Niespokojna krew. Роберт Гэлбрейт
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Niespokojna krew - Роберт Гэлбрейт страница 39

Название: Niespokojna krew

Автор: Роберт Гэлбрейт

Издательство: PDW

Жанр: Ужасы и Мистика

Серия: Cormoran Strike prowadzi śledztwo

isbn: 9788327160645

isbn:

СКАЧАТЬ względami „lekarka” wydawała się kompletną tożsamością. Czekając, aż Strike kupi coś do picia, Robin wodziła wzrokiem od czaszek zawieszonych nad barem do zdjęć nieżyjących gwiazd rocka i nagle przypomniała sobie historię Trzech Króli. Oni wędrowali ku narodzinom; Margot wyruszyła do pubu Three Kings i, jak obawiała się Robin, spotkała po drodze śmierć.

      Strike postawił przed Robin kieliszek wina, z zadowoleniem pociągnął łyk sussex best, usiadł i sięgnął do wewnętrznej kieszeni płaszcza po zwitek kartek. Wśród wydrukowanych i pokrytych ręcznym pismem stron Robin zauważyła kopie prasowych doniesień.

      – Byłeś w British Library.

      – Spędziłem tam cały wczorajszy dzień.

      Pokazał Robin kserówkę leżącą na wierzchu. Ukazywała mały wycinek z „Daily Mail” zawierający zdjęcie Fiony Fleury i jej matki staruszki, a nad nim nagłówek: Widziany na ulicy Rzeźnik z Essex „to tak naprawdę my”. Żadnej z kobiet nie można by z łatwością pomylić z Margot Bamborough: Fiona była wysoką, barczystą i pozbawioną talii kobietą o wesołej twarzy, jej matka zaś skurczyła się ze starości i przygarbiła.

      – To pierwszy znak, że prasa traciła zaufanie do Billa Talbota – powiedział Strike. – Kilka tygodni po tym, jak ukazał się ten artykuł, domagała się jego krwi, co prawdopodobnie nie przysłużyło się jego zdrowiu psychicznemu… Ale mniejsza z tym. – Położył olbrzymią owłosioną dłoń na pozostałych kserówkach. – Wróćmy do jedynego niepodważalnego faktu, który mamy, czyli do tego, że za piętnaście szósta tamtego wieczoru Margot Bamborough jeszcze żyła i była w przychodni.

      – Chciałeś powiedzieć piętnaście po szóstej – poprawiła go Robin.

      – Nie, nie chciałem – odparł Strike. – Kolejność, w której wychodzili, wygląda tak: dziesięć po piątej Dorothy. Wpół do szóstej Dinesh Gupta, który przed wyjściem widzi Margot w jej gabinecie, a potem mija w poczekalni Glorię i Theo. Gloria idzie spytać Brennera, czy przyjmie Theo. Ten odmawia. Margot wychodzi ze swojego gabinetu, a razem z nią matka z dzieckiem – jej ostatni zarejestrowani pacjenci, którzy opuszczają przychodnię, też mijając po drodze Theo. Margot oznajmia Glorii, że chętnie przyjmie Theo. Brenner mówi: „Miło z twojej strony” i wychodzi za piętnaście szósta. Od tej pory na wszystko, co się dzieje, mamy jedynie niepotwierdzone słowo Glorii. Tylko ona utrzymuje, że wszystkie trzy wyszły z przychodni żywe.

      Robin zastygła z kieliszkiem przy ustach.

      – Daj spokój. Chyba nie sugerujesz, że Margot w ogóle stamtąd nie wyszła? Że wciąż tam jest, schowana pod podłogą?

      – Nie, bo psy tropiące obwąchały cały budynek i ogród z tyłu – powiedział Strike. – Ale co powiesz na taką teorię: powodem, dla którego Gloria tak obstawała przy tym, że Theo jest kobietą, a nie mężczyzną, było to, że wspólnie z nim zabiła albo uprowadziła Margot.

      – Czy gdyby chciała ukryć jego tożsamość, nie byłoby rozsądniej zapisać żeńskie imię zamiast „Theo”? I po co pytałaby doktora Brennera, czy przyjmie Theo, gdyby planowała pomóc w morderstwie pacjentowi przebranemu za kobietę?

      – Słuszne uwagi – przyznał Strike – ale może doskonale wiedziała, że Brenner odmówi, bo był starym zrzędliwym draniem, i zależało jej na tym, żeby z perspektywy Margot sytuacja wyglądała naturalnie. Zrób mi przyjemność i załóż na chwilę, że było tak, jak mówię. Bezwładne ciała są ciężkie, trudno je przenieść i ukryć. Z żywą, broniącą się kobietą jest jeszcze trudniej. Widziałem w gazetach zdjęcia Glorii: należała do dziewczyn, które moja ciotka nazywa „chucherkami”, za to Margot była wysoka. Wątpię, czy Gloria zdołałaby ją zabić bez czyjejś pomocy, a już z pewnością nie dałaby rady jej podnieść.

      – Czy doktor Gupta nie powiedział, że Margot i Gloria były ze sobą zżyte?

      – Najpierw okazja, potem motyw. Ta bliskość mogła być pozorna – powiedział Strike. – Może jednak Gloria nie lubiła, jak się ją „naprawia”, i tylko udawała wdzięczną wychowankę, żeby uśpić podejrzenia Margot. Mniejsza o to, po raz ostatni Margot była widziana żywa przez kilkoro świadków pół godziny przed jej rzekomym wyjściem z budynku. Potem mamy jedynie relację Glorii.

      – Okej, sprzeciw podtrzymany – powiedziała Robin.

      – Skoro już jesteś taka miła – powiedział Strike, odsuwając rękę od pliku kartek – zapomnij na chwilę o wszystkich rzekomych przypadkach zauważenia Margot w oknach albo przed kościołami. Zapomnij o rozpędzonym vanie. Całkiem możliwe, że to wszystko nie miało żadnego związku z Margot. Wróćmy do jedynej rzeczy, którą wiemy na pewno: za piętnaście szósta Margot Bamborough jeszcze żyła. Spójrzmy teraz na trzech mężczyzn, których policja uznała wtedy za podejrzanych, i zadajmy sobie pytanie, gdzie byli za piętnaście szósta jedenastego października tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego czwartego roku. Proszę bardzo – dodał, podając Robin ksero artykułu zamieszczonego w brukowcu dwudziestego czwartego października tego roku. – To Roy Phipps, znany też jako mąż Margot i ojciec Anny.

      Zdjęcie ukazywało przystojnego mężczyznę koło trzydziestki, bardzo podobnego do córki. Robin pomyślała, że gdyby chciała obsadzić rolę poety w kiczowatym filmie, umieściłaby zdjęcie Roya Phippsa na szczycie podań kandydatów. To po nim Anna odziedziczyła pociągłą bladą twarz, wysokie czoło i ogromne piękne oczy. W siedemdziesiątym czwartym ciemne włosy Phippsa sięgały aż do kołnierzyka z podłużnymi wyłogami i udręczony spoglądał ze starego zdjęcia w gazecie prosto w obiektyw, oderwawszy wzrok od jakiejś kartki, którą trzymał w dłoni. Podpis głosił: „Dr Roy Phipps apeluje o pomoc”.

      – Nie zawracaj sobie głowy czytaniem tego – powiedział Strike, kładąc na pierwszym artykule ksero drugiego. – Nie ma tam nic, czego już byś nie wiedziała. Za to tu znajdziesz kilka ciekawostek.

      Robin posłusznie pochyliła się nad drugim artykułem, z którego Strike skserował tylko połowę.

      11 października jej mąż, dr Roy Phipps, cierpiący na chorobę von Willebranda, leżał przykuty do łóżka w ich wspólnym domu w Ham.

      „W odpowiedzi na pewne niezgodne z prawdą i nieodpowiedzialne doniesienia prasowe chcielibyśmy wyraźnie oświadczyć, że jesteśmy przekonani, iż dr Roy Phipps nie miał nic wspólnego ze zniknięciem jego żony – powiedział dziennikarzom komisarz Bill Talbot, śledczy prowadzący dochodzenie. – Jego lekarze potwierdzili, że w odnośnym dniu chodzenie i prowadzenie samochodu byłoby dla doktora Phippsa ponad siły, a zarówno niania, jak i sprzątaczka doktora zeznały pod przysięgą, że w dniu zaginięcia jego żony doktor Phipps nie opuszczał domu”.

      – Co to jest choroba von Willebranda? – spytała Robin.

      – To choroba krwi. Sprawdziłem. Krew nie krzepnie tak, jak powinna. Gupta źle to zapamiętał, myślał, że Roy miał hemofilię. Są trzy stopnie choroby von Willebranda – ciągnął Strike. – Pierwszy oznacza, że krzepnięcie krwi zajmuje trochę więcej czasu niż normalnie, ale chory nie musi leżeć w łóżku i może prowadzić samochód. Zakładam, że Roy Phipps cierpi na trzeci rodzaj, który może mieć równie poważny przebieg jak hemofilia, i raz na jakiś czas zapewne przykuwa go do łóżka. Ale będziemy musieli to sprawdzić. W każdym razie – podsumował, sięgając po następną stronę – tak wygląda zapis rozmowy Talbota z Royem Phippsem.

      – Boże СКАЧАТЬ