Wypalenie. Emily Nagoski
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Wypalenie - Emily Nagoski страница 10

Название: Wypalenie

Автор: Emily Nagoski

Издательство: PDW

Жанр: Личностный рост

Серия:

isbn: 9788381434034

isbn:

СКАЧАТЬ target="_blank" rel="nofollow" href="#ue44a0d97-8706-5287-a3a2-7b6c08fc95a4">Kiedy musisz zająć się radzeniem sobie ze stresem, nawet jeśli oznacza to konieczność zignorowania stresora

      Kiedy podnosi się poziom stresu, ciało i mózg wysyłają przewidywalne sygnały, a te służą za wiarygodne wskazówki, że trzeba się najpierw zająć stresem, zanim będzie można skutecznie stawić czoła stresorowi.

      1. Łapiesz się na powtarzaniu w kółko tej samej, ewidentnie bezsensownej czynności albo na zachowaniach autodestrukcyjnych. Kiedy mózg utyka w martwym punkcie, może zacząć się jąkać albo powtarzać się jak zacięta płyta, jak zdyszana ośmiolatka próbująca zwrócić na siebie uwagę mamy: „Wiesz co? Wiesz co? Wiesz co?”. Możesz zauważyć, że ciągle coś sprawdzasz, dręczą cię obsesyjne myśli, skubiesz coś nerwowo albo próbujesz zająć czymś ręce. To wszystko świadczy o tym, że stres uniemożliwia mózgowi racjonalne poradzenie sobie ze stresorem.

      2. „Skaczesz na żyrandol”. Brené Brown określa tak nagły, przytłaczający atak bólu tak dojmującego, że nie jesteś w stanie go znieść, więc skaczesz wysoko aż pod sufit. To reakcja nieproporcjonalna do tego, co dzieje się tu i teraz, ale w pełni adekwatna do odczuwanego cierpienia, które musi znaleźć jakieś ujście. Dochodzi do erupcji. Wybuch świadczy o tym, że przekroczyłaś próg wytrzymałości i musisz najpierw opanować stres, zanim będziesz mogła skupić się na stresorze.

      3. Zmieniasz się w króliczka skulonego pod żywopłotem. Wyobraź sobie królika ściganego przez lisa. Chowa się pod krzakiem. Jak długo tam zostanie?

      Aż do zniknięcia lisa, zgadza się?

      Kiedy mózg utyka w połowie cyklu, może stracić zdolność rozpoznania, że lisa już nie ma, więc zostajesz pod krzakiem – czyli po powrocie z pracy oglądasz filmiki z kotami, zajadając lody prosto z pudełka, z czipsem w charakterze łyżeczki, albo na cały weekend zaszywasz się w łóżku, chowając się przed życiem. Jeśli chowasz się przed życiem, przekroczyłaś swój próg wytrzymałości. Nie zajmujesz się ani walką ze stresem, ani załatwieniem stresującej sytuacji. Poradź sobie ze stresem, żeby mieć siłę poradzić sobie ze stresorem.

      4. Ciało zaczyna odmawiać posłuszeństwa. Może na przykład wiecznie chorujesz – odczuwasz przewlekły ból, masz niegojące się rany, wciąż nawracające infekcje… Stres bowiem to nie „tylko stres”, ale zjawisko fizjologiczne zachodzące w twoim organizmie, więc może powodować problemy zdrowotne, których czasem nie da się wyjaśnić jednoznaczną diagnozą. Chronicznie aktywna reakcja stresowa może powodować nawracające choroby czy kontuzje lub je nasilać.

      Amelia opowiedziała Julie o tym, jak oparte na nauce strategie przechodzenia cyklu reakcji stresowej uratowały jej życie (dwa razy).

      – Byłam na studiach magisterskich. Próbowałam zrobić coś, na czym bardzo mi zależało, jednocześnie walcząc z kompletnie patologiczną administracją…

      – Boże, to brzmi bardzo znajomo – wtrąciła Julie.

      – Stres kumulował się we mnie coraz grubszymi, ciaśniej stłoczonymi warstwami, które w końcu mnie zmiażdżyły. W połowie studiów trafiłam do szpitala z bólem brzucha i mocno podwyższonym poziomem białych krwinek. Lekarze nie mogli znaleźć przyczyny. Odesłali mnie do domu i kazali się „zrelaksować”.

      – Cokolwiek miałoby to znaczyć.

      – Ja też nie wiedziałam! Zrozumiałam tylko, że muszę coś zrobić. Zaczęłam więc zwracać uwagę na wszystkie stresory zewnętrzne i przyjęłam do wiadomości, że nie mam nad nimi praktycznie żadnej kontroli, więc zaczęłam się nimi mniej przejmować. Jestem pewna, że to pomogło mi uratować życie. Ale to nie wystarczyło. Rok później wróciłam do szpitala na operację wyrostka: naciskające warstwy stresu w końcu zniszczyły mi jeden z narządów.

      – Stres ma taką moc?

      – No pewnie! Siostra odwiedziła mnie w szpitalu i przyniosła mi książkę o stanach zapalnych.

      – Leżałaś w szpitalu, a siostra dała ci książkę?

      – Dała mi także balon śpiewający Don’t Worry, Be Happy, co też pomogło – dodała Amelia. – W książce wyjaśniono, że dolegliwości zdrowotne, na przykład nawracające infekcje, chroniczny ból czy astma, na które cierpiałam, mogą się nasilać, a nawet pojawić w wyniku stresu. Z powodu nieprzepracowanych emocji. Kiedy po powrocie do domu czytałam tę książkę, zaczęłam płakać, chociaż jednocześnie myślałam: „Co za bzdury”. Jakieś naiwne, hipisowskie farmazony. Ale tak bardzo mnie wtedy wszystko bolało, od lat moje dolegliwości narastały. Zadzwoniłam więc do Emily, cała we łzach: „W tej książce piszą, że emocje mieszkają w ciele. To prawda?”.

      – No co ty? O tym to nawet ja wiedziałam – zdziwiła się Julie.

      – O to właśnie mi chodzi. Jeśli ja mogłam się nauczyć radzić sobie ze stresem, przejść cykl do końca, to ty też potrafisz. Każdy może to zrobić – stwierdziła Amelia. – Zapytałam więc Emily, co powinnam zrobić z tymi wszystkimi emocjami, bólem, całym tym syfem w moim ciele, a ona przyjechała do mnie do domu, chociaż mieszkała półtorej godziny drogi ode mnie, i przywiozła mi książkę o medytacji relaksacyjnej.

      – Oczywiście, co innego miałaby ci dać Emily, jak nie kolejną książkę.

      – Właśnie. Zaczęłam więc robić ćwiczenia medytacyjne na bieżni i orbitreku, zwracając uwagę na odczucia fizyczne, i po raz pierwszy zauważyłam, że niektóre luźne myśli odpowiadają konkretnym dolegliwościom fizycznym. To był kosmos. Niesamowite. I zadziałało. Jestem zdrowsza fizycznie i psychicznie, a także szczęśliwsza niż jako dwudziestokilkulatka, bo zdałam sobie sprawę z wzajemnych powiązań między emocjami, myślami i ciałem. Teraz to ja jej nudzę, żeby ćwiczyła, płakała i pisała prozę, kiedy tego potrzebuje.

      – Bo w ten sposób przechodzi cykl do końca – zauważyła Julie. – Okej. – Zamyśliła się, bawiąc się kieliszkiem wina.

      Julie opracowała plan. Nowy rok szkolny zaczęła z dwiema nowymi strategiami: zacznie oddzielać stresory, na które nie ma żadnego wpływu, od tych, nad którymi może zapanować, a także ćwiczyć domykanie cyklu. Przeznaczy pół godziny dziennie przez sześć dni w tygodniu na ćwiczenia albo beztroską zabawę ze swoją córeczką Dianą.

      Pomogło… Ale kilka miesięcy później na jej drodze wyrosła poważna przeszkoda. To będzie tematem następnego rozdziału.

      Dobra wiadomość jest taka, że to nie stres jest problemem. Problem w tym, że strategie, za pomocą których radzimy sobie ze stresorami, nie mają niemal żadnego związku ze strategiami radzenia sobie z fizjologicznymi reakcjami ciała na te stresory. „Dobrostan” nie oznacza życia w wiecznym poczuciu bezpieczeństwa i spokoju, ale płynne przechodzenie ze stanu niebezpieczeństwa, ryzyka, zagrożenia czy podniecenia do spokoju i bezpieczeństwa, raz za razem. Sam stres nam nie szkodzi, szkodzi nam utykanie w martwym punkcie. Dobrostan jest wtedy, gdy ciało jest dla ciebie bezpiecznym schronieniem, nawet jeśli to ciało nie znajduje się akurat w bezpiecznym miejscu. Nawet kiedy nie czujesz się dobrze, wszystko może być w porządku.

      Oto podstawowy morał tej historii:

      Dobrostan to nie stan bycia, ale stan działania.

      W tym rozdziale СКАЧАТЬ