Название: Fjällbacka
Автор: Camilla Lackberg
Издательство: PDW
Жанр: Современные детективы
Серия: Saga o Fjallbace
isbn: 9788380156821
isbn:
– Twoja mama nie zauważy, że brakuje butelek? – spytał, podnosząc rękę z kieliszkiem.
Żółte bąbelki zaiskrzyły w słońcu. Nigdy dotąd nie zwrócił uwagi na to, że szampan jest po prostu piękny. Z drugiej strony nigdy przedtem nie widział go z bliska.
– Jakoś to będzie, zresztą nie zwróci na to uwagi. Byleby dla niej wystarczyło.
Sięgnęła po butelkę.
– Co miałeś na myśli? Czego się boją? Przecież nie nas.
– Jasne, że się boją – odparł, podstawiając jej kieliszek.
Szampan zapienił się, trochę się wylało, ale on tylko się zaśmiał i zlizał go z ręki.
– Wiedzą, że nie jesteśmy tacy jak oni. Wyczuwają… wyczuwają w nas mrok.
– Mrok?
Przyglądała mu się w milczeniu. Pomyślał, że uwielbia ten kontrast między jej zielonymi oczami a jasnymi włosami, że powinna zrozumieć, jaka jest piękna, mimo nadwagi i pryszczy. Kiedy zobaczył ją w kolejce przed kioskiem, od razu rozpoznał w niej siebie, wiedział, że noszą w sobie to samo zagubienie. I ten sam mrok.
– Wiedzą, że ich nienawidzimy. Że wzbudzili w nas straszną nienawiść. A mimo to nie potrafią się powstrzymać i jeszcze dolewają oliwy do ognia. Potem nad nim nie zapanują.
Jessie zachichotała.
– Boże, aleś ty górnolotny. Skål! Słońce świeci, siedzimy na pomoście przed luksusową chałupą, pijemy szampana i jest nam cholernie nice.
– Masz rację. – Uśmiechnął się, kiedy ich kieliszki brzęknęły o siebie. – Jest nam cholernie nice.
– Bo jesteśmy tego warci – wybełkotała Jessie. – Oboje. Jesteśmy od nich lepsi. Oni nie są warci nawet tyle co paproch w pępku.
Podniosła kieliszek na tyle gwałtownie, że połowa szampana wylała jej się na nagi brzuch.
– Ojej – zachichotała.
Chciała sięgnąć po ręcznik, ale Sam ją powstrzymał. Rozejrzał się. Pomost był odgrodzony od domu płotem, a jachty na morzu były dość daleko. Byli sami na świecie.
Ukląkł przed nią. Między jej nogami. Patrzyła na niego w napięciu. Zaczął nieśpiesznie zlizywać szampana z jej brzucha. Wyssał z pępka, potem przesunął językiem po rozgrzanej słońcem skórze. Miała smak szampana i potu. Podniósł wzrok i spojrzał jej w oczy. Nie przestając się w nią wpatrywać, chwycił z boku jej majtki i powoli ściągnął. Smakując ją, słyszał jej westchnienia mieszające się z krzykiem mew. Byli sami. Na całym świecie.
Sprawa Stelli
Leif Hermansson wciągnął głęboko powietrze, a potem wszedł do salki konferencyjnej, w której czekała na niego Helen Persson z rodzicami: KG i Harriet. Oczywiście znał ich, jak wszyscy w Fjällbace, ale była to tylko luźna znajomość. Co innego rodzice Marie Wall. Policja z Tanumshede miała wiele okazji, żeby ich poznać.
Nie przepadał za swoją funkcją. Nie lubił kierować innymi ludźmi ani podejmować decyzji, ale ponieważ był dobry, musiał zostać szefem. Wprawdzie tylko komisariatu w Tanumshede, bo uprzejmie, lecz stanowczo odrzucał propozycje awansu, z którymi wiązałaby się konieczność przeprowadzki. Tu się urodził i tu zamierzał dożyć swoich dni.
Jego funkcja doskwierała mu zwłaszcza przy takich okazjach jak ta. Wcale nie chciał być odpowiedzialny za ujęcie sprawcy albo sprawczyni zabójstwa dziewczynki. Uważał, że to brzemię zbyt ciężkie na jego barki.
Otworzył drzwi do dość ponurego pomieszczenia, o ścianach pomalowanych na szaro. Jego wzrok spoczął na Helen. Siedziała zgarbiona przy stole. Potem skinął głową jej siedzącym po obu jej stronach rodzicom.
– Czy to naprawdę konieczne, żeby przesłuchanie odbywało się w komisariacie? – spytał KG.
Karl Gustav Persson był przewodniczącym miejscowego klubu Rotary i szychą w miejscowym biznesie. Jego żona Harriet, zawsze zadbana, uczesana i z wymanikiurowanymi paznokciami, nie potrafiłaby powiedzieć, co robi poza pielęgnowaniem urody i działaniem w Stowarzyszeniu Dom i Szkoła. Na wszystkich imprezach występowała u boku męża, zawsze uśmiechnięta i zawsze ze szklaneczką martini w dłoni.
– Uznaliśmy, że tak będzie najprościej – odparł Leif, dając im do zrozumienia, że temat jest zamknięty.
To policja decyduje o tym, jak organizuje swoją pracę. Zresztą przeczuwał, że KG będzie próbował przejąć kontrolę nad tą rozmową.
– Powinniście porozmawiać z tamtą dziewczyną – powiedziała Harriet, poprawiając starannie wyprasowaną białą bluzkę. – Z Marie. Jej rodzina jest po prostu straszna.
– Musimy porozmawiać z obiema, ponieważ wiele wskazuje na to, że jako ostatnie widziały Stellę żywą.
– Ale proszę zrozumieć, że Helen nie ma z tym nic wspólnego.
KG był tak wzburzony, że podskakiwały mu wąsy.
– My nie twierdzimy, że mają coś wspólnego ze śmiercią tej małej, ale to one widziały ją jako ostatnie. Musimy ustalić przebieg wydarzeń, żeby ująć sprawcę.
Leif zerknął na Helen. Nie odzywała się, wpatrywała się w swoje ręce. Ciemnowłosa jak jej matka i ładna, dość przeciętną, nierzucającą się w oczy urodą. Wydawała się spięta i ciągle skubała spódnicę.
– Helen, czy mogłabyś opowiedzieć, jak to było? – spytał miękko, niemal z czułością. Aż się sam zdziwił.
Helen sprawiała wrażenie przewrażliwionej i wystraszonej, natomiast jej rodzice wydawali się tak zajęci sobą, że zupełnie tego nie dostrzegali.
Helen zerknęła na ojca, a on skinął głową.
– Zgodziłyśmy się popilnować Stelli. Mieszkamy niedaleko i czasem się z nią bawimy. Miałyśmy za to dostać po dwadzieścia koron i jeszcze pójść ze Stellą na lody.
– O której po nią przyszłyście? – spytał Leif.
– Chyba około pierwszej – odpowiedziała, nie podnosząc wzroku. – Po prostu przyszłam razem z Marie.
– Marie – prychnęła Harriet.
Leif podniósł rękę.
– A więc zaraz po pierwszej – zanotował. Przesłuchanie było wprawdzie nagrywane, ale notując, porządkował myśli.
– Tak, ale Marie będzie wiedziała lepiej – dodała Helen, wiercąc się na krześle.
– Kto СКАЧАТЬ