogiem domów rozpusty. Najmilszą świątynię miał w Astarteion, olbrzymim lupanarze, w którym kapłanki w długoletnich ćwiczeniach uczyły się wszelkich sztuk płciowych rozkoszy, uczyły się poznawać wszelakie środki zaspokajania chuci płciowych, ale równocześnie budował muzea i wspaniałe świątynie, zapalał artystę szałem twórczym i troskliwie strzegł płodu w łonie matki.
Ale był także strasznym Molochem, którego ognisty brzuch pochłaniał miliony ofiar, był Belphegorem palestyńskim, z którego paszczy zwisał olbrzymi phallus, był bogiem nienaturalnego nierządu. Był Priapem, ku czci którego najcnotliwsze nawet matrony święciły rozpustne orgie i ciągle jeszcze żyje w postaci Shiry i Khali, krwiożerczej pary, w imieniu których bezliczna mordercza sekta Thuggów popełnia niewysłowione zbrodnie.
I oto, za czasów cesarza Tyberiusza, kiedy rozpoczęła się wielka wędrówka bogów do Rzymu, za czasów najwyższego wysubtelnienia rozkoszy życia, za czasów najwyższego arystokratyzmu, namyślił się Bóg niewidzialnej mocy, który dotąd królował w państwie bezbolesnej, pogodnej błogości; spostrzegł, że miara grzechu się przebrała, i wysłał na ziemię swego Syna, ażeby wpoił świętą prawdę niewidzialnej mocy w plemię złego boga, pandemona.
I przyszedł na ziemię Zbawiciel, jako biedny syn cieśli, a z nim rozpoczął się zapamiętały bój przeciw duszy, przeciw nagiej jej krasie, nadmiernej jej pysze, jej królewskiemu bogactwu, i wybujałemu przepychowi.
Przyszedł do nędznych, uciśnionych, niewolników i wyrobników, do ubogich w duchu, którzy nie zaznali rozkoszy Pana, których myśli nigdy nie wyszły poza własne swe cienie. Przyszedł jako Bóg uciemiężonych i niewolników i szerzył naukę o poświęceniu, pokorze i uległości. A głos jego brzmiał inaczej jak głos dumnego boga, którego chciał pokonać; był cichy i smutny, a mowa jego była uległa i pełna bólu.
I tak przemówił do swego plemienia:
Bądźcie ubogimi w duchu, bo tylko w ten sposób wnidziecie do Królestwa mojego. Nie badajcie prapoczątków i celów, bo jedynie u Ojca mojego jest wszelka przeszłość i przyszłość. Bądźcie jako dzieci, zniszczcie swą wolę, róbcie to, co ja robię, bo tylko w ten sposób uzyszczecie Królestwo niebieskie.
I poszedł do nędznych i zrozpaczonych i tak do nich przemówił:
Dlaczego troszczycie się o chleb codzienny? Któż stroi lilie cudnemi barwami, obok których szkarłaty, purpury i brokaty są jako nędzne łachmany? Kto żywi ptaki, co nie sieją, ni zbierają!
I poszedł do skrzywdzonych i uciśnionych i głosił naukę pokory:
Jeżeli ktoś uderzy cię w jeden policzek, podaj mu drugi. Kto rzuci na cię kamieniem, tego obrzuć chlebem!
I poszedł do dumnych i potężnych tej ziemi i biadał nad ich dumą i żądzą panowania:
Dlaczego pragniecie ziemskich dóbr, które przecież są znikome, i na cóż zda się wasza pycha, skoro najwyższy na ziemi najniższym będzie w Królestwie niebieskiem?
I tak wszystko, co niedawno zdawało się wielkiem i pięknem, stało się brzydkiem, bo było przeciwne prawom dobrego Boga.
Bo dobry Bóg niechętnem okiem patrzał na piękno ziemskie, na wszystko, w czem jaśniały świetne objawienia Szatana – Pana – niechętnem okiem patrzał na potęgę i pychę, na bogactwo i przepych, na krasę i piękność ciała, na radość i rozkosz. – I oto zamieniła się dusza człowieka, która dotąd tęczyła się najwspanialszem, najbujniejszem kwieciem, w szatana.
Dusza, instynkt, przyroda stała się potężnem symbolem szatana.
Przede wszystkiem trzeba było zniszczyć chuć ciała, siedzibę wszelkich namiętności, niewysychające źródło rozkoszy życia, wolę ku wieczności życia, ażeby Królestwo niewidzialnej – mocy przyszło na ziemię.
Mistrz uczył, że hańbi się kobietę, skoro tylko spojrzy się na nią pożądliwie. Uczniowie poszli znacznie dalej. Samo piękno cielesne jest już grzechem.
Piękna dziewica jest bezwstydna, utrzymuje święty Cypryan, bo budzi w mężczyźnie żądzę, a jeżeli ktoś zapłonie ku niej miłością, to nie jest już wcale dziewicą.
Kobieta, odwieczny bodziec chuci płciowej, w ogóle nie jest stworzona na obraz i podobieństwo Boga, bo Pismo Święte nie mówi nic o duszy w chwili stworzenia kobiety, tak utrzymuje przynajmniej święty Hieronim.
Święty Chryzostom ostrzega przed małżeństwem, bo małżeństwo jest przecież tylko nieustanną męką, papież Grzegorz Wielki nie ufa nawet najświętszym niewiastom a mnisi wzbraniają się słuchać spowiedzi kobiet.
Wszelka żądza, najdrobniejsza rokosz ciała była grzechem, karanym najsroższą, długoletnią pokutą.
Tertulian nie może znieść najniklejszej wstęgi purpurowej na sukni kobiecej, Lactantius przeklina poetów i filozofów, bo pociągają do zguby bezbronne dusze, teatry i cyrki stają się »diaboli figmenta«, święty Hieronim musi poddać się chłoście szatanów, bo pisze tak piękną łaciną, że szatani mają go za poganina, a Ojcowie kościoła ostrzegają nawet przed barwami kwiatów, bo szatan stroi się najchętniej w barwę СКАЧАТЬ