Niegrzeczne. Jacek Hołub
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Niegrzeczne - Jacek Hołub страница 7

Название: Niegrzeczne

Автор: Jacek Hołub

Издательство: PDW

Жанр: Языкознание

Серия: Reportaż

isbn: 9788380499683

isbn:

СКАЧАТЬ Marta bywa agresywna, kilka razy chwyciła za nóż i zamachnęła się na mnie, na tatę, na babcię. Gdy jest w amoku, nie ma zahamowań, jest w stanie kogoś tym nożem dźgnąć. Nie wiem, jak sobie z tym radzą inni rodzice autystycznych dzieci, nie mam z nimi kontaktu. Dopiero niedawno zapisałam się do fundacji w Katowicach, mam nadzieję, że będziemy tam chodzić na terapię, może będą też spotkania dla rodziców.

      Czasem kiedy wychodzimy z bloku, Marta śpiewa. Ryczy na całe podwórko. Sąsiedzi nie zwracają już na to uwagi, wiedzą, że jest chora. Może się przyzwyczaili.

      A ile razy myślałam, że ze wstydu zapadnę się pod ziemię! Marta mówi głośno to, co myśli. Idzie ulicą facet przy kości, ona podlatuje do niego, pokazuje palcem i woła do mnie: „Mamo, chciałabyś, żeby tata był taki gruby jak ten pan?!”. O kobiecie stojącej obok w sklepie: „Mamo, ja nie lubię tej pani, nie będę z nią rozmawiać”. Albo: „Ten pan śmierdzi”.

      Mówię jej: „Marta, nie wypada tak mówić głośno. Możemy sobie po cichu o czymś porozmawiać albo jak przyjdziemy do domu, ale nie możesz mówić wszystkim wszystkiego wprost”.

      Moja córka nie rozumie, dlaczego o pewnych rzeczach można mówić głośno, a o innych nie. Dla niej nie ma tematów tabu. O wszystkim mówi wprost.

      Pamiętam, jak przyszedł do nas ksiądz na kolędę. Marta miała wtedy pięć lat.

      – Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

      Marta się ładnie przywitała:

      – Dzień dobry.

      Ksiądz chciał być miły. Pogłaskał ją po głowie i zaczął grzebać w swoim notatniku.

      – Dam ci obrazek. A jaki byś chciała?

      – Może być ze świnką Peppą albo z kotkiem.

      Ksiądz się zaśmiał.

      – Takich obrazków nie mam. A może być z ojcem Maksymilianem Kolbe?

      – A kto to jest?

      Albo na przykład sprawa śmierci. Niedawno chowaliśmy ciocię. Na pogrzebie Marta jako jedyne dziecko poszła do kaplicy i stanęła nad otwartą trumną. Bardzo chciała iść. Bałam się jej reakcji, a ona zero strachu czy paniki. Przyglądała się zmarłej z zaciekawieniem.

      – Co ona ma taką dziwną minę? A czemu ona umarła, mamo?

      – Tak już jest, ludzie ze starości umierają.

      – A czemu wyście nie umarli, tylko ona? Bo ona była taka fajna. Ja bym chciała, żeby ona żyła.

      Gdy wychodziliśmy z kaplicy, pochyliła się nad trumną i powiedziała: „Nara ciocia, pa!”.

      Raz mnie zapytała: „Mamo, a jak ty umrzesz, to z kim ja będę?”. Odpowiedziałam jej, że z tatą. Pomyślała chwilę i powiedziała: „A jak tata umrze, to będę z Haliną i Kazikiem”. Czyli z moimi rodzicami.

      Czasami tak mądrze gada, że aż mam zamęt w głowie. Ludzie się dziwią, że to niemożliwe, że ona ma jakieś zaburzenia. Mam wrażenie, jakbym rozmawiała z dorosłą przyjaciółką. Potrafi mi powiedzieć: „Kobieto, weź ty się w końcu ogarnij! Ty musisz zacząć żyć! Musisz w końcu mieć męża!”.

      Często mi mówi, że mnie kocha. A za chwilę armagedon. Bicie, szczypanie, wrzask, wyzywanie i nerwy. To samo urządza babci od strony taty. Podziwiam mamę Piotra, że ma do niej tyle cierpliwości. Marta jest bardzo z nią związana, ale wchodzi jej na głowę. Babcia nie potrafi powiedzieć jej „nie”.

      Ostatnio jednym z głównych powodów do awantur jest jedzenie. Marta ma zaburzenia łaknienia, tak stwierdziła pani psychiatra. Ciągle by jadła. Nie potrafi się opanować. Przez to tyje. Cokolwiek się dzieje, chce jeść. Trudno ją powstrzymać. Pytam, co było w szkole, a ona nie mówi o tym, co robiła, tylko co było na obiad: pomidorowa i kotlet.

      Gdy chce mnie wkurzyć, mówi specjalnie, że jest głodna, chociaż przed chwilą zjadła. Wie, że zareaguję, więc mnie prowokuje.

      Kiedyś powiedziała mi:

      – Wiesz co, mamo, ja bym już chciała, żebyś poszła do aniołów. Żebyś umarła.

      – Co ty opowiadasz? Jak żebym poszła do aniołów?

      – Bo wtedy mogłabym sobie pojeść. Tatuś kupowałby mi hamburgery.

      Ciągle jej się nudzi, cały czas muszę ją zabawiać. Nie potrafi bawić się sama. Lalki jej nie interesują, ewentualnie samochody, wszystko, co jeździ. Trochę pogra na komputerze, ale nie nałogowo.

      Na okrągło pyta mnie:

      – Co będziemy robić? Co będziemy robić?

      No to wymyślam, że może gdzieś pójdziemy, porobimy babeczki, porysujemy.

      – A za godzinę co będziemy robić?

      Nie mogę powiedzieć, że zobaczymy. Musi być plan. Gdy zaczyna się nudzić, włącza jej się agresor.

      Jestem już tym zmęczona. Tłumaczę jej: „Dziecko, ale ja nie dam rady cały dzień z tobą gdzieś chodzić, coś robić, wymyślać dla ciebie zabaw. Przecież pracuję, muszę też odpocząć”.

      Kiedyś jeszcze szła do babci, spała u niej. Teraz się boi.

      Proszę ją:

      – Marta, pooglądaj sobie jakąś bajkę.

      Mija piętnaście, dwadzieścia minut i koniec. Przychodzi i pyta:

      – Co będziemy robić?

      Najgorzej jest w wakacje. Wszystko ją nudzi, więc trzeba jej wymyślać rozrywki.

      Kiedy coś zmajstruje albo jest zbyt natarczywa, mówię do niej, żeby nie robiła cyrku. A gdy ja zrobię coś, co jej się nie podoba, krzyczy do mnie: „Mamo, nie cyrkuj!”.

      Na szczęście w szkole jakoś sobie radzi. Jeszcze nie do końca umie pisać, ale coraz lepiej jej idzie liczenie.

      Zapisałam ją na dodatkowy kurs angielskiego, żeby miała kontakt ze zdrowymi dziećmi. Chodzi już na niego ponad rok. Po jakimś czasie przenieśli ją do grupy młodszych dzieci, bo miała kłopoty z pisaniem. Pan z fundacji, która organizuje zajęcia, mówił, że Marta z nikim nie rozmawia, na lekcjach chodzi sobie po sali. Gdy proszę ją, żeby powiedziała coś po angielsku albo opowiedziała, co było na lekcjach, to nie umie. Ale znajomy, który próbował z nią porozmawiać, był w szoku, gdy usłyszał, jakich używa słów i jak buduje zdania.

      Nie mamy znajomych z dziećmi w wieku Marty, jedynie siostrę, która ma dziewięcioletnią córkę. Zabieram ją do niej raz w tygodniu na godzinę, żeby się bawiły. Milenka wie, że Marta jest chora. Wolałam jej powiedzieć, żeby nie była zaskoczona, gdy kuzynka zacznie się dziwnie zachowywać. Kiedyś do Milenki przyszła koleżanka. Marta nie mogła sobie z tym poradzić, rozebrała się, zdjęła spodnie i majtki. Wydaje mi się, że poczuła się zagrożona, że pojawił się ktoś obcy i kuzynka nie będzie się z nią bawić, СКАЧАТЬ