Название: Bałkany-terror kultury
Автор: Ivan Colovic
Издательство: PDW
Жанр: Документальная литература
Серия: Sulina
isbn: 9788375368277
isbn:
W czym zatem problem? Cóż to takiego dręczy pisarzy? Co im się stało? Nie powiedzą wam tego nawet ci, którzy o cudowną opiekę Trójrękiej prosili i otrzymali ją, Bećković i Rakitić, ani przedstawiciel tych, którzy ochronę zapewnili, ojciec Petar Luković, zwierzchnik cerkwi katedralnej. Oni nie wiedzą i podkreślają tę niewiedzę. Nie wiedzą i zapewniają, że nie wiedzą, ani dlaczego poproszono o opiekę, ani dlaczego prośba została wysłuchana, ani kto sprawę zatwierdził. Bećković wie tylko, że „dopiero teraz przyszła pora”, bo „nic na tym świecie nie dzieje się przypadkowo („Politika”, 24.06.1999). Nie zaprzecza, że on wszczął procedurę oddania pisarzy pod ochronę Trójrękiej, ale nie potrafi powiedzieć, dlaczego to zrobił, tak samo jak nie wie – i wzywa nas, byśmy zwrócili na to uwagę – kto wysłuchał jego prośby. „Ta data jest zapisana w kalendarzu czerwonym kolorem – powiada w oświadczeniu dla »Politiki« – i nie wiadomo, kto zadecydował, żeby tak było”. Rakitić również mówi o wydarzeniu z Trójręką tak, jakby była to rzecz nieoczekiwana i niczym niespowodowana, tajemny sygnał, który pojawił się kto wie jak i dlaczego, „jako boża łaska i radosny znak w mrocznych dniach”. Także ojciec Luković oświadczył, że cudowna ikona „wreszcie weszła do komnat, w których było jej miejsce”, ale i on nie mówi, jak, z czyjej woli i na mocy czyjej decyzji się to stało, bo wiedza o tym jest niewiedzą o najważniejszym, a mianowicie że stało się to „z woli bożej” („Politika”, 27.06.1999).
Tajemnicze zachowanie głównych uczestników wydarzeń z Trójręką na Francuskiej 7 można jednak zrozumieć. Żeby cudowna ochrona działała, otrzymanie i wprowadzenie świętej patronki musi być cudownym, niepojętym dla rozumu wydarzeniem. Niewiedza ma w tym decydującą rolę. Chodzi jednak o niewiedzę szczególną, pielęgnowaną, o coś w rodzaju wiedzy-niewiedzy. Wiedza o tej niewiedzy, jeśli można tak powiedzieć, czyli sprytne wykorzystywanie owej specyficznej niewiedzy, potrzebnej po to, aby cuda mogły się dokonać, jest częścią starej jak świat sztuki posługiwania się świętościami, tajemnymi znakami i formułami, zapowiedziami i proroctwami, świętymi szczątkami oraz innymi relikwiami. Na tej starej sztuce opiera się moc religii, moc wróżbitów i kapłanów. Od zawsze jest ona również podporą mocy politycznej, zwłaszcza kiedy inne, mniej cudowne podpory tej mocy poczynają zawodzić. Uczynienie cudownej ikony z Hilandaru patronką serbskich poetów pokazuje, że w zręcznym posługiwaniu się cudami można znaleźć też podporę mocy poetyckiej, kiedy poczyna zanikać, kiedy wysychają jej prawdziwe źródła. Od Trójrękiej serbscy poeci domagają się w istocie, by zastąpiła muzy, ku ich żalowi niezastąpione, które ich porzuciły.
KAPŁANI JĘZYKA
NARÓD, POEZJA I KULT JĘZYKA
Dla Dževada Karahasana, pisarza miasta Graz
Jedną ze wspólnych cech kultury politycznej w krajach postkomunistycznych powstałych na terenie byłej Jugosławii jest stawianie na piedestale języka jako fundamentu tożsamości narodowej. Według elity politycznej i kulturalnej tych państw język świadczy o odrębności kulturowej, toteż udowadniając prawomocność niezależności politycznej i państwowej, przede wszystkim sięga się po ten argument. Istnienie jednego języka, wspólnego dla Serbów, Czarnogórców, Chorwatów i Bośniaków, nie przeszkodziło „narodowym pracownikom języka” skonstruować trzech osobnych narodowych idiomów, a na horyzoncie jest czwarty, czarnogórski. Jawne wychwalanie języka i wynoszenie go na najwyższe szczyty jako „świętości narodowej” służy w tych państwach również legitymizacji nowego wewnętrznego systemu politycznego, takiego, w którym władzę zdobywa się i strzeże jej w imię etnicznie zorientowanego narodu, a duch tego narodu kryje się i wyraża w kulturze, zwłaszcza w języku narodowym.
Strażnicy granic duchowych
Granice kulturowe są miejscem owocnego napięcia, mówi Dževad Karahasan. Są one fundamentem tożsamości, bo „właśnie tu, w tej cesze, bez której byłaby niepełna, tożsamość przezwycięża tępe zamknięcie i otwiera się na coś całkowicie innego”. Ale granice kulturowe stają się niebezpieczne, gdy z bronią w ręku rozpocznie się „przesiedlanie ich z rzeczywistości wewnętrznej do zewnętrznej”. To właśnie stało się w ostatniej wojnie w Bośni, kiedy „granica przestała być miejscem napięcia i stała się przyczyną konfliktu”15.
Trudno znaleźć trafniejszy opis tego, co skrajni nacjonaliści zrobili z gęstą siatką kulturowych granic w Bośni oraz w innych częściach byłej Jugosławii. Myślę jednak, iż „przesiedlanie granic”, o którym mówi Karahasan, nie następuje w ten sposób, że w jednej chwili przechodzi się z rzeczywistości wewnętrznej i różnorodności kultur do zewnętrznej rzeczywistości rozdzielonych granicami państw narodowych. Przenosząc się, granice przebywają tę drogę, ale podczas wędrówki się zmieniają, przechodzą swoiste wewnętrzne przeobrażenie, które poprzedza ich eksterioryzację. Zanim dojdą do zewnętrznej rzeczywistości, są unarodowiane, narodowo preparowane, przemieniają się w znamiona tak zwanej przestrzeni duchowej narodu. I kiedy potem wędrówka granic trwa dalej, kiedy stają się one szlabanami, strażnicami czy bunkrami, te zarysowane wcześniej miedze duchowego terytorium narodu są już tylko jego główną pozycją rezerwową. Na tę pozycję naród wróci i umocni się na niej, jeśli utraci kontrolę nad swoim obszarem geograficznym lub niektórymi jego częściami. Na tej pozycji zewrze szeregi, okrzepnie i przygotuje się do odzyskania tego, co utracił. Toteż granice duchowej przestrzeni narodu tworzy się i umacnia z większą może uwagą niż granice fizycznego terytorium państwa narodowego. A w tym utrzymywaniu ducha narodu w stanie czujności i czystości, czyli w starannym oddzieleniu od wszystkiego, co obce, główna rola przypada narodowej elicie kulturalnej, w której najważniejsi są – znowu – pisarze, z poetami na czele. Zatem powołaniem ludzi pióra jest strzeżenie duchowych granic narodu, umacnianie szańców i trwanie na nich, zanim naród znajdzie się w okopach16.
Nic więc dziwnego, że w nowoczesnych narodach poetów się ceni. Zawsze uważano, że ich twórczość sprzyja sprawie narodowej. W czasach pokoju dzieła poetów grają ogromną rolę w patriotycznym przygotowaniu obronnym. Uczniowie szkoły podstawowej – gdzieniegdzie także przedszkolaki – skazani są na terror obowiązkowego uczenia się na pamięć i recytowania wierszy patriotycznych. Kiedy dorosną, o zadaniach patrioty będą im przypominać portrety i pomniki poetów w miejscach publicznych, szkoły i ulice noszące ich nazwiska. Powieść Karahasana Sara i Serafina zaczyna się od wspomnienia o rozmowie pisarza z chorwackim wydawcą Albertem Goldsteinem, który między innymi powiedział: „Pobyt człowieka na tym świecie pozostaje w cieniu postaci z brązu […]. Oczywiście mam na myśli pomniki jako symbole pewnego systemu wartości, jako niedającą się pominąć część porządku politycznego, jako znak państwa”17. Ale nikt jeszcze nie policzył, czy w naszych miastach większość „postaci z brązu” to bohaterowie wojenni, czy martwi pisarze, którzy służą symbolicznemu wyrażeniu chwały i potęgi państwa.
Poeta przydaje się narodowi zwłaszcza w czasach wielkich kryzysów i wojen, kiedy jego powinnością jest dodanie ludziom odwagi obrazowymi i wzruszającymi słowami oraz sławienie ich walki. Wbrew powszechnemu mniemaniu, że podczas wojny muzy milczą, one dopiero wtedy budzą się i śpiewają gromkim głosem przypominającym ryk dział. Kiedy naród jest w niebezpieczeństwie, nawet tak zwanym poetom wyklętym daje się konstruktywną rolę i dekoruje ich orderami za zasługi dla narodu. Tak więc i Rimbaud, enfant СКАЧАТЬ
15
Dževad Karahasan,
16
Najzwięźlej tę ideę wyraził pewien profesor literatury: „Duchowy obszar narodu, w tym przypadku serbskiego, nie zależy – nie może zależeć – od granic państwowych, bo on istnieje i musi przetrwać nawet wtedy, kiedy państwo zginie albo upadnie, albo drastycznie się zmniejszy” (Dragan Nedeljković,
17
Dževad Karahasan,