Название: Deniwelacja
Автор: Remigiusz Mróz
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Крутой детектив
Серия: Komisarz Forst
isbn: 978-83-8075-286-3
isbn:
Prokuratura szybko ją sprawdziła.
Drugi koniec Polski. Zero powiązań z Wiktorem Forstem. Uczennica liceum ogólnokształcącego. Dobre oceny, dobre opinie nauczycieli.
To wszystko nie miało według Wadryś-Hansen żadnego sensu. Dlaczego jej numer figurował na ścianie mieszkania byłego komisarza?
Wiedziała, że musi z nią porozmawiać. Obawiała się jednak, że niełatwo będzie znaleźć odpowiedzi, których desperacko poszukiwała.
10
Uderzenie było celne i mocne, niemal jak bunker shot, wybicie piłki golfowej z piasku. Forst nie zdążył zareagować, a chwilę potem opadła go zupełna ciemność.
Kiedy otworzył oczy, uświadomił sobie, że to wszystko to nie koszmar. Naprawdę podążył drogą, której nigdy nie powinien obierać. Prześledził trop w Polsce, a potem przyleciał tutaj, do Hiszpanii, by ruszyć nim dalej.
A teraz trafił na ślepą uliczkę.
Skąd wiedzieli, kim naprawdę był?
Nikt go nie zdradził, co do tego miał pewność. I to nie dlatego, że z natury ufał ludziom – wynikało to z faktu, że w całą sprawę wtajemniczona była tylko jedna osoba. Osoba, która niczego nie zyskałaby, donosząc o jego prawdziwej tożsamości.
Powiódł wzrokiem dokoła. Znajdował się w niewielkim, niewykończonym budynku. Sprawiał wrażenie dobudówki do czegoś większego, w stanie najwyżej deweloperskim. Wiatr śmigał między pustymi oknami, ale nie chłodził, temperatura nadal była wysoka.
A może to nie z jej powodu było mu gorąco.
– Najwyższa pora – odezwał się ktoś po polsku.
Wiktor spojrzał w kierunku wyjścia z budynku. Ostre słońce zalewało część wnętrza promieniami i Forst potrzebował chwili, by zobaczyć mężczyznę. Nie znał go. Tego stojącego obok dobrze jednak zapamiętał. I przypuszczał, że wspomnienie sceny, w której zamachiwał się wilsonem, będzie w jego wspomnieniach wyraźne przez długi czas.
– Poznaj Borysa – odezwał się Bałajew, wskazując Polaka.
Wiktor splunął na bok krwią.
– Muszę?
– Obawiam się, że tak.
Forst skinął lekko głową.
– Więc niech to chociaż będzie stosunkowo krótka znajomość.
– Możesz na to liczyć, komisarzu.
– Nie jestem komisarzem.
– Formalnie nie – przyznał Siergiej. – Ale obawiam się, że w każdym innym sensie tak.
Bałajew minął swojego podwładnego i podszedł bliżej. Oparł się o ścianę obok Forsta, a potem spojrzał na jego ręce. Na przegubach zaciśnięto mu gruby sznur. Już po pierwszym szarpnięciu Wiktor zorientował się, że wiązanie jest zbyt mocne, by udało mu się wyswobodzić.
– Inaczej dlaczego miałbyś się tu pojawić? – ciągnął Siergiej. – Pracujesz pod przykrywką, tak? Czy raczej próbowałeś pracować, powinienem powiedzieć.
– Nie.
– Nie rozumiem jednak, na co liczyłeś.
Forst uznał, że najlepiej będzie, jeśli nie odpowie.
– Na to, że jesteśmy zupełnymi idiotami? – kontynuował Bałajew. – Że nie sprawdzimy cię dokładnie? Czy że tożsamość Roberta Kriegera jest na tyle mocna, że się nie zachwieje?
Właściwie liczył tylko na to drugie. Przypuszczał, że nawet jeśli ludzie Siergieja zaczną drążyć, nie odkryją niczego, co mogłoby sprowadzić na niego kłopoty. Nawet gdyby dotarli do zdjęć Roberta, byłby stosunkowo bezpieczny. Forst wizualnie się do niego upodobnił – obydwaj byli niemal łysi i nosili gęste brody.
– Nie masz w zanadrzu żadnej elokwentnej odpowiedzi? – dodał Bałajew.
Forst westchnął.
– Dziwne. Wydawałeś się dobrze przygotowany, odrobiłeś niejedną lekcję.
Jemu też się wydawało, że tak jest. Sprawdził wszystko, co znajdowało się w jego zasięgu, dowiedział się, czego tylko mógł, o Rosjaninie i jego organizacji.
Siergiej Bałajew był zawodnikiem wagi średniej. Zatrudniał głównie Polaków i Ukraińców, a sam pozostawał pod protekcją rosyjskich magnatów. Skupiał się przede wszystkim na handlu ludźmi i prostytucji, choć nie na masową skalę. Stopniowo poszerzał sferę swojej działalności, ale nie wychodził nigdy poza ramy, które narzucili mu ważniejsi i groźniejsi od niego.
W regionach Walencji i Murcji było takich wielu. W tej chwili jednak z punktu widzenia Forsta to właśnie Siergiej był najbardziej niebezpieczny.
– Miałeś nawet gotowe odpowiedzi na moje kluczowe pytania.
– Nie.
– Nie? Więc to była improwizacja?
Wiktor kiwnął lekko głową. Mógł próbować nawiązać nić porozumienia, wciągnąć Bałajewa w rozmowę i liczyć na to, że w jakiś sposób uda mu się dzięki temu wywinąć z tego bagna. Ale czy był sens próbować? Nie, raczej nie. Na tym etapie nie mogło uratować go ani to, ani nic innego.
Poniósł beznadziejne, bezapelacyjne fiasko, w dodatku już na samym początku. Znalazł się w sytuacji bez wyjścia. To nie był Czarny Delfin, gdzie obowiązywały jakieś zasady. Tutaj próżno było ich szukać. Podobnie jak nadziei na ratunek.
Finał mógł być tylko jeden.
Bałajew wyciągnie z niego tyle, ile zdoła, a potem go zabije. I nie będzie tracił czasu. Zrobi to nie jutro, nie wieczorem, nawet nie za godzinę. Takie sprawy załatwiało się tu od ręki.
Forst z trudem przełknął ślinę, dopiero teraz rozumiejąc, jak blisko śmierci się znalazł. Kiedy Siergiej przykucnął obok niego, odniósł wrażenie, że ten dystans jeszcze się zmniejszył.
– Co tutaj robisz, komisarzu?
– Szukam pracy.
– Pizdziet.
– Sądziłem, że…
– Daj spokój – uciął Bałajew. – Nie zamierzasz chyba mydlić mi oczu?
– Zapytałeś, więc odpowiadam – uparł się Wiktor. – Chciałem uciec od przeszłości.
– W takim razie wybrałeś ciekawą drogę.
Forst tak by tego nie określił.
– W СКАЧАТЬ