Obserwując. Блейк Пирс
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Obserwując - Блейк Пирс страница 15

Название: Obserwując

Автор: Блейк Пирс

Издательство: Lukeman Literary Management Ltd

Жанр: Зарубежные детективы

Серия:

isbn: 9781094305196

isbn:

СКАЧАТЬ Jednak w miarę jak czytała, ciągle wracała myślami do pierwszego zdania książki…

      Na długo przed dokonaniem morderstwa, zabójca ma potencjał, by popełnić taką zbrodnię.

      I chociaż mordercy różnili się między sobą, Zimmerman zdawał się twierdzić, że istniał pewien typ osoby, która była stworzona do zabijania Riley zastanawiała się — dlaczego takich osób nie rozpoznawano i zatrzymywano zanim w ogóle rozpoczęli swoje działania?

      Riley nie mogła się doczekać, by czytać dalej i dowiedzieć się, czy Zimmerman miał jakąś odpowiedź na to pytanie. Jednak spojrzała na zegarek i zdała sobie sprawę, że upłynęło bardzo dużo czasu od kiedy wciągnęła się w lekturę. Musiała iść w tej chwili; w innym wypadku spóźniłaby się na swoje kolejne zajęcia. Opuściła bibliotekę i ruszyła przez kampus, ściskając w dłoni książkę Doktora Zimmermana. W połowie drogi na zajęcia nie mogła oprzeć się pokusie, by otworzyć książkę — tak też zrobiła, i jednocześnie idąc, czytała naprędce fragmenty tekstu.

      Nagle usłyszała męski głos…

      — Hej, uważaj tam!

      Riley zatrzymała się i podniosła wzrok znad książki. Na chodniku przed nią stał Ryan Paige, uśmiechając się do niej. Wydawał się mocno rozbawiony roztargnieniem Riley. Powiedział:

      — Wow, to musi być naprawdę niezła książka. O mało co na mnie nie wpadłaś! Mogę zerknąć?

      Mimo zawstydzenia, Riley wręczyła mu książkę.

      — Jestem pod wrażeniem — rzekł Ryan, kartkując kilka stron. — Dexter Zimmerman to prawdziwy geniusz. Prawo karne nie jest moją specjalizacją, ale miałem z nim parę zajęć na studiach pierwszego stopnia, i naprawdę mnie zwalił mnie z nóg. Czytałem kilka z jego książek, ale nie tę konkretną. Czy jest tak dobra, jak mi się wydaje?

      Riley pokiwała głową. Uśmiech Ryana zbladł. Powiedział:

      — To co przytrafiło się tamtej dziewczynie w czwartek wieczorem, to naprawdę straszne. Znałaś ją może?

      Riley ponownie skinęła głową i odpowiedziała:

      — Mieszkałyśmy z Rheą w tym samym akademiku — Gettier Hall.

      Ryan był w szoku.

      — O matko, tak mi przykro. Musi ci być strasznie ciężko.

      Przez chwilę Riley wróciła wspomnieniami do krzyku, który obudził ją tamtej makabrycznej nocy, do widoku Heather, klęczącej i wymiotującej na korytarzu, do krwi na podłodze pokoju, do szeroko otwartych oczu Rhei i jej poderżniętego gardła… Przeszły ją ciarki i pomyślała…

      Nawet nie ma pojęcia, jak bardzo.

      Ryan pokręcił głową i powiedział:

      — Na całym kampusie panuje napięcie od czasu tej tragedii. Zeszłej nocy policja pojawiła się u mnie w mieszkaniu. Obudzili mnie, zadawali różne pytania. Możesz to sobie wyobrazić?

      Riley zrobiło się trochę głupio. Pewnie, że mogła to sobie wyobrazić. W końcu to ona podała jego nazwisko policji. Powinna się przyznać? Przeprosić go? Podczas gdy próbowała podjąć decyzję, Ryan wzruszył ramionami i rzekł:

      — Cóż, obstawiam, że musieli przesłuchać wielu chłopaków. Słyszałem, że była tamtej nocy w Norze Centaura, a przecież ja też tam byłem. Po prostu wykonują swoją pracę, to zrozumiałe. Mam tylko nadzieję, że złapią potwora, który to zrobił. Tak czy siak, to, co przydarzyło się mi to nic w porównaniu z tym, przez co musisz przechodzić ty. Tak jak mówiłem, naprawdę mi przykro.

      — Dzięki — odparła Riley, zerkając na zegarek.

      Nie chciała być niemiła. Prawdę powiedziawszy, już wcześniej miała nadzieję, że wpadnie ponownie na tego przystojniaka. Ale w tej chwili spóźniała się na zajęcia — zresztą, nie była w nastroju, by czerpać przyjemność z czyjegokolwiek towarzystwa, nawet Ryana. Ryan oddał jej książkę, tak jak gdyby to wyczuł. Następnie wyrwał mały skrawek papieru z zeszytu i zapisał coś na nim. Nieco nieśmiało powiedział:

      — Słuchaj, mam nadzieję, że to nie jest z mojej strony jakoś bardzo nie na miejscu, ale… pomyślałem, że dam ci mój numer. Na wypadek, gdybyś miała ochotę z kimś pogadać. Albo i nie. Decyzja należy do ciebie.

      Wręczył jej karteczkę i dodał:

      — Zapisałem też moje nazwisko, gdybyś przypadkiem zapomniała.

      — Ryan Paige. Nie zapomniałam.

      Sama też podała mu swój numer. Martwiła się, że mogła wyjść na obcesową, dyktując mu go zamiast zapisać go na papierze. Prawdę mówiąc, cieszyła się, że może znowu się spotkają. Po prostu ciężko było jej w tej chwili okazywać sympatię nowo poznanej osobie.

      — Dzięki — powiedziała, chowając skrawek do kieszeni. — Do zobaczenia!

      Minęła Ryana i ruszyła na zajęcia. Usłyszała, jak odkrzyknął za jej plecami:

      — Mam taką nadzieję!

      *

      Przez cały dzień Riley czytała fragmenty książki Zimmermana, kiedy tylko mogła. Nie mogła się oprzeć myśli — czy to możliwe, że morderca Rhei był niczym Ted Bundy, czarującym mężczyzną, któremu udało się zdobyć zaufanie swojej ofiary? Przypomniało jej się, co Dr Zimmerman powiedział tego ranka na zajęciach…

      „Morderca znał Rheę i chciał jej śmierci”.

      W przeciwieństwie do Bundy’ego, zabójca Rhei już zakończył swoją misję. Nie szukał kolejnych ofiar. Przynajmniej zdaniem Doktora Zimmermana.

      Wydawał się tego tak pewny, pomyślała Riley. Zastanawiała się, skąd brała się ta jego pewność. Później tego wieczora Riley i Trudy w ciszy uczyły się wspólnie w swoim pokoju. Riley powoli poczuła się niespokojna i niecierpliwa. Nie była pewna dlaczego. W końcu wstała od biurka, włożyła na siebie kurtkę i skierowała się w stronę drzwi. Trudy podniosła wzrok znad pracy domowej i spytała:

      — Dokąd idziesz?

      — Nie wiem — odpowiedziała Riley. — Po prostu chcę wyjść na chwilę.

      — Sama?

      — Tak.

      Trudy pokręciła głową i spojrzała z niepokojem na Riley.

      — Jesteś pewna, że to dobry pomysł? Może powinnam pójść z tobą. A może powinnaś zadzwonić po kampusowe usługi przewozowe.

      Riley poczuła niespodziewany wybuch niecierpliwości.

      — Trudy, przecież to śmieszne — rzekła. — Po prostu chcę się trochę przejść. Nie możemy tak żyć — zawsze w strachu, że coś okropnego może nas spotkać. Życie СКАЧАТЬ