Raw. Aurora Belle
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Raw - Aurora Belle страница 9

Название: Raw

Автор: Aurora Belle

Издательство: PDW

Жанр: Эротика, Секс

Серия:

isbn: 9788381780872

isbn:

СКАЧАТЬ Co to to nie. Od samego początku wiedziałam, że był gejem. W ogóle nie próbował ukrywać się z tym, że wodził wzrokiem za tyłkami innych facetów w trakcie ćwiczeń.

      Co zaskakujące, Phil przyjął zaproszenie na lunch. Poznaliśmy się wtedy lepiej i doszłam do wniosku, że jest na tyle porządnym facetem, że może umawiać się z moim przyjacielem. I mu to powiedziałam. Zaśmiał się rozbawiony moją bezpośredniością, po czym odparł:

      – Kochanie, a dlaczego sądzisz, że twój przyjaciel też mi się spodoba?

      A ja uśmiechnęłam się niczym wariatka, klasnęłam w dłonie, a następnie wykrzyknęłam na środku kawiarni:

      – Bo jest idealny!

      Phil oraz Dave spotkali się dzień później. Zjedli razem kolację i Phil… cóż… tak jakby nigdy już nie opuścił domu Dave’a. Został adoptowany niczym szczeniak.

      Byli razem super uroczą parą. Obaj wrażliwi i łaknący uczuć, karmili się nimi nawzajem i rozkwitali jak piękne kwiaty. Szczerze mówiąc, myślałam, że zostaną ze sobą na zawsze.

      Ciągle z rękami w pianie, szepczę cicho:

      – O nie! Biedny Dave! Co się stało?

      Słyszę znajome skrzypnięcie, gdy przyjaciółka siada na koszu na brudne ubrania. Rozmowy w łazience to dla mnie i Nikki nic niezwykłego. Mieszkałyśmy razem podczas studiów, więc szybko zapomniałyśmy o wstydliwości. Wzdycha po chwili.

      – Pokłócili się. Poważnie. Nie tak jak zwykle, wiesz? To była okropna kłótnia. W skrócie, Phil oskarżył Dave’a o zdradę.

      Wzdycham ciężko kolejny raz.

      – No co ty?! – wołam.

      Nikki mówi niepewnie.

      – W sumie, to nie tak dosłownie. Cóż, tak to odebrał Dave. – Eh, Dave jest bardzo uczuciowy. To do niego podobne. – Kazał Philowi spakować się i wyjść. Więc Phil to zrobił. A Dave siedział i na to patrzył. Teraz Dave jest smutny.

      Jej krótkie, urocze wyjaśnienie sprawiło, że nagle wszystko stało się jasne. Dave zachowuje się czasem jak diwa.

      – Dave chciał się pogodzić, ale Phil odmawia, zgadza się? Uniósł się tą paskudną, męską dumą, czego teraz żałuje, a my mamy na głowie jęczącego, rozemocjonowanego panikarza, który pewnie zdąży się upić, zanim wyjdę spod prysznica?

      – Trafiony, zatopiony – potwierdza Nikki z rozbawieniem. – Wszystko się zgadza. Idealnie ci idzie czytanie między wierszami – stwierdza z zachwytem.

      Parskam śmiechem.

      – Nikki, przecież wiesz, gdzie pracuję. Codziennie jestem okłamywana! Te dzieciaki… są cwane jak diabli. Wiedzą, co chcesz usłyszeć, i z całych sił usiłują mnie nabrać, żeby żyć sobie beztrosko na ulicy bez szkoły i dozoru. Wierz mi, wolałabym nie umieć czytać między wierszami.

      Ale muszę.

      Skrzypnięcie kosza zdradza, że Nikki wstała.

      – Wiem, skarbie. Ale jesteś w tym dobra. Te dzieciaki mogą teraz nie zdawać sobie z tego sprawy, ale mają szczęście, że na ciebie trafiły. Jestem z ciebie dumna. – Serce mi rośnie. Kocham tę kobietę. – A teraz pospiesz się, żebyśmy mogły nadzorować nasze własne dziecko ulicy.

      Zostawia mnie, żebym w spokoju mogła nałożyć odżywkę, a moje myśli wędrują do poprzedniej nocy. Zanim pozwolę sobie tam wrócić, zaczynam nucić piosenkę, byle o tym nie myśleć. Po to, żeby moi przyjaciele nie zauważyli, że coś mnie dręczy.

      Moje unikalne wykonanie Pony Ginuwine powinno załatwić sprawę. A kiedy mówię unikalne, mam na myśli to, że nie byłabym w stanie nie fałszować, nawet gdyby zależało od tego moje życie. Ale lubię śpiewać. Więc walić to. Będę fałszowała do woli.

      Zakładam szlafrok, owijam włosy ręcznikiem, po czym idę do salonu połączonego z aneksem kuchennym. Zauważam Dave’a, który siedzi przygnębiony na kanapie, gapiąc się w przestrzeń, podczas gdy Nikki stojąca w aneksie prowadzi z nim jednostronną rozmowę. Widać, że nie golił się od przynajmniej dwóch dni. Dodatkowo ma przekrwione oczy, co jest wyraźną oznaką tego, jak bardzo wpłynęło na niego zerwanie. Upija łyk musującego wina, które trzyma w dłoni.

      Biedactwo.

      Podchodzę do niego bez słowa, wyjmuję mu wino z dłoni, odkładam je na stolik, po czym siadam mu na kolanach. Obejmuję go, a potem kładę głowę w zagłębieniu jego szyi.

      Nikt nie rozumie Dave’a tak dobrze jak ja. Wiem, bo sam mi o tym powiedział. Wiem o tym również dlatego, że Dave ze mną rozmawia. Mówi mi rzeczy, o których nie mówi nikomu innemu. Jestem jego konfesjonałem. A on moją terapią.

      Nasza przyjaźń jest dziwna, ale działa świetnie.

      Kocham go jak brata. Żałuję, że nim nie jest. Tego, którym obdarował mnie Bóg, zostawiłam za sobą dawno temu. A był dobrym bratem. Takim, z którego siostry są dumne.

      Pamiętam, jak w dzieciństwie zawsze dawał mi pierwszeństwo. Oddawał większą część przełamanej tabliczki czekolady. Opowiadał najlepsze i najstraszniejsze historie. Znajdował dla mnie czas. Tęsknię za nim.

      Wiem, że Dave potrzebuje uwagi. Podobnie jak ja. Pragniemy uczuć niczym narkoman działki. Ale nigdy nie mówimy o tym na głos. Nasze twarde pancerze chronią nasze miękkie wnętrza.

      Dave pociąga nosem. Czuję wilgoć na szyi. Pozwalam mu w ciszy wylewać swój żal. Po kilku minutach, gdy łzy mu się kończą, szepczę mu do ucha:

      – Masz ochotę na kakao à la Lexi?

      Kiwa głową, co czuję przy mojej szyi. Wyczuwam też jego uśmiech. Jest smutny, ale nie załamany. Damy radę.

      Kakao Lexi to inaczej kakao z prądem. Moja specjalność. I wiem, że Dave je lubi.

      Dużo czekolady. Dużo cynamonu. Dużo alkoholu.

      Wstaję, idę do Nikki, a następnie wyciągam rondel, by podgrzać mleko. Dzwoni minutnik, a przyjaciółka z uśmiechem otwiera drzwiczki piekarnika. Zapach uderza we mnie niczym obuch. Odwracam się do niej, by wyszeptać z szeroko otwartymi oczami:

      – Ciastka z podwójną czekoladą i masłem orzechowym?

      Śmieje się przez nos, kładąc blachę na blacie.

      – No raczej! Przy takiej okazji nie mogło być inaczej. Nie sądzisz?

      To oczywiste.

      Nie ma takiej okazji, przy której ciastka z podwójną czekoladą i masłem orzechowym byłyby niewłaściwe.

      Chrzest, bar micwa, ślub, Ramadan, nadejście czterech jeźdźców apokalipsy, spotkanie AA, zmartwychwstanie Chrystusa, szczyt G8, spotkanie rodzinne… te ciasteczka nadałyby się na każdą z tych okazji. A ja mam interes w tym, by wymyślać te odpowiednie okoliczności, bo z Nikki jest twardy zawodnik. A mówiąc to, mam na myśli, że jest wredna! Potrafi СКАЧАТЬ