Obserwując. Блейк Пирс
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Obserwując - Блейк Пирс страница 10

Название: Obserwując

Автор: Блейк Пирс

Издательство: Lukeman Literary Management Ltd

Жанр: Зарубежные детективы

Серия:

isbn: 9781094305196

isbn:

СКАЧАТЬ wdzięczności. Kobieta kiwnęła lekko głową i Riley wyszła z kuchni.

      Gdy Riley udała się do pokoju wspólnego, ponownie zaczęła się zastanawiać, co pozostałe dziewczyny mogły były powiedzieć Hintzowi — na przykład, czy Rhea opuściła bar sama, czy nie. Czy wiedziały o czymś jeszcze, co przydarzyło się Rhei, a czego nie wiedziała Riley? Koniec końców były z nią aż do jej wyjścia z baru.

      Kiedy Riley szła przez korytarz, zobaczyła ochroniarzy z kampusu stojących na zewnątrz pokoju Rhei, który teraz był odgrodzony taśmą służącą do znakowania miejsc zbrodni. Riley przeszedł dreszcz na myśl o tym, że ciało wciąż tam było i czekało na przyjazd lekarza medycyny sądowej. Ciężko było jej sobie wyobrazić, że ktokolwiek mógłby jeszcze kiedyś zamieszkać w tym pokoju — ale było oczywiste, że nie będzie stał pusty wiecznie.

      Riley otworzyła drzwi do swojego pokoju, w którym było ciemno; jedynym światłem było to wpadające z korytarza. Zobaczyła, jak Trudy obróciła się w łóżku, kierując twarz ku ścianie.

      Jeszcze nie śpi, pomyślała Riley. Może teraz mogłyby porozmawiać, dzięki czemu Riley uzyskałaby odpowiedzi na swoje pytania. Riley zamknęła drzwi, usiadła na swoim łóżku i rzekła:

      — Trudy, tak sobie myślałam, że może mogłybyśmy porozmawiać o naszych przesłuchaniach.

      Wciąż z twarzą zwróconą ku ścianie, Trudy odpowiedziała:

      — Nie wolno nam o tym rozmawiać.

      Riley uderzył ostry, suchy ton w głosie Trudy.

      — Trudy, nie wydaje mi się, żeby to była prawda. Hintz nic takiego mi nie powiedział.

      — Idź już lepiej spać — powiedziała Trudy.

      Jej słowa zabolały Riley. I nagle, po raz pierwszy, Riley poczuła, jak łzy napłynęły jej do oczu, i jak gula utknęła jej w gardle. Już samo morderstwo Rhei było wystarczające okropne. A teraz jeszcze jej najlepsza przyjaciółka była na nią zła. Riley weszła pod kołdrę. Łzy spływały jej po twarzy, gdy coś do niej dotarło… Jej życie już nigdy nie będzie takie samo. Nie była w stanie sobie jeszcze wyobrazić, do jakiego stopnia.

      ROZDZIAŁ V

      Następnego ranka Riley siedziała w audytorium na uczelni wraz z innymi ponuro wyglądającymi studentami. Mimo że ogólny nastrój na kampusie był posępny, zastanawiała się, czy ktoś jeszcze był tak samo przybity jak ona. Wydawało jej się, że niektórzy byli bardziej poirytowani niż smutni. Kilka osób sprawiało wrażenie podenerwowanych, jak gdyby bali się każdego ruchu wokół nich.

      Jakim cudem w ogóle mamy się z czegoś takiego otrząsnąć? myślała.

      Ale oczywiście nie każdy z nich trzymał się blisko z Rheą. Nie każdy nawet ją znał. Z pewnością byli przerażeni faktem morderstwa na terenie kampusu, ale nie dla każdego to było coś osobistego. Dla Riley to było niezwykle osobiste. Nie mogła otrząsnąć się z przerażenia, które uderzyło ją na widok Rhei… Nie była nawet w stanie dopuścić tych słów do świadomości. Nie umiała myśleć o swojej przyjaciółce jako o zwłokach, mimo tego, co zobaczyła poprzedniej nocy.

      Zebranie zwołane dla całego kampusu wydawało się dzisiaj zupełnie oderwane od rzeczywistości, od tego, co się wydarzyło. Ciągnęło się też w nieskończoność, przez co Riley czuła się jeszcze gorzej. Komisarz Hintz skończył właśnie swój suchy wykład o bezpieczeństwie na kampusie i obiecał, że morderca wkrótce będzie schwytany. Teraz Dziekan Trusler rozwijał się na temat tego, jak przywrócić rzeczy do normalnego stanu na Uniwersytecie Lanton.

      Powodzenia, pomyślała Riley.

      Trusler powiedział, że na ten dzień zajęcia były odwołane, ale miały zostać wznowione w poniedziałek. Mówił, że rozumie, jeśli niektórzy studenci nie czują się jeszcze na siłach, by ponownie uczestniczyć w zajęciach lub jeśli ktoś chciałby wrócić do domu na kilka dni, by być z rodziną. Zapewniał, że psycholodzy uczelniani byli przygotowani, by pomóc każdemu poradzić sobie z tą okropną traumą, itp., itd.

      Riley wyłączyła się i zdławiła ziewnięcie, podczas gdy dziekan ciągnął bez końca, nie mówiąc jej zdaniem nic istotnego. Prawie nic nie spała zeszłej nocy. Ledwo co odpłynęła, a ekipa lekarza medycyny sądowej głośno przybyła na miejsce. Później Riley stała w korytarzu, patrząc z cichym przerażeniem, jak wynosili na łóżku szpitalnym przykryte zwłoki.

      Przecież to nie może być ktoś, kto nie tak dawno jeszcze śmiał się i tańczył. To nie może być Rhea, pomyślała.

      Potem Riley już w ogóle nie dała rady zasnąć. Zazdrościła Trudy, która wydawała się spać twardo przez całą noc — bardzo możliwe, że było to za sprawą wypitego wcześniej alkoholu, obstawiała Riley. Wcześniej tego ranka rezydent doradca ogłosił spotkanie przez interkom. Trudy wciąż była w łóżku, gdy Riley wychodziła. Kiedy Riley dotarła na zebranie, nigdzie w audytorium nie dostrzegła Trudy. Rozglądała się jeszcze teraz, lecz nigdzie jej nie widziała. Może wciąż była w łóżku.

      Nie traci za dużo, Riley pomyślała.

      Nie widziała też nigdzie współlokatorki Rhei, Heather. Za to Gina i Cassie siedziały kilka rzędów przed nią. Zignorowały ją, przechodząc obok niej w drodze na zebranie — najwidoczniej wciąż obrażone za to, że podała ich nazwiska policji. Zeszłej nocy Riley jeszcze rozumiała, że mogły się tak czuć, ale teraz wydawało jej się to dziecinne. Bardzo ją też to bolało. Zastanawiała się, czy ich przyjaźń jeszcze kiedyś się odbuduje. Póki co, ta „normalność”, o której mówił dziekan wydawała się utracona na zawsze.

      Wreszcie zebranie dobiegło końca. Gdy studenci zaczęli opuszczać budynek, na zewnątrz czekali reporterzy. Od razu wyłapali Ginę i Cassie, zadając im najróżniejsze pytania. Riley domyśliła się, że musieli skądś się dowiedzieć, z kim Rhea wyszła tego wieczoru. Jeśli faktycznie tak było, to wiedzieli też o Riley. Jednak na razie jej nie namierzyli. Może wyszło jej na dobre, że Gina i Cassie zignorowały ją tego ranka. W innym wypadku byłaby tam teraz z nimi, również pod ostrzałem pytań. Riley przyspieszyła kroku, by uniknąć dziennikarzy, wtapiając się w tłum studentów. Jak tak szła, słyszała, jak reporterzy zasypują Ginę i Cassie wciąż tym samym pytaniem…

      „Jak się czujecie?”

      Riley poczuła lekki gniew.

      Co to w ogóle za pytanie? zastanawiała się. Niby co miały im odpowiedzieć? Riley nie miała pojęcia, co sama by im powiedziała, może poza tym, by zostawili ją w spokoju.

      Wciąż zalewały ją okropne, mieszane uczucia — odrętwiający szok, utrzymujące się niedowierzanie, nękający ból, i wiele innych. Najgorszym z nich wszystkich było uczucie przepełnionej winą ulgi, że to nie ją spotkał los Rhei. Jak ona lub którakolwiek z jej przyjaciółek mogłaby to wszystko opisać słowami? I po co w ogóle je o to pytano?

      Riley doszła do stołówki uniwersyteckiej. Nie zjadła jeszcze śniadania, i dopiero teraz zdała sobie sprawę, że jest głodna. Nałożyła sobie porcję boczku i jajek, a do picia wzięła sok pomarańczowy i kawę. Rozejrzała się za miejscem do siedzenia. Jej wzrok szybko wylądował СКАЧАТЬ