Niespokojna krew. Роберт Гэлбрейт
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Niespokojna krew - Роберт Гэлбрейт страница 42

Название: Niespokojna krew

Автор: Роберт Гэлбрейт

Издательство: PDW

Жанр: Ужасы и Мистика

Серия: Cormoran Strike prowadzi śledztwo

isbn: 9788327160645

isbn:

СКАЧАТЬ doktor Bamborough i zauważyłam, że wyglądał, jakby przeżył jakiś szok. Poza tym wydał mi się rozgniewany i przygnębiony. Wychodząc, potknął się o zabawkową ciężarówkę chłopca siedzącego w poczekalni i głośno zaklął. Był rozkojarzony i nieświadomy tego, co się wokół niego działo”. I zeznanie Glorii – powiedział Strike odwracając stronę. – „Pamiętam, jak pan Douthwaite wychodził, bo zaklął, rozzłoszczony na małego chłopca. Wyglądał, jakby przed chwilą dostał złą wiadomość. Wydał mi się wystraszony i rozgniewany”. W zapiskach Margot z ostatniej wizyty Douthwaite’a nie ma żadnej wzmianki na temat nowych objawów, są tylko wspominane wcześniej symptomy związane ze stresem – ciągnął Strike, wracając do karty pacjenta – więc na pewno nie zdiagnozowała u niego żadnej poważnej choroby. Lawson spekulował, iż mogła dojść do wniosku, że pacjent za bardzo się do niej przywiązuje, i powiedziała mu, żeby przestał zajmować jej cenny czas, który mogłaby poświęcić innym pacjentom, a to się Douthwaite’owi nie spodobało. Może sobie wmawiał, że jego uczucia są odwzajemnione. Wszystkie dowody wskazują, że był wtedy w bardzo słabej kondycji psychicznej. W każdym razie cztery dni po ostatniej wizycie Douthwaite’a Margot zniknęła. Talbot, powiadomiony przez przychodnię, że ten pacjent wydawał się nią trochę zanadto zainteresowany, wezwał go na przesłuchanie. No więc spójrzmy. – Strike znów wydobył spomiędzy napisanych na maszynie stron kartkę pokrytą bazgrołami i usianą gwiazdkami. – Talbot jak zwykle zaczyna przesłuchanie od sprawdzenia dat z listy Creeda. Problem w tym, że Douthwaite nie pamięta, co robił w tych dniach.

      – Skoro już był tak zestresowany, że odchodził od zmysłów… – zaczęła Robin.

      – Otóż to – powiedział Strike. – Przesłuchanie przez funkcjonariusza policji, który uważa, że możesz być Rzeźnikiem z Essex, nie wpłynęłoby kojąco na twoje nerwy, prawda? I spójrz na to: Talbot znów dorzuca przypadkową datę: dwudziesty pierwszy lutego. Tylko że tym razem robi coś jeszcze. Mówi ci to coś?

      Robin wzięła od Strike’a kartkę i przyjrzała się trzem linijkom pełnym znaczków.

      – To stenografia Pitmana – powiedziała Robin.

      – Potrafisz to przeczytać?

      – Nie. Znam trochę system Teeline, Pitmana nigdy się nie uczyłam. Ale Pat da radę.

      – Mówisz, że dla odmiany może się na coś przydać?

      – Oj, odwal się od niej, Strike – zdenerwowała się Robin. – Chcesz wrócić do zatrudniania pracowników tymczasowych, nie ma sprawy, ale ja lubię dostawać precyzyjne wiadomości i wiedzieć, że dokumentacja jest prowadzona na bieżąco.

      Zrobiła zdjęcie komórką i przesłała je Pat z prośbą o tłumaczenie. Tymczasem Strike myślał o tym, że Robin nigdy dotąd nie nazwała go w złości „Strikiem”. Jak na ironię, zabrzmiało to bardziej poufale, niż gdyby użyła jego imienia. Całkiem mu się to spodobało.

      – Wybacz, że mam zastrzeżenia do Pat – powiedział.

      – Właśnie kazałam ci się od niej odwalić – odparła, nie zdoławszy jednak powstrzymać uśmiechu. – Jakie wrażenie zrobił Douthwaite na Lawsonie?

      – To mało zaskakujące, ale kiedy Lawson próbował go przesłuchać i odkrył, że Douthwaite rzucił pracę i zwolnił mieszkanie, nie zostawiając adresu kontaktowego, bardzo się nim zainteresował. Dlatego dał cynk gazetom. Próbowali go wypłoszyć.

      – Udało się? – spytała Robin, sięgając po czipsy.

      – Tak. Douthwaite zjawił się w komisariacie w Waltham Forest dzień po tym, jak ukazał się artykuł o „uwodzicielu”. Prawdopodobnie przeraziła go myśl, że Fleet Street i Scotland Yard niedługo i tak zapukają do jego drzwi. Powiedział, że jest bezrobotny i mieszka w kawalerce. Miejscowa policja zawiadomiła Lawsona, który od razu pojechał go przesłuchać. Tutaj jest zapis całej rozmowy – powiedział Strike, podsuwając Robin kilka ostatnich kartek ze zwitka, który ze sobą przyniósł. – To wszystko napisał Lawson: „wydaje się wystraszony”, „unika odpowiedzi”, „poci się”. Poza tym Douthwaite nie ma dobrego alibi. Mówi, że po południu w dniu zaginięcia Margot szukał nowego mieszkania.

      – Twierdzi, że szukał nowego mieszkania już przed jej zniknięciem?

      – Zbieg okoliczności? Tylko że kiedy Lawson zaczął drążyć, Douthwaite nie potrafił powiedzieć nic o obejrzanych mieszkaniach ani podać nazwisk osób, które mogłyby pamiętać, że go wtedy widziały. W końcu oznajmił, że to szukanie mieszkania polegało na siedzeniu w lokalnej kawiarni i zakreślaniu ogłoszeń w gazecie. Problem polega na tym, że nikt w kawiarni go nie zapamiętał. Powiedział, że przeprowadził się do Waltham Forest, bo po przesłuchaniu przez Talbota, dającego mu do zrozumienia, że jest podejrzany, Clerkenwell źle mu się kojarzyło, a zresztą od romansu z żoną współpracownika, która popełniła samobójstwo, nie układało mu się w pracy.

      – To akurat całkiem wiarygodne – powiedziała Robin.

      – Lawson przesłuchał go jeszcze dwa razy, ale niczego więcej z niego nie wydobył. Na trzecie przesłuchanie Douthwaite przyszedł z adwokatem. Wtedy Lawson się wycofał. Ostatecznie nic na Douthwaite’a nie mieli, nawet jeśli był najbardziej podejrzany z przesłuchanych osób. Poza tym było prawdopodobne, chociaż mało, że nie zauważono go w kawiarni, bo było w niej tłoczno.

      Do pubu weszła grupa klientów w halloweenowych przebraniach, rozchichotana i najwyraźniej już podchmielona. Robin zauważyła, że Strike odruchowo omiata spojrzeniem młodą blondynkę w gumowym fartuchu pielęgniarki.

      – To już wszystko? – spytała.

      – Prawie – powiedział – ale kusi mnie, żeby nie pokazywać ci ostatniej kserówki.

      – Dlaczego?

      – Bo myślę, że podsyci twoją obsesję na punkcie świętych miejsc.

      – Wcale nie mam…

      – Okej, ale zanim na to spojrzysz, pamiętaj, że świat zawsze ciągnął do morderstw i historii o zaginionych ludziach, dobra?

      – Nie ma sprawy – powiedziała Robin. – Pokaż.

      Strike odwrócił kartkę. Było to ksero bardzo prymitywnego anonimu ułożonego z liter wyciętych z gazet.

      – Znowu krzyż Świętego Jana – zauważyła Robin.

      – No. Liścik przyszedł do Scotland Yardu w osiemdziesiątym piątym, zaadresowany do Lawsona, który przeszedł już na emeryturę. W kopercie nie było niczego innego.

      Robin westchnęła i rozparła się na krześle.

      – Jakiś świr, to jasne – powiedział Strike, układając kserówki artykułów i zeznań z powrotem w stosik i znowu je zwijając. – Gdyby naprawdę wiedział, gdzie zakopano zwłoki, narysowałby pieprzoną mapkę.

      Dochodziła szósta, zbliżała się pora, w której przed laty pewna lekarka wyszła z przychodni i nigdy więcej jej nie zobaczono. СКАЧАТЬ