Название: Zapisane w pamięci
Автор: Ewa Pirce
Издательство: PDW
Жанр: Эротика, Секс
isbn: 9788378899327
isbn:
Po kilku minutach zatrzymaliśmy się pod hotelem Staybridge. Ledwo udało mi się wyjść, a ściślej mówiąc, wytoczyć z samochodu. Chyba wypiłem więcej, niż mi się wydało.
– Pół godziny – wystękałem do Sama. – Jeśli do tego czasu nie wrócę, przyjdź po mnie – dodałem.
– Jesteś pewien, Alex? – Sam popatrzył na mnie wymownie. Facet pilnował nawet tego, w kim zanurzałem fiuta. Jak go nie kochać?
– Jest… – czknięcie – aż tak brzydka? – Czknięcie.
– Jestem tutaj!
Musiała usłyszeć, co mówię, choć byłem pewien, że konspiracyjnie szepczę.
– To nie było o tobie, Tamaro. – Puściłem przyjacielowi nieudolne oczko, po czym oddaliłem się w stronę budynku z blondynką uwieszoną na ramieniu.
Przechodząc przez hol, kiwnąłem na powitanie recepcjoniście, którego znałem z widzenia. Bywałem tu tyle razy, że jedynie uśmiechnął się znacząco na nasz widok. Weszliśmy do windy, gdzie para staruszków przypatrywała się nam z odrazą, być może dlatego, że dziewczyna ostentacyjnie się o mnie ocierała. Posłałem im szyderczy uśmiech, kładąc rękę na prawie nagim tyłku laski. Kiedy drzwi windy się otworzyły, wyszliśmy, pozostawiając staruszków ze zgorszonymi minami.
Podeszliśmy do drzwi pokoju, który miałem zarezerwowany na stałe, i wyciągnąłem z kieszeni kartę. Otworzyłem je i wtoczyliśmy się do środka. Dziewczyna od razu przywarła do mnie ustami. Odepchnąłem ją gwałtownie – nie chciałem, by całowała mnie po tym, jak robiła to Eva. Nadal pragnąłem czuć na ustach jej pocałunki.
– Bez całowania – wybełkotałem.
– Na nic mi nie pozwalasz – marudziła, skrobiąc mnie przesadnie długimi paznokciami po klatce piersiowej.
– Pozwoliłem ci ssać mojego kutasa. – Drwina oblepiła mój głos.
To nie byłem prawdziwy ja, nie chciałem taki być. Tłumaczyłem sobie, że to, w jakim gównie zostałem wychowany, nie ma znaczenia i że mimo wszystko byłem lepszym człowiekiem od tych, którzy mnie spłodzili.
Ale czy na pewno?
Odpędziłem od siebie bolesne myśli i skupiłem wzrok na stojącej przede mną niuni.
– Rozbierz się – rozkazałem.
Bez żadnych wstępów rozsunąłem rozporek i wyciągnąłem penisa, po czym ująłem w dłonie jej piersi. Ugniatałem je, ale nie poczułem nic, absolutnie, kurwa, nic. Cycki były sztuczne jak ona cała.
Odsunąłem się i opadłem na łóżko, pozwalając jej się mną zająć. Głaskała mnie, ssała i pompowała dłonią. Kiedy byłem już wystarczająco gotowy, niezdarnie założyła mi prezerwatywę, którą jej wcześniej podałem, po czym wspięła się na mnie i zaczęła mnie ujeżdżać. Zamknąłem oczy, próbując wyobrazić sobie dziewczynę, z którą nie było dane mi nawet spróbować. Miałem świadomość, że to kurewsko złe, ale taki już byłem – zły, bezwstydny i pełen syfu, który nie powinien ujrzeć światła dziennego.
Laska krzyczała, pracując intensywnie biodrami i podskakując na moim fiucie.
– Och, Żniwia… – jęczała w cholernie irytujący sposób.
To oczywiste, że wiedziała, kim jestem, i napawała się tym, że będzie mogła zdradzić koleżankom, kto ją rżnął. One zawsze chciały osoby, którą widywały w telewizji czy o której czytały w gazetach. Nie człowieka, którym byłem naprawdę. Prawdziwego mnie nie chciał nikt.
W głowie znów wyświetlił mi się obraz Evy. Fantazjowałem o tym, że to ona na mnie siedzi i porusza biodrami. Moje podniecenie narastało, aż w końcu doszedłem, wydając z siebie głośny dźwięk spełnienia.
Niemal natychmiast zepchnąłem z siebie dziewczynę i zerwałem się z łóżka. Szybko ściągnąłem prezerwatywę i rzuciłem ją na podłogę. Momentalnie również otrzeźwiałem, co było zabawne, ponieważ po dobrym seksie człowiek powinien być raczej otumaniony.
– Było fantastycznie – powiedziała niskim głosem, po czym przyklękła na brzegu łóżka, przekrzywiła głowę na bok i zmysłowo dotknęła swoich piersi.
– Szkoda, że nie mogę powiedzieć tego samego – burknąłem bez cienia skrupułów. –Pokój jest opłacony, możesz zostać do jutra.
Po tych bezdusznych słowach odwróciłem się i już łapałem za klamkę, żeby wyjść, kiedy krzyknęła:
– Podły skurwiel!
Uśmiechnąłem się i spojrzałem przez ramię.
– Gorzej się do mnie zwracali, Trudy.
– Tracy, kutasie! Mam na imię Tracy!
– Bez różnicy, Tammy. – Beknąłem i wyszedłem, zatrzaskując za sobą drzwi.
Wpakowałem się do windy, którą zjechałem na dół. Chwiejnym krokiem opuściłem hotel i wskoczyłem do zaparkowanego przed wejściem samochodu.
– Do domu, panie jebako? – zapytał Sam, gdy usiadłem obok niego na przednim siedzeniu.
– A co to jest dom, Samuelu?
Kątem oka zauważyłem, że pokręcił głową, jak zawsze, gdy włączał mi się tryb filozofa.
– Zatem do apartamentu?
– Taa, bo gdzie, kurwa, miałbym jechać?
Nie obchodziło mnie, że zachowuję się jak kutas. Byłem w swojej najlepszej formie, więc miałem wszystko i wszystkich gdzieś. Nawet przyjaciół.
Wyjrzałem za okno, próbując zebrać myśli. Było mi źle, jeszcze nigdy nie czułem się tak samotny i opuszczony. Czy te kilka godzin z nią mogło tak wiele zmienić? Musiałem o niej zapomnieć, po prostu, kurwa, musiałem.
Jednak los bywa przewrotny i nie zawsze jest tak, jak to sobie zaplanujemy.
RUNDA 7
To czas, by zapomnieć o przeszłości, wymazać wszystko, co miało ostatnio miejsce, ukryć się za kamiennym wyrazem twarzy. Nie zadawaj zbyt wielu pytań, po prostu powiedz. Bo to wszystko jest tylko grą. To piękne kłamstwo, to idealne zaprzeczenie. Mamy wierzyć w to piękne kłamstwo. Tworzy mnie tak piękne, piękne kłamstwo.