Название: Ukraina. Przewodnik historyczny
Автор: Sławomir Koper
Издательство: PDW
Жанр: История
isbn: 9788311123113
isbn:
Dziennikarz i aktor lwowski Jan Mayen opisywał Szkocką tuż po remoncie w 1935 roku:
„W gruncie rzeczy niewiele tu zmieniono. Ale podłoga, stoły, krzesła, lustra, nowe jasne tapety i nową skórą obite stare kanapki odczyszczone, odświeżone, wyglansowane – promienieją radosnym blaskiem. I taki sam radosny blask bije z twarzy zarządców i kelnerów, odprasowanych, chemicznie wyczyszczonych i przenicowanych. Nie traktując swych gości na paryski wzór, podwójnymi konsomacjami, traktują ich bodaj podwójną uprzejmością. Serdecznym gratisowym uśmiechem witają powracających sztamgastów, którzy tygodniami tułać się musieli po obcych sobie kątkach, a każdego nowego przybysza traktują już z góry jak przyszłego stałego bywalca.
Swoją drogą niepodobna przewidzieć, który z dzisiejszych gości będzie tutaj stale uczęszczał. Na oko każdy nadaje się na sztamgasta Szkockiej: była ona bowiem zawsze lokalem o najbardziej niejednolitej publiczności spośród wszystkich kawiarń lwowskich. Profesorowie uniwersytetu i zakochane pary, stare plotkarki i samotni czytelnicy gazet, bibliofile i bilardziści, żydowska inteligencja i studenci z pobliskiego Domu Akademickiego, wszystkie stany i sfery, klasy i rasy, wyznania i upodobania żyły tu zgodnie, nie z sobą wprawdzie, ale obok siebie, wypełniając przeciętnie połowę sali. Toteż Szkocka była zawsze szczególnie miła dzięki temu, że nigdy nie było w niej zbyt pełno i nigdy nie było w niej zbyt pusto. Tak jakoś szczęśliwie wymierzona była jej pojemność. Wielką część jej publiczności stanowili rozmaici secesjoniści z sąsiedniej Romy; ci, którzy z tego lub innego powodu – czasem z samego opozycjonizmu, a czasem wskutek przeludnienia – opuszczali swe rodzime stoliki w Romie i emigrowali do Szkockiej, starając się ugruntować sobie tutaj nową, niezależną egzystencję” [20].
Lwowscy matematycy początkowo również przesiadywali w Romie, potem przenieśli się do Szkockiej. Miejsce to tak zrosło się z nimi, że do dzisiaj na określenie Lwowskiej Szkoły Matematycznej używa się czasem nazwy „Szkoła szkocka”.
Najważniejszą postacią w tym gronie był Stefan Banach – genialny matematyk, twórca teorii przestrzeni znanej na całym świecie. Nie przeszkadzał mu gwar kawiarni, najlepiej czuł się we wnętrzu lokalu, w hałasie i rozgardiaszu snuł najważniejsze teorie, on i jego koledzy inspirowali się wzajemnie. Początkowo teorie zapisywano na serwetkach, używano również marmurowych blatów stołów, po których kreślono kredą lub ołówkiem kopiowym (dawały się łatwo wycierać).
Stanisław Ulam wspominał po latach:
Stefan Banach
„W naszych matematycznych rozmowach częstokroć słowo lub gest bez żadnego dodatkowego wyjaśnienia wystarczały do zrozumienia znaczenia. Czasem cała dyskusja składała się z kilku słów rzuconych w ciągu długich okresów rozmyślania. Widz siedzący przy innym stole mógł zauważyć nagłe krótkie wybuchy konwersacji, napisanie kilku wierszy na stole, od czasu do czasu śmiech jednego z siedzących, po czym następowały okresy długiego milczenia, w czasie których tylko piliśmy kawę i patrzyliśmy nieprzytomnie na siebie. Tak wytworzony nawyk wytrwałości i koncentracji, trwającej czasami godzinami, stał się dla nas jednym z najistotniejszych elementów prawdziwej pracy matematycznej. […] Zazwyczaj po sesji matematycznej w kawiarni można było oczekiwać, że na drugi dzień pojawi się Banach z kilkoma luźnymi karteczkami, na których szkicował znalezione w międzyczasie dowody. Czasami zdarzało się, że nie były one w rzeczywistości kompletne, a nawet poprawne w formie przez niego podanej, a Mazur był tym właśnie, któremu udawało się je doprowadzić do naprawdę zadowalającej postaci” [21].
Grupa matematyków najchętniej okupowała stoliki pod oknem, doprawdy był to niecodzienny widok, gdy kilku starannie ubranych naukowców dyskutowało nad serwetką pokrytą tajemniczymi znakami lub, dyskutując zawzięcie, mazało po stole. A brały w tym udział takie sławy, jak: Stefan Banach, Hugon Steinhaus, Stanisław Ulam, Władysław Orlicz, Antoni Łomnicki, Stanisław Mazur, Włodzimierz Stożek.
„W tej dusznej salce – pisał Bogusław Bakuła – otoczonej na szczęście sporej wielkości oknami, rodziły się podstawy nowoczesnej matematyki, w której teoria przestrzeni Banacha odgrywa rolę kluczową. Lecz nie tylko. Stanisław Ulam, współtworząc amerykańską bombę wodorową, opierał się na poglądach tu właśnie formułowanych (zbyt odważnych, by mogły zaakceptować je ówczesne gremia akademickie). Wypijano wielkie ilości czarnej kawy, wódki i rysowano, liczono. Na serwetkach, marmurowych blatach stolików. Kiedy jakiegoś wieczoru nie udało się rozwiązać postawionego problemu, służba wynosiła zapisane kredą blaty stołów do spiżarni i na drugi dzień, przy silniejszej głowie, siadano znów do rozwiązywania. Nierzadko gorliwa sprzątaczka, widząc pomazane kredą stoliki, czyściła je złorzecząc pod nosem bałaganiarskim klientom. Tak przepadła niejedna teoria. Wysuwano nowe. Sam Banach zapisywał większość swoich pomysłów na serwetkach. Potem je gubił, niszczył. Z kilku ocalonych powstały cenne, choć ułamkowe prace uczniów. Za rozwiązanie problemu przyznawano wspólnie dowcipne nagrody. Tomasz Zieliński, właściciel Szkockiej, wpadł na pomysł, by postawione teorie, pytania, zadania zapisywać, aby nie ginęły bezpowrotnie.
Chronił w ten sposób cenne marmurowe blaty, które niszczały pod naporem kredy i wody. Tak zrodziła się sławna w dziejach światowej matematyki Księga Szkocka, zeszyt, w którym notowano zadania i teorie. Między innymi za rozwiązanie »problemu nr 153« postawionego w 1936 roku przez Stanisława Mazura nagrodą miała być żywa gęś” [22].
Otrzymał ją dopiero trzydzieści sześć lat później szwedzki matematyk Per Enflö podczas uroczystości zorganizowanej w Warszawie, w Centrum Stefana Banacha. Nagrodę (to była naprawdę żywa gęś!!!) osobiście wręczył Stanisław Mazur.
Księga Szkocka przetrwała wojnę i została udostępniona matematykom (oryginał znajduje się w posiadaniu mieszkających w Niemczech potomków Banacha). Doliczono się aż 11 tysięcy ważnych prac naukowych, które w tytule zawierają sformułowanie „teoria Banacha”.
„Zatem niewiele tych żywych gęsi, bodaj najcenniejszego matematycznego wyróżnienia za rozwiązanie zadania wpisanego do Księgi Szkockiej, przyznano. O wiele mniej niż nagród Nobla. […] Zbiór zadań otwierał wpis Stefana Banacha z 1936 roku, a zamykał problem sformułowany przez Hugona Steinhausa w maju 1941 roku. […] Księgę opublikowano, to, co możliwe, rozwiązano, ale podstawowa część wiedzy tam zawartej jest strzeżona przez nieliczne umysły zdolne przekroczyć wyśrubowaną skalę trudności. Księga zawiera teorie i podpowiedzi rozwiązań, których poznanie, być może, otwiera inne drzwi. Jest księgą władzy, jaką daje dziś matematyczna wiedza o istocie świata…” [23].
Kawiarnię Szkocką odwiedzali nie tylko matematycy. Lokal upodobali sobie również filozofowie:
„Po drugiej stronie sali naraz wybucha lekka sprzeczka. Potężny mężczyzna z białą brodą odpiera w dyskusji argumenty trzech młodszych adwersarzy. To Kazimierz Twardowski, twórca lwowsko-warszawskiej szkoły filozoficznej. Wielki filozof, nauczyciel, moralny autorytet. Wysoki mężczyzna, szczupły, naprzeciw niego, to Tadeusz Kotarbiński, obok niższy, też z wąsem, Władysław Tatarkiewicz, a ten, który poruszył emocje Mistrza, to nasz bliższy znajomy, autor »Das Literarische Kunstwerk« – Roman Ingarden. Do rozmowy zapewne włączą się młodsi, później wielcy filozofowie, tacy jak Kazimierz Ajdukiewicz, albo zaledwie studenci, a już dopuszczani do stolika, jak Izydora Dąbska, СКАЧАТЬ