Название: Nie!
Автор: Stanisław Cat-Mackiewicz
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: История
isbn: 9788324224807
isbn:
Z jeszcze większą radością zawołałbym, gdybym mógł:
– Niech żyje Mikołajczyk!
Niestety nie mogę.
Pokolenia polskie umierały z nadzieją, że gdy polski chłop zajmie miejsce polskiego szlachcica, to będzie lepiej. Niestety minister Mikołajczyk, stanąwszy na czele rządu, nie poszedł śladami takich szlachciców, jak Kościuszko, Traugutt, Piłsudski, lecz takich, jak…
Nie zadrażniajmy sytuacji bolesnymi porównaniami, które i tak każdemu do głowy się cisną.
Ten, kto uważnie wsłuchiwał się w przemówienia ministra Mikołajczyka, zauważył, z jakim tęsknym, a jednocześnie zaczepnym akcentem wymawia on wyrazy: „nowa Polska”. Ileż w tym zaakcentowaniu „nowa” mieściło się niechęci do Polski starej. Tymczasem Polska nie może być ani nowa, ani stara, Polska jest jedna i wciąż trwająca. Ulega ona przeobrażeniom, ewolucjom, nawet rewolucjom; niegdyś rządzili nią możnowładcy, potem rycerstwo, potem gmin szlachecki, potem inteligencja, obecnie półinteligencja, zapewne niedalekie są czasy, kiedy będzie nią rządziło włościaństwo, ale to ciągle będzie ta sama Polska, ulegająca renowacyjnym procesom historycznym, ale wciąż ta sama. Kiedy na Polesiu, w tej najczarowniejszej krainie Europy, jedzie się wodami Strumienia i spoza sennej tafli zaczną wyzierać białe mury kolegiaty jezuickiej, wysokie, sztywne, wtedy się rozumie, że nieprawdą jest, jakoby tylko człowiek był istotą żywą, a kamień martwą, że historia, że polskość żyje w tych murach i że mają one tak samo serce, które się czasami cieszy, a czasami cierpi. I nie można Polski, tej wielkiej, różnojęzycznej, zakutej w kamień, wspomnienia, związanej z krajobrazem Polski oderwać od przeszłości. Ileż zmysłu historycznego, ileż poszanowania dla przeszłości miał Wincenty Witos. Zresztą nie może być inaczej. Nawet bolszewicy, którzy zaczęli od negowania pojęcia ojczyzny, którzy wygnali nawet imię Rosji z nazwy swego państwa, nawrócili teraz do tradycji, skończyli na Orderach Suworowa i Kutuzowa.
Względy moralności politycznej
W tym naruszaniu zasady integralności, a jeszcze bardziej w nadziei na owe terytorialne „wymiany” widzę sporo tego kompleksu nowości, który sentymentalnie umożliwia wymienienie starej, historycznej Polski na nową jej jakąś geograficzną konfigurację. Idea przeniesienia narodu na nowe mieszkanie. Ale pomińmy te tematy i przejdźmy do względów prawno-moralnych.
Premier Mikołajczyk jest premierem Rzeczypospolitej Polskiej, to znaczy premierem tak dobrze Białorusinów spod Dzisny czy Dryssy, jak Pińczuka spod Deniskowicz czy Parachońska, jak Polaka spod Tarnopola czy Hucuła z Pokucia. Wszyscy ci obywatele są upoważnieni do otrzymywania takiej samej opieki ze strony rządu Rzeczypospolitej, do takiej samej wierności ze strony polityki naszego rządu jak obywatele Poznania czy Krakowa. Wynika to z zasady równości obywateli Rzeczypospolitej. Nie wolno poświęcać ich losu dla ratowania losu innych czy dla zdobyczy terytorialnych, tak jak nie wolno zabijać jednego dziecka dla ratowania życia innego dziecka.
Litwini kowieńscy twierdzili, że Polacy z byłego Wielkiego Księstwa to albo spolonizowani Litwini, albo przybylcy. Odpowiadaliśmy, że jesteśmy autochtonami i że więcej tę ziemię kochamy, i że lepiej od nich ją bronimy. A teraz nas razem z tą ziemią ktoś zgadza się wymieniać.
Generał Kazimierz Sosnkowski
Poza tym bezcelowym i bezużytecznym splamieniem historii Polski słowami o rozmowach granicznych są jeszcze względy dotyczące organizacji podziemnej w Polsce i względów jej bezpieczeństwa połączonych z kwestią ujawniania.
Nie wiemy, czy rząd angielski orientuje się w różnicy, która zachodzi pomiędzy ustrojem angielskim a naszą konstytucją, według której dyspozycja wojskami w czasie wojny należy do naczelnego wodza.
Nie rząd, lecz naczelny wódz jest odpowiedzialny według naszej konstytucji przed panem prezydentem za użycie wojsk podczas wojny.
Do gen. Sosnkowskiego wojsko, kraj i naród żywią zaufanie bezgraniczne, oparte na dobrej znajomości jego życia i jego osoby. Przeciwnicy Polski nazywają go „faszystą”, ale wiemy, że przydomek ten zdobywa sobie każdy, kto broni samodzielności polityki polskiej; od czasu do czasu p. Mikołajczyk staje się również faszystą w opinii pewnych kół i na łamach pewnej prasy. Oczywiście, że gen. Sosnkowski żadnym faszystą nigdy nie był i być nie mógł, chociażby dlatego, że za młodu należał do Polskiej Partii Socjalistycznej, a potem był żołnierzem zawodowym. Po śmierci Piłsudskiego on właśnie powiedział, że nie można stosować systemu Piłsudskiego bez Piłsudskiego, i gdyby wtedy został premierem, toby przywrócił całkowitą demokrację parlamentarną. Sosnkowski nigdy nie sięgał po władzę, natomiast zawsze wykonywał nałożone na niego obowiązki rzetelnie i patriotycznie. Dziś stoi przed najcięższym i najtrudniejszym zadaniem swego życia, przed wykonaniem konstytucyjnego obowiązku dyspozycji wojskami polskimi podczas wojny, wobec nad wyraz ciężkiej sytuacji międzynarodowej, komplikowanej jeszcze bardziej przez politykę rządu.
Włodzimierz Sołłohub
Szare dokumenty
V
Międzynarodowoprawnym obowiązkiem ZSRR jako członka Ligi Narodów było bronienie niepodległości Polski, jako członka tejże Ligi.
Wypowiedzenie przez Sowiety w nocie z 17 września 1939 roku neutralności w rozpoczętej przez niesprowokowaną przez Polskę agresję niemiecką wojnie polsko-niemieckiej stanowiło ze strony sowieckiej pogwałcenie:
1) Traktatu ryskiego, potwierdzonego w szeregu późniejszych układów, protokołów i oficjalnych deklaracji.
2) Paktu Kellogga, podpisanego w dniu 27 sierpnia 1928 roku.
3) Protokołu podpisanego z inicjatywy rządu ZSRR w Moskwie dnia 9 lutego 1929 roku o wcześniejszym wprowadzeniu w życie tego paktu.
4) Polsko-sowieckiego paktu o nieagresji z 25 lipca 1932 roku przedłużonego do dnia 31 grudnia 1945 roku protokołem podpisanym w Moskwie w dniu 3 maja 1934 roku5.
5) Szeregu oficjalnych deklaracji i zapewnień przedstawicieli rządu sowieckiego o chęci utrzymania z Polską dobrych stosunków sąsiedzkich oraz zachowania życzliwej postawy na wypadek wojny Polski z Niemcami.
Trzeba przypomnieć, że art. 1 wyżej wspomnianego paktu o nieagresji, konstatując, iż oba państwa były się wyrzekły wojny jako narzędzia polityki narodowej, zobowiązywał oba państwa do nienapadania na siebie nawzajem, tak z osobna, jak wspólnie z jakimś innym państwem.
Artykuł 2 tegoż paktu głosił, że w wypadku, gdyby jedno z państw zostało zaatakowane przez jakieś państwo trzecie, strona druga zobowiązuje się do niedawania napastnikowi żadnej pomocy, zarówno bezpośredniej, jak pośredniej, przez cały czas trwania konfliktu.
VI
Zarządzone przez rząd ZSRR wkroczenie Armii Czerwonej do Polski w dniu 17 września stanowiło czyn przewidziany i najdokładniej zdefiniowany w pkt. 2 art. 2 konwencji o określeniu napastnika. Artykuł ten głosił, iż będzie uznane za СКАЧАТЬ