Obserwując. Блейк Пирс
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Obserwując - Блейк Пирс страница 12

Название: Obserwując

Автор: Блейк Пирс

Издательство: Lukeman Literary Management Ltd

Жанр: Зарубежные детективы

Серия:

isbn: 9781094305196

isbn:

СКАЧАТЬ że drzwi były zamknięte i odgrodzone taśmą policyjną. Riley stała tam, czując ogromną ciekawość. Jak było tam teraz w środku? Czy pokój wysprzątano od kiedy ostatni raz tam była? Czy krew Rhei wciąż tam była? Riley naszła straszna pokusa — zignorować taśmę, otworzyć drzwi i po prostu wejść do środka. Wiedziała, że nie powinna jej ulec. Ponadto drzwi tak czy inaczej były pewnie zamknięte na klucz. Ale mimo wszystko…

      Dlaczego tak się czuję?

      Stała tam, próbując zrozumieć to zagadkowe pragnienie. Zaczęła sobie uświadamiać — miało ono coś wspólnego z samym mordercą. Nie mogła oprzeć się myśli…

      Jeśli otworzę te drzwi, będę w stanie zajrzeć do jego umysłu.

      Oczywiście, nie miało to sensu. Był to zresztą przeraźliwy pomysł — zajrzeć w głąb diabolicznego umysłu.

      Dlaczego? pytała wciąż samą siebie. Dlaczego chciała zrozumieć mordercę? Skąd w ogóle wzięła się ta nienaturalna ciekawość? Pierwszy raz od momentu tragedii, Riley nagle poczuła prawdziwy strach… nie o samą siebie, ale przed samą sobą.

      ROZDZIAŁ VI

      W poniedziałkowy poranek, Riley poczuła się mocno nieswojo, kiedy usiadła na swoim miejscu na zajęciach z zaawansowanej psychologii. W końcu były to pierwsze zajęcia, w których brała udział od morderstwa Rhei, od którego minęły cztery dni. Były to również te same zajęcia, na które próbowała się uczyć, zanim wyszła z przyjaciółkami do Nory Centaura. Było tam tego ranka dość pusto — wielu studentów z Lanton nie czuło się jeszcze na siłach, by wrócić do nauki. Trudy też tam była, ale Riley wiedziała, że jej współlokatorka również czuła się dziwnie z tym pośpiechem, by wrócić do „normalnego życia”. Pozostali studenci byli wyjątkowo cicho, gdy zajmowali swoje siedzenia.

      Na widok Profesora Branta Haymana wchodzącego do sali, Riley poczuła się nieco lepiej. Był młody i dość przystojny, ubrany w sztruks w akademickim stylu. Riley przypomniała sobie, jak Trudy powiedziała Rhei…

      „Riley lubi imponować Profesorowi Haymanowi. Podoba jej się”.

      Zrobiło jej się głupio na samo wspomnienie. Nie chciała myśleć, że jej się podobał. Po prostu miała z nim też zajęcia na pierwszym roku. Nie był wtedy jeszcze profesorem, a jedynie doktorantem. Już wtedy uważała go za wspaniałego nauczyciela — oczytany, entuzjastyczny, całkiem zabawny.

      Gdy Dr Hayman odłożył swój neseser na biurko, i spojrzał na studentów z niezwykle poważnym wyrazem twarzy, Riley zdała sobie sprawę, że nie będzie owijał w bawełnę. Powiedział:

      — Słuchajcie, wszyscy wiemy, o co chodzi, choć nikt o tym nie mówi. Musimy oczyścić atmosferę. Trzeba o tym porozmawiać wprost.

      Riley wstrzymała oddech. Nie była pewna, czy spodoba jej się to, co miało się za chwilę wydarzyć.

      — Czy ktoś z obecnych tutaj osób znał Rheę Thorson? Nie mówię o dalekich znajomych albo znajomych z widzenia. Mam na myśli, czy ktoś znał ją bardzo dobrze, przyjaźnił się z nią? — powiedział.

      Riley ostrożnie podniosła rękę, Trudy też. Nikt więcej się nie zgłosił. Hayman spytał wtedy:

      — Z jakimi uczuciami zmagacie się od czasu jej zabójstwa?

      Riley poczuła lekki niesmak. Koniec końców, to samo pytanie zadawali reporterzy Cassie i Ginie w piątek. Riley udało się uniknąć dziennikarzy, a i tak musiała odpowiedzieć na nie teraz? Przypomniała sobie, że były to zajęcia z psychologii. Byli tam właśnie po to, by radzić sobie z takimi pytaniami. Mimo to, Riley zastanawiała się…

      Od czego w ogóle zacząć?

      Ulżyło jej, kiedy Trudy się odezwała.

      — Poczucie winy. Mogłam była temu wszystkiemu zapobiec. Byłam z nią w Norze Centaura, kiedy to się stało. Nawet nie zauważyłam, kiedy wyszła. Gdybym tylko odprowadziła ją do domu…

      Głos Trudy zanikł. Riley zebrała się, by też się wypowiedzieć.

      — Czuję się tak samo — powiedziała. — W Norze Centaura oddzieliłam się od dziewczyn, i nawet nie zwróciłam uwagi na Rheę. Może gdybym…

      Riley zamilkła, po czym dodała:

      — Tak więc też czuję się winna. I coś jeszcze. Wydaje mi się, że postąpiłam samolubnie, bo chciałam być sama.

      Dr Hayman pokiwał głową. Uśmiechnął się ze zrozumieniem i współczuciem, po czym stwierdził:

      — Czyli żadna z Was nie odprowadziła Rhei do domu.

      Po krótkiej przerwie dodał:

      — Grzech zaniedbania.

      Sformułowanie to zaskoczyło nieco Riley. Wydawało się średnio adekwatne wobec tego, co zrobiły Riley i Trudy. Było zbyt delikatne, w ogóle nie oddawało powagi sprawy, a już na pewno nie sugerowałoby czegoś dotyczącego kwestii życia i śmierci. Ale oczywiście była to prawda — do pewnego stopnia.

      Hayman rozejrzał się po reszcie sali.

      — A czy komuś z was zdarzyło się może zrobić, lub nie, coś takiego w podobnej sytuacji? Może pozwoliliście kiedyś koleżance iść gdzieś samej w nocy, mimo że powinniście ją byli odprowadzić do domu? A może zignorowaliście coś, co powinniście byli zrobić dla czyjegoś bezpieczeństwa? Może nie zabraliście komuś kluczyków od samochodu, mimo że wypili za dużo? Może przeoczyliście sytuację, która mogła doprowadzić do wypadku, a nawet śmierci?

      Zdezorientowany szept przeszedł między studentami. Riley zdała sobie sprawę — to było naprawdę trudne pytanie. Koniec końców, gdyby Rhea nie została zamordowana, ani Rhea, ani Trudy nie pomyślałyby nawet o swoim „grzechu zaniedbania”. Zapomniałyby o nim. Nie było niespodzianką, że przynajmniej część studentów miała problem z przypomnieniem sobie, jak to było w ich wypadku. I prawdę mówiąc, Riley też nie była pewna co do samej siebie. Może było więcej sytuacji, w których nie zadbała wystarczająco o czyjeś bezpieczeństwo? Może byłaby odpowiedzialna za śmierć innych osób, gdyby nie łut szczęścia?

      Po kilku chwilach, kilka rąk zawisło w górze. Wtedy Hayman powiedział:

      — A co z resztą? Kto z was nie jest w stanie sobie przypomnieć na sto procent?

      Prawie wszyscy na sali podnieśli ręce. Hayman pokiwał głową i rzekł:

      — W porządku. Większości z was zdarzyło się popełnić podobny błąd w taki czy inny sposób. Tak więc ile osób tutaj obecnych czuje się winnych z powodu waszego postępowania lub faktu, że powinniście coś byli zrobić, a nie zrobiliście tego?

      Rozbrzmiały zdezorientowane szepty, a nawet kilka westchnień.

      — Co? Nikt z was? Dlaczego nie? — spytał Hayman.

      Jedna z dziewczyn podniosła rękę i wyjąkała:

СКАЧАТЬ