Ukraina. Przewodnik historyczny. Sławomir Koper
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Ukraina. Przewodnik historyczny - Sławomir Koper страница 9

Название: Ukraina. Przewodnik historyczny

Автор: Sławomir Koper

Издательство: PDW

Жанр: История

Серия:

isbn: 9788311123113

isbn:

СКАЧАТЬ ze wzruszeniem zobaczyłem sufit ze stiukami w formie dębowych liści i żołędzi – najwcześniejszy z zapamiętanych przeze mnie obrazów, oglądany kiedyś z dziecinnego łóżeczka” [15].

      Pozycja Lema na rynku wydawniczym zadecydowała, że (pomimo zastrzeżeń cenzury) w 1967 roku ukazał się Wysoki Zamek – piękna, autobiograficzna książka o Lwowie. To obok opowiadań Parandowskiego z cyklu Zegar słoneczny (i Niebo w płomieniach) jedyna publikacja o polskiej przeszłości miasta wydana w czasach PRL.

      „Do domu wracało się z ogrodu albo prosto, albo drogą okrężną przez plac Smolki, z jego kamienną osobą pośrodku; a to w tym celu, aby w sklepie Orensteina kupić owoców albo nawet wiśniowy kompot w blaszanej puszce, który był rzadkim rarytasem. Na wystawie leżały zawsze piramidy rumianych jabłek, pomarańcze i banany z owalną nalepką, opatrzoną napisem »Fyffes«. Zapamiętałem to słowo, ale nie wiem, co by mogło znaczyć. Troszkę dalej, gdzie zaczynała się już ulica Jagiellońska, było kino »Marysieńka«.[…] Z placu Smolki szło się przez Podlewskiego, ulicą nieciekawą, a potem przez małe uliczki, Szopena i Moniuszki, gdzie silny zapach kawy z palarni zwiastował już, że zaraz ukaże się nasza kamienica. Żelazna brama była czarna i ciężka, dalej – kamienne stopnie. Tylnymi schodami, tymi kuchennymi, nie należało chodzić. Były spiralne, więc bardzo kręte, i wydawały głuchy blaszany pogłos” [16].

      Książka Lema jest jednym z piękniejszych portretów międzywojennego Lwowa w polskiej literaturze – jej tytuł to symbol miasta, grodu Lwa ze wzgórzem z ruinami zamku dominującego nad centrum. To fascynująca opowieść o dzieciństwie i młodości, wyprawa w zaułki dawnego miasta i do umysłu pisarza, do czasów II Rzeczypospolitej przekształconych przez emocje okresu dojrzewania.

      Lwowska nauka

      Lwów zapisał się również w dziejach polskiej nauki, na tutejszych uczelniach wykładali i prowadzili badania najwybitniejsi polscy uczeni. Trudno zresztą wymienić wszystkie słynne nazwiska z grodu nad Pełtwią: Rudolf Weigl, Szymon Askenazy, Oswald Balzer, Jan Kasprowicz, Fryderyk Papée, Kazimierz Twardowski, Tadeusz Kotarbiński, Władysław Tatarkiewicz, Tadeusz Wojciechowski, Tadeusz Sinko, Kazimierz Ajdukiewicz, Leon Chwistek, Eugeniusz Romer, Włodzimierz Twardowski, Wojciech Kętrzyński, Benedykt Dybowski. Większość z nich związana była z Uniwersytetem im. Jana Kazimierza, który od 1923 roku zajmował gmach dawnego Sejmu Galicyjskiego.

      Fasada budynku powstała w stylu wiedeńskiej secesji – zadziwiającym połączeniu neobaroku, neorenesansu z klasycyzmem. O dawnym przeznaczeniu gmachu przypomina ozdobna attyka z alegoryczną kompozycją Duch opiekuńczy Galicji Tadeusza Rygiera. Personifikacją prowincji jest postać w centrum, kobieta po lewej uosabia Wisłę, mężczyzna po prawej – Dniestr. W dolnej kondygnacji portyku dwie grupy rzeźb przedstawiają Prawdę i Oświatę, nad lodżią umieszczono Miłość, Sprawiedliwość, Prawdę i Wiarę. Nic dziwnego, że w otoczeniu takich alegorii pracowały nieprzeciętne umysły.

      Warto wygospodarować kilka hrywien i wejść po południu do wnętrza budynku. W auli uczelni (dawnej sali posiedzeń sejmu) wisiały niegdyś płótna Jana Matejki: Unia Lubelska i Konstytucja 3 maja. Malowidła ocalały z wojennej pożogi, ale polska uczelnia zakończyła działalność wraz z nadejściem Sowietów, obecnie w gmachu znajduje się ukraiński uniwersytet im. Iwana Franki.

      Z dziejami polskiej nauki nierozerwalnie związana jest inna lwowska instytucja. Fundacja pod nazwą Zakład Narodowy im. Ossolińskich została utworzona w 1817 roku przez Józefa Maksymiliana hrabiego Ossolińskiego (1748-1826). Ten uczony, bibliofil, kolekcjoner, członek wieku towarzystw naukowych i prefekt biblioteki cesarskiej w Wiedniu, postanowił założyć instytucję, która miała pomóc polskiemu narodowi w zachowaniu tożsamości. Uznał, że najlepszym sposobem będzie powołanie placówki biblioteczno-muzealnej, która przypominałaby Polakom ich wielką historię.

      Zgodnie z wolą założyciela, fundacja miała się składać z kolekcji ofiarowanych przez hrabiego oraz drukarni. Arystokrata pamiętał również o zabezpieczeniu finansowym instytucji, przekazując majątki ziemskie mające służyć jej utrzymaniu.

      Józef Ossoliński nakłonił do współpracy polskie elity intelektualne i finansowe. Rozpoczął współpracę z księciem Henrykiem Lubomirskim – znakomitym znawcą i kolekcjonerem dzieł sztuki. Zbiory rodziny Lubomirskich trafiły do Lwowa (wśród nich były obrazy Albrechta Dürera i Rembrandta). W zamian Lubomirscy uzyskali zwierzchnictwo nad fundacją, obejmując dziedziczne stanowisko kuratora literackiego [17]. Ossoliński nie dożył chwili rozpoczęcia działalności fundacji. Zmarł w 1826 roku w Wiedniu, a zbiory zapisane Zakładowi zostały przewiezione do Lwowa.

      Klasycystyczny pałac (ul. Stefanyka 2), mieszczący siedzibę fundacji, wzniesiono w pierwszej połowie XIX stulecia na terenie dawnych zabudowań kościoła i klasztoru Karmelitanek Trzewiczkowych. Budową kierowało kilku architektów, a jednym z nich był późniejszy bohater Polski i Węgier – Józef Bem. Po II wojnie światowej miejscowe władze postarały się o nadanie budowli ukraińskiego charakteru. W latach 80. wmurowano płytę upamiętniającą trzech przedstawicieli ukraińskiego odrodzenia narodowego – Szaszkewycza, Wahyłewycza i Hołowackiego, czyli tzw. Ruską Trójcę. Przed wejściem głównym ustawiono również pomnik innego ukraińskiego poety – Stefanyka. W zbiorach dzisiejszej placówki najcenniejszymi eksponatami są jednak woluminy związane z kulturą polską, które po zakończeniu wojny nie zostały przewiezione do Wrocławia. Ocenia się, że ponad 70% najcenniejszych zbiorów pozostało nad Pełtwią [18].

      Ossolineum szybko stało się prężnym ośrodkiem nauki i kultury. W jego murach odbywały się doroczne spotkania naukowe, urządzano wieczory literackie i koncerty. Podjęto prace edytorsko-wydawnicze, które zaowocowały m.in. reedycją Słownika języka polskiego Samuela Bogumiła Lindego.

      W miejscowej oficynie wydawniczej publikowano rozprawy z historii piśmiennictwa polskiego, prace krytyczne. Ogromną rolę odegrał druk podręczników – zakład posiadał przez pewien czas wyłączność na terenie Galicji.

      Ossolineum (fot. Jan Mehlich)

      Rozkwit działalności Ossolineum przypadł na lata międzywojenne. Niestety, po 1939 roku stowarzyszenie straciło swój polski charakter, chociaż zbiory nie ucierpiały. Ogromna w tym zasługa kustosza Mieczysława Gębarowicza, który po objęciu stanowiska całkowicie poświęcił się misji ratowania zasobów Ossolineum dla narodu polskiego. Kiedy na początku 1944 roku władze okupacyjne zarządziły ewakuację zbiorów do Krakowa, Gębarowicz wykorzystał sytuację dla własnych planów. Wiosną 1944 roku część najcenniejszych zbiorów trafiła do magazynów Biblioteki Jagiellońskiej, skąd po kilku miesiącach została wywieziona na Śląsk. Tam, tuż po zakończeniu wojny, zostały odnalezione i przekazane do Wrocławia, gdzie w 1947 roku reaktywowano instytucję. W tym też czasie z Lwowa przekazano kolejną część zasobów Ossolineum (ponad 217 000 woluminów) jako „dar narodu ukraińskiego” (sic!!!) [19].

      Niestety, praktycznie przez cały okres PRL Zakład im. Ossolińskich we Wrocławiu nie utrzymywał współpracy ze swoim lwowskim odpowiednikiem (Biblioteką im. Stefanyka). Zmiana sytuacji nastąpiła dopiero wraz z przemianami politycznymi i ustrojowymi. Obecnie pojawia się szansa na wymianę części zbiorów (we Wrocławiu znalazło się dużo eksponatów ukraińskich), a na razie odbywa się katalogowanie i skanowanie. Reszta zależy od dobrej woli zarządów obu instytucji oraz władz samorządowych i państwowych.

      Księga Szkocka

      Największą sławę miastu nad Pełtwią przynieśli jednak matematycy skupieni wokół genialnego Stefana СКАЧАТЬ