Название: FOX
Автор: Frederick Forsyth
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Крутой детектив
isbn: 978-83-8125-713-8
isbn:
– To bardzo pilna sprawa – powiedziała w końcu. – On może się nie zgodzić. Ale spróbuję. Zostań w Latimer. Oddzwonię.
W Londynie było późne popołudnie, w Waszyngtonie zbliżało się południe. Mężczyzna, z którym zamierzała się skontaktować, przebywał na polu golfowym, ale odebrał telefon. Ku jej zaskoczeniu przystał na prośbę. Poprosiła asystenta, by oddzwonił do sir Adriana.
– Sir Adrianie, jeśli pojedzie pan do Northolt, RAF postara się panu pomóc, i to jak najszybciej. Instrukcja została przekazana.
Formalnie rzecz biorąc, Northolt, położone na północno-zachodnich obrzeżach Londynu, niedaleko obwodnicy M25, wciąż jest bazą Królewskich Sił Lotniczych, ale od dawna współpracuje z sektorem prywatnym, użyczając przestrzeni firmowym odrzutowcom, należącym do bogatych i uprzywilejowanych.
Sir Adrian spędził sześć godzin w hali odlotów, gdzie zjadł w kawiarni bardzo spóźniony lunch i kupił w kiosku kilka gazet. O północy młody żołnierz RAF-u zawołał go do jednego z wyjść. Na płycie lotniska właśnie tankowano samolot przed podróżą za ocean. Był to dwusilnikowy odrzutowiec BAe125, który mógł dotrzeć do bazy lotniczej Andrews pod Waszyngtonem w ciągu ośmiu godzin, nawet przy przeciwnym wietrze, zyskując pięć godzin dzięki zmianie czasu.
Adrian Weston przywykł do wykorzystywania każdej okazji, by się zdrzemnąć, wziął więc kanapkę i kieliszek słabego czerwonego wina, podane przez stewarda, po czym odchylił do tyłu fotel i zasnął, podczas gdy samolot oddalał się od irlandzkiego wybrzeża.
Wylądowali w bazie lotniczej Andrews tuż po czwartej nad ranem. Sir Adrian podziękował stewardowi, który podał mu śniadanie, i załodze samolotu. Siedzący na lewym fotelu major lotnictwa oznajmił, że mają rozkaz zaczekać, aż Weston wypełni swoje zadanie, a następnie zabrać go z powrotem do domu.
Sir Adrian musiał poczekać jeszcze kilka godzin w hali przylotów na transport. Jako że cała podróż odbywała się nieoficjalnie, nie powiadomiono brytyjskiej ambasady. Biały Dom wysłał nieoznakowanego forda Crown Victorię, a obok kierowcy zasiadł młody pracownik Zachodniego Skrzydła. Zrezygnowano z formalności paszportowych, chociaż sir Adrian zawsze miał przy sobie dokumenty.
Podróż trwała kolejną godzinę, podczas której wlekli się w strumieniu samochodów przekraczających Potomac i kierujących się do śródmieścia Waszyngtonu. Kierowca znał się na rzeczy. Polecono mu, by unikał dziennikarzy, którzy mogliby zauważyć samochód i pasażera, więc podjechał do Białego Domu od tyłu.
Limuzyna skręciła w prawo, z Constitution Avenue w Siedemnastą Ulicę, a potem znów w prawo, w State Drive, pod osłoną budynku Eisenhowera. Gdy oficer pokazał wartownikowi identyfikator, cztery stalowe słupki sterczące z jezdni schowały się pod asfaltem i ruszyli krótkim podjazdem zwanym West Exec, który prowadzi prosto do Zachodniego Skrzydła, gdzie mieszka i pracuje prezydent.
Samochód zatrzymał się przed wejściem do Zachodniego Skrzydła i sir Adrian wysiadł. Tutaj przejął go nowy oficer i wprowadził do środka. Skręcili w lewo i wspięli się po schodach, które zawiodły ich przed drzwi gabinetu doradcy do spraw bezpieczeństwa krajowego. W te rejony nie mogą zapuszczać się dziennikarze.
Westona poprowadzono kolejnym korytarzem, do recepcji z dwoma biurkami, gdzie prześwietlono skanerem zawartość jego teczki. Wiedział, że już na lotnisku został przeszukany za pomocą ukrytych kamer. W głębi recepcji znajdowały się ostatnie drzwi – do samego Gabinetu Owalnego. Jedna z osób siedzących przy biurkach wstała, zapukała w nie, po czym otworzyła je i gestem wskazała, by sir Adrian wszedł. Następnie zamknęła za nim drzwi.
W środku siedziały cztery osoby, a przed biurkiem prezydenta czekało jedno wolne krzesło. Byli tu szef sztabu, sekretarz obrony oraz minister sprawiedliwości. Przed nimi siedział prezydent, zwrócony twarzą w stronę drzwi, zerkając spode łba ponad biurkiem Resolute – ten bogato zdobiony dębowy mebel, wykonany z drewna pochodzącego z brytyjskiego okrętu wojennego Resolute, ponad sto lat wcześniej królowa Wiktoria podarowała innemu prezydentowi. Obok prawej dłoni prezydenta znajdował się czerwony przycisk, służący nie do rozpoczęcia wojny atomowej, tylko do zamawiania kolejnych puszek dietetycznej coli.
Szef sztabu dokonał całkiem zbędnej prezentacji wszystkich obecnych. Każda z tych osób, poza sir Adrianem, była doskonale znana dzięki wielu zdjęciom. Atmosfera w gabinecie była pełna kurtuazji, ale niezbyt serdeczna.
– Panie prezydencie, przekazuję najserdeczniejsze pozdrowienia od premier Wielkiej Brytanii i dziękuję, że zgodził się pan tak szybko mnie przyjąć.
Wielka, starannie ufryzowana blond głowa pochyliła się z oschłą aprobatą.
– Sir Adrianie, zaznaczam, że zgodziłem się na to tylko z szacunku dla mojej przyjaciółki Marjory Graham. Wygląda na to, że jeden z pańskich rodaków wyrządził nam ogromne szkody, więc uważamy, że powinien stanąć przed obliczem sprawiedliwości w naszym kraju.
Sir Adrian wiedział, że wykręty do niczego go nie doprowadzą.
– Rozbita szyba, panie prezydencie – odrzekł krótko.
– Rozbite co?
– Ten młody cybergeniusz, o którego istnieniu nie mieliśmy pojęcia, dostał się do jednej z głównych amerykańskich baz danych jak włamywacz, który rozbija szybę, żeby wejść do środka. Ale kiedy już to zrobił, tylko się rozejrzał. Niczego nie zniszczył, nie dokonał sabotażu, a przede wszystkim niczego nie ukradł. To nie jest drugi Edward Snowden. Nie przekazał niczego naszym wrogom.
Na wzmiankę o Snowdenie czterej Amerykanie zesztywnieli. Doskonale pamiętali, że Edward Snowden, Amerykanin na państwowej posadzie, ukradł ponad milion tajnych dokumentów zapisanych na karcie pamięci i poleciał do Moskwy, gdzie obecnie mieszkał.
– Ale jednak szkody są ogromne – odburknął minister sprawiedliwości.
– Zrobił coś, co uważano za niemożliwe. Co by się stało, gdyby dokonał tego wasz zatwardziały wróg? To tylko rozbita szyba, panowie. Mamy szklarzy. Możemy naprawić szkody. A wszystkie tajemnice są na swoim miejscu. Powtarzam: niczego nie ukradł ani nie zabrał. O ile się nie mylę, piekielny ogień jest zarezerwowany dla zdrajców?
– Więc przyleciał pan zza Atlantyku, żeby prosić nas, byśmy naprawili wszystkie szkody i okazali miłosierdzie, sir Adrianie? – spytał prezydent.
– Nie, panie prezydencie. Przyleciałem z Europy z dwóch powodów. Po pierwsze, mam pewną propozycję.
– To znaczy?
Sir Adrian wyjął z kieszeni na piersi kawałek papieru, podszedł do biurka i położył go przed przywódcą zachodniego świata. Następnie wrócił na swoje miejsce. Wszyscy patrzyli, jak jasnowłosa głowa pochyla się nad kartką. Prezydent się nie spieszył. W końcu wyprostował się i popatrzył na Brytyjczyka. Podał kartkę ministrowi sprawiedliwości, który siedział najbliżej. Kolejno zapoznali się z jej treścią dwaj pozostali mężczyźni.
– Czy to zadziała? – spytał prezydent.
– Jak w przypadku СКАЧАТЬ