Rodzanice. Katarzyna Puzyńska
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Rodzanice - Katarzyna Puzyńska страница 16

Название: Rodzanice

Автор: Katarzyna Puzyńska

Издательство: PDW

Жанр: Современные детективы

Серия: Lipowo

isbn: 9788381695534

isbn:

СКАЧАТЬ wszyscy chcieli zobaczyć Michalinę Kaczmarek. Zaginioną przed ośmiu laty dziewczynkę. Odnalezioną.

      – Proszę się odsunąć – przez szum przebił się głos Daniela Podgórskiego. – Z szacunku dla Michaliny. Przeszła bardzo wiele. Nie jest gotowa na takie zbiegowisko.

      Joanna czuła, że policjant ma rację, ale się nie cofnęła. Patrzyła mu prosto w twarz. Odwrócił wzrok. Unikał jej od czasu feralnego nocnego spotkania na drodze.

      Umundurowani funkcjonariusze prewencji starali się odgrodzić gapiów od budynku, ale tłum napierał nieubłaganie. Joanna zastanawiała się, jak to się stało, że informacja o odnalezieniu dziewczyny wyciekła tak szybko. Joanna dowiedziała się oczywiście od swojej stałej informatorki.

*

      Była Wigilia i Joanna postanowiła jak co roku ubrać choinkę. Mimo wielu życiowych zawirowań tego zwyczaju nie zarzuciła nigdy. Zawsze ubierała drzewko dokładnie dwudziestego czwartego grudnia. Tak jak każe tradycja. Nigdy wcześniej.

      Święta miała spędzić sama, ale dom i tak pachniał piernikiem, kompotem z suszu i choinkowymi igłami. Radio trochę trzeszczało, ale włączyła je w nadziei na kolędy. Fijałkowska zadzwoniła, kiedy bracia Golec zaczęli właśnie śpiewać: „Wśród nocnej ciszy głos się rozchodzi”.

      – Anastazja Piotrowska pojechała do męża na widzenie – poinformowała policjantka bez zbędnych wstępów. – Wiesz, są święta i w ogóle. Nie zgadniesz, co on jej powiedział!

      Bohdan Piotrowski i Józef Kaczmarek zostali osadzeni w zakładzie karnym w Starych Świątkach. Przynajmniej do czasu zakończenia śledztwa. W areszcie w Brodnicy nie mogli przecież zostać do procesu. Nie byłoby miejsca dla wszystkich.

      Joanna wiedziała, że Józef miał szanse się z tego wykaraskać. Przy ciele Żegoty Wilka nie znaleziono jak dotąd niczego, co wskazywałoby na udział Kaczmarka w zabójstwie. W przeciwieństwie do Bohdana, który po pierwsze sam się przyznał, a po drugie na miejscu zbrodni było dostatecznie dużo jego śladów.

      – Naprawdę nie zgadniesz, co on powiedział Anastazji na widzeniu!

      Fijałkowska wyraźnie czekała, aż Joanna zapyta. Dziennikarka wolałaby, żeby informatorka od razu przeszła do rzeczy. Uznała jednak, że musi podjąć jej grę.

      – Co?

      – Pamiętasz tę zaginioną córkę Kaczmarków?

      Joanna przyciszyła radio. Była Wigilia, ale sprawa zapowiadała się ciekawie. Przecież i tak już dawno obiecała sobie, że zajmie się historią zaginionej dziewczyny. Gdyby nie doszło do samosądu na Żegocie Wilku, być może już po kłótni z naczelnym zajmowałaby się porwaniem Michaliny.

      – Michalina Kaczmarek. Zniknęła w dwa tysiące ósmym roku. Jako dziewięciolatka – wyrecytowała dziennikarka. – Oczywiście, że pamiętam.

      – Ona cały czas była w Rodzanicach – poinformowała Fijałkowska. Triumf w głosie.

      Joanna była tak zaskoczona, że upuściła jedną z bombek na ziemię. Stara. Szklana. Rozbiła się w drobny mak.

      – Jak to?

      – Tak to. Wygląda na to, że mamy własnego Josefa Fritzla. Kto by pomyślał, że coś takiego zdarzy się u nas. Przetrzymywał ją przez lata w piwnicy. Podobno przygotował tam specjalne pomieszczenie w części warsztatu. Drzwi były ukryte za regałem z narzędziami. Wszystko wygłuszone i tak dalej.

      – Kto?!

      – Bohdan Piotrowski. Kaczmarkowie szukali jej przez lata, a córka była dosłownie za miedzą. W Rodzanicach.

      Joanna nie odpowiedziała. Cały czas miała przed oczami dobroduszny uśmiech olbrzyma. Bohdan Piotrowski przetrzymywał dziewczynę osiem lat? Aż trudno było uwierzyć, że mógł wymyślić i zrobić coś tak przerażającego. Nigdy by się po nim tego nie spodziewała. Kolejny dowód, żeby nie ufać mężczyznom.

      – Anastazja Piotrowska twierdzi, że o niczym nie wiedziała – kontynuowała Laura Fijałkowska. Podejrzliwość w głosie. – Dziś mąż opowiedział jej o wszystkim na widzeniu. Od razu zgłosiła to policji. Zresztą obok byli klawisze, więc też słyszeli. Jedzie tam cała ekipa, żeby dziewczynkę uwolnić. Musisz się pospieszyć, jeśli chcesz zdążyć.

*

      Tłum dziennikarzy i gapiów zamarł. Joanna zdołała przesunąć się jeszcze bliżej. Za stara już była, żeby bić się o miejsce w pierwszym szeregu, ale miała swoje sposoby. W końcu ją zobaczyła. Michalina szła prowadzona pod ramię przez Bożenę Kaczmarek. Podgórski osłaniał dziewczynę z drugiej strony przed gapiami, ale od razu rzucała się w oczy różowa sukienka małej baletnicy na wyrośniętym ciele niemal dorosłej kobiety. Było w tym obrazie coś nieskończenie przerażającego i smutnego. Na tyle, że nawet ci najbardziej żądni sensacji ucichli.

      – Chcę do tatusia.

      Słowa przerażonej dziewczyny aż zawibrowały w pełnej napięcia ciszy.

      – Chcę do tatusia – powtórzyła.

      Skąd mogła wiedzieć, że Józef Kaczmarek jest za kratami w Starych Świątkach?

      Rozdział 10

      Remiza Ochotniczej Straży Pożarnej w Lipowie.

      Sobota, 31 grudnia 2016. Godzina 23.50.

      Joanna Kubiak

      Joanna zerknęła na zegarek. Za dziesięć dwunasta. Za dziesięć minut zacznie się Nowy Rok. Zawsze w takich momentach zastanawiała się, co przyniesie. Lubiła tę niepewność, choć czasem przywoływała wspomnienia. I palące wyrzuty sumienia.

      Muzyka grała nadal, ale ludzie przestali tańczyć. Pogrążeni byli w rozmowach i dolewaniu sobie drinków. Część wyszła na papierosa. To był moment przerwy w zabawie. Półmetek przed północą. Niedługo odliczanie.

      – Wszystko w porządku? Dobrze się bawisz?

      Joanna odwróciła się na pięcie. Weronika Nowakowska, a właściwie już Podgórska. Wysoko upięte rude włosy. Biała sukienka z delikatną koronką. Wyglądała naprawdę pięknie. Ewelina Zaręba i Grażyna Kamińska bardzo się postarały, żeby zrobić z warszawianki najpiękniejszą pannę młodą w okolicy.

      – Jesteś pewna, że to dobry pomysł? – odparła Joanna zamiast odpowiedzi.

      Obie trochę sztywne. O Danielu nie rozmawiały na osobności ani razu. Zawsze spotykały się w towarzystwie Grażyny i Agnieszki.

      – Powinnaś uważać – dodała dziennikarka. – Z nim będziesz miała same kłopoty. To czuć na kilometr.

      Obie spojrzały w stronę wyjścia. Podgórski stanął właśnie w drzwiach. Galowy mundur. Równo przystrzyżona broda i dobrze ostrzyżone włosy. Uniósł paczkę papierosów. Dawał nowo poślubionej żonie znać, że idzie zapalić.

      Dotychczas zachowywał się wzorowo.

*

СКАЧАТЬ