Amerykański król. Nowy Camelot. Tom 3. Sierra Simone
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Amerykański król. Nowy Camelot. Tom 3 - Sierra Simone страница 16

Название: Amerykański król. Nowy Camelot. Tom 3

Автор: Sierra Simone

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Эротика, Секс

Серия:

isbn: 978-83-66520-06-6

isbn:

СКАЧАТЬ Nie „będziesz” z Embrym, będziesz się z nim pierdolić. A na koniec dnia wrócisz do domu i do mnie. Do mojego łóżka. Do mojego ciała. Zawsze będę twoim mężem, królem i panem i z kimkolwiek będziesz się za moim przyzwoleniem rżnąć, zawsze będziesz należeć do mnie, jasne?

      – Tak – szepcze, spoglądając na mnie wielkimi oczami. Jej ciało zrobiło się gorące i podatne, aż się prosi, żeby się nim zająć.

      Przez chwilę to ignoruję, jak ignoruję rosnącego z wolna fiuta, rozpychającego się w nogawce wełnianych spodni od garnituru.

      – To nie jest zdrada, Greer. W noc poślubną obiecaliśmy sobie nawzajem siebie i dotrzymujemy naszej obietnicy. To znaczy, że ty i Embry macie moje przyzwolenie na bycie ze sobą, a z tego z kolei wynika, że ani nie oczekuję po tobie wsparcia w trakcie prezydentury, ani niczego innego, co stałoby w sprzeczności z twoją lojalnością wobec Embry’ego. Za bardzo mi na tobie zależy, żebym przystał na coś takiego.

      – Ale ja nie chcę cię ranić – upiera się Greer. – A to by cię bolało, wiem, że by tak było.

      – Wybieram ból, aniele. Zawsze tak wybierałem.

      – A ja wybieram udział w kampanii po twojej stronie. Choćby nie wiem co.

      Jej lojalność mnie wzrusza – a nawet gorzej, podsyca we mnie najgorsze żądze – lecz to przemilczam. Zamiast tego mówię:

      – Zanim podejmiesz decyzję, pogadaj o tym z Embrym. Być może przekona cię, że nie powinienem dłużej sprawować urzędu.

      – Mowy nie ma – zarzeka się. – Żaden argument mnie nie przekona, że nie nadajesz się na to stanowisko.

      – Nie uchroniłem cię przed Melwasem.

      Szczęka jej opada.

      – O to poszło?

      Milczę.

      – Ash…

      Kręcę głową.

      – Mówiłem ci, że opowiedzieć o powodach rozstania jest prawem Embry’ego. Nie zamierzam się w to wtrącać. To byłoby nie fair.

      – Ja pierdolę to wasze fair – odpowiada, podnosząc głos. – A co jest fair wobec ciebie? Co jest fair wobec mnie? Czy naprawdę nie mam już prawa porozmawiać z tobą o Embrym, bo chcesz być fair? Obiecaliśmy sobie jeszcze przed ślubem, że będziemy rozmawiać o nim ze sobą, że nie będziemy niczego przed sobą ukrywać, że będziemy ze sobą absolutnie szczerzy.

      – Księżniczko – mówię, nawijając pukiel jej włosów na palec i pociągając lekko. – Chodzi o to, że nam go brak, a nie o złość. Nie o ból. To zupełnie różne sprawy.

      – No widzisz, brakuje ci go – wypomina mi. – Niezależnie od tego, że żywisz do niego złość, tęsknisz za nim. A ja wiem, że i on zatęskni za tobą. Wiem, że wciąż cię kocha.

      Wzdycham i wypuszczam z palców kosmyk jej włosów.

      – To samo powiedziała mi wczoraj wieczorem Morgan.

      – Rozmawiałeś o tym z Morgan? Dowiedziała się o tym wcześniej ode mnie? – Wyczuwam niepewność w jej głosie i ze wstydem przypominam sobie, że zapomniałem o katastrofalnych skutkach jej ubiegłorocznych kontaktów z Morgan… Z jeszcze większym wstydem uświadamiam sobie, że wciąż jeszcze nie wyznałem tego, co w tym wszystkim jest najgorsze.

      – Wiedziała o tym, nim jeszcze do niej zadzwoniłem. Embry będzie jej partnerem w wyścigu do Białego Domu. – Sadzam sobie żonę na kolanach, obejmuję ją i tulę do piersi, a ona skłania głowę na moje ramię. Głaszczę ją po włosach i mówię najłagodniej, jak potrafię: – Jeszcze jedno…

      – Chodzi o Morgan? – Wyczuwam w jej głosie niepokój i tak strasznie chciałbym jej tego oszczędzić, kolejnej przykrej nowiny tak rychło po wiadomości o tym, że Abilene jest w ciąży z Embrym, tak rychło po odkryciu, że ona sama nie jest w ciąży. Ale wiem, że Greer jest silna, nie muszę ukrywać przed nią prawdy.

      – Chodzi o Morgan – przyznaję i przytulam ją mocniej. – Ona ma dziecko… chłopca. Wychowała go jej ciotka i nikt nie wiedział, że to ona urodziła to dziecko, nawet Embry. Ani ja.

      Greer nieruchomieje, widzę, że zbiera siły na przyjęcie ciosu, i oddałbym duszę, żeby móc powiedzieć jej cokolwiek innego niż to, co mówię:

      – On był mój, Greer. On jest mój.

      Spodziewam się, że pozostanie taka skamieniała lub wybuchnie i zwyzywa mnie wszystkimi słowami, których sam już zdążyłem użyć w stosunku do siebie: nazwie mnie grzesznikiem, zboczeńcem, popierdolonym kazirodcą – jednak ona tego nie robi. Spogląda na mnie oczami jak morze, w którym odbija się księżyc, a potem przykłada do mego policzka chłodną dłoń. Ujmuję ją i całuję jej wnętrze. Czuję smak soli – na jej skórę spłynęły łzy, o których nawet nie wiedziałem, że je wypłakuję.

      – Och, Ash – mruczy. – To dlatego ukląkłeś, kiedy weszłam?

      Zamykam oczy.

      – Ukląkłem, bo nic już nie wydaje mi się realne. Poza tobą.

      – Nie wiedziałeś, Ash. Nie możesz mieć sobie za złe czegoś, o czym nie wiedziałeś.

      – Powinienem był wiedzieć – odpowiadam, nie otwierając oczu. – Przed Glein Morgan chciała ze mną rozmawiać… tak bardzo jej na tym zależało, za nic nie chciała wyjechać, dopóki się nie rozmówimy, a ja opacznie wziąłem to za… Sam nie wiem za co. Za zadurzenie, na które nie miałem wtedy czasu. Za coś, co zupełnie mnie nie pociągało, bo kompletnie oszalałem na punkcie jej brata, a na dodatek wojna rozpętała się na dobre… – Otwieram oczy. – A tymczasem ona przez cały czas chciała mi powiedzieć, że mamy dziecko. A ja nie znalazłem dla niej pierdolonych pięciu minut.

      – To była wojna – przypomina mi Greer. – A ona mogła napisać, mogła zadzwonić albo po prostu zażądać, żebyś zrobił test na ojcostwo… A po Glein wciąż miała wiele lepszych możliwości niż pogrążyć się w milczeniu.

      – Myślę, że po Glein porzuciła wszelką nadzieję. Za bardzo zawiodłem ją i jej dziecko, żeby mogła mi zaufać.

      – Boże! – wybucha Greer. – Żeby winić cię akurat o to! To przecież nie była twoja wina!

      – To bez znaczenia – odpowiadam zbolały. – Ostatecznie każdy człowiek odpowiada za dokonane wybory, przed historią albo przed Bogiem lub jakąś inną instancją, a to, co wydarzyło się w Glein, można uznać za wynik moich wyborów. Byłem niedojrzały, byłem młody, starałem się, jak mogłem, ale ostatecznie wybrałem tak, a nie inaczej. Nie mogę winić Morgan za to, że mnie nienawidzi.

      Po fuknięciu poznaję, że Greer się ze mną nie zgadza, i to sprawia, że nie potrafię powstrzymać uśmiechu.

      – Moja lojalna żono – mówię, opierając czoło o jej czoło. Zaraz jednak odsuwam głowę, by spojrzeć jej w oczy. СКАЧАТЬ