Zapisane w pamięci. Ewa Pirce
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zapisane w pamięci - Ewa Pirce страница 20

Название: Zapisane w pamięci

Автор: Ewa Pirce

Издательство: PDW

Жанр: Эротика, Секс

Серия:

isbn: 9788378899327

isbn:

СКАЧАТЬ wrażenie, jakby właśnie przebiegł kilka kilometrów. Znacznie zbladł, a na czole zalśniły mu krople potu. Przeraziłam się, ponieważ po raz pierwszy widziałam kogoś w takim stanie. Kogoś, kto nie był mną.

      Przez cały ten czas tkwił w tej samej pozycji. Bałam się go dotknąć, bo wiedziałam czym może się to skończyć. Miałam ochotę uciec i jednocześnie chciałam go przytulić. Nie miałam pojęcia, jakiej spodziewać się reakcji, ale nie mogłam pozwolić, by brnął dalej ku mrocznej otchłani, do której bezsprzecznie zmierzał. Postanowiłam zaryzykować. Ostrożnie przysunęłam się bliżej. Wyraźniej poczułam korzenną woń jego perfum, delikatny zapach potu i coś, co sprawiało, że zapragnęłam wtulić się w jego szeroką, umięśnioną klatkę piersiową, mimo że jego defensywna postawa nie zachęcała do jakiegokolwiek kontaktu.

      Kolejny raz, niemalże krzycząc mu wprost do ucha, wyrzuciłam z siebie jego imię.

      Wystraszyłam się, cofając się szybko, gdy potrząsnął głową. Zacisnął mocno powieki i wziął głęboki wdech. Po chwili otworzył oczy i spojrzał na mnie, zmieszany i zawstydzony tym, co się przed chwilą wydarzyło. Po kilku niezwykle długich sekundach odwrócił wzrok i rozluźnił pięści, opuścił na moment głowę, po czym ponownie na mnie spojrzał.

      Starałam się dowiedzieć, co się wydarzyło, ale, tak jak sądziłam, zbył mnie głupim tłumaczeniem. Nie spodziewałam się, że zechce mi wyjawić najwyraźniej wciąż żywe wspomnienia. Wiedziałam jednak, że muszę spróbować. Sama wlekłam za sobą ogrom cierpienia. Może nie mogłam mu pomóc, ulżyć czy przynieść ukojenie, ale byłam w stanie zrozumieć. A miałam świadomość, jak wiele znaczyło mieć kogoś, kto rozumie.

      Podniosłam drżącą dłoń i dotknęłam delikatnie jego szorstkiego od zarostu policzka. Odważyłam się. Z początku w jego oczach malowało się przerażenie zmieszane z zaskoczeniem, przyglądał mi się niedowierzająco i z pytaniem w oczach. Na przemian otwierał i zamykał usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale nie potrafił wydobyć z siebie głosu. Oderwał ode mnie wzrok i opadł na oparcie ławki, tym samym się ode mnie odsuwając. Ubodło mnie to odrzucenie, lecz nie dałam tego po sobie poznać.

      Chwycił szybkim ruchem butelkę z wodą i wypił całą jej zawartość. Poczułam się nie na miejscu. Zrozumiałam, że przesadziłam, nie miałam prawa przekraczać granicy intymności i zaglądać w mroczne, pełne lęków rejony.

      Nie miałam do tego prawa. Nagły wstyd i poczucie winy wypłynęły na powierzchnię. Nie chciałabym, aby ktokolwiek ingerował w moją ciemność, więc jak śmiałam ingerować w jego.

      Podniosłam się szybko, zrzucając z kolan koc. Nawet nie zarejestrowałam, kiedy się tam znalazł. Cofnęłam się z zamiarem odejścia, unikając wzroku Aleksa. Wtedy jednak ujął mnie za dłoń i przyciągnął do siebie. Zachwiałam się, tracąc równowagę, i opadłam wprost na jego kolana. Natychmiast poczułam, jak przez moje ciało przechodzi znajoma fala gorąca. Musiałam się uwolnić. Spojrzałam w jego wielkie, nadal pociemniałe oczy, nie mogąc złapać tchu. Duża ciepła dłoń, którą trzymał na moim ramieniu, pomknęła w dół. Zadygotałam, ale nie z przyjemności, tylko ze strachu. Ogrom emocji bombardował moją głowę i serce. Nie powinnam się go bać, przecież nie zrobiłby mi nic złego. Ale czy na pewno? Jego gorący oddech owiewał moją twarz. Zacisnęłam powieki, usiłując zapanować nad formującą się wewnątrz mnie wichurą paniki.

      – Evo? Drżysz… – zauważył, a w jego głosie nutka zaskoczenia przeplatała się z lękiem.

      – Proszę – jęknęłam cicho. – Muszę wstać.

      Jego dłonie natychmiast oderwały się ode mnie.

      – Nie skrzywdzę cię, aniele. – Głos miał cichy, zbolały.

      Podniosłam się, kolana mi drżały, więc musiałam usiąść na ławce, mimo że jedyne, na co miałam ochotę, to ucieczka. Zaczerpnęłam kilka głębokich oddechów, żeby się uspokoić. Oczyściłam umysł z wszelkich myśli, nucąc w głowie Dernière Danse Indili – piosenkę, która przywróciła mnie do życia.

      – Skąd wiedziałaś? – odezwał się w końcu.

      Zapewne po to, by oderwać moje myśli od tego, co wywołało atak.

      – Wiem, jak wygląda złamany człowiek. Wiem, jak to jest zostać wciągniętym w mroczną otchłań wspomnień – odpowiedziałam bez wahania głosem cichym i drżącym z nadmiaru emocji.

      Piekło mnie pod powiekami i szczypało w nosie. Starałam się powstrzymać potok łez, które groziły powodzią.

      – Boisz się mnie. – To nie było pytanie, tylko stwierdzenie. – Nie powinnaś. Nie skrzywdzę cię, aniele. Przysięgam – zapewnił.

      Dzieliło nas jakieś pół metra. Alex nie zbliżał się do mnie, ale dotknął czule mojej dłoni. Sprawdzał, jak daleko może się posunąć, i pokazywał mi, że nie powinnam się go obawiać. Pozwoliłam mu spleść jego palce z moimi. To było takie niewinne. Nie przerażało. Czysty i pokrzepiający gest. Nic seksualnego czy brudnego.

      Poczułam spokój i bezpieczeństwo, których dotąd nie zaznałam. To było tak abstrakcyjne, że nie miałam pojęcia, jak się zachować. Sprawił, że mój niepokój umknął w ciemny kąt, a jego miejsce zajęło ukojenie. Zmęczona tym, co działo się nie tylko dzisiaj, ale i przez ostatnie lata, opadłam z sił i oparłam głowę na jego ramieniu.

      – Przepraszam – wydusiłam przez zapchane emocjami gardło.

      – Nie przepraszaj. Posiedźmy tak, proszę. Tylko ten raz… ten jeden raz – niemal błagał, a na jego przystojnej twarzy malowała się udręka.

      Przez to, że nie rozumiałam, dlaczego wypowiedział te słowa, w moim sercu zakiełkował nowy rodzaj cierpienia. Zawładnęło mną wrażenie, jakby się ze mną żegnał. Nie chciałam tego, choć wiedziałam, że tak byłoby najlepiej dla nas obojga.

      – Spójrz, aniele – polecił łagodnie, wskazując na coś przede mną.

      Uniosłam wzrok i zobaczyłam, że cały ogród migocze. Osłupiała, oderwałam głowę od jego ramienia i zapatrzyłam się w małe świecące punkciki, rozsiane pomiędzy drzewami, które nieśpiesznie się poruszały. Powoli wstałam. Zanurzając stopy w zimnej, mokrej trawie, podążyłam przed siebie, wiedziona czarodziejskim blaskiem, który mnie całkowicie oczarował. Stałam pośrodku ogrodu, otoczona bujną roślinnością, a wokół mnie jaśniały świetliki w radosnym nocnym tańcu. Srebrzyste kłęby cekinów zdobiły korony drzew. Czułam się tak lekko i bajecznie, jakbym przeniosła się do świata pełnego magii, pozbawionego zła i cierpienia. Stąpałam po zielonym dywanie, z zachwytem chłonąc rozpościerający się wokół mnie widok. Nie wiem, ile minęło czasu, zanim Alex za mną stanął, nie dotykając mnie jednak.

      – Mogę? – zapytał, a ciepło jego głosu owiało moją szyję.

      Przełknęłam nerwowo ślinę, przytakując niepewnie głową.

      Poczułam obejmujące mnie ramię. Wypuściłam wstrzymywane nieświadomie powietrze i starałam się nie skupiać na jego spoczywającej na mojej talii dłoni. Pozwoliłam mu na tę bliskość, chcąc uszczknąć dla siebie trochę spokoju i ciepła. Pozwoliłam sobie na chwilę zatracenia z tym już nie tak obcym mężczyzną. Zatopiłam się w nim, poddałam jego СКАЧАТЬ