Perwersyjny bogacz. Kuszący duet. Tom 1. Laurelin Paige
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Perwersyjny bogacz. Kuszący duet. Tom 1 - Laurelin Paige страница 6

Название: Perwersyjny bogacz. Kuszący duet. Tom 1

Автор: Laurelin Paige

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Эротика, Секс

Серия:

isbn: 978-83-66520-10-3

isbn:

СКАЧАТЬ

      I wtedy to Weston wydał mi się rozczarowany.

      – A co, jeśli to by było coś więcej? – zapytał zdezorientowanym, lecz pełnym nadziei tonem. Nie wiedział, czy jestem kobietą, której pragnął. Był mężczyzną, który chciał spróbować.

      A ja nie chciałam być dla kogoś próbą. Chciałam mężczyzny, który wiedział na pewno.

      – Ale co, jeśli to jest dokładnie to, na co wygląda? – Wyciągnęłam rękę i pogłaskałam go po policzku. – Dobrze się bawiłam. Czy możemy rozstać się w takiej atmosferze? I tego nie niszczyć?

      Złapał mnie za rękę, przysunął moją dłoń do ust i pocałował ją.

      – A to już nie zostało zniszczone?

      – Nie. To był wyjątkowy weekend. Potrzebowałam tego. Dziękuję.

      Pocałował mnie na pożegnanie, a ja wyszłam, nie przejmując się tym, „co by było gdyby” i zostawiając tam swoje fiołkowe majtki, których nie znalazłam.

      A nowe myśli na temat Donovana zostały zakopane pod tymi starymi. Tymi, które towarzyszyły mi od studiów. Tymi, które ożywały – a przynajmniej tak sobie wmawiałam – tylko wtedy, gdy znajdowałam się sama w ciemności ze swoimi koszmarami. Myliłam się, sądząc, że Weston może je przegonić. On je tylko wywlekał na światło dzienne.

      Trzy

      I jeszcze jedno…

      Zamieszałam kawę i skinęłam głową, a Ashley dalej paplała o polityce wewnętrznej firmy. Zgadzałam się z nią w pełni, ale nie musiałam wyrażać swojego oburzenia.

      Uniosłam rękę i wierzchem dłoni zdusiłam ziewnięcie. Dzisiaj znowu śnił mi się koszmar, po którym obudziłam się zlana potem i przekonana, że okropny człowiek unieruchomił mnie i zmusił do czegoś, czego nie chciałam. Jak zwykle udało mi się zasnąć dopiero wtedy, kiedy wyobraziłam sobie, że tym zmuszającym mnie mężczyzną jest Donovan Kincaid, a nie Theodore Sheridan.

      Te sny dręczyły mnie od lat, od czasu, gdy na studiach Theo prawie mnie zgwałcił. Teraz nie pojawiały się tak często, jak na początku, ale śniły mi się dość regularnie. To już stało się dla mnie tak normalne, że za dnia przestałam o tym myśleć i martwić się, że te pokręcone rzeczy z udziałem Donovana, o których fantazjowałam, miały coś wspólnego z prawdziwą mną. Z tą „rozbudzoną” mną. Z tą, którą nie miała brudnych myśli i nie pragnęła perwersyjnych mężczyzn.

      Ale wszystko zmieniło się od weekendu spędzonego z Westonem. Z jakiegoś powodu coś we mnie sprowokował. Miałam wrażenie, że przeszłość, którą do tej pory tak dobrze ukrywałam, wypłynęła na powierzchnię i teraz nie mogłam zepchnąć jej tam, gdzie jej miejsce. Koszmary stały się częstsze, a wczoraj, siedząc w biurze, przypominałam sobie te wszystkie grzeszne rzeczy z udziałem Donovana, o których myślałam noc wcześniej, i musiałam zaciskać uda, bo mrowienie między nimi stało się tak silne.

      Co on teraz robił? Czy kiedykolwiek o mnie myślał? Czy kiedykolwiek żałował tego, jak sprawy się potoczyły? Czy kiedykolwiek żałował, że mnie uratował?

      Ashley przestała krążyć po biurze i padła na krzesło znajdujące się przed moim biurkiem, by skupić na sobie uwagę.

      – Nie przesadzam, Bri, Monahan oszalał. Wini każdego poza działem sprzedaży za wszystko, co poszło nie tak w trakcie każdej kampanii reklamowej z tego roku. To jakiś koszmar.

      Interesujący dobór słów. Wiedziałam co nieco o koszmarach.

      Ale ja też byłam wkurzona na naszego szefa.

      – Wiem, co masz na myśli. Monahan kazał mi poprawić arkusz strategii dla Dove. Znowu. To już będzie trzeci raz. Arkusz wyglądał dobrze za pierwszym razem. Wszystko jest z nim w porządku.

      Monahan, nasz obecny prezes, zmienił nasze przyjazne biuro w strefę wojny. Zanim awansował, chętnie faworyzował zespoły, z którymi pracował. Ostatnio nie mogłam znaleźć motywacji, by dać z siebie wszystko, a parę razy nawet rozważałam zmianę pracy.

      – Wiesz, dlaczego on to robi? Oczywiście poza faktem, że po prostu jest dupkiem. – Ashley była zmotywowana, by nakłonić mnie do narzekania razem z nią. – To dlatego że nie dostanie premii, jeśli w tym kwartale nie zaoszczędzi dziesięciu procent. A to chyba nie jest możliwe.

      – Zgadzam się. Kocham tę pracę, ale jeśli on się, kurwa, nie uspokoi… – urwałam.

      Ja nie byłam gotowa wykazać się odwagą, ale Ashley tak.

      – Czas przygotować nasze CV.

      Mój telefon zamigał. Dzwonił mój asystent. Nacisnęłam przycisk interkomu.

      – Dzwoni do ciebie pan Weston King. Druga linia. Chcesz odebrać?

      Ścisnęło mnie w żołądku na wspomnienie imienia Westona. Nie miałam z nim kontaktu od czasu wspólnie spędzonego weekendu w maju. A teraz zbył sierpień.

      – Teraz do ciebie dzwoni? – wyszeptała głośno Ashley. – Przecież minęły trzy miesiące!

      – Tak, Kent – odparłam, gromiąc przyjaciółkę spojrzeniem. – Odbiorę. Dzięki.

      Wyłączyłam przycisk interkomu i przez chwilę patrzyłam na Ashley.

      – To na pewno nie to, co myślisz – powiedziałam w końcu. Chociaż tak naprawdę nie wiedziałam, o czym ona myśli, ale na pewno o czymś związanym z romansem. – Nie rozstaliśmy się w ten sposób. Nawet do niczego w tym stylu między nami nie doszło.

      – A mimo to z jakiegoś powodu do ciebie dzwoni. – Jej radość sprawiła, że poczułam zdenerwowanie.

      Wytarłam spocone ręce w spódniczkę.

      – Może po prostu jest w mieście i stwierdził, że miło będzie się przywitać.

      – Albo… Może stwierdził, że bez ciebie nie może oddychać i w końcu zebrał się na odwagę, by coś z tym zrobić. Mówiłam ci, że z tego, co widziałam, w ciągu ostatnich tygodni sfotografowano go tylko z jedną dziewczyną. On już nie zabawia się z kobietami, tak jak kiedyś. On tęskni.

      I znowu spiorunowałam ją wzrokiem. Właściwie w ogóle nie myślałam o przyszłości z Westonem, ale to, że ktoś mnie pragnął, było miłe. Tylko czy on na pewno mnie pragnął? Czy sytuacja wyglądałaby inaczej, gdyby to Donovan dzwonił po tym, jak bylibyśmy razem? Nawet po trzech miesiącach. Nawet po trzech latach.

      – Po prostu odbierz! – pisnęła Ashley niecierpliwie.

      Podniosłam słuchawkę.

      – Z tej strony Sabrina.

      – Sabrino, tu Weston. – Wyczułam uśmiech w jego głosie. Niemal widziałam ten jego dołeczek.

      – Cześć – powiedziałam. СКАЧАТЬ