Wypalenie. Emily Nagoski
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Wypalenie - Emily Nagoski страница 6

Название: Wypalenie

Автор: Emily Nagoski

Издательство: PDW

Жанр: Личностный рост

Серия:

isbn: 9788381434034

isbn:

СКАЧАТЬ dobiec końca. Najczęściej mamy do czynienia z jednym z trzech omówionych poniżej.

      1. Chroniczny stresor → chroniczny stres. Czasem mózg uruchamia reakcję stresową, ty robisz to, co ci każe, ale wcale nie zmienia to sytuacji.

      „Uciekaj!”, mówi, kiedy musisz stawić czoła przerażającemu zadaniu, na przykład wystąpieniu publicznemu, napisaniu potężnego raportu czy rozmowie o pracę.

      No więc „uciekasz” tak, jak się to robi w XXI wieku: po powrocie do domu puszczasz sobie Beyoncé i przez pół godziny wyżywasz się w tańcu.

      „Uciekliśmy przed lwem! – oznajmia zdyszany, ale radosny mózg. – Przybij piątkę!” I nagradza cię najróżniejszymi poprawiającymi humor substancjami chemicznymi.

      Ale następnego dnia… przerażające zadanie nadal tam jest.

      „Uciekaj!”, powtarza mózg.

      I cykl zaczyna się od nowa.

      Tkwimy w reakcji stresowej, bo tkwimy w wywołującej stres sytuacji. To nie zawsze musi być złe – tylko wtedy, kiedy stres przerasta naszą zdolność do przepracowania go. Co niestety zdarza się dość często, a przyczyna to…

      2. „Bo tak wypada”. Czasem mózg uruchamia reakcję stresową, ale nie możesz zrobić tego, co każe ci zrobić.

      „Uciekaj!” – krzyczy, w dobrej wierze pompując adrenalinę.

      „Nie mogę – odpowiadasz. – Jestem na egzaminie!”

      Albo:

      „Walnij tego buca w ryj!” – mówi, zalewając ci żyły glikokortykosteroidami.

      „Nie mogę. To mój klient!”

      Siedzisz więc grzecznie, zaciskasz zęby i uśmiechasz się uprzejmie, a tymczasem organizm kisi się w stresie i czeka na jakąś reakcję z twojej strony.

      Czasem świat mówi ci wprost, że stresowanie się jest nie w porządku – z wielu powodów i na wiele różnych sposobów. Bo „to niemiłe”, „to oznaka słabości”, „to nieuprzejme”…

      Wiele z nas wychowano na „grzeczne dziewczynki”, powinnyśmy być „miłe”. Strach, gniew i inne nieprzyjemne emocje mogą sprawiać przykrość otoczeniu, więc nie wypada ich okazywać przy innych ludziach. Uśmiechamy się zatem i ignorujemy własne uczucia, bo uznajemy, że są mniej ważne niż dobre samopoczucie innych.

      Poza tym takie emocje „świadczą o słabości” – tak nauczyła nas kultura. Jesteś silną, inteligentną kobietą, więc kiedy jakiś facet woła za tobą na ulicy: „Fajne cycki!”, każesz sobie go zignorować. Mówisz sobie, że nic ci nie grozi, strach czy gniew jest więc w takiej sytuacji irracjonalny, a zresztą ten facet nie zasługuje na żadną reakcję, przecież jest dla ciebie nikim.

      Tymczasem jednak twój mózg wrzeszczy: „Fuj!” i każe ci przyśpieszyć kroku.

      „No co? – nie ustępuje ten facet, który jest nikim. – Nawet komplementu nie można powiedzieć?”

      „Zignoruj go – powtarzasz sobie, przełykając adrenalinę. – Jesteś silna, nie możesz się tym przejmować”.

      Ale nie chodzi tylko o to, że to niemiłe czy że to słabość – uczy nas się też, że to nieuprzejme. Kiedy twój kuzyn wrzuci jakiś mizoginistyczny komentarz na Facebooka, możesz oczywiście NAWRZESZCZEĆ NA NIEGO ZA POWTARZANIE BZDUR, KTÓRE NIE TYLKO NIE MAJĄ ŻADNEGO OPARCIA W FAKTACH, ALE SĄ TEŻ MORALNIE ZŁE, JPRDL, NIE WIERZĘ, ŻE CIĄGLE MUSZĘ JESZCZE TO KOMUŚ TŁUMACZYĆ. Na to on – a oprócz niego pewnie także spora grupka innych – odpisze, że może i masz rację, ale nie może cię słuchać, kiedy się tak drzesz. I wściekasz. Jeśli chcesz być poważnie traktowana, musisz wyrazić swoją opinię uprzejmiej.

      Bądź miła, bądź silna, bądź uprzejma. Nie okazuj żadnych uczuć.

      3. Tak jest bezpieczniej. Czy istnieje strategia radzenia sobie na przykład z takim nagabywaniem na ulicy, która załatwiłaby i sytuację, i wywołany przez nią stres? Pewnie. Obróć się na pięcie i daj facetowi w twarz. Ale co potem? Czy facet nagle zrozumie, że nie wolno nagabywać kobiet na ulicy i przestanie to robić? Raczej nie. Najprawdopodobniej sytuacja się zaogni i ty też oberwiesz, co oznaczałoby jeszcze większe zagrożenie. Czasem wygrywa się, odchodząc bez słowa. Uśmiech i uprzejmość, ignorowanie i powtarzanie sobie, że to bez znaczenia – to wszystko strategie przetrwania. Korzystaj z nich dumnie. Nie zapominaj jednak, że te strategie nie pomagają w radzeniu sobie z samym stresem. Nie zaspokajają potrzeby przejścia cyklu do końca, a tylko odsuwają ją w czasie.

      Na tyle różnych sposobów możemy wyprzeć, zignorować lub stłumić reakcję stresową! Z tych wszystkich powodów, i nie tylko, większość z nas nosi w sobie na co dzień całe dekady niedokończonych cyklów reakcji stresowej, które duszą się na wolnym ogniu i tylko czekają, aż przejdziemy je do końca.

      No i jest jeszcze zamrożenie.

      Zamrożenie

      Do tej pory omawiałyśmy reakcję stresową w ramach dychotomii „walcz albo uciekaj”. W obliczu zagrożenia nasz mózg w ułamku sekundy dokonuje oceny, która z tych reakcji ma większą szansę zapewnić nam bezpieczeństwo. Ucieczka następuje, kiedy mózg dostrzega zagrożenie i uznaje, że większe prawdopodobieństwo przeżycia gwarantuje próba odwrotu. To właśnie się dzieje, kiedy pryskamy przed lwem. Walka natomiast oznacza, że zdaniem mózgu większą szansę przetrwania da nam próba pokonania zagrożenia. Z punktu widzenia biologii walka i ucieczka to w zasadzie to samo. Ucieczka to unik, dowód strachu, walka wyraża zaś gniew, ale oba te zachowania są przejawem mobilizującej reakcji stresowej współczulnego układu nerwowego. Oba wiążą się z jakimś działaniem.

      Zamrożenie się od nich różni. Dochodzi do niego, kiedy po ocenie zagrożenia mózg stwierdza, że jesteśmy zbyt wolne, żeby biec, i zbyt słabe, żeby walczyć, więc największą szansę na przeżycie da nam „udawanie trupa”, dopóki zagrożenie nie przeminie albo ktoś nam nie pomoże. Zamrożenie to ostatnia deska ratunku, zarezerwowana dla sytuacji stresowych postrzeganych przez mózg jako zagrażające życiu, kiedy nie ma opcji walki ani ucieczki. W trakcie rozpędzonej reakcji stresowej mózg z całej siły wciska hamulec – układ przywspółczulny dominuje nad współczulnym – i organizm się „wyłącza”.

      Wyobraź sobie, że jesteś gazelą uciekającą przed lwicą. Biegniesz, jesteś w pół kroku, pełna adrenaliny… ale wtedy czujesz zęby lwicy wpijające się w twoją nogę. Co robisz? Nie możesz już uciekać – lwica mocno cię ucapiła. Nie możesz walczyć – lwica jest znacznie silniejsza. Układ nerwowy gwałtownie hamuje. Padasz i udajesz trupa. To właśnie zamrożenie.

      Nie musisz wiedzieć, czym ono jest, żeby twój mózg je wybrał, ale jeśli nie wiesz, że coś takiego w ogóle istnieje, być może się zastanawiasz, czemu w jakiejś niebezpiecznej sytuacji nie zaczęłaś wierzgać i wrzeszczeć, dlaczego nie walczyłaś ani nie uciekłaś – dlaczego miałaś dojmujące wrażenie, że nie możesz nic zrobić. Powód jest prosty: rzeczywiście nie mogłaś. Mózg próbował utrzymać cię przy życiu w obliczu zagrożenia, które zdawało się śmiertelne, więc nadepnął pedał hamulca, jak tonący chwytający się brzytwy.

      I СКАЧАТЬ