Название: Zaginione laleczki
Автор: Ker Dukey
Издательство: PDW
Жанр: Шпионские детективы
isbn: 9788378897378
isbn:
Komendant macha ręką i siada z powrotem, po czym wzdycha z irytacją.
– Rób to, co do ciebie należy, a ja zrobię to, co należy do mnie.
Jasne. Niech się pierdoli.
– Masz dokładnie pięć minut, żeby przekazać mi wszystkie szczegóły tej sprawy – warczę do Marcusa. – Ani sekundy dłużej. Mam w chuj roboty.
– Myślałem, że komendant odsunął cię od sprawy? – pyta, patrząc na mnie ponuro znad sterty papierów.
– A ja myślałem, że jesteś moim przyjacielem. Co się z wami wszystkimi dzieje? Zaczęliście coś ćpać, czy jak?! Naprawdę sądzicie, że będę sobie siedział, machał nóżkami i nic, kurwa, nie robił?!
Marcus głośno wzdycha, ale grzecznie kiwa głową.
– Niech ci będzie. Tylko siadaj i zamknij pysk, zanim Stanton przyczepi się też do mnie. Powiem ci, co i jak, ale masz zachować spokój, jasne?
Niby jak? Już nigdy nie będę spokojny. A przynajmniej dopóki ten psychopata nie zdechnie, a Jade znów nie znajdzie się w moich ramionach.
Posłusznie opadam jednak na krzesło i unoszę brwi.
– Gadaj.
– Okej. Po pierwsze, musisz wiedzieć, że nie tylko ty odczułeś tę stratę, Dillon. Ludziom bardzo na niej zależało.
Stratę? Zależało?
Moja dusza wrzeszczy w agonii, a ciało przechodzi fala obezwładniającego bólu.Dlaczego on mówi o niej tak, jakby już nie żyła? Przecież żyje. Czuję to. Skoro moje serce nadal bije, to jej również musi.
– Była jedną z nas – kontynuuje. – Dlatego wszyscy chcieliśmy zobaczyć miejsce zbrodni… – Przerywa nagle i wykrzywia twarz. Widzieliśmy co najmniej setki, jeśli nie tysiące pieprzonych miejsc zbrodni, ale to jedno z pewnością pozostanie z nami na zawsze. – Z tego zamieszania wynikło kilka problemów…
– Co ty, kurwa, mówisz?!
– Niektóre dowody gdzieś się zapodziały. Jesteśmy pewni, że w końcu je znajdziemy, więc nie wpadaj w ten swój pieprzony szał, okej?
Niestety, dowody czasami się gubią. Jednak taki błąd nigdy nie powinien mieć miejsca! Przez podobne zaniedbania nawet złapani skurwiele wychodzą na wolność!
– To jest, kurwa, niedorzeczne – warczę. – Pokaż, co mamy.
Przysuwa teczkę w moją stronę.
– Terapeutka przyjmowała pacjentów w domu. Nazywała się Judy Morrison. Była sąsiadką Jade, a przed krótki okres również jej psycholożką. Przejrzeliśmy komputer i notesy Morrison, ale nie znaleźliśmy niczego interesującego. Jade uczęszczała na jej sesje dawno. I bardzo krótko. Mówiła głównie o swoim ówczesnym facecie, Bo Adamsie. O tym, że nie rozumiał, dlaczego tak bardzo zależy jej na poszukiwaniach siostry. – Marszczy nos i kręci głową, po czym wskazuje długopisem na inne imię i nazwisko wpisane na dokumencie. – Przez kilka ostatnich tygodni Morrison leczyła niejaką Macy Dahl. Nie znaleźliśmy o niej żadnych informacji. Ustaliliśmy, że to fałszywe nazwisko. Ślady DNA zebrane na miejscu zbrodni wskazują na Macy Phillips, młodszą siostrę Jade. Tak jak mówiłeś, na pewno była w to zamieszana, ale dopóki nie skończą badać ciała, nie będziemy wiedzieć, jaka była jej rola.
Kiwam głową i czekam, aż zacznie mówić dalej.
– O tym „Bennym” nic nie wiemy. Nie znaleźliśmy śladów DNA. Żadnych włosów, krwi… Sprawca jest sprytny.
– A to nazwisko, którego używała Macy?
– Nic nie wiemy.
Warczę raz jeszcze i przeczesuje palcami skołtunione, ciemne włosy, które teraz wyglądają raczej jak stary mop. Zaraz potem uderzam teczką w biurko.
– To wszystko?
– Tak. Wiemy tylko tyle, że sprawcy wykorzystali terapeutkę, żeby być blisko Jade aż do czasu jej porwania – odpowiada, drapiąc się po brodzie. – Ale znaleźliśmy coś dziwnego. W łóżku Jade.
Natychmiast prostuję plecy i siadam sztywno na miejscu. Przewraca mi się w żołądku. Nieświadomie zaciskam pięści.
– To ma coś wspólnego z Bennym? Proszę, powiedz, że macie coś na tego skurwysyna.
I proszę, niech to nie będzie nic, co świadczyłoby o tym, że ją skrzywdził.
Marcus ściąga usta w cienką linię.
– Niezupełnie. Technicy mówią, że włosy, które znaleźli na poduszce, należały do człowieka. To znaczy, kiedyś należały. Początkowo zakładaliśmy, że to syntetyczne włosy dla lalek, bo była do nich doszyta taka specjalna siateczka. Kazałem jednak sprawdzić to dokładnie w laboratorium, by znaleźć producentów i zawęzić pole poszukiwań…
– Mów dalej – burczę.
Zauważam ciemne cienie pod jego oczami. Przez to, że porwano jedną z nas, wszyscy jesteśmy niesamowicie zestresowani i nerwowi. Na dodatek straciliśmy też Littletona – a on przecież tylko ochraniał Jade. Znaleziono go martwego, z poderżniętym gardłem, w wannie tej terapeutki. Wszyscy czują się tak, jakby to był osobisty atak na nasz komisariat. A ja odczuwam to dziesięciokrotnie mocniej. Czuję się tak, jakby ktoś przez cały czas grzebał w moich wnętrznościach. Straciłem jedyną osobę, którą kocham…
– To ludzkie włosy – oświadcza Marcus. – Ale nie należały do Macy ani do Jade, ani nieuchwytnego Benny’ego.
– Więc mamy tu potencjalnego trzeciego sprawcę? – dopytuję.
Kręci głową i rzuca mi kolejną teczkę.
– To ofiara. Destiny Roberts. Szesnastolatka. Włosy należały do niej.
Marszczę brwi.
– Okej…?
– Kilka lat temu znaleźliśmy jej szczątki porzucone w szczerym polu.
Znów buzuje we mnie złość.
– Chcesz mi powiedzieć, że…
– Mamy powody, żeby przypuszczać, że ten „Benny”, i być może jego wspólniczka, Macy, która póki co jest naszą jedyną podejrzaną, używali ludzkich włosów do produkcji peruk dla lalek.
Mrugam oczami, przypominając sobie wszystkie te akta, które przeglądaliśmy razem z Jade. Niektóre dotyczyły jej przeszłości, ale większość zawierała informacje na temat innych zaginionych i zamordowanych dziewczyn – ewentualnych ofiar Benny’ego.
– Jade СКАЧАТЬ