Название: Osiedle marzeń
Автор: Wojciech Chmielarz
Издательство: PDW
Жанр: Современные детективы
Серия: Jakub Mortka
isbn: 9788380493827
isbn:
Administrator schował głowę w dłoniach.
– Sprzątaczka. Pracowała u nas na osiedlu, zajmowała się mieniem wspólnotowym. Wiem też, że niektórzy mieszkańcy wynajmowali ją, żeby posprzątała u nich w domach.
– Mieliście z nią jakieś problemy? Kradła?
– Nie. Tylko raz. Jedna pani twierdziła, że Switłana podrywała jej męża. Nalegała, żeby ją zwolnić. No to zwolniliśmy. Ale potem przyszli inni, co zrobili z kolei awanturę, że ją zwolniliśmy, a ona tak dobrze się u nich sprawowała. To zatrudniliśmy ją z powrotem.
– Jak się nazywa? Skąd jest?
– Z Ukrainy. Mam gdzieś w biurze ksero jej paszportu. Ale nie pamiętam nazwiska.
Mortka kiwnął głową. Przyszła pora na ostatnie pytanie:
– Dlaczego nie chcieliście, żebym ją zobaczył?
Lorenz ociągał się z odpowiedzią.
– Zatrudnialiśmy ją na czarno – wymamrotał wreszcie.
Mortka najpierw nie uwierzył w to, co usłyszał. Później poczuł, że czerwienieje, a jego dłonie same zaciskają się w pięści. I zaczął gorąco żałować, że Sucha nie przyłożyła administratorowi bardziej.
– I to tyle? O to chodziło? Przez to ta cała awantura?
Lorenz odsunął się wraz z krzesłem od komisarza.
– To, że ją zatrudniacie na czarno, szaro czy tęczowo, gówno mnie obchodzi! – krzyknął Mortka. – Jak się mogę z nią skontaktować?!
– Zadzwonię do biura. Ktoś powinien mieć jej numer telefonu.
– Tak zrób – rozkazał stanowczo komisarz. Wątpił jednak, żeby cokolwiek mu to dało. Kobieta z monitoringu uciekała z osiedla. A skoro tak, to pewnie nie będzie odbierać telefonu. A nawet jeśli, raczej nie zgłosi się dobrowolnie na przesłuchanie.
– Skąd ją wzięliście? – zapytał Mortka.
– Z targu niewolników w Piasecznie – odpowiedział Lorenz i zaraz zaczął wyjaśniać: – Tam jest takie miejsce, gdzie zbierają się szukający pracy Ukraińcy.
– Znajdę – przerwał mu komisarz.
Ruszył do wyjścia. Zatrzymał się dopiero w drzwiach. Odetchnął trzy razy, żeby odzyskać spokój, i dopiero wtedy odwrócił się do administratora.
– Żałuję, że nie mam przy sobie żadnego karnego kutasa – powiedział. – Najchętniej przylepiłbym ci go teraz na czole i kazał tak chodzić cały dzień.
I wyszedł, trzaskając drzwiami.
Aleks spojrzał na swoje odbicie w lustrze i pomyślał, że po pierwsze, jest zadowolony z tego, co dotychczas osiągnął, po drugie, że jest pewny siebie, a po trzecie, że przed nim ważny dzień i na pewno da sobie radę z czekającymi go challenge’ami.
Chłopak uważał, że życie należy traktować jako szansę. Tylko od nas zależy, czy z niej skorzystamy, czy nie. Sukces wymaga ciągłej pracy nad sobą, skupienia się na rozwoju, stawianiu sobie codziennie nowych celów krótko- i średniodystansowych oraz strategicznych, a przede wszystkim – świadomego działania. Aleks oceniał, że większość ludzi, ponad dziewięćdziesiąt procent, może nawet ponad dziewięćdziesiąt pięć, była absolutnie bierna. Podejmowali tylko te decyzje, od których nie mogli już uciec, lub te, które wymusiło na nich najbliższe otoczenie albo społeczeństwo. Poza tym nie robili nic. Pozwalali, żeby życie pchało ich w losowych kierunkach. Przyjmowali jego wyroki często z gniewem i ze złorzeczeniem, ale nie starali się niczego zmienić. Ich brak inicjatywy był wręcz przygnębiający. Pozostałe kilka procent co prawda podejmowało decyzje, ale bez żadnej podbudowy filozoficznej i psychologicznej. Innymi słowy, robili coś, co było samo w sobie dobre, ale bez wiedzy dlaczego, po co i do czego to dąży. Brakowało im więc świadomości. Istniało przez to spore ryzyko, że pierwsza poważna porażka zdegraduje ich do stanu bierności. Wreszcie była elita, jeden lub dwa procent społeczeństwa (Aleks sam siebie do niej zaliczał), która działała, i to działała świadomie. Już sam fakt, że było ich tak niewielu, skazywał ich na sukces. Nawet jeśli po drodze czekały ich liczne niepowodzenia. Tak jak to przydarzyło się właśnie Aleksowi.
Aleks przymknął powieki i skupił się na ćwiczeniu 5–10–15, które sam opracował i które miał zamiar włączyć do swojej książki. Polegało ono na tym, żeby wyobrazić sobie siebie i swoją sytuację materialną kolejno za pięć, dziesięć i piętnaście lat.
Za pięć lat Aleks będzie miał dwadzieścia dziewięć lat. Będzie mógł się cieszyć swoją muskulaturą zdobytą podczas ciężkich treningów na siłowni. Oczywiście nie będzie ona taka przesadzona i groteskowa jak u tych wszystkich karków, którzy koncentrują się wyłącznie na obwodzie swojego bicepsa, ale wyważona i estetyczna. Dwudziestosiedmioletni Aleks pokieruje własną agencją PR, nową na rynku, ale już z portfelem interesujących klientów, głównie młodych firm z obszaru nowych technologii, a także inwestycjami venture capital ze szczególnym uwzględnieniem funduszy seedowych. Aleks będzie kojarzył jednych z drugimi za procentową prowizję. Aleks kupi dwa samochody. Jednym będzie saab 900. Auto kanciaste, ale stylowe, o którym można było opowiadać wiele ciekawych historii i anegdot (dodatkowo takim jeździł Agnieszczak!). Co ważne, kosztowało stosunkowo niewiele, a Aleks wiedział, że na tym etapie swojego życia nie będzie mógł jeszcze szastać pieniędzmi. Drugim autem będzie mazda MX-5, no bo sportowy samochód to jednak trzeba mieć. Zamierzał wynajmować mieszkanie, bo nie chciałby się jeszcze wiązać kredytem. Poza tym chciałby pozostać mobilny. Wreszcie, będzie prowadzić warsztaty coachingowe. Planował znaleźć się w pierwszej dwudziestce najpopularniejszych i najbardziej wpływowych coachów w kraju. Umożliwi mu to książka, którą planował napisać: „Świat do zdobycia – sukces dla dwudziestolatków” (tytuł jeszcze wymagał dopracowania). Miała to być pierwsza publikacja motywacyjna kierowana do osób w wieku lat dwudziestu i mniej. Mogło to brzmieć absurdalnie, ale Aleks zauważył, że wielu młodych ludzi coraz częściej próbowało swoich sił w biznesie. Potrzebowali więc kogoś, kto ich wesprze i zmotywuje. Koncentracja na tym rynku miała dwie zalety. To była nisza. Poza tym, jeśli tacy młodzi odniosą sukces, to do kogo pójdą na późniejszym etapie kariery? Do tego, kto pomógł im na początku. Aleks zaś, jak Harry Potter, zamierzał dorastać wraz ze swoimi czytelnikami.
– Czyli zamierzasz na nich pasożytować? – zapytała Zuza, kiedy wyjawił jej ten plan.
– To będzie raczej symbioza – odpowiedział, nie dając się sprowokować.
Ona i tak by tego nie zrozumiała. Miała zupełnie inny pomysł na życie. Nierealny i rodem z poprzedniego stulecia. Jej sprawa. Wiedział, że w końcu będzie zmuszony z nią zerwać. Za partnerką życiową planował się rozglądać dopiero na etapie „dziesięć”. Tymczasem miło mu się z nią spędzało czas i uprawiali dużo seksu. Starczyło.
Ciekawe, dlaczego nie dzwoniła. Poprzedniego wieczora chyba się pokłócili. To znaczy, ona dzwoniła, coś chciała, СКАЧАТЬ