Perwersyjny bogacz. Kuszący duet. Tom 1. Laurelin Paige
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Perwersyjny bogacz. Kuszący duet. Tom 1 - Laurelin Paige страница 14

Название: Perwersyjny bogacz. Kuszący duet. Tom 1

Автор: Laurelin Paige

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Эротика, Секс

Серия:

isbn: 978-83-66520-10-3

isbn:

СКАЧАТЬ z Dysonem opóźniła sprawę jeszcze bardziej.

      A więc Weston planował mnie zatrudnić, jeszcze zanim postanowił poślubić inną. Zgodnie z sugestią Donovana. Czy Donovan wiedział, że Weston chciał mnie zatrudnić?

      To było głupie, ale musiałam wiedzieć, czy istnieje jakieś powiązanie między tymi dwiema rzeczami.

      – Kiedy powiedziałeś Donovanowi, że chcesz mnie zatrudnić?

      Skóra zaczęła mnie mrowić, jeszcze zanim odpowiedział.

      – Zadzwoniłem do niego w chwili, gdy wyszłaś z mojego mieszkania.

      Dobrze, że wciąż miałam szkocką w dłoni. Dokończyłam ją jednym haustem. Jednak to cudowne uczucie palenia nie potrafiło wymazać oczywistej prawdy – że chociaż to Weston mnie tu ściągnął, Donovan zadbał o to, żebym była singielką, gdy już tu przyjadę.

      Sześć

      Roxie wzięła z tacy dwa kieliszki szampana, gdy kelner przeszedł obok niej, i podała mi jeden z nich.

      – W tym tygodniu masz dużo na głowie. Jaka szkoda, że musisz tu być w weekendowy wieczór.

      Moje pierwsze spotkanie w Reach miało miejsce we wtorek, więc przez resztę tygodnia załatwiałam sprawy z działem HR, zaznajamiałam się z operacjami firmy i rozpakowywałam się w swoim biurze. Prawie nie widywałam się z Westonem. I w ogóle nie miałam okazji spotkać Donovana.

      A teraz wystroiłam się w długą, satynową, zieloną sukienkę na cienkich ramiączkach, która przylegała do każdej krzywizny mojego ciała, włosy upięłam nisko na karku i stałam w kącie w The Sky Launch na przyjęciu zaręczynowym Westona. Nie tak planowałam spędzić pierwszą sobotę w Nowym Jorku.

      – Nie jest tak źle – skłamałam, mówiąc przez zaciśnięte zęby. Jak powiedział mi Weston, impreza została zorganizowana bez jakiegokolwiek uprzedzenia, a mimo to miałam wrażenie, że na parkiecie wynajętego na ten dzień klubu znajduje się jakieś czterysta lub pięćset osób. Podejrzewam, że tak to jest być częścią bogatej elity – popularność dostaje się w pakiecie.

      Szczerze mówiąc, było tu tyle gości, że moja obecność pewnie przeszłaby niezauważona. Nie byłam w ogóle pewna, dlaczego tu przyszłam.

      Dobra, wiedziałam dlaczego.

      Bo Donovan zauważyłby, gdybym nie przyszła, a nie chciałam, żeby pomyślał sobie, że unikam tego wydarzenia. Nie chciałam, by pomyślał, że zbliżający się ślub Westona coś dla mnie znaczy, że poczułam się zraniona i leczę rany. Bo tak nie było. Przyszłam tu, by coś udowodnić i nie miałam zamiaru stąd wychodzić, dopóki tego nie zrobię.

      Chociaż Donovan nawet się nie pojawił.

      Może cała ta sytuacja była stratą czasu.

      Upiłam łyk szampana i starałam się nie myśleć o tym, jak moja zielona sukienka doskonale pasowałaby do jego zielonych oczu.

      – Jesteś gotowa na poniedziałek? – zapytała Roxie.

      – Tak mi się wydaje. – W wolnym czasie w domu przeglądałam wszystkie dokumenty z projektami i prawie nie spałam, bo chciałam być przygotowana. Firma od przeprowadzki wniosła do mieszkania większość moich rzeczy, ale ja nawet nie wzięłam się za ich rozpakowywanie. – Staram się być na bieżąco ze wszystkim, czym zajmuje się zespół.

      – Tylko nie wypal się jeszcze przed rozpoczęciem pracy – ostrzegła Roxie w ten swój bezpretensjonalny, wschodnioeuropejski sposób.

      – Nie wypalę się, mamo. – Tylko się z nią droczyłam, ale miałam nadzieję, że ona wie, jak bardzo to doceniam. Nie tylko dlatego, że była jedną z niewielu osób, które znałam w mieście, ale też dlatego, że już dawno nikt mi nie matkował. To była miła odmiana po latach wychowywania młodszej siostry.

      Uśmiechnęła się i spojrzała na swojego męża, który czekał parę metrów dalej. Dopiła swojego drinka w trzech długich łykach, a potem powiedziała:

      – Frank nie znosi takich imprez. Zostałabym dłużej, gdyby nie męczył mnie, by już wracać. Poradzisz sobie? – Chyba naprawdę martwiła się tym, że zostawi mnie samą.

      – Tak. Będzie dobrze. Obiecuję. – Widziałam, że jej mąż już tupie nogą zniecierpliwiony. – Pójdę złożyć życzenia młodej parze, a potem też zamierzam się zbierać.

      Musiałam ją jeszcze przez chwilę przekonywać, ale w końcu udało mi się ją zapewnić, że sobie poradzę.

      Po jej odejściu dotarło do mnie, że samotne stanie w kącie jest jeszcze dziwniejsze. Rozejrzałam się po klubie. Leciała muzyka, ale nie taka, do której można by tańczyć. Wszyscy goście stali w grupkach i rozmawiali albo pochłaniali wymyślne przekąski. Nikogo nie rozpoznawałam. Paru ludzi, których zdążyłam poznać w biurze, już się ze mną wcześniej przywitało, a potem zniknęli. Robiło się późno, a Donovan wciąż nie przyjechał, nie było więc sensu zostawać. Musiałam znaleźć Westona i złożyć mu najlepsze życzenia – chociaż na samą myśl jęczałam w duchu – albo powinnam już się zbierać.

      Westchnęłam i dokończyłam drinka. Odstawiłam go na tacę, którą trzymał mijający mnie kelner, i wtedy go wyczułam… Donovan. Nie odwróciłam się, ale wiedziałam, że znajduje się blisko. Byłam tego pewna. Jego obecność wydawała się równie ciężka i gęsta jak melasa i nagle ochota na wyjście zupełnie mi przeszła. Teraz nie mogłabym wyjść. W tych szpilkach nie dałabym rady przejść przez tę melasę.

      Tylko gdzie on był? Na co czekał?

      Mijały sekundy, które były dla mnie bardziej jak godziny, i w końcu do mnie podszedł. Znalazł się tak blisko, że nasze ramiona dzieliło siedem, może pięć centymetrów.

      – To, jak ta suknia na tobie leży… – powiedział zachrypniętym głosem. – Już widzę, dlaczego Weston cię zatrudnił.

      Ta szorstkość jego głosu kojarzyła mi się z pumeksem – wygładzał moją osobowość, która była ostra, odkąd sięgałam pamięcią.

      Ale jego słowa podziałały na mnie jak policzek.

      Kolejny przytyk odnośnie do moich kwalifikacji. Mówił tak, jakbym zasługiwała na posadę w Reach tylko dlatego, że dobrze wyglądałam w sukni wieczorowej.

      Poza tym z jego stwierdzeniem miałam jeszcze jeden problem – po prostu było nie na miejscu. I mimo że same jego słowa sprawiły, że ścisnęło mnie w podbrzuszu, to nie mogłam tego nie skomentować. Kiedyś pozwalałam, by bogatym chłopcom takie coś uchodziło na sucho. Pozwalałam, by uchodziło im coś więcej niż słowa. Ale już nie.

      Odwróciłam się do niego, by kazać mu się odwalić, ale wtedy poczułam, jak uchodzi ze mnie powietrze. Był taki seksowny w tym przeklętym smokingu z satynowymi klapami i idealnie zawiązaną muchą. Jego twarz wciąż nosiła ślady zarostu. Niemal zapomniałam, co chciałam powiedzieć.

      Przeniosłam wzrok z jego kuszących СКАЧАТЬ