Ballada ptaków i węży. Suzanne Collins
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Ballada ptaków i węży - Suzanne Collins страница 30

Название: Ballada ptaków i węży

Автор: Suzanne Collins

Издательство: PDW

Жанр: Учебная литература

Серия: Igrzyska śmierci

isbn: 9788380088245

isbn:

СКАЧАТЬ żadnego, zależy od punktu widzenia – odparła doktor Gaul. – To mi przypomina o waszej pracy. Sugestie przypadły mi do gustu. Kto je spisał? Tylko wy dwoje? A może wasza bezczelna koleżanka zdążyła coś dorzucić, zanim poderżnięto jej gardło?

      Wzburzona Clemensia zacisnęła usta, ale po chwili Coriolanus zobaczył, jak mięśnie jej twarzy się napinają. Nie zamierzała dać się zastraszyć.

      – Cała klasa robiła projekt grupowy – odparła.

      – Wieczorem Arachne miała wszystko spisać, ale wtedy... stało się to, o czym pani mówiła – dodał Coriolanus.

      – Jednak wasza dwójka postanowiła skończyć projekt, tak? – spytała doktor Gaul.

      – Właśnie – przytaknęła Clemensia. – Spisaliśmy pomysły w bibliotece, a wieczorem wydrukowałam to w swoim mieszkaniu. Potem dałam wydruk Coriolanusowi, żeby rano go tu podrzucił. Jak nam pani kazała.

      Doktor Gaul popatrzyła na Coriolanusa.

      – Tak właśnie było?

      Coriolanus poczuł się jak na dywaniku u dyrektora.

      – Tak, podrzuciłem projekt dziś rano. To znaczy, oddałem go pełniącym wartę Strażnikom Pokoju. Nie wpuszczono mnie do środka – dodał wymijająco. W tym przesłuchaniu kryło się coś dziwnego. – Był jakiś problem?

      – Chciałam się jedynie upewnić, że oboje pracowaliście przy projekcie – odparła doktor Gaul.

      – Mogę pokazać fragmenty, nad którymi dyskutowała cała grupa, i wyjaśnić, jak ewoluowały w projekcie – zaproponował.

      – Tak. Zrób to. Przyniosłeś kopię?

      Clemensia popatrzyła pytająco na Coriolanusa.

      – Nie, nie przyniosłem – powiedział. Nie był zachwycony, że Clemensia zwala wszystko na niego, zwłaszcza że była zbyt roztrzęsiona, aby pomóc przy pisaniu. Do tego należała do grupy jego największych rywali o nagrody Akademii. – A ty?

      – Zabrali nam teczki. – Clemesia spojrzała na doktor Gaul. – Może skorzystamy z egzemplarza, który pani od nas dostała?

      – Moglibyśmy, jednak mój asystent wyłożył nim to terrarium, kiedy jadłam lunch. – Doktor Gaul się roześmiała.

      Coriolanus popatrzył na masę węży, które wiły się i wystawiały języki. I rzeczywiście, spomiędzy splecionych ciał prześwitywały pojedyncze zdania projektu.

      – Może go wyciągnięcie? – zaproponowała doktor Gaul.

      To wyglądało na test, dziwaczny test w jej stylu. Na dodatek zaplanowany, chociaż Coriolanus nie miał pojęcia, w jakim celu. Zerknął na Clemensię, próbując sobie przypomnieć, czy bała się węży, ale nawet nie wiedział, czy sam się ich boi. W szkolnym laboratorium nie było węży.

      Clemensia uśmiechnęła się do doktor Gaul przez zaciśnięte zęby.

      – Oczywiście – powiedziała. – Mamy sięgnąć przez klapkę u góry?

      Doktor Gaul zdjęła całą pokrywę.

      – Nie, będziecie mieli więcej miejsca. Może ty zacznij, Coriolanusie.

      Włożył powoli rękę do terrarium i poczuł ciepło podgrzewanego powietrza.

      – Właśnie tak. Łagodne ruchy. Proszę ich nie niepokoić – instruowała go doktor Gaul.

      Wsunął palce pod krawędź kartki i powoli wyciągnął ją spod węży. Zbiły się w kupkę, ale nie wydawały się szczególnie zaniepokojone.

      – Chyba nawet mnie nie zauważyły – zwrócił się do Clemensii, która wyraźnie pozieleniała.

      – Teraz moja kolej. – Sięgnęła do terrarium.

      – Niezbyt dobrze widzą, a słyszą jeszcze gorzej – oznajmiła doktor Gaul. – Ale zdają sobie sprawę z waszej obecności. Węże potrafią wywąchać kogoś za pomocą języka, zwłaszcza te zmieszańce.

      Clemensia wsunęła paznokieć pod kartkę i ją uniosła. Węże się poruszyły.

      – Jeśli kogoś znają, jeśli mają przyjemne skojarzenia z jego zapachem – na przykład ciepłe terrarium – to go ignorują. Nowy, obcy zapach stanowi zagrożenie – ciągnęła doktor Gaul. – Jesteś zdana na siebie, dziewczynko.

      Coriolanus nagle pojął, co się stało, i wtedy ujrzał niepokój na twarzy Clemensii. Wyszarpnęła rękę z terrarium, ale wcześniej pół tuzina neonowych węży zdążyło zatopić zęby w jej ciele.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

/9j/4QAYRXhpZgAASUkqAAgAAAAAAAAAAAAAAP/sABFEdWNreQABAAQAAABkAAD/4QQraHR0cDov L25zLmFkb2JlLmNvbS94YXAvMS4wLwA8P3hwYWNrZXQgYmVnaW49Iu+7vyIgaWQ9Ilc1TTBNcENl aGlIenJlU3pOVGN6a2M5ZCI/PiA8eDp4bXBtZXRhIHhtbG5zOng9ImFkb2JlOm5zOm1ldGEvIiB4 OnhtcHRrPSJBZG9iZSBYTVAgQ29yZSA1LjAtYzA2MSA2NC4xNDA5NDksIDIwMTAvMTIvMDctMTA6 NTc6MDEgICAgICAgICI+IDxyZGY6UkRGIHhtbG5zOnJkZj0iaHR0cDovL3d3dy53My5vcmcvMTk5 OS8wMi8yMi1yZGYtc3ludGF4LW5zIyI+IDxyZGY6RGVzY3JpcHRpb24gcmRmOmFib3V0PSIiIHht bG5zOnhtcE1NPSJodHRwOi8vbnMuYWRvYmUuY29tL3hhcC8xLjAvbW0vIiB4bWxuczpzdFJlZj0i aHR0cDovL25zLmFkb2JlLmNvbS94YXAvMS4wL3NUeXBlL1Jlc291cmNlUmVmIyIgeG1sbnM6eG1w PSJodHRwOi8vbnMuYWRvYmUuY29tL3hhcC8xLjAvIiB4bWxuczpkYz0iaHR0cDovL3B1cmwub3Jn L2RjL2VsZW1lbnRzLzEuMS8iIHhtcE1NOk9yaWdpbmFsRG9jdW1lbnRJRD0ieG1wLmRpZDo1OTQz MzNiMy01MWI0LWFjNDctYjg3OS1kZGU1ZjFmOWEwNDQiIHhtcE1NOkRvY3VtZW50SUQ9InhtcC5k aWQ6QzM3ODcyNkQ5RTM1MTFFQTk2MEZEMTNCOTExMTc0RjkiIHhtcE1NOkluc3RhbmNlSUQ9Inht cC5paWQ6QzM3ODcyNkM5RTM1MTFFQTk2MEZEMTNCOTExMTc0RjkiIHhtcDpDcmVhdG9yVG9vbD0i QWRvYmUgUGhvdG9zaG9wIDIxLjEgKFdpbmRvd3MpIj4gPHhtcE1NOkRlcml2ZWRGcm9tIHN0UmVm Omluc3RhbmNlSUQ9InhtcC5paWQ6ODc1ZjRlNzItN2Y1ZS0zMDQyLWI4ZWQtOTY0YTFmMmQ3Mzgx IiBzdFJlZjpkb2N1bWVudElEPSJhZG9iZTpkb2NpZDpwaG90b3Nob3A6MjQ4NGY1NmUtZTVhMS1i OTQyLTljNmYtMDJjMmJhNGNlOTk2Ii8+IDxkYzp0aXRsZT4gPHJkZjpBbHQ+IDxyZGY6bGkgeG1s Omxhbmc9IngtZGVmYXVsdCI+YmFsbGFkYV9wdGFrb3dfaV93ZXp5X29rbGFka2EuaW5kZDwvcmRm OmxpPiA8L3JkZjpBbHQ+IDwvZGM6dGl0bGU+IDwvcmRmOkRlc2NyaXB0aW9uPiA8L3JkZjpSREY+ IDwveDp4bXBtZXRhPiA8P3hwYWNrZXQgZW5kPSJyIj8+/+0ASFBob3Rvc2hvcCAzLjAAOEJJTQQE AAAAAAAPHAFaAAMbJUccAgAAAgACADhCSU0EJQAAAAAAEPzhH4nIt8l4LzRiNAdYd+v/7gAOQWRv YmUAZMAAAAAB/9sAhAABAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQ СКАЧАТЬ