Название: MALARZ DUSZ
Автор: Отсутствует
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Юмористическая проза
isbn: 978-83-8215-103-9
isbn:
– Ale w końcu się udało – ciągnął duchowny. – Úrsula rozpłakała się, wyobrażając sobie, jak wygląda życie młodej dziewczyny w tym ohydnym, okrutnym miejscu. Informacja, że twoja siostra została zgwałcona, poruszyła nawet doñę Celię. Krótko mówiąc, don Manuel ustąpił i zrobi wszystko, co w jego mocy, a ma wielką moc – próbował dodać Dalmauowi otuchy – by wyszła na wolność, została oczyszczona z zarzutów, a w najgorszym razie skazana na najniższą karę. I żeby nie musiała wracać do więzienia.
Spacerując między ławkami, Dalmau obciągnął poły marynarki. Czuł się w niej niezręcznie. W zamian za pomoc musiał zrezygnować ze swojej pocerowanej beżowej tuniki i dwa razy w tygodniu, wieczorem – od ósmej do dziewiątej – uczyć rysowania młodych robotników. Ksiądz Jacint postanowił odseparować ich od starszych kolegów i stworzyć z nich osobną grupę. Dzięki temu przełamał opory młodzieńca. „Nie umiem zabierać głosu publicznie – przyznał Dalmau, kiedy padła propozycja prowadzenia zajęć – strasznie się denerwuję, głos mi drży i ściska mnie w dołku…” Ale czym innym jest przemawianie do trzydziestu dorosłych mężczyzn, a czym innym uczenie sześciu wyrostków, których znał jeszcze ze szkoły. Szybko pokonał tremę, a dokształcanie robotników zaczęło mu nawet sprawiać satysfakcję. Zaniepokoiła go natomiast druga część zapłaty, którą mistrz wyznaczył za pomoc jego siostrze.
– Jak się zapewne domyślasz – ciągnął duchowny – don Manuel nie ruszy palcem, dopóki nie uzyska solennego zapewnienia, że zrewidujecie wasze poglądy i przekonania. Powinniście wyrzec się ateizmu i zbliżyć do Pana Boga. Odżegnacie się także od anarchizmu i innych rewolucyjnych postaw, podważających ustalony porządek respektowany przez przyzwoitych obywateli. Będziecie uczęszczać na katechezę, ty do mnie, do pijarów, a twoja siostra do pasterzanek. Don Manuel i doña Celia wspierają prowadzony przez nie przytułek przy Travessera de Gràcia.
Dalmau przystał na wszystkie warunki. A jego siostra? Oczywiście, że się zgodzi, będzie dozgonnie wdzięczna, zapewnił księdza i don Manuela, chociaż doskonale wiedział, jak zareaguje Montserrat.
– Niby czemu ten świętoszek miałby dla mnie cokolwiek zrobić? – zapytała podczas kolejnego spotkania w cuchnącej norze, w której mieściły się tylko stół i krzesła. – Sama nie wiem, braciszku. Zawsze z nimi walczyliśmy. Co z naszymi zasadami?
– Musisz stąd wyjść – nalegał. – Tutaj… Tutaj cię gwałcą. Po prostu będziemy chodzić na katechezy…
– Katechezy! – ryknęła Montserrat. – Posłuchaj, Dalmau: zostałam zniewolona, kilka… wielokrotnie zbezczeszczona, zaatakowana przez stado wygłodniałych psów. – Głos uwiązł jej w gardle, nie mogła zapanować nad drżeniem podbródka. – Odarta z tych wszystkich burżujskich cnót jak przyzwoitość, honor, czystość. Powiedzieć ci, co da mi katecheza? Dobrze wiesz: poczuję się jeszcze bardziej winna, jako kobieta, jako grzesznica. Tak właśnie będą mnie nazywać: grzesznica! Żaden ksiądz nie zwróci tego, co mi zabrano, nie wynagrodzi mi bólu. Mimo tego, co przeżyłam, moje zasady pozostały nienaruszone. Trafiłam tu właśnie przez takich skurwieli jak twój mistrz: to oni nas wyzyskują, oni czynią z nas niewolników, oni umniejszają naszą wartość. Co się ze mną stanie? Sprzedałam już ciało iluś zwyrodnialcom, teraz mam jeszcze sprzedać duszę Kościołowi?
Gniew rozbrzmiewający w słowach Montserrat odbijał się od ścian klitki. Przyznała, że za każdym razem gwałcili ją ci sami mężczyźni. Dalmaua ogarnęła słabość: przestał słuchać wywodu siostry i skupił się na jej wyglądzie. Była jeszcze brudniejsza niż ostatnio, wyglądała jeszcze mizerniej, jeszcze bardziej cuchnęła. Poszarpane ubranie zwisało z jej kościstych ramion, miała opuchnięte powieki, oczy, kiedyś duże i błyszczące, o bystrym, ciekawskim, wyzywającym spojrzeniu, teraz były małe i wąskie, przepełnione nienawiścią.
– Nie mogę nic więcej zrobić – poddał się Dalmau. – To jedyny sposób.
Przez chwilę oboje milczeli.
– Dlaczego w ogóle ten… wstrętny, odrażający burżuj chce pomagać anarchistce? – zapytała Montserrat. – Pomijając moje nawrócenie, które jest niemożliwe, o czym zresztą pewnie dobrze wie.
– Przez wzgląd na mnie – odparł. – Bo jesteś moją siostrą, a on mnie ceni. Albo potrzebuje. Nie wiem i mało mnie to obchodzi. Chcę tylko, żebyś stąd wyszła.
Montserrat zacisnęła zaschnięte wargi i pokręciła głową.
– Przykro mi, braciszku. Nie zrobię tego. Nie zapłacę takiej ceny. Wolę, żeby gwałciły mnie te obdartusy, wolę tu umrzeć, niż ulec szantażowi tego świętoszkowatego burżuja. Uszanuj moją decyzję.
Jak mam uszanować decyzję, która wiąże się z jej śmiercią? – rozpaczał Dalmau, kiedy przypominał sobie słowa siostry. Jaką wygra walkę, umierając w plugawym więzieniu? Kto zyska na tym monstrualnym poświęceniu?
Wypuścili ją, choć władze nie wyznaczyły jeszcze daty procesu. Wystarczyło poręczenie don Manuela Bella, by komendant uznał, że nie ma potrzeby dłużej trzymać jej w areszcie.
Spotkali się w więziennym biurze, do którego przyszła po dokumenty. Montserrat złapała brata za ramię, odciągnęła na bok i szepnęła głośniej, niż powinna:
– A co z katechezą? Mówiłam ci przecież, że nie zamierzam…
Uciszył ją ruchem dłoni.
– Nie będziesz musiała tego robić. Rozwiązałem już ten problem – zapewnił stanowczym tonem.
– Jak? – dociekała.
Dalmau zadał sobie pytanie, co to ją obchodzi. Najważniejsze, że jest wolna.
– Przekonałem don Manuela – skłamał.
– I świętoszek ustąpił? – zdziwiła się dziewczyna.
Skinął głową, przypominając sobie wszystkie rozwiązania, które rozważał w odpowiedzi na upór siostry. Mistrz z pewnością wpadłby w szał, gdyby Montserrat nie zjawiła się na katechezie. W jego mniemaniu nawrócenie ateisty było najwyższą zasługą w staraniach o miejsce w niebie. Gdyby poczuł się oszukany, Montserrat ponownie trafiłaby do więzienia; jedna rozmowa z komendantem i po sprawie. Dla Dalmaua najważniejsze były jednak zdrowie i życie siostry. Żadna ideologia świata nie usprawiedliwiała gwałtów i represji ze strony bandy przestępców, którym Montserrat była gotowa się podporządkować. „Wyciągnij ją stamtąd!”, poprosiła matka, kiedy przedstawił jej sytuację. Nie podsunęła mu jednak żadnego pomysłu na to, jak zamydlić oczy mistrzowi; wróciła do szycia, przekonana, że wkrótce zobaczy córkę. Dalmau bez problemu oszukał łatwowierną siostrę. Ale czy równie łatwo będzie oszukać don Manuela?
– Świętoszek ustąpił – odpowiedział. – Moja praca w fabryce musi być dla niego ważniejsza niż twoje nawrócenie.
Montserrat wyszła na wolność.
Chociaż nie zadawała już więcej pytań, w głowie Dalmaua kłębiło się ich mnóstwo. СКАЧАТЬ