Название: Obserwując
Автор: Блейк Пирс
Издательство: Lukeman Literary Management Ltd
Жанр: Зарубежные детективы
isbn: 9781094305196
isbn:
Jedna z dziewczyn, które miały komórki, trzymała swoją w ręce. To ona wykonała telefon. Riley stała tam, zastanawiając się…
Co powinnam teraz zrobić?
Jedną rzecz wiedziała na pewno — nie mogła wpuścić żadnej z dziewczyn do pokoju, w którym było ciało. I tak na piętrze panowała już panika. Byłoby jeszcze gorzej, gdyby więcej ludzi zobaczyło, co było w środku. Była też pewna, że nikt nie powinien się kręcić przy…
Przy czym?
Przy miejscu zbrodni, uświadomiła sobie. Pokój był miejscem zbrodni. Pamiętała — musiała to pamiętać z filmów lub seriali — że policja będzie chciała zobaczyć miejsce zbrodni na tyle nienaruszone, na ile to możliwe. Mogła jedynie czekać i pilnować, by wszyscy trzymali się z daleka.
Jak na razie wszystko szło dobrze. Półkole studentek zaczęło się rozchodzić do mniejszych grupek, kierując się do pokojów albo tworząc zbitki na korytarzu, żeby mieć z kim podzielić się swoim przerażeniem. Dało się usłyszeć dużo płaczu, a czasem nawet niskie zawodzenie. Pojawiało się więcej telefonów — kto takowy posiadał, dzwonił do rodziców lub przyjaciół, żeby opowiedzieć swoją wersję wydarzeń. Riley sądziła, że to nie był najlepszy pomysł, ale i tak nie miała jak ich powstrzymać. Przynajmniej trzymały się z dala od pokoju, którego pilnowała. W końcu zaczęło do niej docierać jej własne przerażenie. Obrazy z wczesnego dzieciństwa zalały umysł Riley…
Riley i Mamusia były w sklepie ze słodyczami — Mamusia lubiła rozpieszczać Riley! Kupowała jej dużo, dużo słodyczy. I obie śmiały się radośnie, aż do momentu, gdy…
Jakiś mężczyzna zbliżył się do nich. Miał dziwną twarz, płaską i bez wyrazu, niczym z jednego z koszmarów Riley. Dopiero po chwili Riley zauważyła, że miał na głowie pończochę — taki sam rodzaj, jaki nosiła Mamusia. I trzymał w rękach pistolet. Zaczął krzyczeć na Mamusię…
— Torebka! Dawaj torebkę!
W jego głosie było słychać to samo przerażenie, które odczuwała Riley. Riley spojrzała na Mamusię, myśląc, że postąpi ona tak, jak kazał ten mężczyzna. Ale Mamusia zbladła i cała się trzęsła. Zdawało się, że nie rozumiała, co się działo.
— Dawaj torebkę — krzyknął znowu mężczyzna.
Mamusia po prostu stała, zaciskając torebkę. Riley chciała powiedzieć Mamusi…
„Mamusiu, posłuchaj tego pana. Daj mu swoją torebkę”.
Ale z jakiegoś powodu słowa nie wydobywały się z jej ust. Mamusia zachwiała się nieco, jak gdyby chciała uciec, ale jej nogi nie mogły się ruszyć. Następnie był błysk oraz głośny, straszny hałas…
… i Mamusia upadła na podłogę, lądując na boku. Z jej klatki piersiowej trysnęła głęboka czerwień; kolor ten przesiąkł jej bluzkę i utworzył kałużę na podłodze…
Riley została wyrwana z powrotem do rzeczywistości przez dźwięk zbliżających się syren. Lokalna policja nadjeżdżała. Odczuła ulgę, że władze były na miejscu i mogły przejąć… cokolwiek pozostało do zrobienia. Zobaczyła, że chłopcy, którzy mieszkali na drugim piętrze, schodzili na dół i wypytywali dziewczyny o to, co się działo. Byli w różnym stopniu ubrani — koszule i dżinsy, piżamy i szlafroki. Harry Rampling, sportowiec, który zaczepił Riley w barze, przebił się aż do drzwi, których teraz pilnowała. Przepchnął się przez dziewczyny, które wciąż tam się kręciły, i wpatrywał się w nią przez chwilę.
— Co ty sobie wyobrażasz? — warknął.
Riley nic nie powiedziała. Próby wyjaśniania nie miały sensu — zwłaszcza że policja mogła się pojawić w każdej chwili. Harry uśmiechnął się lekko i groźnie dał krok w stronę Riley. Jasne było, że wiedział już, że w środku była martwa dziewczyna.
— Zejdź mi z drogi — powiedział. — Chcę zobaczyć.
Riley stanęła jeszcze pewniej niż przedtem.
— Nie możesz tam wejść — rzekła.
— Nie? Niby dlaczego, mała?
Riley rzuciła mu spojrzenie pełne nienawiści, ale w głębi duszy zastanawiała się…
Co do cholery ja sobie wyobrażam?
Czy naprawdę sądziła, że udałoby się jej powstrzymać mięśniaka przed wejściem tam, gdyby tylko chciał? O dziwo wydawało jej się, że pewnie dałaby radę. Przynajmniej postawiłaby mu się, gdyby do tego doszło. Na szczęście usłyszała stukot kroków wkraczających na korytarz, a następnie męski głos, który wołał:
— Rozstąpić się. Przepuśćcie nas.
Tłum studentów rozszedł się na boki.
Ktoś krzyknął:
— Tutaj!
Trzech policjantów w mundurach podeszło do Riley. Rozpoznała każdego z nich. Były to znajome twarze w Lanton. Dwóch mężczyzn — Oficerowie Steele i White — i jedna kobieta, Oficer Frisbie. Było też z nimi paru ochroniarzy z kampusu.
Steele był nieco przy kości, a jego czerwonawa twarz sprawiała, że wyglądał, jak gdyby lubił sobie wypić. White był wysokim mężczyzną, który stale się garbił, i zawsze miał lekko otwarte usta. Riley nie uważała go za zbyt bystrego. Oficer Frisbie była wysoką, postawną kobietą, której, zdaniem Riley, dobrze patrzyło z oczu.
— Otrzymaliśmy wezwanie. Co tu się wyprawia? — Oficer Steele prychnął na Riley.
Riley odsunęła się od drzwi i wskazała na nie.
— To Rhea Thorson — wyjaśniła. — Ona...
Nie mogła przełamać się, by dokończyć zdanie. Wciąż próbowała przyjąć do wiadomości, że Rhea była martwa. Po prostu odsunęła się na bok. Oficer Steele otworzył drzwi i przeszedł obok niej do pokoju. Wtem, dysząc, wykrzyknął…
— Dobry Boże!
Oficerowie Frisbie i White pospieszyli do środka. Steele ponownie pokazał się i krzyknął do gapiów:
— Muszę wiedzieć, co się stało. W tej chwili.
Wybrzmiał pomruk pełen zaniepokojenia i dezorientacji. Wtedy Steele zaczął rzucać pytaniami.
— Co wiecie o tym wszystkim? Czy ta dziewczyna była w swoim pokoju cały wieczór? Kto jeszcze tu był?
Nastąpiło jeszcze większe zamieszanie: niektóre dziewczyny zaczęły mówić, że Rhea nie opuściła pokoju, inne twierdziły, że wyszła do biblioteki, kolejne, że była na randce, a niektóre oczywiście powiedziały, że wyszła do baru. Nikt nie widział nikogo innego. Do momentu aż nie usłyszały krzyku Heather. Riley wzięła głęboki oddech, szykując się, by przekrzyczeć pozostałych СКАЧАТЬ