Quo vadis. Henryk Sienkiewicz
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Quo vadis - Henryk Sienkiewicz страница 10

Название: Quo vadis

Автор: Henryk Sienkiewicz

Издательство: Public Domain

Жанр: Зарубежная классика

Серия:

isbn:

isbn:

СКАЧАТЬ się, że każda posiada trzy lub cztery dusze, ale żadna nie ma duszy rozumnej. Niechby Pomponia rozmyślała sobie z Seneką[147] lub z Kornutusem[148] nad tym, czym jest ich wielki Logos[149]... Niechby razem wywoływali cienie Ksenofanesa[150], Parmenida[151], Zenona[152] i Platona[153], które nudzą się tam w kimeryjskich krainach[154] jak czyże w klatce. Ja chciałem mówić z nią i z Plaucjuszem o czym innym. Na święty brzuch egipskiej Izys! Gdybym im tak po prostu powiedział, po cośmy przyszli, przypuszczam, że cnota ich zadźwięczałaby jak miedziana tarcza, w którą ktoś pałką uderzy. I nie śmiałem! Dasz wiarę, Winicjuszu, żem nie śmiał! Pawie są piękne ptaki, ale krzyczą zbyt przeraźliwie. Zląkłem się krzyku. Muszę jednak pochwalić twój wybór. Istna „różanopalca Jutrzenka”... i wiesz, co mi także przypomniała? Wiosnę! — i to nie naszą w Italii, gdzie ledwie tu i ówdzie jabłoń pokryje się kwiatem, a oliwki szarzeją, jak szarzały, ale tę wiosnę, którą niegdyś widziałem w Helwecji, młodą, świeżą, jasnozieloną... Na tę bladą Selenę[155] — nie dziwię ci się, Marku — wiedz jednak, że Dianę[156] miłujesz i że Aulus i Pomponia gotowi cię rozszarpać, jak niegdyś psy rozszarpały Akteona[157].

      Winicjusz, nie podnosząc głowy, przez chwilę milczał, po czym jął mówić przerywanym przez żądzę głosem:

      — Pragnąłem jej poprzednio, a teraz pragnę jeszcze więcej. Gdym objął jej rękę, owionął mnie ogień... Muszę ją mieć. Gdybym był Zeusem, otoczyłbym ją chmurą, jak on otoczył Io[158], lub spadłbym na nią dżdżem, jak on spadł na Danae[159]. Chciałbym całować jej usta aż do bólu! Chciałbym słyszeć jej krzyk w moich ramionach. Chciałbym zabić Aula i Pomponię, a ją porwać i zanieść na ręku do mego domu. Nie będę dziś spał. Rozkażę ćwiczyć którego z niewolników i będę słuchał jego jęków...

      — Uspokój się — rzekł Petroniusz. — Masz zachcianki cieśli z Subury.

      — Wszystko mi jedno. Muszę ją mieć. Udałem się do ciebie po radę, lecz jeśli ty jej nie znajdziesz, znajdę ją sam... Aulus uważa Ligię za córkę, czemuż bym ja miał patrzeć na nią jak na niewolnicę? Więc skoro nie ma innej drogi, niechże oprzędzie drzwi mego domu, niech je namaści wilczym tłuszczem i niechaj siędzie jako żona przy moim ognisku.

      — Uspokój się, szalony potomku konsulów. Nie po to sprowadzamy barbarzyńców na sznurach za naszymi wozami, byśmy mieli zaślubiać ich córki. Strzeż się ostateczności. Wyczerpnij proste, uczciwe sposoby i zostaw sobie i mnie czas do namysłu. Mnie także Chryzotemis wydawała się córką Jowisza, a jednak nie zaślubiłem jej — tak jak i Nero nie zaślubił Akte, choć ją czyniono córką króla Attala... Uspokój się... Pomyśl, że jeśli ona zechce opuścić Aulusów dla ciebie, oni nie mają prawa jej wstrzymać, wiedz zaś o tym, że nie tylko sam gorejesz, bo i w niej Eros rozniecił płomień... Jam to widział, a mnie należy wierzyć. Miej cierpliwość. Na wszystko jest sposób, ale dziś i tak już za dużo myślałem, a to mnie nuży. Natomiast przyrzekam ci, że jutro pomyślę jeszcze o twojej miłości, i chyba Petroniusz nie byłby Petroniuszem, gdyby jakiegoś środka nie znalazł.

      Umilkli znów obaj — wreszcie po niejakim czasie Winicjusz rzekł już spokojniej:

      — Dziękuję ci i niech Fortuna szczodrą ci będzie.

      — Bądź cierpliwy.

      — Dokąd się nieść kazałeś?

      — Do Chryzotemis...

      — Szczęśliwyś, że posiadasz tę, którą kochasz.

      — Ja? Wiesz, co mnie jeszcze bawi w Chryzotemis? Oto, że ona mnie zdradza z moim własnym wyzwoleńcem, lutnistą Teoklesem, i myśli, że tego nie widzę. Niegdyś kochałem ją, a teraz bawią mnie jej kłamstwa i jej głupota. Chodź ze mną do niej. Jeśli pocznie cię bałamucić i kreślić ci litery na stole palcem umoczonym w winie, wiedz o tym, że nie jestem zazdrosny.

      I kazali się ponieść razem do Chryzotemis.

      Lecz w przedsionku Petroniusz położył rękę na ramieniu Winicjusza i rzekł:

      — Czekaj, zdaje mi się, że obmyśliłem sposób.

      — Niech wszystkie bogi ci nagrodzą...

      — Tak jest! Sądzę, że środek jest nieomylny. — Wiesz co, Marku?

      — Słucham cię, moja Atene...

      — Oto za kilka dni boska Ligia będzie spożywała w twoim domu ziarno Demetry[160].

      — Jesteś większy niż cezar! — zawołał z uniesieniem Winicjusz.

      Rozdział czwarty

      Jakoż Petroniusz dotrzymał obietnicy. Nazajutrz, po odwiedzinach u Chryzotemis, spał wprawdzie cały dzień, ale wieczorem kazał się zanieść na Palatyn i miał z Neronem poufną rozmowę, skutkiem której na trzeci dzień przed domem Plaucjusza pojawił się centurion na czele kilkunastu pretoriańskich żołnierzy.

      Czasy były niepewne i straszne. Posłańcy tego rodzaju byli zarazem najczęściej zwiastunami śmierci. Toteż z chwilą, w której centurion uderzył młotkiem we drzwi Aulusa, i gdy nadzorca atrium dał znać, iż w sieni znajdują się żołnierze, przerażenie zapanowało w całym domu. Rodzina wnet otoczyła starego wodza, nikt bowiem nie wątpił, że niebezpieczeństwo przede wszystkim nad nim zawisło. Pomponia objąwszy ramionami jego szyję przytuliła się do niego ze wszystkich sił, a zsiniałe jej usta poruszały się szybko, wymawiając jakieś ciche wyrazy; Ligia, z twarzą bladą jak płótno, całowała jego rękę; mały Aulus czepiał się togi — z korytarzy, z pokoi leżących na piętrze i przeznaczonych dla służebnic, z czeladnej, z łaźni, ze sklepionych dolnych mieszkań, z całego domu poczęły się wysypywać roje niewolników i niewolnic. Dały się słyszeć okrzyki: „Heu, heu, me miserum!”[161] — kobiety uderzyły w wielki płacz; niektóre poczęły już sobie drapać policzki lub nakrywać głowy chustkami.

      Sam tylko stary wódz, przywykły od lat całych patrzeć śmierci prosto w oczy, pozostał spokojny i tylko jego krótka orla twarz stała się jakby z kamienia wykutą. Po chwili, uciszywszy wrzaski i rozkazawszy rozejść się służbie, rzekł:

      — Puść mnie, Pomponio. Jeśli mi nadszedł kres, będziemy mieli czas się pożegnać.

      I usunął ją z lekka — ona zaś rzekła:

      — Bodajby twój los był zarazem i moim, o Aulu!

      Po czym padłszy na kolana, poczęła się modlić z tą siłą, jaką jedynie bojaźń o drogą istotę dać może.

      Aulus СКАЧАТЬ



<p>147</p>

Seneka Młodszy (4r. p.n.e.–65r. n.e.) — filozof i tragik, wychowawca Nerona, przedstawiciel rzym. szkoły stoickiej.

<p>148</p>

Kornutus, właść. Lucius Annaeus Cornutus — żyjący w I w.n.e. filozof rzym., stoik.

<p>149</p>

Logos (gr.) — słowo, mowa, myśl, umysł; w filozofii gr. powszechna prawidłowość, przeznaczenie, rozum kosmiczny, w teologii chrześcijańskiej Syn Boży.

<p>150</p>

Ksenofanes z Kolofonu (ok.575–480r. p.n.e.) — filozof gr., krytykował religię grecką za przypisywanie bogom cech ludzkich.

<p>151</p>

Parmenides z Elei (ok.540–ok.470r. p.n.e.) — filozof gr., uczeń Ksenofanesa, twórca teorii bytu jako tożsamego z prawdą, wiecznego (bez początku i końca), stałego, jednego i niepodzielnego.

<p>152</p>

Zenon z Kition (IV–IIIw. p.n.e.) — filozof ateński, twórca szkoły stoickiej.

<p>153</p>

Platon (427–347r. p.n.e.) — filozof, uczony i nauczyciel ateński, uczeń Sokratesa, założyciel szkoły zwanej Akademią Platońską, autor 35 dialogów filoz. oraz listów; twórca idealizmu filozoficznego.

<p>154</p>

kimeryjskie krainy — krainy nieprzeniknionych ciemności, tu: miejsce przebywania dusz zmarłych.

<p>155</p>

Selene (mit. gr.) — bogini księżyca.

<p>156</p>

Diana (mit. rzym.) — bogini łowów, lasów, gór i księżyca, opiekunka kobiet, utożsamiana z gr. Artemidą.

<p>157</p>

Akteon (mit. gr.) — myśliwy zamieniony w jelenia i rozszarpany przez psy za podglądanie Artemidy i jej nimf w kąpieli.

<p>158</p>

Io (mit. gr.) — zakochany Zeus zamienił ją w jałówkę, by uratować przed zazdrosną Herą.

<p>159</p>

Danae (mit. gr.) — zakochany Zeus przedostał się do niej, zamkniętej w wieży, w postaci złotego deszczu.

<p>160</p>

ziarno Demetry — zboże, chleb; Demeter w mit. gr. była boginią przyrody i urodzaju.

<p>161</p>

heu, heu, me miserum (łac.) — ach, ach, biada mi.