Quo vadis. Henryk Sienkiewicz
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Quo vadis - Henryk Sienkiewicz страница 4

Название: Quo vadis

Автор: Henryk Sienkiewicz

Издательство: Public Domain

Жанр: Зарубежная классика

Серия:

isbn:

isbn:

СКАЧАТЬ przez jej ciało, zakochałem się bez pamięci.

      — Jest więc tak przezroczysta jak lampryska[74] albo jak młoda sardynka?

      — Nie żartuj, Petroniuszu, a jeśli cię łudzi swoboda, z jaką ja sam o mojej żądzy mówię, wiedz o tym, że jaskrawa suknia częstokroć głębokie rany pokrywa. Muszę ci też powiedzieć, że wracając z Azji przespałem jedną noc w świątyni Mopsusa[75], aby mieć sen wróżebny. Otóż we śnie pojawił mi się sam Mopsus i zapowiedział, że w życiu moim nastąpi wielka przemiana przez miłość.

      — Słyszałem, jak Pliniusz mówił, że nie wierzy w bogów, ale wierzy w sny i być może, że ma słuszność. Moje żarty nie przeszkadzają mi też myśleć czasem, że naprawdę jest tylko jedno bóstwo, odwieczne, wszechwładne, twórcze — Venus Genitrix[76]. Ona skupia dusze, skupia ciała i rzeczy. Eros wywołał świat z chaosu. Czy dobrze uczynił, to inna rzecz, ale gdy tak jest, musimy uznać jego potęgę, choć wolno jej nie błogosławić...

      — Ach, Petroniuszu! Łatwiej na świecie o filozofię niż o dobrą radę.

      — Powiedz mi, czego ty właściwie chcesz?

      — Chcę mieć Ligię. Chcę, by te moje ramiona, które obejmują teraz tylko powietrze, mogły objąć ją i przycisnąć do piersi. Chcę oddychać jej tchnieniem. Gdyby była niewolnicą, dałbym za nią Aulusowi sto dziewcząt z nogami pobielonymi wapnem na znak, że je pierwszy raz wystawiono na sprzedaż. Chcę ją mieć w domu moim dopóty, dopóki głowa moja nie będzie tak biała, jak szczyt Soracte[77] w zimie.

      — Ona nie jest niewolnicą, ale ostatecznie należy do familii Plaucjusza, a ponieważ jest dzieckiem opuszczonym, może być uważana jako alumna[78]. Plaucjusz mógłby ci ją odstąpić, gdyby chciał.

      — To chyba nie znasz Pomponii Grecyny. Zresztą oboje przywiązali się do niej jak do własnego dziecka.

      — Pomponię znam. Istny cyprys. Gdyby nie była żoną Aulusa, można by ją wynajmować jako płaczkę. Od śmierci Julii nie zrzuciła ciemnej stoli[79] i w ogóle wygląda, jakby za życia jeszcze chodziła po łące porosłej asfodelami[80]. Jest przy tym univira[81], a więc między naszymi cztero— i pięciokrotnymi rozwódkami jest zarazem Feniksem[82]... Ale... czy słyszałeś, że Feniks jakoby naprawdę wylągł się teraz w górnym Egipcie, co mu się zdarza nie częściej jak raz na pięćset lat?

      — Petroniuszu! Petroniuszu! O Feniksie pogadamy kiedy indziej.

      — Cóż ja ci powiem, mój Marku. Znam Aula Plaucjusza, który lubo nagania mój sposób życia, ma do mnie pewną słabość, a może nawet szanuje mnie więcej od innych, wie bowiem, że nie byłem nigdy donosicielem, jak na przykład Domicjusz Afer, Tygellinus i cała zgraja przyjaciół Ahenobarba[83]. Nie udając przy tym stoika krzywiłem się jednak nieraz na takie postępki Nerona, na które Seneka i Burrhus patrzyli przez szpary. Jeśli sądzisz, że mogę coś dla ciebie u Aulusa wyjednać — jestem na twoje usługi.

      — Sądzę, że możesz. Ty masz na niego wpływ, a przy tym umysł twój posiada niewyczerpane sposoby. Gdybyś się rozejrzał w położeniu i pomówił z Plaucjuszem...

      — Zbytnie masz pojęcie o moim wpływie i o dowcipie, ale jeśli tylko o to chodzi, pomówię z Plaucjuszem, jak tylko przeniosą się do miasta.

      — Oni wrócili dwa dni temu.

      — W takim razie pójdziemy do triclinium[84], gdzie czeka na nas śniadanie, a następnie, nabrawszy sił, każemy się zanieść do Plaucjusza.

      — Zawsześ mi był miły — odrzekł na to z żywością Winicjusz — ale teraz każę chyba ustawić wśród moich larów[85] twój posąg — ot, taki piękny jak ten — i będę mu składał ofiary.

      To rzekłszy zwrócił się w stronę posągów, które zdobiły całą jedną ścianę wonnej świetlicy, i wskazał ręką na posąg Petroniusza, przedstawiający go jako Hermesa z posochem[86] w dłoni.

      Po czym dodał:

      — Na światło Heliosa! Jeśli „boski” Aleksander[87] był do ciebie podobny— nie dziwić się Helenie.

      I w okrzyku tym było tyleż szczerości, ile pochlebstwa, Petroniusz bowiem, lubo starszy i mniej atletyczny, piękniejszy był nawet od Winicjusza. Kobiety w Rzymie podziwiały nie tylko jego giętki umysł i smak, który mu zjednał nazwę arbitra elegancji, ale i ciało. Podziw ów znać było nawet na twarzach owych dziewcząt z Kos, które układały teraz fałdy jego togi, a z których jedna, imieniem Eunice, skrycie go kochająca, patrzyła mu w oczy z pokorą i zachwytem.

      Lecz on nie zwrócił nawet na to uwagi, jeno uśmiechnąwszy się do Winicjusza począł cytować mu w odpowiedzi wyrażenie Seneki o kobietach:

      — Animal impudens[88]... etc...

      A następnie otoczywszy ręką jego ramiona wyprowadził go do triclinium.

      W unctuarium dwie greckie dziewczyny, Frygijki i dwie Murzynki poczęły uprzątać epilichnia[89] z woniami. Lecz w tejże chwili spoza uchylonej kotary od frigidarium ukazały się głowy balneatorów i rozległo się ciche: „psst” — a na to wezwanie jedna z Greczynek, Frygijki i dwie Etiopki, poskoczywszy żywo, znikły w mgnieniu oka za kotarą. W termach rozpoczynała się chwila swawoli i rozpusty, której inspektor[90] nie przeszkadzał, albowiem sam częstokroć brał w podobnych hulankach udział. Domyślał się ich zresztą i Petroniusz, ale jako człowiek wyrozumiały i nie lubiący karać, patrzył na nie przez szpary.

      W unctuarium pozostała tylko Eunice. Czas jakiś nasłuchiwała oddalających się w kierunku laconicum głosów i śmiechów, wreszcie uniósłszy wykładany bursztynem i kością słoniową stołek, na którym przed chwilą siedział Petroniusz, przysunęła się ostrożnie do jego posągu.

      Unctuarium pełne było słonecznego światła i kolorów bijących od tęczowych marmurów, którymi wyłożone były ściany.

      Eunice wstąpiła na stołek — i znalazłszy się na wysokości posągu, nagle zarzuciła mu na szyję ramiona, po czym odrzuciwszy w tył swe złote włosy i tuląc różowe ciało do białego marmuru, poczęła przyciskać w uniesieniu usta do zimnych warg Petroniusza.

      Rozdział drugi

      Po posiłku, który zwał się śniadaniem, a do którego dwaj towarzysze zasiedli wówczas, gdy zwykli śmiertelni byli już dawno po południowym prandium[91], СКАЧАТЬ



<p>74</p>

lampryska — węgorz.

<p>75</p>

Mopsus (mit. gr.) — bohater wojny trojańskiej, założyciel wyroczni przepowiadającej przyszłość ze snów.

<p>76</p>

Venus Genitrix (mit. rzym.) — Wenus Rodzicielka, matka Eneasza, babka Askaniusza, rzekomego protoplasty rodu julijskiego, a więc i Cezara.

<p>77</p>

Sorakte — szczyt górski znany z poezji Horacego.

<p>78</p>

alumna (łac.) — wychowanka.

<p>79</p>

stola — długa szata noszona przez szlachetnie urodzone Rzymianki na tunice, rozcięta z boków.

<p>80</p>

asfodel (z gr.) — złotogłów; wg mit. gr. po łąkach nim porośniętych przechadzają się cienie zmarłych w świecie podziemnym.

<p>81</p>

univira (łac.) — kobieta zamężna tylko raz.

<p>82</p>

Feniks (mit. gr.) — legendarny ptak odradzający się co kilkaset lat z popiołów, pojawiający się w egipskim Heliopolis; symbol zmartwychwstania.

<p>83</p>

Ahenobarbus (łac.) — miedzianobrody, przydomek rodu Domicjuszów.

<p>84</p>

triclinium (łac.) — sala jadalna, u Greków trójkątny stół jadalny.

<p>85</p>

lary (mit. rzym.) — domowe bóstwa opiekuńcze, miały w domach kapliczki zw. lararium; por. lary i penaty (sprzęty domowe, ognisko domowe).

<p>86</p>

posoch (słow.)— ozdobna laska, odmiana pastorału, zakończona głowicą, używana przez biskupów w kościołach wschodnich.

<p>87</p>

Aleksander (mit. gr.) — Parys, syn Priama, uwiódł i porwał Helenę, piękną żonę Menelaosa, wywołując w ten sposób wojnę trojańską.

<p>88</p>

animal impudens (łac.) — zwierzę bezwstydne.

<p>89</p>

epilichnia (z gr.) — małe naczynka z wonnościami.

<p>90</p>

inspektor — nadzorca.

<p>91</p>

prandium (łac.) — posiłek południowy.