Ogniem i mieczem, tom drugi. Генрик Сенкевич
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Ogniem i mieczem, tom drugi - Генрик Сенкевич страница 15

Название: Ogniem i mieczem, tom drugi

Автор: Генрик Сенкевич

Издательство: Public Domain

Жанр: Повести

Серия:

isbn:

isbn:

СКАЧАТЬ – będziem im się w oczach mnożyć, i ci, co uciekną do Krzywonosa, o krociach będą gadali.

      – Mości poruczniku, waszmość tu wodzem, tedy rozporządź – rzekł Podbipięta.

      – Pójdę ja na Zinków198 ku Sołodkowcom, a jak będę mógł, to dalej – mówił Skrzetuski. – Waćpan, mości namiestniku Podbipięto, idź prosto na dół ku Tatarzyskom; ty, Michale, podejdź pod Kupin199, a pan Zagłoba dotrze do Zbrucza200 koło Satanowa201.

      – Ja? – rzecze pan Zagłoba.

      – Tak jest. Waćpan człowiek przemyślny i pełen fortelów; myślałem, że chętnie podejmiesz się tej imprezy, ale jeśli nie, to czwarty oddział weźmie Kosmacz, wachmistrz.

      – Weźmie, ale pod moją komendą! – zawołał Zagłoba, którego nagle olśniła myśl, iż będzie wodzem osobnego oddziału. – Jeślim się pytał dlaczego, to, że mi się żal było z wami rozłączać.

      – Czy jeno masz waćpan eksperiencję202 w rzeczach wojskowych? – spytał Wołodyjowski.

      – Czy mam eksperiencję? Jeszcze żaden bocian nie myślał o tym, aby z waści prezent ojcu i matce zrobić, gdym ja już większe podjazdy, jako ten cały jest, wodził. Wiek życia w wojsku przesłużyłem i dotąd bym służył, gdyby nie to, że jak mnie raz spleśniały suchar w brzuchu stanął, to mi trzy lata siedział. Musiałem za bezoarem203 do Galaty204 jeździć, o której peregrynacji205 szczegółowo waćpanom w swoim czasie opowiem, gdyż; teraz pilno mi w drogę.

      – Jedź więc waćpan, a wieści przed sobą puszczaj, że Chmielnicki już pobit i że książę Płoskirów206 już minął – rzekł pan Skrzetuski. – Lada jakiego języka nie bierz, ale gdybyś napotkał podjazdy spod Kamieńca, to staraj się porwać takich, którzy by o Krzywonosie mogli dać wiadomość, bo ci, których mamy, dają relacje sprzeczne.

      – Obym samego Krzywonosa napotkał! Niechby mu przyszła chętka na podjazd wyjechać, zadałżebym mu pieprzu z imbierem! Nie bójcie się, waszmościowie, nauczę ja hultajów śpiewać – ba, nawet i tańcować!

      – We trzech dniach zjedziem się na powrót w Jarmolińcach, a teraz każdy w swoją drogę! – rzekł Skrzetuski. – A ludzi proszę waszmościów oszczędzać.

      – We trzech dniach w Jarmolińcach! – powtórzyli Zagłoba, Wołodyjowski i Podbipięta.

      Rozdział VI

      Gdy pan Zagłoba znalazł się sam na czele swego oddziału, zrobiło mu się zrazu jakoś niesmaczno, a nawet wcale straszno, i dużo byłby za to dał, żeby mieć koło siebie Skrzetuskiego, Wołodyjowskiego albo pana Longina, których w duszy najmocniej podziwiał i przy których czuł się zupełnie bezpieczny, tak ślepo wierzył w ich obrotność i męstwo.

      Jechał więc z początku dość posępnie na czele swego oddziału i rozglądając się podejrzliwie na wszystkie strony, myślą mierzył niebezpieczeństwa, na jakie mógł się natknąć, i mruczał:

      – Zawsze raźniej by było, żeby który z nich był tutaj. Do czego Bóg kogo przeznaczył, do tego go stworzył; a ci trzej powinni byli bąkami207 się porodzić, bo na krwi lubią siadać. Tak im właśnie na wojnie, jako innym przy dzbanie albo jako rybom we wodzie. W to im graj. Brzuchy mają lekkie, ale ręce ciężkie. Skrzetuskiego widziałem przy robocie i wiem, jako jest peritus208. Tak on trzepie ludzi, jak mnichy pacierze. Jego to rzemiosło ulubione. Ów Litwin, co własnej głowy nie ma, a trzech obcych szuka, nic na szwank nie wystawia; najmniej znam tego małego fircyka, ale osa też to musi być nie lada, miarkując z tego, com pod Konstantynowem209 widział i co mnie Skrzetuski o nim powiadał – osa to musi być! Szczęściem, niedaleko on ode mnie ciągnie i myślę, że najlepiej zrobię, jak się z nim połączę, bo jeśli wiem, dokąd iść, to niech mnie kaczki zdepczą.

      Pan Zagłoba uczuł się bardzo samotnym na świecie, aż się sam swej samotności użalił.

      – Tak to, tak! – mruczał. – Każdy ma się na kogoś obejrzeć, a ja co? Ni towarzysza, ni ojca, ni matki. Sierotam jest – i kwita!

      W tej chwili wachmistrz Kosmacz zbliżył się ku niemu:

      – Mości komendancie, dokąd idziemy?

      – Dokąd idziemy? – powtórzył Zagłoba. – Co?

      Nagle wyprostował się w siodle i wąsa pokręcił.

      – Do Kamieńca210, jeśli taka będzie moja wola! Rozumiesz, mości wachmistrzu?

      Wachmistrz skłonił się i cofnął w milczeniu do szeregów, nie zdając sobie sprawy, dlaczego się komendant rozsierdził, pan Zagłoba zaś cisnął jeszcze okolicy kilka groźnych spojrzeń, następnie uspokoił się i mruczał dalej:

      – Jeśli do Kamieńca pójdę, pozwolę sobie dać sto kijów w pięty turecką modą. Tfu! tfu! żeby który z tamtych był przy mnie, więcej czułbym w sobie ducha. Co ja pocznę ze stem ludzi211? Wolałbym być już sam, bo wówczas człek w fortele dufa212. A teraz za dużo nas, by fortelami wojować, a za mało do obrony. Bardzo to niefortunna myśl przyszła Skrzetuskiemu do głowy, żeby podjazd rozdzielać. I gdzie ja pójdę? Wiem, co za mną, ale kto mnie powie, co przede mną, i kto mi zaręczy, czy diabli tam jakiej pułapki nie nastawili? Krzywonos213 i Bohun! Dobra sfora! Żeby ich diabli obłuszczyli! Boże mnie broń przynajmniej od Bohuna. Skrzetuski życzy sobie się z nim spotkać – wysłuchaj go, Panie! Życzę mu tego, czego sobie sam życzy, bom mu przyjaciel… – amen! Dotrę do Zbrucza i wrócę do Jarmoliniec214, a języków więcej im przywiodę, niż sami chcą. O to nietrudno.

      Wtem Kosmacz zbliżył się ku niemu.

      – Mości komendancie, jakowychś jeźdźców za wzgórzem widać.

      – Niech jadą do diabła! Gdzie? gdzie?

      – Ano tam, za górą. Znaki widziałem.

      – Wojsko?

      – Zdaje się, wojsko.

      – Niech ich psi kąsają. A siła215 ich?

      – Nie wiadomo, bo daleko. Byśmy się tu za one skały ukryli, wpadniemy na nich niespodzianie, bo tędy im droga. Jeśli potęga za wielka, to pan Wołodyjowski niedaleko, strzały usłyszy i na pomoc skoczy.

      Panu Zagłobie odwaga uderzyła niespodzianie do głowy jak wino. СКАЧАТЬ



<p>198</p>

Zinków – miasto (dziś wieś) w centralnej części Ukrainy, ok. 20 km na płd. wschód od Jarmoliniec. [przypis redakcyjny]

<p>199</p>

Kupin – wieś w centralnej części Ukrainy, ok. 20 km na płd. zachód od Jarmolińców. [przypis redakcyjny]

<p>200</p>

Zbrucz – rzeka w zach. części Ukrainy, dopływ Dniepru; w latach 1921–1939 rzeka stanowiła granicę państwową między Polską a Związkiem Radzieckim. [przypis redakcyjny]

<p>201</p>

Satanowa – miasteczko w centralnej części Ukrainy, ok. 40 km na zachód od Jarmoliniec. [przypis redakcyjny]

<p>202</p>

eksperiencja (z łac.) – doświadczenie. [przypis redakcyjny]

<p>203</p>

bezoar – substancja powstała w żołądku zwierzęcym z niestrawionych włókien roślinnych i sierści, uważana w średniowieczu za odtrutkę na dolegliwości żołądkowe. [przypis redakcyjny]

<p>204</p>

Galata – dziś dzielnica Stambułu, położona po europejskiej stronie cieśniny Bosfor, dawniej osobne miasto tureckie. [przypis redakcyjny]

<p>205</p>

peregrynacja (z łac.) – podróż, pielgrzymka. [przypis redakcyjny]

<p>206</p>

Płoskirów (dziś: Chmielnicki) – miasto w zach. części Ukrainy, położone nad rzeką Boh, w połowie drogi między Tarnopolem a Winnicą, ok. 25 km na północ od Jarmoliniec. [przypis redakcyjny]

<p>207</p>

bąk – duża mucha, żywiąca się krwią końską i bydlęcą; giez. [przypis redakcyjny]

<p>208</p>

peritus (łac.) – doświadczony. [przypis redakcyjny]

<p>209</p>

Konstantynów (dziś ukr.: Starokonstantyniw) – miasto w środkowo-zachodniej części Ukrainy, założone w XVI w. przez magnatów Ostrogskich, twierdza obronna przeciw najazdom tatarskim. [przypis redakcyjny]

<p>210</p>

Kamieniec Podolski – miasto i zamek w płd.-zach. części Ukrainy, ok. 140 km na południe od Tarnopola i Zbaraża; naturalna twierdza w zakolu rzeki Smotrycz opierała się oblężeniom tureckim i kozackim aż do 1672 r.; po panowaniu tureckim (1672–1699) pozostał w Kamieńcu muzułmański minaret przy katedrze św. Piotra i Pawła. [przypis redakcyjny]

<p>211</p>

ze stem ludzi (daw.) – ze stoma ludźmi. [przypis redakcyjny]

<p>212</p>

dufać (daw.) – ufać, wierzyć, pokładać nadzieję. [przypis redakcyjny]

<p>213</p>

Krzywonos, Maksym (ukr. Krywonis, zm. 1648) – jeden z przywódców powstania Chmielnickiego, brał udział w bitwach pod Korsuniem i pod Piławcami, zdobył Bar, Krzemieniec i Połonne oraz Wysoki Zamek we Lwowie, gdzie zmarł kilka dni po bitwie. [przypis redakcyjny]

<p>214</p>

Jarmolińce – miasteczko w zach. części Ukrainy, ok. 100 km na płd. wschód od Zbaraża. [przypis redakcyjny]

<p>215</p>

siła (starop.) – dużo, wiele. [przypis redakcyjny]