Название: Pamiętnik pani Hanki
Автор: Tadeusz Dołęga-mostowicz
Издательство: Public Domain
Жанр: Зарубежная классика
isbn:
isbn:
– A kto prosi?
I w tej chwili Jacek najniespodziewaniej w sposób niemal brutalny wyrwał mi słuchawkę mówiąc:
– Pozwól, to do mnie.
Wyszłam do sąsiedniego pokoju, lecz zostawiłam drzwi uchylone i dokładnie słyszałam, co mówił. Niestety, był bardzo ostrożny. Poza słowami „tak” i „nie” nie powiedział nic. Rozmowa zresztą trwała zaledwie jedną czy dwie minuty. Podszedł do mnie z najspokojniejszą w świecie miną i wyjaśnił:
– To dzwoniła sekretarka Laskowskiego.
Oczywiście kłamał. Bezczelnie kłamał. Jakże mi ciężko było nie powiedzieć mu tego w oczy. Musiał jednak i tak zauważyć, że mu nie wierzę. Zapewne dlatego żegnał się ze mną bardzo czule i powiedział, że będzie tęsknił za mną. Ile może być obłudy w mężczyźnie!
Gdy tylko auto ruszyło sprzed domu, ubrałam się natychmiast i wybiegłam do taksówki. Nie wolno mi było stracić ani jednej chwili. Gdy taksówka zatrzymała się przed dworcem, niemal pędem przebiegłam salę, kupiłam bilet peronowy i na szczęście dopędziłam go. Szedł wzdłuż pociągu za tragarzem niosącym walizki. Obserwowałam go uważnie i widziałam, że najwyraźniej kogoś szukał, za kimś się rozglądał. Nagle odwrócił się i dostrzegł mnie.
Musiałam zachować się trochę nieprzytomnie i widocznie zbyt mętnie tłumaczyłam mu, o jakie pończochy mi chodzi, gdyż patrzył na mnie, nie ukrywając zdziwienia. Potem jakby nigdy nic zapisał w notesie te moje nieszczęsne pończochy i nie przestawał się rozglądać. Nie wytrzymałam.
– Czy szukasz kogoś? – zapytałam.
– Tak – skinął głową. – Jedzie ze mną pan Melchior Wańkowicz13 i boję się, by się nie spóźnił. Mamy wspólny przedział slipingu.
I o dziwo, okazało się, że mówił prawdę. Przed samym odejściem pociągu istotnie zjawił się pan Melchior trochę zasapany z pośpiechu, lecz jak zawsze szarmancki. Zasypał mnie komplementami. Z tym wszystkim musiałam mieć głupią minę.
Przeszłam przez wszystkie wagony i nie zobaczyłam ani jednej kobiety, która mogłaby wchodzić w rachubę. Nie. Jacek wyjeżdżał bez niej. Wróciłam do domu znacznie uspokojona. Koło dziesiątej zdałam telefonicznie relację stryjowi Albinowi i dowiedziałam się od niego, że już zaczął swoje poszukiwania.
Był to ogromnie denerwujący dzień.
Czwartek
Toto jest kretynem. Wyobraża sobie, że cały świat się koło niego kręci. Moje zdenerwowanie tłumaczy sobie tym, że widziano go wczoraj w „Colombinie” z Muszką Zdrojewską. Ja miałabym być zazdrosna o taką Muszkę! A ten idiota przeprasza mnie i przysięga, że nic go z nią nie łączy. Ależ proszę bardzo. Niech ma sto Muszek i z każdą pięcioraczki kanadyjskie. Powiedziałam mu to. Ja tu przeżywam wielką tragedię, a on z jakimiś Muszkami. Zresztą ona jest zezowata.
Byłam dziś z Totem i z Rysiem Platerem na śniadaniu w „Bristolu” i na kolacji w „Europie”. Toto naturalnie szczęśliwy. On życia nie rozumie bez knajp.
Śmiać mi się chciało, gdyż jestem pewna, że mu się zdawało, że dlatego z nim poszłam, by odciągnąć go od Muszki. Nie znam zarozumialszego człowieka od niego. Rozglądałam się bardzo uważnie. Jeżeli ona mieszka w hotelu, na pewno też jada w restauracji hotelowej. Było rzeczywiście i tu, i tam sporo młodych i niebrzydkich kobiet.
Teraz dopiero zrozumiałam, jak wielkie piętrzą przede mną trudności. Zwątpiłam nawet, czy pomoc stryja coś wskóra, chociaż miałam możność stwierdzić, że stryj nie próżnuje. Widziałam go mianowicie w hallu hotelowym. Siedział, udając, że czyta gazetę. Na szczęście nie ukłonił mi się. Spodziewam się, że jutro do mnie wstąpi. Daj Boże, by z jakimiś rezultatami.
Piątek
Tego mi tylko brakowało. Nie dość mam własnych nieszczęść, jeszcze ta Halszka Korniłowska! I jak można tak głupio wpaść! Przyszła do mnie rozdygotana i podniecona, kiedy jeszcze siedziałam w wannie. Od razu domyśliłam się, że ma jakieś niezwykłe zdarzenia romantyczne, i zapytałam:
– Zerwałaś z Pawłem?
– Ach, cóż znowu, moja złota. Przecież wiesz, że go kocham do szaleństwa. No i nigdy, nigdy go nie zdradzałam. Ale wiesz, latem w Krynicy… No, ja sama nie wiem, jak się to stało… Po prostu jakaś chwila słabości… Wiesz, że ty naprawdę jesteś prześlicznie zbudowana. To te masaże. Ja dosłownie nie mam czasu na masaż i Karol wścieka się na mnie, że musi opłacać masażystkę, która co dzień odchodzi nic nie robiąc. Im bardziej się starzeje, tym staje się skąpszy. Ale nie o tym chciałam mówić. Więc w Krynicy poznałam pewnego młodego człowieka. No wiesz, sezonowa przygoda bez znaczenia. Zresztą nie wiedziałam, kto to jest. Wiesz, prezentował się bardzo dobrze. Świetnie ubrany, bardzo męski, typ sportowca. Znakomicie tańczył. Słowem, bez zarzutu. Czyż mogłam przewidzieć, że to jakiś niebieski ptak.
– Niebieski ptak?
– Okropnie!
– Jakiś fordanser14?
– Nie, nawet nie to. Ale co mnie to obchodzi. Wiesz, jak kocham Pawła. A ten mnie zmusza do zdrady. Jestem w straszliwym położeniu. Wpadłam w jego szpony. Grozi mi, że wszystko powie mężowi i Pawłowi.
– No, tak. To rzeczywiście nieprzyjemne – zauważyłam. – A czy nie żąda od ciebie pieniędzy?
– Ach, cóż tam pieniądze. Sto razy wolałabym mu zapłacić, ale on zakochał się we mnie do szaleństwa. Ty nie masz pojęcia, jaki on jest drapieżny i bezwzględny. A najgorsze to to, że Paweł zaczyna mnie śledzić. Jestem w okropnym położeniu. Wzruszyłam ramionami.
– Nie rozumiem cię, moja droga. Chociażby coś naopowiadał twemu mężowi czy Pawłowi, to i tak przecież możesz się zaprzeć wszystkiego w żywe oczy.
– Niestety nie – westchnęła Halszka – bo popełniłam straszną nieostrożność. Ma moje listy. Ach, gdyby ich nie miał, gdyby mi się udało wydobyć je jakimś podstępem, byłabym wolna. Ale on mnie właśnie szantażuje tymi listami. Jestem w rozpaczy.
– Współczuję ci serdecznie – powiedziałam szczerze, pomyślawszy o tym, że jesteśmy obie w bardzo zbliżonych sytuacjach. Moja jest oczywiście znacznie gorsza. Ach, gdybym mogła jej to opowiedzieć. Zobaczyłaby dopiero, co to znaczy przeżywać naprawdę dramat. Podczas gdy ubierałam się, Halszka zaczęła mnie prosić:
– Moja kochana, poradź mi, co ja mam zrobić. To jest straszne. Żyć w ciągłym niepokoju wśród trzech zakochanych do nieprzytomności mężczyzn. Ja nawet nie wiem, co oni we mnie takiego nadzwyczajnego widzą. Jestem taka jak każda inna. Trochę tej urody…
– Jesteś bardzo ładna – powiedziałam, chociaż nie cierpię, by ktoś w tak natarczywy sposób dopominał się o komplementy. Miałam wielką ochotę dodać, że ci trzej panowie widocznie mają szczególniejsze upodobanie do krzywych nóg. Naprawdę. Halszka ma z lekka krzywawe nogi, ale obraziłaby СКАЧАТЬ
13
14