Factfulness. Hans Rosling
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Factfulness - Hans Rosling страница 14

Название: Factfulness

Автор: Hans Rosling

Издательство: PDW

Жанр: Руководства

Серия:

isbn: 9788380085497

isbn:

СКАЧАТЬ style="font-size:15px;">      W Europie Zachodniej i Ameryce Północnej jedynie ci najstarsi, którzy przeżyli drugą wojnę światową lub Wielki Kryzys, na własnej skórze doświadczyli ubóstwa i głodu sprzed kilkudziesięciu lat. Nawet w Chinach i Indiach, gdzie skrajna nędza dotykała większości obywateli żyjących kilka pokoleń wcześniej, ludzie zapominają o przeszłości, mieszkając w przyzwoitych domach, nosząc czyste ubrania i jeżdżąc motorowerami.

      Szwedzki pisarz i dziennikarz Lasse Berg napisał świetny reportaż o rolniczych terenach w Indiach w latach siedemdziesiątych XX wieku. Gdy powrócił tam 25 lat później, z łatwością dostrzegł, jak bardzo warunki życia uległy poprawie. Zdjęcia, które zrobił w latach siedemdziesiątych, ukazywały klepiska w chatach, ściany z gliny, półnagie dzieci oraz mieszkańców wioski, z oczu których wyzierała niska samoocena i niewielka wiedza o otaczającym ich świecie. Obrazy te kontrastowały z murowanymi budynkami z lat dziewięćdziesiątych, gdzie bawiły się dobrze ubrane dzieci, a pewni siebie i ciekawi świata mieszkańcy wioski oglądali telewizję. Gdy Lasse pokazał im zdjęcia z przeszłości, nie mogli uwierzyć, że zostały zrobione w ich okolicy. „To nie może być to samo miejsce” – mówili. „Zaszła jakaś pomyłka. Nigdy nie byliśmy aż tak biedni”. Jak większość ludzi żyli tu i teraz, skupiając się na nowych problemach, takich jak dzieci oglądające niemoralne opery mydlane, czy też brak pieniędzy na zakup motoru.

      Pomimo świeżych wspomnień z jakiegoś powodu wolimy nie przypominać sobie i naszym dzieciom o nieszczęściach i okrucieństwach z przeszłości. Prawdę można odnaleźć na starożytnych cmentarzyskach, gdzie archeolodzy musieli przywyknąć do tego, że większość odkrytych przez nich szczątków należała do dzieci. Znaczna część padła ofiarą głodu lub ciężkich chorób, jednak wiele dziecięcych szkieletów nosiło znamiona przemocy. W społeczeństwach zbieracko-łowieckich wskaźnik morderstw sięgał powyżej 10%, a ofiarami były również dzieci. W dzisiejszych czasach dziecięce groby są rzadkim widokiem.

      Selektywne przekazywanie informacji

      Nieustannie zalewają nas potoki negatywnych informacji z całego świata: wojny, głód, klęski żywiołowe, błędy polityków, korupcja, cięcia budżetowe, choroby, masowe zwolnienia, akty terroru. Dziennikarze informujący o samolotach, które się nie rozbiły lub o dobrych zbiorach, szybko pożegnaliby się z pracą. Historie o stopniowym postępie zwykle nie trafiają na czołówki gazet, nawet jeśli dochodzi do niego na ogromną skalę i ma to wpływ na życie milionów ludzi.

      Co więcej, dzięki rosnącej wolności prasy oraz rozwijającej się technologii doniesienia o katastrofach słyszymy częściej niż kiedykolwiek wcześniej. Gdy kilka wieków temu Europejczycy wyrżnęli w pień rdzenną ludność Ameryki, wiadomość ta nie trafiła na Stary Kontynent. Gdy w Chinach planowanie centralne doprowadziło do masowej klęski głodu na terenach rolniczych oraz śmierci milionów ludzi, nieświadoma niczego młodzież w Europie wymachiwała czerwonymi komunistycznymi flagami. Gdy w przeszłości dochodziło do niszczenia całych gatunków i ekosystemów, nikt nie zdawał sobie z tego sprawy, co więcej, nikogo to nie obchodziło. Wynika z tego, że obok innych pozytywnych zmian, mamy w dzisiejszych czasach znacznie lepszą możliwość obserwowania otaczającego nas cierpienia. Poprawa w relacjonowaniu wydarzeń sama w sobie stanowi przejaw postępu ludzkości, choć stwarza wrażenie czegoś zupełnie przeciwnego.

      Jednocześnie aktywiści i lobbyści, strasząc nas przerażającymi i wyolbrzymionymi historiami oraz przepowiedniami, sprawiają, że każdy jednorazowy spadek w ogólnie pozytywnej tendencji wygląda na koniec świata. Na przykład w Stanach Zjednoczonych od 1990 roku przestępczość regularnie spada. Zanotowano wówczas nieco poniżej 14,5 miliona przestępstw. Do 2016 roku liczba ta zmalała do 9,5 miliona. Za każdym razem, gdy wydarzyło się coś okropnego lub szokującego, czyli mniej więcej co roku, ogłaszano kryzys. W rezultacie większość ludzi uważa, że odsetek przypadków naruszenia prawa rośnie.

F 78

      Nic dziwnego, że mamy wrażenie nieustannego pogarszania się sytuacji na świecie. W wiadomościach bez przerwy informują nas o złych wydarzeniach. Uczucie ciągłego zagrożenia, które w nas powstaje, jest dodatkowo potęgowane przez naszą nieumiejętność przywoływania w pamięci przeszłości. Widzimy historię w różowych barwach i zapominamy, że rok, dziesięć albo pięćdziesiąt lat wcześniej miało miejsce tyle samo okropnych wydarzeń, a może nawet i więcej. Ta iluzja pogarszającego się stanu rzeczy powoduje u niektórych ogromny stres, a u innych poczucie beznadziei. Zupełnie niepotrzebnie.

      Emocje, a nie myślenie

      Chciałbym zwrócić także uwagę na inne zjawisko. Co tak naprawdę myślą ludzie, gdy mówią, że sytuacja na świecie się pogarsza? Moim zdaniem, oni w ogóle nie myślą. Zamiast tego do głosu dochodzą ich emocje. Jeśli nadal czujesz się nieswojo, przyznając, że życie na Ziemi uległo poprawie, chociaż pokazałem ci tak wiele pięknych danych, podejrzewam, że zdajesz sobie sprawę z istnienia ogromnego problemu. Podejrzewam, że w głębi serca czujesz, że moje zapewnienia o poprawiającej się sytuacji na świecie przypominają pocieszenia typu „wszystko będzie dobrze” albo sugerują, iż powinieneś zignorować istniejące problemy i udawać, że nie istnieją. To absurdalne, ale i stresujące.

      Przyznaję. Nie wszystko jest w należytym porządku. Nadal powinniśmy zachować czujność. Dopóki dochodzi do katastrof samolotowych oraz zgonów dzieci, którym można było zapobiec; dopóki na świecie istnieją zagrożone gatunki, odpady toksyczne, osoby negujące problem zmian klimatycznych, męscy szowiniści i obłąkani dyktatorzy; dopóki dziennikarze osadzani są w więzieniach, a dziewczętom odmawia się prawa do edukacji ze względu na ich płeć; dopóki takie okropne zjawiska mają miejsce, nie możemy zaznać spokoju.

      Jednak równie niedorzeczne i równie stresujące jest ignorowanie postępu, jaki się dokonał. Ludzie często nazywają mnie optymistą, ponieważ opowiadam im o ogromnych zmianach zachodzących na świecie, o których nie mieli pojęcia. Czuję wówczas złość. Określając mnie tym mianem, sprawiają, że czuję się jak naiwniak. Jestem bardzo poważnym „możliwistą”. Wymyśliłem to słowo. Oznacza ono osobę, która nie robi sobie nadziei i nie czuje strachu, nie mając ku temu podstaw; to ktoś, kto opiera się przesadnie negatywnemu spojrzeniu na świat. Jako „możliwista” dostrzegam postęp, który napełnia mnie nadzieją i pewnością, że dalsze zmiany są możliwe. To nie kwestia optymizmu. To kwestia jasnego i racjonalnego spojrzenia na otaczającą rzeczywistość. To kwestia posiadania obrazu świata, który jest konstruktywny i realny.

      Gdy ludzie błędnie uważają, że nic się nie zmienia na lepsze, mogą dojść do wniosku, że wszystkie nasze starania spełzły na niczym, a w rezultacie stracić wiarę w działania, które tak naprawdę są skuteczne. Spotykam wielu ludzi, którzy przyznają, że porzucili wiarę w ludzkość. Inni sięgają do radykalizmu, popierając drastyczne środki, które przynoszą odwrotne rezultaty, gdy tymczasem metody do tej pory stosowane działają bardzo dobrze.

      Weźmy za przykład edukację dziewcząt. Posłanie dziewcząt do szkoły okazało się jednym z najlepszych pomysłów na świecie. Gdy kobiety są wykształcone, w społeczeństwie dzieją się wspaniałe rzeczy. Dochodzi do zróżnicowania siły roboczej, podejmowane są trafniejsze decyzje i rozwiązywanych jest więcej problemów. Wyedukowane matki zwykle decydują się na mniejszą liczbę potomstwa, a w rodzinach tych wskaźnik przeżycia dzieci jest wyższy. Poza tym poświęca się więcej energii i czasu na edukację każdego dziecka. Oto błędne koło zmiany.

      Biedni СКАЧАТЬ