Nocna droga. Kristin Hannah
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Nocna droga - Kristin Hannah страница 23

Название: Nocna droga

Автор: Kristin Hannah

Издательство: PDW

Жанр: Контркультура

Серия: Kolekcja 20-lecia

isbn: 9788381395717

isbn:

СКАЧАТЬ prawdy, lecz tego nie zrobiła, nie otworzyła serca przed przyjaciółką. Dlaczego?

      Miłość. Nie potrafiła odmówić Zachowi niczego, a on nie zdobył się jeszcze na to, żeby powiedzieć o nich siostrze. Nie miała nawet pewności dlaczego; wiedziała tylko, że chłopak boi się o tym powiedzieć Mii, a skoro on się bał, Lexi tym bardziej.

      Co wieczór zabierał ją z pracy i jechali razem na „swoją” plażę. Kładli się na niebieskim wełnianym kocu w kratę i rozmawiali. Opowiadała o latach dzieciństwa, o życiu z matką, o tym, jak czuła się zapomniana i porzucona. Słuchał, trzymając ją za rękę, i mówił, że jest najsilniejszą osobą, jaką zna. Opowiadał jej o wymarzonych studiach medycznych i że spodziewano się po nim sukcesów, czym był czasem podłamany.

      Gwiazdy świecące nad nimi stały się ich prywatnym wszechświatem. Zach wskazywał konstelacje i snuł gwiezdne opowieści: o bóstwach i potworach, miłości i tragedii. Jego głos w chłodnym mroku stał się przystanią, której nigdy przedtem nie znała; w jego ramionach odkryła spokój. Zobaczyła go od takiej strony, jakiej w ogóle się nie domyślała. Miał w sobie tak głębokie pokłady uczuć, że chwilami ich się bał, no i martwił się, że rozczaruje rodziców. Te zaskakujące chwile słabości i zwątpienia podsycały jedynie jej miłość.

      Dzisiaj też leżeli razem, patrząc w ogrom wszechświata. Objął ją ramionami i przeturlał się, nakrywając sobą. Pocałowała go mocno, głęboko, wkładając w to całe serce, jakby chciała trwale złączyć ich dusze siłą swojego oddania i miłości. Gdy wsunął dłoń pod jej bluzkę, dotykając pleców, nie protestowała. Tak miły był ten dotyk.

      Rozpiął stanik. Poczuła, jak miękkie miseczki zsuwają się z piersi, zaraz potem zaczął ją tam pieścić.

      Odsunęła się na bok, uwalniając się spod ciężaru jego ciała. Leżała, ciężko dysząc, spragniona jego pieszczot.

      – Lex? Zrobiłem coś nie tak?

      Przekręciła się, żeby spojrzeć mu w twarz. W księżycowej poświacie był tak przystojny, że pożądanie zapierało jej dech. Ponieważ widziała, jak własna matka zbyt często oddaje swoje ciało, nie chciała być równie lekkomyślna. Podniosła się, usiadła na piętach, zwiesiła głowę. Czy miłość właśnie to robiła z człowiekiem? Wykręcała, opróżniała, pozostawiając jedynie pragnienie? Jak ona to przeżyje?

      – Co ty ze mną robisz, Zachu?

      – O co ci chodzi?

      Lexi wzięła się w garść. Przykład matki nauczył ją, że nic dobrego nie dzieje się w ciemnościach.

      – Nie będę twoją tajemnicą, Zach. Jeżeli się mnie wstydzisz...

      – Wstydzę? Tak uważasz?

      – Nie chcesz powiedzieć o nas Mii... ani rodzinie.

      Potrząsnął głową.

      – Ach, Lex... Kocham cię. Nie wiesz o tym?

      – Naprawdę?

      Westchnął. Coś jej w tym odgłosie przypomniało, jak ją skrzywdzono, jak była pewna, że nikt nie może jej pokochać.

      – Nie wiesz, jak to jest mieć siostrę bliźniaczkę. Kocham Mię, ale chcę, żebyś ty była moja. A mama wskakuje w moje życie jak do basenu. Oj, będzie miała o tym własne zdanie.

      – Ja też cię kocham, Zachu. Tak bardzo, że nie jestem w stanie w to uwierzyć. Ale nie mogę być tylko twoja. Mia to moja przyjaciółka. Musimy jej powiedzieć. A twoi rodzice też są dla mnie ważni. Chcę, żeby mnie lubili.

      – Wiem. Ale nie chcę zranić Mii. Jeżeli pomyśli, że cię ukradłem...

      – Mogę należeć do was obojga – odparła z powagą Lexi. – Już tak jest.

      Pocałował ją jeszcze raz, podał rękę i pociągnął, żeby wstała. W milczeniu, które raptem wydało się złowieszcze, podnieśli koc i stanęli pod gwiazdami twarzą do siebie. Ciężar decyzji był nieznośny, Lexi miała wręcz ochotę wycofać się, powiedzieć: zachowajmy nasz sekret trochę dłużej. A jeżeli go teraz straci? Nie chciała się oszukiwać. Taka ewentualność istniała. Gdyby Zach musiał wybierać pomiędzy nią a rodziną, nie miała szans. Zawsze wybierze Mię, która była na równi jego częścią jak zielony kolor jego tęczówek. Dwoje bliźniąt łączyła bardzo głęboka więź. W zeszłym roku Zach odniósł kontuzję na boisku i Mia od razu o tym wiedziała; poczuła ból brata.

      – Jutro – zapowiedział.

      – A jeżeli...

      – Nie kończ. Zrozumie. Musi.

      Nazajutrz Lexi siedziała w szkole, lekcja za lekcją, niby słuchając monotonnych wykładów nauczycieli o tym lub owym, a tak naprawdę myśląc o wyjawieniu Mii prawdy. Wciąż od nowa wyobrażała sobie tę rozmowę, układając każde pełne skruchy słowo tak, by było gładkie jak agat. Mimo to nawet po ostatnim dzwonku miała chęć po prostu uciec.

      A jeżeli Mia jej nie wybaczy? Mogłaby stracić wszystko, co się dla niej liczyło.

      Jak bardzo żałowała, że od razu na samym początku nie postąpiła jak należy, nie wyznała prawdy. Kto jak kto, ale właśnie ona powinna tego dopilnować. Tak długo karmiono ją kłamstwami; dobrze znała gorzki posmak, jaki pozostawiają.

      Po lekcji wyszła na zatłoczony korytarz. Po obu stronach brzękały otwierane i zamykane szafki; uczniowie śmiali się, rozmawiali, popychali. Mia czekała na nią przed klasą, gdzie miała ostatnią lekcję, i razem ruszyły w stronę masztu z flagą.

      Zach podszedł do Lexi i objął ją ramieniem niby od niechcenia, lecz pod jego dotknięciem całe jej ciało ożyło. Wychwytywała najmniejsze poruszenie, każdy jego oddech, opadnięcie kosmyka na oczy, muskający jej ramię palec.

      Odsunęła się. Zamiast lekko, swobodnie, zrobiła to tak raptownie, że wpadła na Mię.

      – Hej, uczysz się chodzić? – spytała przyjaciółka ze śmiechem.

      Lexi spojrzała na nią.

      – Muszę z tobą pogadać. – Nie ośmieliła się spojrzeć na Zacha, lecz jego wzrok parzył ją jak gorący dotyk. – Na osobności.

      – Ja też – odezwał się Zach.

      Mia wzruszyła ramionami. Nawet cień niepokoju nie przemknął przez jej twarz. Bo niby dlaczego? Ufała tym dwojgu bardziej niż komukolwiek na świecie. Ruszyła przodem w stronę trawnika przy budynku administracyjnym, gdzie rosło drzewo, pod którym spotkały się z Lexi pierwszego dnia szkoły.

      – Okej – zachęciła. – Co jest grane?

      Lexi odjęło mowę. Poczuła się jak kłamczucha, która zaraz zostanie zdemaskowana. Straci przyjaciółkę. I może chłopca, którego pokochała.

      Zach wziął СКАЧАТЬ